
Szturm1
BFG 358 - Psyche a nacjonalizm – poprawienie swojej kondycji psychicznej za pomocą metod relaksacyjnych: „opukiwanie , taping , EFT”; „wyciszona modlitwa”; muzyka relaksacyjna; „witamina N”?
W ramach wstępu: po co to komu?
Żyjemy w czasach permanentnego stresu. Wpływ na to ma sytuacja na świecie. Stresogenna rzeczywistość się nawarstwia i nie pomaga nam mentalnie „się ogarnąć”. Spada nam potencjał życiowy pod chyba praktycznie każdym względem, dlatego też w tym artykule skupimy się na „psyche”, czyli psychice ludzkiej. Ta część człowieka nie na darmo wzięła swą nazwę od greckiej bogini, uosobienia ludzkiej duszy, która miała na imię właśnie Psyche. Tradycja i kultura zatacza swe koło na starym kontynencie na nowe czasy, a filozoficzny dyskurs zaczniemy od retorycznego pytania: „po co to komu?”
Okres pandemiczny, putinowska inwazja na Ukrainę, oraz kryzys energetyczny, nie napawają optymizmem na przyszłość. Inflacja i ceny wzrastające z dnia na dzień też nie są przyjemnym zjawiskiem. Nie nadążamy nad zmianami cywilizacyjnymi i nowymi technologiami. Jakoś tak przyzwyczajono nas na wszechogarniający bodziec, najczęściej dopaminowy, że to… „przecież to normalne”.
Co tu można wymienić? Kawę, herbatę, batonik, energetyk, ale też papierosy, alkohol, narkotyki, seks. Nie można zapominać o świecie cyfrowym: Facebook, TikTok, Instagram, gry komputerowe, albo pornografie. Częściej mamy bodziec, niż spokój i ciszę w naszym życiu, w obecnej rzeczywistości, niż kiedykolwiek w poprzednich wiekach istnienia cywilizacji ludzkiej?
Utarło się współczesne powiedzenie, (zdanie?), idąc za słowami A. Czerniawskiego z blogu o tematyce sci-fi: „Współczesny człowiek codziennie otrzymuje tyle nowych informacji, ile człowiek żyjący w średniowieczu przez całe życie”.
Przykłady przesyłu informacji? Reklamy na bilbordach, w radio, w telewizji, na smartfonie. Programują nas do konsumpcji. Szybki przesył informacji przez cyfryzację ludzkości nie pomaga. Nie można zapominać o szumie i jazgocie przetłoczonych miast. Wszechobecna podskórna informacja, która ma być przez system zakodowana w mózgu, oczywiście w ramach „legalnego prania mózgu”, za pomocą marketingu? Mam nadzieje, że takie przykłady otwierają oczy i pokazują szerszą perspektywę, w jakich czasach żyjemy.
Codziennie jesteśmy bombardowani bodźcami wiele razy bardziej, niż pańszczyźniany chłop ze średniowiecza. Wstawał on wcześnie z rana, potem szedł na pole i je orał. Zajmował się zwierzętami gospodarstwa domowego i tyle mu wystarczało do szczęścia. Swojego pana widział raz na jakiś czas i nie wiedział, że w wiosce oddalonej sto kilometrów dalej dochodzi do zniszczeń, gwałtów i podpaleń, bo najechało je sąsiednie królestwo. W tamtych czasach nie było takiego przesyłu informacji, jaki mamy teraz, w latach ‘20 XXI w. Biologicznie człowiek nie jest do tego przystosowany, bo nigdy nie miał takiej sytuacji, w swojej ewolucji cywilizacyjnej s-t-y-c-z-n-o-ś-c-i !!!
Codziennie atakują nas „bomby informacyjne”, a w średnich wiekach zamiast tego brat zakonny zajmował się przepisywaniem Biblii, w ciszy, skupieniu, modlitwie? Mało tego: jeśli coś go wyprowadzało z równowagi, to wiedział, aby porzucić pióro, jeśli pisanie mu nie idzie. Poszedł na spacer do ogrodu, rozpoczynał wewnętrzną inkantację i udawało mu się osiągnąć błogi stan stabilizacji psychicznej, w jednym celu, aby skończyć swoją pracę: przepisać święta księgę?
Co z wojownikami? Taki szanowany rycerz jechał na bitwę na wezwanie swojego króla. Owszem, brał on udział w turniejach rycerskich. Niestety, zdarzało się to raz na jakiś czas, czasem dłużej przedłużając się w kampanie, jednak miało to raczej wymiar „raz na jakiś czas”, niż „codziennie”, „cyklicznie” i „zależniego od nas”.
Dzisiaj ktoś potrafi walczyć 10 godzin dziennie słysząc „terrorist down” lub „terrorist win”, czy zajmować się swoją farmą, albo paląc jakąś wioskę w Total War. Rekordziście z Chin, po paru dniach siadło serce podczas sesji w „World of Warcraft”. Przejdziemy teraz do sporej dygresji w tym akapicie: ja nie mówię jako autor tego tekstu, że „granie w gry komputerowe jest złe”, bo owszem, to rozwija myślenie i intelekt. Nie zmienia to faktu, iż trzeba robić to z głową, a nie grać codziennie po szesnaście godzin.
Dzisiaj musisz żyć jak archetyp mnicha co przepisywał stare księgi – zachować i znaleźć spokój dla swojej psychiki, aby osiągnąć wyznaczony cel.
Pańszczyźnianym chłopem tez możesz dzisiaj być, np. będąc korpo-szczurem, ale tego nie polecam. Wojownikiem też możesz być, tylko nie ma do kogo strzelać i wojować. Dlatego też proponuję Ci dzisiaj czytelniku, abyś spojrzał na tego średniowiecznego niesfornego mnicha, który skupiał się na swojej pracy wykorzystując coś, co dzisiaj w XXI wieku określamy relaksem.
Z racji tego, na dzisiejsze „dziwne czasy”, proponuję archetyp „braciszka przepisującego święte księgi”. Ja wiem, że w tamtych czasach nic go nie rozpraszało, a jeśli nawet, to wiedział jak na to zaradzić i skupić się na pracy. (Dzisiejszy człowiek powoli traci tę umiejętność i nie jest to dobre).
Mnich wiedział jak pracować w ciszy i spokoju. Wiedział jak tego dokonać za pomocą medytacji i modlitwy. Na dobrą sprawę to ostatnie jest dzisiejszą tytułową metodą relaksacyjną, ale wszystko po kolei.
Psyche szwankuje – panaceum na to?
Czy jest jakieś rozwiązanie na cierpiącą psychikę w naszej rzeczywistości? Czy biologiczne predyspozycje gatunku homo sapiens da się okiełznać w tej materii, jak poprawienie kondycji psychicznej? Okazuje się, że tak, a narzędziem do poprawienia naszej kondycji psychicznej pozostają tak zwane tytułowe „metody relaksacyjne”. W tym tekście skupimy się na tytułowych czterech. Pierwsza to tzw. „opukiwanie, taping, EFT”. Druga natomiast to „wyciszona modlitwa”. Trzecią pozostaje muzyka relaksacyjna. Czwartą i ostatnią jest „witamina N”.
Coraz więcej osób ma problemy z psychiką. Pójście do psychiatry, psychologa, czy psychoterapeuty, w większych miastach, to już nie stygmatyzacja i łatka „wariat” czy „świr”. Wręcz odnoszę inne wrażenie: powoli zaczyna być to „pożądane”. Coraz więcej ludzi w obecnych czasach przeżywa zmęczenie syfem informacyjnym. Powoduje to nerwice, lęki, depresję, traumy, i właśnie naprzeciw temu stoi ten artykuł.
Psyche, a nacjonalizm
Nacjonalizm dzisiaj to nie tylko bieganie po marszach czy naklejanie wlepek na osiedlu, albo czytanie fascynujących pozycji literackich Junga czy Mosdorfa. Nacjonalizm dzisiaj musi stać się nowoczesny, a więc skupić się na współczesnych problemach kondycji zbiorowości, jaką jest naród, a nie opierać się tylko na przeszłości.
Każdy jest świadomy tego, iż kondycja psychiczna Polaków stoi na bardzo słabym poziomie. Idąc za słowami pewnego amerykańskiego psychologa o nazwisku Zimbardo, warto je tu sparafrazować : „Polacy to naród wariatów, przeżyli zabory przez 123 lata, Hitlera, Stalina i w pakiecie ze dwie dekady komunizmu, to jak oni mają być normalni?”. Nie ma co się rozpisywać w tym akapicie, każdy Polak wie o co chodzi: sprzężenie zwrotne przez dzieje naszego narodu i historię. Ostatnie 300 lat chyba najbardziej ukształtowało naszą „polskość”, a teraz znowu na świecie się coś dzieje, a my musimy temu sprostać?
Nadszedł czas działania – popraw swoją kondycję psychiczną dla siebie, rodziny i narodu!
Podobno ciężkie czasy budują „twardych ludzi”. Nie wiem jak to wygląda w rzeczywistości, ale takie czasy nadeszły w XXI wieku, tylko w innej formie. Teraz nie potrzeba obozów koncentracyjnych, aby w nas zabijać człowieka, jego fizyczne ciało, psychikę, ducha. Dzisiaj wystarczy problem z psychiką i bagatelizowanie tego problemu, a potem czyta się nagłówki, bo nastolatka rzuciła się na tory, albo z wiaduktu pod pędzący samochód. Myślę, że gdyby miała świadomość, iż problem jest do rozwiązania, tylko potrzeba pójść do specjalisty, to by nadal żyła?
Jakoś tak się zdarzyło, że te lata ‘20 XXI wieku zaczynają się „elegancko”. Pandemia, wojna u sąsiada, pędząca inflacja, fonofilia? Głównie to dotyka wszystkich. Mogę wymieniać kolejne czynniki patrząc jednostkowo, losowe sprawy: ciężka choroba, nowotwór kogoś bliskiego, wpadnięcie w nałóg, uzależnienia, nienaturalna śmierć dziecka, co wtedy taki rodzic ma czuć?
Wyżej wymieniona rzeczywistość przyczynia się do powstawania problemów z psyche. W obecnej rzeczywistości cierpi głównie teraz nasza psychika, każdego z osobna, dotyka to jednostkę, ale też całą zbiorowość. Potrzeba w tej materii jakiejś „nadświadomej rewolucji” opierającej się na pracy organicznej. Przesyłać dalej zamysły według zasady „od nitki do kłębka”. Myślę, iż ten tekst może otworzyć synapsy dla osób ze środowiska, że problem jest naprawdę poważny i nie ma co tego bagatelizować.
Jako nacjonaliści coraz częściej zwracamy uwagę na sferę psychiczną jednostki i zbiorowości, jaką jest dla nas naród. Kondycja psychiczna narodu polskiego stoi na beznadziejnym poziomie nędzy. Przykładem niech będzie zwiększenie się fali samobójstw, w porównaniu przed rokiem 2019, a w latach 2020-2022. Co chwila cybersfera informuje nas o udanym lub nieudanym samobójstwie.
Większość przypadków dałoby się uniknąć, jeśli ktoś byłby świadomy swoich problemów psychicznych i zrozumiał, że potrzebuje pomocy. Brzmi to trywialnie, ale nielogicznym jest targanie się na swoje życie, jednak jeśli ludzki mózg ma za dużo problemów życiowych, to przestaje on w wielu przypadkach normalnie funkcjonować i pojawia się „error” jak w komputerze. (Przyrównać to można do zawieszenia komputera, dla lepszego zobrazowania jak funkcjonuje nasz umysł).
Problemy z funkcjonowaniem zdrowia psychicznego nie zaczyna i nie kończy się na skali samobójstw. Ilu z nas jest przemęczonych, bolą plecy, albo dopada nas migrena? Ciało fizyczne szwankuje pod wpływem naszej zniszczonej psychiki, pod kątem neurologicznym i somatycznym. Ilu z nas nie może wstać z łóżka, bo patrzy się w sufit po przebudzeniu, parafrazując myśl: „czy ten dzień będzie tak samo podły, jak poprzedni?”
Takie myślenie to droga donikąd. Jako nacjonaliści powinniśmy jasno stwierdzić, że budowanie pozytywnych strategii myślowych, aby poprawić swoją motorykę, somatykę, oraz komfort psychiczny, to podstawa życia w obecnych czasach. Bez dobrego podłoża nie zbudujemy nic trwałego na przyszłość.
Narzędzie do poprawienia swojej kondycji psychicznej
Do zmniejszenia stresu nie potrzebujemy dużej ilości narzędzi. Najważniejszym z nich wydają się tzw. „metody relaksacyjne”. Zaliczyć do nich możemy duży zbiór praktyk, przyzwyczajeń, zachowań, strategii myślowych, albo formy masażu. Zaliczyć też można kontakt z naturą czy tzw. „sztuką wyższą”. (Metod relaksacyjnych jest multum, w tym tekście skupimy się później na tytułowych czterech).
Często zamiennie można to określić mianem relaksu, ale nie w znaczeniu rozleniwienia się. Drugim aspektem poprawienia kondycji psychicznej pozostaje kwestia samorealizacji. Świadomy jestem, że nie każdy może sobie pozwolić na hobby w czasie pędzącej inflacji. Nikt nie mówi tutaj o graniu w golfa, czy zwiedzaniu świata i wycieczkę na Karaiby. Nie chciałbym zostać odebrany jako couch i wchodzić w kwestie tzw. samodyscypliny, bo nie o to tu chodzi. Chodzi o to, aby profilaktycznie wprowadzać pewne zmiany i przyzwyczajenia w życiu, bo naszym celem dzisiaj, tu i teraz, jest poprawić swoją kondycję psychiczną.
Trzecia rzecz, którą chciałbym poruszyć w tym wątku, to polepszenie swoich zasobów intelektualnych. Jeśli się tym zainteresujemy szerzej, to także poprawimy nasz komfort psychiczny. Staniemy się w pewien sposób „odporni na współczesną niepewną rzeczywistość”, grając w szachy, a idąc dalej, w inne gry planszowe, ale nie tylko, bo i gry komputerowe. (Ostatnie z naciskiem, aby robić to z głową).
Nasz mózg i jego psychika jest jak plastelina – możemy modelować, tak jak chcemy, tylko trzeba wiedzieć jak to robić
Nasz mózg jest „neuroplastyczny”. Przyrównać ten organ można do plasteliny. To co robimy, myślimy, jemy, wpływa na budowę lub degradację ścieżek neuronowych w mózgu. Niektórzy badacze przyrównują pod tym kątem mózg do części naszych mięśni. Podobnie jak one, mózg i psychikę także możemy rozwijać w naszym życiu. Dzięki większej ilości ścieżek neuronowych zwiększa się nasz potencjał do budowania kondycji psychicznej. Warto o tym pamiętać.
W jaki sposób możemy budować ścieżki neuronowe w mózgu? Za pomocą naszych myśli, zachowań, codziennych rytuałów, budowaniu pozytywnych strategii myślowych, ale także przez niektóre dyscypliny sportowe. Możemy je także niszczyć. Najlepszym przykładem do destrukcji ścieżek neuronowych jest alkohol. Drugim przykładem, jak niszczyć, a raczej budować „złe ścieżki neuronowe”, to tak zwane „czarnowidztwo”, inaczej określane jako „chorobliwe negatywne myślenie”, które jest już formą lęku? Co ciekawe, nasz najważniejszy organ zachowuje neuro-plastyczność nie do 24 roku życia, jak uważano, ale całe życie. Warto te informację zapamiętać na przyszłość, bo co to oznacza w praktyce? To od nas zależy, czy będziemy coś z tym robić, czy też nie w okresie całego naszego życia.
Relaks to nie lenistwo!
Wróćmy do samego relaksu. W potocznym znaczeniu kojarzy się nam przeważnie z leżeniem na kanapie, piciem piwka, jedzeniem czipsów i oglądaniem telewizji. Owszem, jest to forma relaksu, jednakże w jego najgorszym chyba wydaniu. Warto sobie uświadomić, że relaks to nie tylko taka forma spędzania czasu, aby poprawić swój komfort psychiczny.
Relaks to także wyjazd na Karaiby, ale także piesza wędrówka w góry, o czym pisane było nie raz w ramach Szturmu. Formą relaksu pozostaje np. wyjazd na ryby, kiedy dana jednostka się wycisza podczas łowienia. Niestety, wyżej wymienione nie należą stricte do metod relaksacyjnych.
Metody relaksacyjne – co to jest?
W takim bądź razie, co się kryje pod tajemniczą nazwą „metoda relaksacyjna”?
Na dobrą sprawę, są to zachowania, które stosowane profilaktycznie w jakiejś dłuższej przestrzeni czasu, (2 tyg., 6 miesięcy, rok, 2 lata itp.) usprawniają naszą psychikę i jej kondycję. Można to uznać za definicję.
Oprócz tego, metody relaksacyjne uodparniają nas na stres, budują „pozytywne ścieżki neuronowe”, a co za tym idzie – zwiększają się nasze predyspozycje intelektualne, oraz kondycja psychiczna. Inaczej możemy określić je, jako „ćwiczenia dla naszego mózgu”. Tak jak siłacz zwiększa swoją tężyznę fizyczną na siłowni, tak człowiek może za pomocą metod relaksacyjnych zwiększyć swoją kondycje psychiczną.
Omówienie wybranych metod relaksacyjnych
Metod relaksacyjnych mamy multum, skupie się na tych, które testowałem i działają.
Pierwsza z nich to tzw. opukiwanie, inaczej określane z angielskiego skrótowcem „EFT”, pod którym kryje się: „Emotional Freedom Technique”, tłumacząc na polski: „Techniki Emocjonalnej Wolności”. Inna nazwa tej techniki w języku angielskim to „Tapping”.
Technikę tą skonstruował w latach ‘90 XX wieku Gary Craig. Jako socjolog skupił się w swoich rozważaniach, na tym, że człowiek składa się z ciała fizycznego, psychicznego i duchowego. Tworzy się w ten sposób układ zamknięty, który „nacechowany jest energetycznie”.
Brzmi to z początku jak szuria. Mniej więcej coś w stylu, że: „ziemia jest płaska”, albo kiedy to w wyobrażeniach husarze Wielkiej Lechii jeździli na dinozaurach, przy tym strzelając z dzidy laserowej.
Pocieszę czytelnika, iż takich bajek w tym nie ma. EFT, opukiwanie twarzy, tapping, zwał jak zwał, wychodzi z rozważań sub-dziedziny psychologii, jaką jest: „energo-psychologia” i „energo-medycyna”. Okazuje się, iż w 90% przypadków metoda ta działa na dolegliwości człowieka, więc jeśli działa, to dlaczego tego nie wykorzystać do poprawienia kondycji psychicznej jednostki i zbiorowości?
Gary Craig idzie dalej, aby bardziej przekonać się do jego badań. Mianowicie udostępnił on do opracowanej metody podręcznik, który całkowicie można ściągnąć w internecie za darmo. (W ogóle sam cały ruch EFT z założenia powstał, aby poprawić kondycję ludzkości za darmo). Szerzej tu o samej metodzie, pod kątem samej historii EFT i na co ona dokładnie pomaga.
Okazuje się, że metoda ta jest stosowana m. in. w psychologii i logopedii. Ponadto pomaga na alergię, pod kątem odetkania zatok. Oprócz tego wpływa na polepszenie komfortu psychicznego dla osób, które chorują na nowotwór.
Skoro ta metoda jest taka dobra, to na czym ona polega? Stosując kilkukrotnie uciskanie w odpowiednich miejscach na twarzy i ciele uwalniamy zatoki, zwiększamy motorykę twarzy, zmniejszamy napięcie mięśni na głowie. Metoda ta także zmniejsza gonitwę myśli, stany lękowe, negatywne myśli, oraz objawy zespołu stresu pourazowego. Dzięki tej metodzie uwalniamy skumulowane emocje w ciele fizycznym. Tutaj opis podstawowej metody, którą sam stosuje i mi pomaga poprawić i budować silną kondycje psychiczną na przyszłość.
Proces opukiwania trwa około 5-10 minut. Wszystkie opukiwane miejsca robi się dwoma palcami, wskazującym i środkowym. Opukujemy kilkakrotnie wybraną część ciała. Nie robimy tego za mocno, ani za lekko. Trzeba znaleźć złoty środek podczas tej czynności.
Pierwszym miejscem do opukania pozostaje tzw. „cios karate”. Znajduje się on między kciukiem, a palcem wskazującym. Kolejne miejsca znajdują się na głowie i twarzy. Rozpocząć warto od opukiwania środka głowy. Następnie robimy podobnie z łukami brwiowymi, na końcach, ku środku czoła. Następnie przechodzimy do miejsca pod oczami, niedaleko dolnej powieki. Znajduje się ono na wybrzuszeniach kości policzkowych. Następnie opukujemy miejsca między nosem a górną wargą, następnie między dolną wargą a podbródkiem. Opukujemy po środku obojczyk, następnie wgłębienie pod pachą.
Po opukaniu wyżej wymienionych części ciała powstaje ciekawy stan, który można najlepiej określić jako ukojenie. Trwa on maksymalnie do 3 godzin. Oczywiście trzeba być świadomym, że u każdego ten stan będzie trwał inaczej, u jednych dłużej, u drugich krócej. Oprócz tego dodać, warto, iż po opukiwaniu umysł jest otwarty na pomysły, a „ciemne myśli znikają z głowy”.
Warto pamiętać o pewnej profilaktyce tego, a pozytywne działania będą widoczne coraz częściej. Na dobrą sprawę to główne założenie EFT – profilaktyka i codzienne stosowanie.
Po stosowaniu opukiwania poprawi się nasza kondycja psychiczna w przyszłości. Na sam koniec omawiania tej pierwszej metody relaksacyjnej w tym tekście, dodać warto, iż jest to świeża i nowatorska metoda radzenia sobie m. in. z lękiem czy ze stresem, który na obecną rzeczywistość to okład na poszarpaną psychikę niejednego człowieka.
Drugą metodą relaksacyjną pozostaje wyciszenie z pracą z oddechami, jako forma modlitwy, lub jak kto woli, medytacji. Jedno i drugie jest zjawiskiem pokrewnym w ludzkiej kulturze.
Teraz trudny wątek: bez względu na to czy jesteś osobą wierzącą, jesteś agnostykiem, ateistą, czy „czczisz Peruna” – podejdź do tego zagadnienia nie „z natury magii, wierzeń lub czarów”, tylko pod kątem „metody relaksacyjnej”, jako narzędzia w polepszeniu twojej kondycji psychicznej, bo to jest głównym celem przemyśleń w tym akapicie
Pamiętasz jak pisałem o tym mnichu na początku tego tekstu, co w średniowieczu przepisywał Biblię i nie był przebodźcowany? Właśnie on w tamtych czasach stosował te drugą opisywaną przeze mnie metodę. Robił to podświadomie i podprogowo. Dzisiaj powiedzielibyśmy: „na pełnej nieświadomce”.
Modlitwa dla brata zakonnego przepisującego księgi zwiększała jego sprawność intelektualną, psychiczną, duchową i intelektualną. Wszystko robił w jednym celu: aby przepisać księgę, a więc zrealizować założony cel, wykonać działanie. W tamtym czasie to była jego przecież praca?
Myślę, że powyższe rozważania powinny dać do myślenia, bo żyjemy w czasach, kiedy ludzie mają coraz częściej problem w np. skupieniu się na pracy. Nie pomaga też w tym współczesne zjawisko, jakim jest prokrastynacja. (Obecny system konstruuje tak jednostkę, aby z jednej strony brała udział w wyścigu szczurów, z drugiej strony daje alternatywę „rozleniwienia się”).
Wróćmy do doświadczeń tej metody relaksacyjnej w celu poprawienia swojej kondycji psychicznej. Początkowo taka „forma modlitwy” nie sprawiała poprawy mojego samopoczucia. Po pewnym czasie stosowanie tej formy „medytacji” zaczęła zdawać rezultat, ale tylko przed snem. Powoli zaczął pojawiać z dnia na dzień błogi stan ukojenia, relaksu, albo inaczej: „akceptacją siebie na każdym poziomie sub-atomowym”. Ciało się rozluźniło, a po przebudzeniu częściej jestem wyspany. Subiektywnie wplatałem elementy inkantacji do Boga Ojca, jako osoba wierząca.
Trzecia metoda związana jest z drugą, chodzi dokładnie o muzykę relaksacyjną. Początkowo podchodziłem do tego bardzo sceptycznie. Z czasem okazało się, że jednak to działa. (Podobny scenariusz jak przy drugiej wyżej opisanej metodzie). Nie będę zbytnio rozwijał się w tym wątku, napisze jedynie tylko to, iż istnieją bloki tematyczne muzyki relaksacyjnej, dla przykładu jedne pomagają w zaśnięciu, a inne rozwijają ścieżki neuronowe w rozbudowaniu intuicji. Inne stosuje się na koncentracje w pracy intelektualnej. Każdy „podgatunek” pomaga na „coś innego”. Odwołuje tutaj do poszukiwań w internecie.
Czwartą metodą relaksacyjną, która poprawi nasze samopoczucie to tzw. „witamina N”, czyli kontakt z naturą. Może być to spacer do parku, lasu, w góry, ale także stworzenie w ramach ogniska domowego tzw. „domowej zielonej strefy". O co dokładnie chodzi? Im więcej kwiatów i roślin w domu, tym bardziej dotleniony mózg. Wietrzenie mieszkania też jest wskazane.
Człowiek jest częścią natury. W tych czasach jakoś bardziej patrzymy na to, że odwróciliśmy się od swojej planety, a ona ma na dam do dania tlen, a my wdychamy smog, zanieczyszczenia i kąpiemy się w kwaśnych deszczach?
To tyle w ramach metod relaksacyjnych, które mogą zwiększyć naszą kondycję psychiczną w trudnych czasach. Niektóre z nich wydają się trywialne, ale jeśli coś jest głupie, a działa, to chyba jest przydatnym narzędziem budowania silnej psychiki i może warto spróbować? To od Ciebie czytelniku zależy, co zrobisz z tą wiedzą, więc do dzieła.
Słowo końcowe
Myślę, że w jakikolwiek sposób nakreśliłem temat psyche a nacjonalizmu. Jeśli każdy z nas jako członek narodu, zacznie pracować nad swoją kondycją psychiczną, wdroży nową profilaktykę, to osiągniemy dużo w nadchodzących dziwnych, ale i ciężkich czasach. Widzę w tym pewne elementy oddolnej pracy organicznej na przyszłość. Niech pierwsza kostka domina pochyli się w dół i pociągnie kolejne.
Temat jest poważny, bo skala nieradzenia sobie ze swoją psychiką nie musi się kończyć zwiększoną skalą chorób psychicznych i fali samobójstw pośród Polaków. Wystarczy pokazać narzędzia, które działają i wdrożyć je w życie. Daje receptę, daje narzędzia, zrób coś z tym.
Z drugiej strony trzeba powoli już uważać na szarlatanów wszelkiej maści, kołczów w tego złym słowa znaczeniu, webinarów w ramach „samorealizacji”, czy „poprawienia swojej kondycji psychicznej”. Wiedza tam pokazana może ma jakąś minimalną wartość, ale ktoś już próbuje na nieszczęściu ludzi zarabiać. Dlatego też idąc za socjologiem, Gary Craig’em, przekazuje wam jako autor: genezę, wiedzę i narzędzia, aby poprawić swoją kondycję psychiczną. Wiedza to potęga, więc niech będzie dla każdego, bez względu na to, czy ma w portfelu drobne, czy Sobieskiego podczas pędzącej inflacji z października 2022 roku.
Autor:
BFG_358
Michał Walkowski - Wiersze
Bożyszcza i idole czekają na swój zmierzch
W niekończącej się wojnie to z nimi się zmierz
Wielkiego dżihadu nadszedł znów czas
W nadchodzącej wojnie nikt już nie powie pas
Wolność nie swoboda równość nie to samo
Z doliny ciągłej walki uchodź prędko damo
Broń miru waszego tarczą i piersią swą kształtną
Nim czerwień ich mankietów zdobędzie czego łakną
Nim wojownika cios uderzy moment przed gwałtem
Z całą swą pasją przeszyje psa batem
Pamiętaj o jednym i czuwaj nieustannie
Wielkie czyny wielkie myśli już były dawniej
Dziecko patrzące w kalejdoskop nie wie, co je czeka.
Starzec przystaje i patrzy z uśmiechem, zadumą oraz zazdrością.
Szaleniec łączy jedno z drugim wiedząc, że urządzenie to męka.
Dla oczu mędrca Mekka, bo młodość mija z nienawistną miłością.
Figury tańczą w oku
Nie dotrzymam Ci kroku
Lecz jedno powiem
Kocham Cię bowiem
Nienawiść jak miłość
Wzbudza twórczość
Czy słusznie nie wiem
Nie jestem pewien
Dlaczego wraz z mądrością
Gubimy czas z ostrością
Panie, rozbiłem lustro, które nie zasłużyło na śmierć
Boże, któregośmy zabili - my, którzyśmy niegodni
Pomóż nam być - nie gonić za-mieć
Panie, jestem, kim nie chcę być
Boże, którego zapomniałem - ja, któremu
Pomóż poukładać czarnego lustra odłamki
Panie,
Boże,
Pomóż sobie
Hugin i Munin
Tanatos i Hypnos
Słońce i Księżyc
Dzień i Noc
Początek i Kres
Jedno bez Drugiego istnieć nie może
Wiersz z drogi Nigdzie
Nie zostanie odczytany
Nie czeka na pochwałę
Pospolicie wpisuje się
W meandry Nieskończonego
Boju
Jego Pomnik trwalszy niż ze stali
Stanie
Niczym Myśl i Pamięć
Oba kruki Boga bez Oka
Będzie on balansem między
Normalnym i innym
Pozostaje Ci wierzyć głęboko
Chcieć pragnieniem Niczego
Oraz wcielać Czyn tam,
Gdzie jest taka potrzeca
Michał Walkowski
Więcej wartościowych treści na:
Bolesław Sobociński - Idealizm czasów współczesnych
Wśród wielu starszych stażem działaczy słyszy się często słowa iż we współczesnym, szeroko rozumianym ruchu narodowym brakuje ducha, oraz tego czegoś co dotychczas spajało i aktywizowało szeregi do dalszej wytrwałej i ofiarnej działalności. Chcemy czy nie, żyjemy w świecie cyfrowym, który dotychczasowy, uliczny aktywizm, przeniósł do świata wirtualnego. Dotychczas aby móc uważać się za pełnoprawnego działacza trzeba było wykazać się samodyscypliną, inicjatywą oraz chęcią rozwijania się. Wraz z upływem czasu pokonywało się kolejne stopnie działalności, przez aktywizm uliczny aż po pierwsze, często nieśmiałe próby tworzenia własnych materiałów, plakatów, gazetek i artykułów. Była to praca trudna i wymagająca, ponieważ nie każdy dysponował dostępem do internetu, drukarki czy ksera a o smartfonie można było pomarzyć. Ówcześnie fundament ideowy wykuwany był nie przez internetowe memy, jałowe dyskusje rodem z mediów społecznościowych czy partyjne hasła programowe, lecz przez lekturę klasyków myśli nacjonalizmu, która kształtowała poglądy i wartości ale przede wszystkim była szkołą kreacji hierarchii wartości każdego działacza. Ziny, lokalne gazetki czy odbijane na ksero broszury krążyły z rąk do rąk, aby rozpalać ogień w duszach młodych ideowców, którzy chłonęli każde słowo zapisane na kartach ledwo widocznego, kserowanego tekstu, marząc o wieku Rycerzy, silnych i szlachetnych, którzy najpierw odnoszą zwycięstwo nad sobą, a dopiero potem nad innymi. Aby zdobyć pożądaną książkę trzeba było się sporo natrudzić, ponieważ większość z nich nie była nigdy dostępna w bibliotekach. Często podziemny krąg wydawniczy był jednym źródłem do którego można było sięgnąć, a kolejka czytelników stale rosła, więc trzeba było odczekać swoje. Ten czas uczył nie tylko samodoskonalenia się ale i pokory oraz karnej hierarchii organizacyjnej. Starzy stażem działacz był nauczycielem oraz kierownikiem, który wskazywał drogę dalszego rozwoju. Być może nasze szeregi nie były liczne, lecz zwarte i ideowe, oparte o jasny katalog zasad i powinności. Współczesność oprócz niewątpliwych korzyści płynących z powszechnego dostępu do internetu niesie ze sobą wiele pułapek, takich jak pusty aktywizm, czyli akcja pod zdjęcie czy akademickie dysputy na forach internetowych, które urastają do rangi najważniejszej aktywności organizacyjnej. Staż kandydacki został zastąpiony przez ekspresowe przyjęcie w poczet działaczy, a szkolenie ideowe, które zawsze leżało u podstaw okresu kandydackiego praktycznie nie istnieje. Pierwszą z pułapek jest matematyczna kalkulacja. Do niedawna z rezerwą patrzano na wyborcze słupki sondażowe oraz wszelkie doniesienia o liczebności danej organizacji, podczas gdy dziś owe liczby stały się bożyszczem i wyznacznikiem siły organizacji. Wielu działaczy ulega ułudzie własnej potęgi, która zawsze weryfikowana jest w działaniu, szkoda tylko że najczęściej wtedy jest już za późno.
Bolesław Sobociński.
Dymitr Smirniewski - Pantha Rhei, czyli ideonautyka kruszy beton
Ideowość – pojęcie nieobce Czytelnikowi. Nieobce, choć niejasne jest jego sedno, jego główny motyw. Kluczem do wyjaśnienia tego pojęcia jest nazwa czasopisma, w którym opublikowany został ten artykuł. Szturm oznacza czynności lub stan z zasady mający dynamiczny charakter. Dynamiczność można porównać do podróży. Nie bez przyczyny pojęcia „szturm” i „ideowość” są motywami przewodnimi niniejszego czasopisma.
Podróż jest nieodłącznym elementem istnienia bytu. Nieważne, czy jest to byt materialny, czy metafizyczny, istnieje on, ponieważ uczestniczy w podróży – jest wprowadzany w koło określonego czasu, przestrzeni i sytuacji, będące jego przeznaczeniem koło Dharmy[1], które gdy przestanie się kręcić, byt przestaje istnieć, popada w stan nirwany.
Podróż jest istnieniem. Wszechświat opiera swoje istnienie na ciągle trwającej podróży, którą jest ciągły proces powstawania. Wszechświat rozszerza się wyrzucając z siebie przestrzeń i materię od momentu Wielkiego Wybuchu – momentu wywołanego drganiem zderzających się cząsteczek kwantowych spowodowanym wypowiedzeniem Boskiej sylaby powstawania bytu – w religiach dharmicznych znanej jako sylaba OM – ॐ, a w religiach abrahamicznych znanej jako sylaba „Amen”[2].
Istnienie i przeznaczenie człowieka oraz jego wspólnot, w filozofii znane jako Dasein jest podróżą. Człowiek w określonym czasie oraz w określonej przestrzeni ma misję do spełnienia.
W celu nakreślenia ram misji człowieka (oba pojęcia rozumiane w liczbie pojedynczej i mnogiej) powstało wiele idei oraz ideologii. Idea etymologicznie znaczy zarówno pomysł, jak i zestaw przekonań i światopogląd człowieka. Idea dotyczy sfer zarówno aksjologicznych, jak i technicznych. Idea istnieje w kontekście misji dziejowej człowieka, w kontekście Dasein. Istnieje w kontekście podróży życia ludzkości, więc sama w sobie jest podróżą umysłową. Podlega ewolucji i przewartościowaniom. Idee wczoraj niekoniecznie dają odpowiedź na pytania dnia dzisiejszego, powstają kolejne idee dające napęd biegowi dziejów, podkręcające koło Dharmy. Ideologie w perspektywie ściśle określonego czasu służą ideom ubierając je w szaty doktryny, nakładając je na określone wyznaczające w początkowym stadium kierunek działania. Ideologie nie sprawdzają się jednak w perspektywie długookresowej, nie mogą stać się ponadczasowe. Nie są w stanie działać w kategorii spektrum politycznego, ograniczenia powodowane przez schematyczność podejścia ideologicznego prowadzą do wypalenia ideologii. Alternatywą podejścia ideologicznego jest podejście ideonautyczne.
Jaka jest geneza nazwy „ideonautyka”? Nazwa nawiązuje do greckiego mitu o wyprawie Argonautów do Kolchidy. W micie greccy herosi wyruszają w podróż po przeciwnej stronie Morza Czarnego, by zdobyć złote runo. Na terminie „argonauta” będącym mitologicznym motywem podróży stworzono pokrewne etymologicznie terminy „astronauta” i „kosmonauta” oznaczające uczestnika wyprawy kosmicznej.
Kim jest ideonauta? Ideonauta nie jest ideologiem. Ideonauta jest uczestnikiem umysłowej i doświadczalnej podróży ideowej, dostrzega wielość myśli i spojrzeń, a to oznacza, że obce jest mu podejście zakładania monopolu danej ideologii na prawdę. Ideologia usystematyzowana jest przede wszystkim w umysłach ludzkich, a umysł ludzki, czy to indywidualny, czy zbiorowy posiada ograniczenia w percepcji. To jest główną przyczyną niesłuszności ideologicznego absolutyzmu – totalitaryzmu. Ideonautyka jest od tego wolna.
Ideonautykę można określić jako „laboratorium idei”, tym laboratorium jest ludzki mózg. Ideonautyka jest formą pluralizmu, nie jest jednak tożsama z liberalną neutralnością światopoglądową. Każde społeczeństwo istnieje w oparciu o określone ramy spektrum kulturowego, dlatego neutralność ideowa nie istnieje. Ideonautyka nie jest relatywizmem, ideonautyka zakłada ewolucję ideową danej cywilizacji wraz z biegiem dziejów. Ideonautyka towarzyszyła kwitnącym cywilizacjom, hegemonia ideologiczna towarzyszy cywilizacjom dekadenckim lub stojącym u progu dekadencji. Cywilizacja grecko-łacińska, cywilizacje islamska, chrześcijańska, religii dharmicznych przetrwały pomimo przerwania ciągłości materialno-instytucjonalnych (z wyjątkiem chrześcijańskiej), ponieważ szereg koncepcji filozoficznych, teologicznych, ekonomicznych i prawnych powstawało w ideonautycznym procesie koła ewolucji – koła Dharmy. Z kolei totalitarne systemy ideologiczne ulegają prymitywizacji i wulgaryzacji, by w końcu trafić na śmietnik historii. Tak stało się z hitlerowskimi Niemcami, z imperium sowieckim, a dzisiaj odczuwamy gnijący splendor postmodernistycznego Zachodu ograniczającego siebie samego lewicową poprawnością polityczną.
Warta uwagi jest refleksja nad tym, dlaczego Czwarta Teoria Polityczna Dugina stała się tak popularna w prawicowej przestrzeni intelektualnej regionów, gdzie nie powinna stać się popularna? Pomimo tego, że w ogólnym rozrachunku jest to przerost formy nad treścią. Jedną z przyczyn jest słynna duginowska „mądrość etapu” i sprawne posługiwanie się eklektyzmem. Można to uznać za typowy, choć niezbyt chlubny przykład ideonautyki.
Marka naszego państwa, a szerzej regionu Międzymorza sprzeda się na świecie, jeśli we własnej ofercie kulturowej pojawi się miejsce na różnorodność oferowanych idei i wytworów kultury. Temu będzie służyć ideonautyka.
Mam nadzieję, że przekonałem Czytelnika do wizji ideonautycznej, z kolei wszystkim ideonautom życzę w dwóch słowach:
Bon voyage!
Dymitr Smirniewski
[1] Należy podkreślić, że słowo „Dharma” ma ten sam indoeuropejski źródłosłów etymologiczny, co polskie słowo „dzierżyć”. Dharma oznacza podtrzymywanie bytu.
[2] Sylaba ta w zasadzie jest onomatopeją podstawowej manifestacji dźwięku, wybuchu, drgania i działania.
Dymitr Smirniewski - Harmonia – podstawa myśli ludzkiej
Człowiek w warstwie cielesnej tworzy idealny układ narządów i organów. Wyposażony został w system współistniejących kończyn i układów narządów i organów w organizmie, które pozwalają mu na wypełnianie swoich funkcji życiowych. I choć są podatne na wszelkiego rodzaju zaburzenia, posiadają duże możliwości regeneracji i nie mogą prawidłowo działać poza układem. Człowiek jest idealnym układem życiowym w swojej niedoskonałości.
Nic we Wszechświecie nie jest przypadkowe. Wszechświat jest monogenicznego pochodzenia i z monogenezy stawał się coraz większy tak samo, jak człowiek wyrasta z zarodka lub jak drzewo wyrasta z ziarna. Każda część Wszechświata jest gałęzią monogenezy, monogeneza jest mitochondrium Wszechświata.
Człowiek żyje, ponieważ wszystkie właściwości naszej planety niczym puzzle złożyły się w jedną spójną całość pozwalającą na zaistnienie życia. Nasza Ziemia jest zdatna do życia, ponieważ wszystkie warunki jej położenia w Układzie Słonecznym złożyły się w idealną całość, ale też charakter Układu Słonecznego pozwolił na zaistnienie tych warunków. Z kolei Układ Słoneczny istnieje w takim stanie, ponieważ odpowiednia konfiguracja Drogi Mlecznej pozwoliła na zaistnienie Układu Słonecznego w takim stanie, w jakim jest. I choć zdarzają się katastrofy kosmiczne i naturalne, Wszechświat rozumiany integralnie jest spójnym i idealnym układem istnienia w swojej niedoskonałości. Po każdej usterce samoistnie regeneruje i reguluje się.
Harmonia jest również immanentną podstawą zdrowej myśli. Jest to podstawa tego, co nazywane jest Tradycją. Harmonię w historii zaburzało absolutyzowanie wartości, które choć są bardzo istotne, istnieją w ramach konfiguracji systemów wartości. I tak absolutyzowanie immanentnych wartości wobec Wszechświata, takich jak państwo (statolatria), naród (skrajne formy nacjonalizmu), rasa (nazizm), rodzina (nepotyzm), klasa (marksizm i kapitalizm), jednostka (liberalny indywidualizm), wspólnota (kolektywizm) doprowadziło do zniekształcenia w dostrzeganiu ich roli. Duchowość panteistyczna, dostrzegająca wyłącznie immanentny aspekt Ducha oferuje okrojoną z transcendencji i Absolutu formę duchowości, która zniekształca Tradycję i zaburza harmonię duchową społeczności ludzkich.
Cdn.
Dymitr Smirniewski
Tomasz Gontarz - Rozwadowski
Natrafiłem na tekst jednego z przedstawicieli rady krajowej partii korwin. Wpis nie jest najnowszy i dotyczy Tadeusza Jordana Rozwadowskiego.
Jak nie trudno się domyślić większość tekstu zajmują brednie o tym, jakoby to on był głównym autorem planu bitwy warszawskiej. Ta bzdura została już dawno obalona, więc nie będę się na niej skupiał, ale w dalszej części tekstu jest inny element mitologizacji Rozwadowskiego, a mianowicie robienie z niego męczennika bez winy i skazy. Ów fragment tekstu zamieszczam:
"Przetrzymywany w areszcie w fatalnych warunkach, bez dowodów winy" - doprawdy z Rozwadowskiego było takie niewiniątko?
Zacznę od drobiazgu. Order Marii Teresy, czyli austriackiej cesarzowej odpowiedzialnej za I rozbiór Polski Rozwadowski nosił przypięty do munduru, chociaż noszenie odznaczeń zaborców było zabronione.
Ale tak jak napisałem, to naprawdę drobiazg. Prawdziwe zarzuty zaczynają się dopiero w kwestii przewrotu majowego.
W maju 1926 roku Rozwadowski wydał rozkazał by: "starać się dostać w swe ręce przywódców ruchu nie oszczędzając ich życia". Rozkaz był wydany na piśmie. Został on przejęty przez żołnierzy pułkownika Modelskiego, którzy to wszyscy zdecydowali się przejść na stronę Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wydania haniebnego rozkazu mordowania pojmanych jeńców i to bez sądu nie można w żaden sposób usprawiedliwić. Rozkaz był nie tylko sprzeczny z żołnierskim honorem, ale i z podstawową etyką ludzką, oraz nie miał żadnego praktycznego uzasadnienia wojskowego.
Całość rozkazu: "Wyzyskując wczesne ranne godziny, natrzeć bezwzględnie na byłych buntowników, którzy obsadzili pałac Mostowskich i głównie Komendę Miasta i starać się dostać w swe ręce przywódców ruchu nie oszczędzając ich życia.
Wykonując natarcie 71 i 30 pułk piechoty, wsparty wybranymi oddziałami artylerzystów, których resztę użyć dla obsadzenia i utrzymania Cytadeli.
Chociaż cały szereg pewnych pułków jest zadyrygowanych do stolicy, jednak pośpiech w akcji dlatego (jest) konieczny, że buntownicy ściągają posiłki z Wilna, a chociaż ich w drodze będziemy opóźniać, to jednak należy likwidować cały incydent przed ich wejściem.
Liczę na energię i dzielność obu pułkowników i ich oddziałów".
Ale to jeszcze nie wszystko. Rozwadowski również wydał rozkaz lotniczego bombardowania stolicy w czasie przewrotu - nie trudno się domyśleć, że przy ówczesnej technologii zakończyło by się ogromnymi stratami wśród cywili, oraz niepotrzebnymi zniszczeniami infrastruktury i budynków. Sam z resztą przyznał, że pisemny rozkaz bombardowania jest jego autorstwa. Potwierdził to również generał Zagórski.
Paradoksalnie to właśnie zwycięstwo Marszałka Józefa Piłsudskiego w przewrocie sprawiło, że Rozwadowski nie przeszedł do historii jako zbrodniarz wojenny. Powiedzmy jasno - Rozwadowski i tak miał dużo szczęścia, bowiem mógł skończyć zdegradowany przed plutonem.
Tomasz Gontarz - Hołd ruski
29 października 1611 roku w sali senatu warszawskiego Zamku Królewskiego zdetronizowany car Rosji Wasyl IV Szujski i jego bracia złożyli hołd Królowi Zygmuntowi III, oraz następcy tronu Królewiczowi Władysławowi. Wydarzenie to dosyć błędnie nazywane jest "hołdem ruskim". Tak, ładnie rymuje się z hołdem pruskim, ale dlaczego takie nazewnictwo jest niewłaściwe?
Przede wszystkim pełen tytuł Króla Zygmuna III Wazy to: Sigismundus Tertius Dei gratia rex Poloniae, magnus dux Lithuaniae, Russiae, Prussiae, Masoviae, Samogitiae, Livoniaeque, necnon Suecorum, Gothorum Vandalorumque hæreditarius rex, czyli Zygmunt III, z Bożej łaski Król Polski, Wielki Książę litewski, RUSKI, pruski, mazowiecki, żmudzki, inflancki, a także dziedziczny król Szwedów, Gotów i Wandalów.
Użycie terminu "hołd ruski" brzmi zatem tak, jakby Zygmunt III sam sobie hołd miał składać.
Inna sprawa, że poza moskalami Rusinami są także Ukraińcy, Białorusini, Łemkowie, Bojkowie, Hucule i inne grupy etniczne. Sprowadzenie dziedzictwa historycznego i nie tylko Rusi Kijowskiej do historii Rosji, dla tych narodów i grup etnicznych można uznać za wręcz zniewagę w szczególności dla Ukraińców, którzy bronią teraz nie tylko swojej Ojczyzny przed orkowymi spadkobiercami hord Batu-Chana, ale również obszaru Europy środkowo-wschodniej.
Hołd Szujskich został upamiętniony na zachodniej tablicy kolumny Króla III Wazy w Warszawie. Tekst po łacinie:
"SIGISMVUNDUS III LIBERIS SVFFRAGIIS POLONIAE HAEREDITATE SVCCESSIONE IVRE SVECIAE REX PACIS STVDIIS GLORIAQ INTER REGES PRIMVS BELLO ET VICTORIIS NEMINI SECVNDVS MOSCORVM DVCIBVS METROPOLI PROVINCIIS CAPTIIS EXERCITIBVS PROFLIGATIS SMOLENSCO RECVPERATO TVRCIA POTENTIA AD CHIOCIMVM REFRACTA QVADRAGINTA QVATVOR ANNIS REGNO IMPRENSIS QVADRAGESIMVS QVARTVS IPSE IN REGIA SERIE OMNIVM AEQVAVIT AVT IVNXIT GLORIAM".
W tłumaczeniu na język polski:
Zygmunt III z mocy wolnej elekcji Król Polski, z tytułu dziedziczenia, następstwa i prawa – Król Szwecji, w umiłowaniu pokoju i w sławie pierwszy pomiędzy królami, w wojnie i zwycięstwach nie ustępujący nikomu, WZIĄŁ DO NIEWOLI WODZÓW, STOLICĘ I ZIEMIE MOSKIEWSKIE ZDOBYŁ, WOJSKA ROZGROMIŁ, ODZYSKAŁ SMOLEŃSK, złamał pod Chocimiem potęgę Turcji, panował przez czterdzieści cztery lata, w szeregu czterdziesty czwarty król, dorównał w chwale wszystkim i przyjął ją całą.
Obraz po lewej przedstawia hołd Szujskich autorstwa Jana Kantego Szwedkowskiego. Na zdjęciu po prawej tablica zachodnia kolumny Zygmunta
Tomasz Gontarz
Tomasz Gontarz - Cezar
Przyjdź na świat w rodzinie szlachetnie urodzonych i miłujących Kraj.
Dużą część młodości spędź w niewoli u wroga.
Zacznij dowodzić siłą nielicznych, ale niezwykle bitnych Legionistów i odnieś sporo militarnych sukcesów.
Bądź przez swoich Legionistów niezwykle ceniony, a wręcz kochany.
Znów znajdź się w niewoli u innego wroga.
Po odzyskaniu wolności zdobądź znaczącą pozycje w Państwie.
Pokonaj hordy barbarzyńców we wiekopomnej wojnie.
Bądź mimo to lżony i oczerniany przez swoich politycznych przeciwników.
Wycofaj się z polityki.
Dokonaj krwawego przewrotu ratując Kraj pogrążony w demokratycznym chaosie i rozpadzie.
Doprowadź do stabilizacji państwa i mniej wizjonerskie plany na politykę zagraniczną.
Po śmierci twoi następcy zaprzepaszczają twoje dzieło, a dokonania militarne z zachwytem są omawiane w West Point przez gen. Douglas'a MacArthur'a.
Nazywaj się Józef Klemens Piłsudski. Zdjęcie popiersia Gajusza Juliusza Cezara nie powiązane...
...Czy aby na pewno nie powiązane? O Marszałku Józefie Piłsudskim Stanisław Cat-Mackiewicz pisał: "Piłsudski, który w ostatnich latach życia wielokrotnie oświadczał, że nigdy prawdziwym socjalistą nie był, opanował jednak całą partię, ponieważ nikt inny nie poświęcał się dla tej partii tak bardzo jak on, nikt tyle nie ryzykował, nie dawał z siebie tyle energii, zapału, pracy. Wydawnictwa sławnych w Rosji stronnictw rewolucyjnych dociągały zaledwie do kilku numerów, jego „Robotnik”, wychodził regularnie, stale, w podziw wprawiając żandarmów. To życie w podziemiach było ciężkie, wyczerpujące, ale Piłsudski miał w sobie niewątpliwie dużo z Juliusza Cezara, który przejeżdżając przez marną, smrodliwą wioskę w Hiszpanii, powiedział: A jednak wolałbym być pierwszym w tej wiosce niż drugim w Rzymie”.
Do Marszałka Józefa Piłsudskiego mógłby pasować też pewien cytat Gajusza Juliusza Cezara: "Jeśli musisz złamać prawo, zrób to, aby przejąć władzę: we wszystkich innych przypadkach przestrzegaj go“.
P.S. Jeżeli ktoś mniema, że test ten powstał w takiej formie po to, by wzbudzić jak największą awersję wśród szeroko pojmowanych antypiłsudczyków, to ma w sumie rację.
Tomasz Gontarz
Monika Dębek - Śląscy Rycerze – Józefa Bramowska
W tym miesiącu chciałabym przedstawić kolejny portret bardzo barwnej postaci – kobiety Józefy Bramowskiej.
Urodziła się 10.03.1860 r. w Żyglinie dzisiejsza część Miasteczka Śląskiego, położonego obok Tarnowskich Gór, na Górnym Śląsku. Zmarła 4.10.1942 r.
Jej ojcem był Tomasz Batsch, matka Barbara z domu Przybyłka. Uczęszczała do Szkoły Powszechnej w Żyglinie, ukończyła cztery klasy.
Ojciec Józefy zmarł, gdy miała osiemnaście lat, wtedy też podjęła pracę w kopalni rudy w Pasiekach.
W 1891 r. zawarła związek małżeński z Piotrem Bramowskim. W Żyglinie prowadziła gospodarstwo rolne.
W 1909 r. założyła Towarzystwo Polek w swojej miejscowości. Była to organizacja patriotyczna, powstała na Górnym Śląsku, która zrzeszała nie tylko rodowite Ślązaczki, ale także kobiety napływowe z całej Polski.
Józefa Bramowska była także członkinią Narodowej Organizacji Kobiet. Była to organizacja o profilu katolickim, związana z Narodową Demokracją. Członkinie dążyły do pobudzania kobiet na gruncie chrześcijańskim, narodowym. Zaznaczały, że ich organizacja nie jest partią polityczną. Zależało im na uczestnictwie kobiet w życiu publicznym. Broniły Kościół Katolicki, opowiadały się za patriarchalnym modelem rodziny. Kobiety z NOK – prowadziły bursy i przedszkola, organizowały wiece, promowały polskie czytelnictwo.
Józefa Bramowska propagowały gazety polskie, wygłaszała patriotyczne przemówienia, przez co kilkukrotnie była więziona przez władze niemieckie.
Brała czynny udział w Plebiscycie na Górnym Śląsku i w III Powstaniu Śląskim. Udostępniła swoje prywatne mieszkanie, gdzie ukrywano broń.
W 1928 r. wzięła udział w wyborach, reprezentując Narodowo – Chrześcijańskie Zjednoczenie Pracy.
Mandat objęła jednak rok później, po śmierci Józefa Londzina. Była także senatorem III kadencji w 1935 r.
Po wybuchu II wojny światowej wyjechała na wschód, wróciła już 29 września tego samego roku.
Miała areszt domowy, zorganizowany przez Gestapowców. Od aresztowania i osadzenia w obozie koncentracyjnym uratował ją zły stan zdrowia i podeszły wiek.
Zmarła w swojej rodzinnej miejscowości Żyglin, której poświęciła swoje całe życie.
Za swoje zasługi została uhonorowana, między innymi: Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Oficerskim Orderu Polonia Restitutia oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Górny Śląsk może poszczycić się naprawdę wieloma bohaterami, walczącymi o jego polskość.
Monika Dębek
Monika Dębek - Recenzja książki „Toksyczni ludzie” - Stamateas Bernardo
Ze względu na fakt, iż osobiście uważam, że psychologia to jedna z najważniejszych nauk, przecież od niej zależy bardzo dużo w naszym życiu, przeczytałam jedną z bardzo ciekawych lektur.
Jest to książka „Toksyczni ludzie”. Autem pozycji jest Stamateas Bernardo. Z pochodzenia jest Argentyńczykiem, z wykształcenie między innymi psychologiem, znanym nie tylko w Ameryce Południowej, ale także na całym świecie. Jest także seksuologiem, psychoterapeutą, który bardzo dobrze zna ludzką naturę.
Toksyczni ludzie – książka, dla której nie trzeba poświęcić wiele czasu na czytanie, wciąga każdego, nawet najbardziej wybrednego czytelnika.
Toksyczni ludzie, każdy z nas ma z nimi do czynienia, bardziej lub mniej, niektórzy z nas nie są nawet świadomi, jak potrafią nami manipulować i niszczyć po kryjomu nasze życie osobiste, czy zawodowe. Obecni w rodzinie, w małżeństwie, w pracy, spotykani nawet na ulicy.
W pozycji opisane są różne rodzaju ludzi, od toksycznego szefa, zawistnego współpracownika,
pod członków rodziny, którzy są ciągle pełni pretensji, czy ciekawskiego sąsiada,
który wtrąca się w nie swoje życie.
Kontakt z tymi ludźmi jest bardzo męczący, nie komfortowy, a często nawet wyczerpujący psychicznie. Potrafi zniszczyć nasze plany, a niekiedy pogorszyć jakość naszego życia.
W książce możemy przeczytać jak rozpoznać takich ludzi. Możemy również zapoznać się
z przyczynami ich negatywnego zachowania, czynnikami, które wpływają na ich czynności.
W pozycji przeczytamy także, wskazówki jak możemy się ochronić, przed takimi emocjonalnymi wampirami, jak postawić im granice, by nie pozwolić sobie „wejść na głowę”.
W relacjach międzyludzkich pojawia się bardzo wiele pytań, na które odpowiedzi nie są wcale proste. Autor książki odpowiada na wiele z nich, dzięki czemu, mamy szansę na polepszenie jakości życia i usunięcia z niego negatywnych ludzi.
Dla nacjonalisty bardzo ważni są ludzie. Samemu nie bardzo da się wiele zdziałać. To w grupie można sprawiać, że świat staje się lepszy. Musimy jednak rozpoznać osoby, z którymi możemy faktycznie coś wspólnie budować i odpychać od siebie tych negatywnych, którzy cenią sobie tylko własne korzyści i wcale nie myślą o budowaniu wielkiej Polski, a karierze i swoim własnym nosie.
Poznawajmy więc ludzi, przyglądajmy się im i otaczajmy się tylko tymi pozytywnymi, działajmy ku lepszej przyszłość.
Monika Dębek