
Szturm
Deklaracja ideowa Szturmowców
Nacjonalizm Szturmowy to idea nacjonalistyczna – droga walki o rozwój i dobrobyt polskiego Narodu, a także o cywilizacyjną i kulturową rekonkwistę naszego kraju oraz kontynentu.
Świadomi historii i tradycji, z podniesioną głową patrzymy w przyszłość, gdyż to w niej kryje się droga do przywrócenia wielkości Narodowi polskiemu. Czując, że stoją za nami szeregi naszych przodków, wiemy że nie ma innej drogi niż walka i ostateczne zwycięstwo. Ponad tysiącletnia historia Polski i Polaków to coś, czego nie możemy się wyrzec ani uznać za niebyłe. Jesteśmy bowiem dumnymi synami i córkami swej krwi i ziemi. Biorąc na siebie odpowiedzialność za walkę w obronie Narodu oraz o jego odnowę, prezentujemy naszą Deklarację Ideową.
– – –
NARÓD
Za najwyższą wartość ziemską uznajemy polski Naród, a za cel jego dobro. Naród traktujemy nie tylko jako obecną rzeczywistość, ale przede wszystkim jako metafizyczną i ponadpokoleniową wspólnotę tych, którzy byli, są oraz będą – nierozerwalną jedność martwych, żywych i jeszcze nienarodzonych. Jednocześnie stanowi on wspólnotę naturalną, będąc żywym, duchowym i biologicznym organizmem. Wszystkie Polki i Polaków łączy typ etniczny, ojczysta ziemia, a także język, kultura i mentalność. Dopiero po zespoleniu w metafizyczną całość, elementy te tworzą Naród i wspólnotę narodową.
RODZINA
Zdrową, tradycyjną rodzinę uważamy za fundament Narodu oraz za podstawę prawidłowo funkcjonującej gospodarki państwa. Dla Nacjonalizmu Szturmowego absolutnym priorytetem jest powstrzymanie kryzysu demograficznego, prowadzącego do biologicznego wyniszczenia Narodu. W obliczu powolnego, lecz nieustającego wymierania Narodów europejskich, a także konieczności ciągłej walki o przetrwanie w czasach inwazji ludów całkowicie obcych nam etnicznie i kulturowo, państwo powinno wspierać polskie rodziny, a w szczególności rodziny wielodzietne.
Rodzina stanowi obecnie ostatni bastion Europy. Pielęgnując więź z przodkami, pozostaje ostoją międzypokoleniowej pamięci, której zanik jest jednym z najtragiczniejszych następstw zgubnego wpływu liberalizmu i marksizmu kulturowego na Naród.
HISTORIA
Historia przekazuje nam nie tylko dumę i ponadpokoleniowe wartości – uczy nas także o błędach popełnionych w przeszłości, których nie wolno nam powtórzyć. Dlatego za wartościową uznajemy jej całość i przyjmujemy naszą historię ze wszystkimi wzlotami i upadkami, nie odrzucając żadnej jej części, gdyż ze wszystkich możemy czerpać wiele doświadczenia i nauki na przyszłość. Naród to w ujęciu historycznym wynik całości dziejów, jakie za Nim stoją, dlatego zarówno dzieje przed, jak i po chrzcie Polski stanowią dla Nacjonalizmu Szturmowego elementy ideologicznie wartościowe.
CYWILIZACJA EUROPEJSKA
Nie ograniczamy się do wąskiego pojmowania polskiego Narodu wyłącznie w granicach państwa – obecnych czy historycznych. Polski Naród stanowi integralną część kulturowego i historycznego dziedzictwa Cywilizacji Europejskiej, będącej wspólnotą zarówno duchową, jak i etniczną. Tylko w taki sposób go traktując, możemy w pełni zrozumieć sens naszej walki oraz najpełniej zadbać o jego należyty rozkwit. Nie ma Polski bez Europy, a Europa nie może istnieć bez Polski. Oczywistością jest więc, że musimy brać aktywny udział w walce w jej obronie i wykazać pełną solidarność z innymi Narodami Europy. Etniczna i duchowa tożsamość to wartości, o które walczymy, i których zamierzamy bronić.
DEMOLIBERALIZM I MARKSIZM KULTUROWY
Nasz Naród, podobnie jak inne Narody Europy, ma dziś dwóch podstawowych wrogów ideologicznych: marksizm kulturowy oraz liberalizm. Idee te odrzucamy jako służące interesom wąskiej grupy ludzi, kosztem zniewolenia i upodlenia przeważającej większości naszych rodaków. Walka z obiema tymi truciznami to jedno z najważniejszych wyzwań, aby przyszłe pokolenia mogły żyć w świecie oczyszczonym z ich duchowego i moralnego nowotworu.
EUROPA I MIĘDZYMORZE
Obecna sytuacja Europy zmusza nas do odważnego sformułowania stanowiska wobec innych Narodów. Wrogowie Cywilizacji Europejskiej działają ponadnarodowo, uderzając w każdą z nacji Europy. W tej sytuacji jedynym wyjściem jest wspólny front nacjonalistycznych sił wszystkich krajów naszego kontynentu przeciwko demoliberalizmowi parlamentarnemu, stanowiącemu śmiertelne zagrożenie dla naszej cywilizacji. Mając świadomość tragicznych skutków polityki multikulturalizmu, relatywizmu i kulturowego marksizmu, postulujemy walkę o przywrócenie wielkości Europie. Odrzucamy szowinizm, a także niepotrzebne antagonizmy między Europejczykami. Historia, jakkolwiek bardzo ważna i stanowiąca jeden z fundamentów naszej tożsamości, nie może przesłaniać teraźniejszości ani stanowić przeszkody w zjednoczeniu sił ponad narodami, gdy istnienie naszej cywilizacji i tożsamości są zagrożone. Jesteśmy głęboko przekonani, że jako Naród dojrzały, z ponad tysiącletnią historią, potrafimy oddzielić antagonizmy i historyczne konflikty od spraw bieżących, a także wyzwań przyszłości.
Miejsce Polski na mapie regionu i kontynentu widzimy przede wszystkim jako część projektu Międzymorza, czyli bloku państw Europy Środkowo-Wschodniej, który będzie wystarczająco silny, aby sprzeciwić się zarówno wschodniemu imperializmowi, jak i zachodniej zgniliźnie.
W kwestiach relacji z poszczególnymi państwami stoimy na stanowisku trzeźwej polityki realizującej interes narodowy i w żadnym wypadku nie wyrzekamy się idei jego nadrzędności. Nie zapominamy jednak, że interesy Narodu polskiego, Międzymorza oraz Europy są ze sobą ściśle powiązane. Zdrowa kondycja całego naszego kontynentu na płaszczyźnie politycznej, kulturowej i etnicznej to także ogromny pozytyw dla Polski. Z tego powodu jako Szturmowcy uważamy, że nie możemy brać udziału w działaniach, które przyniosłyby straty czy to społecznościom regionalnym, czy też europejskiej. Europa, jako wspólnota cywilizacyjna, jest czymś, co chcemy współtworzyć, wspierać oraz bronić.
RELIGIA
Człowiek był, jest i pozostanie istotą religijną. Nacjonalizm Szturmowy, doceniając wagę wynikających z religii duchowych i moralnych imperatywów dla życia Narodu, jednocześnie jest neutralny w kwestiach religijnych i uznaje je za indywidualną sprawę każdego obywatela. Jako że bliski jest nam tradycjonalizm integralny, uważamy że wyznawana religia musi być zakorzeniona w europejskiej tradycji i kulturze, których nierozerwalną część stanowiła od zawsze i wraz z nimi przez wieki nas kształtowała. Prawną ochronę tradycyjnych wartości, na których wyrósł nasz Naród, uznajemy za konieczność.
NATURA
Nieodłącznym elementem życia Narodu jest natura. Ignorancja i utrata więzi z nią to jeden z powodów postępującej stopniowo degeneracji pokoleniowej, utraty tożsamości oraz świadomości narodowej i duchowej. Naród nie może istnieć w oderwaniu od naturalnego środowiska, z którego się wywodzi. Z tego wynika święty obowiązek ochrony natury oraz powrotu do ongiś powszechnej bliskości z nią.
USTRÓJ POLITYCZNY
Ustrój polityczny państwa polskiego, do jakiego dążyć będą Szturmowcy, służyć ma przede wszystkim zabezpieczeniu określonych wartości, a także warunków bytu i perspektyw dla Narodu. Odrzucamy doktrynerskie trzymanie się konkretnych modeli ustrojowych na rzecz podejścia funkcjonalnego. Ustrój polityczny i administracyjny ma przede wszystkim zabezpieczyć godne życie wszystkim obywatelom, swobodną możliwość rozwoju oraz równy dostęp do wszelkich społecznych i kulturowych osiągnięć, takich jak edukacja, opieka zdrowotna czy wypoczynek. Każdy obywatel powinien mieć zagwarantowaną ochronę praw pracowniczych, a także możliwość uczciwej pracy za godne wynagrodzenie oraz zapewnienia dostatniego życia sobie i swojej rodzinie. Pozycja społeczna każdego obywatela musi być prostą pochodną jego wartości jako człowieka, jego codziennej pracy, jak również wkładu w życie Polski i Polaków. Stawiając na taką organizację Narodu, odrzucamy archaiczny model arystokratyczny i panujący obecnie model plutokratyczny, wedle których pozycję obywatela określają jego pochodzenie, bogactwo lub koneksje.
GOSPODARKA
Rolą państwa w gospodarce nie jest realizowanie sztywnej, doktrynalnej wizji liberalnych planistów i ideologów. System społeczno-gospodarczy musi być dostosowany do potrzeb i wymogów Polaków – ma przede wszystkim zapewniać materialne podstawy godnego życia wszystkim obywatelom oraz możliwość rozwoju dla Narodu. W żaden sposób nie można dopuścić do doktrynalnego traktowania ekonomii, niezależnie czy to w duchu kapitalistycznym, czy też komunistycznym. Motto, które nam przyświeca i będzie przyświecało to „Ekonomia w służbie Narodu, a nie Naród w służbie ekonomii”.
SPOŁECZEŃSTWO
Mamy pełną świadomość, iż Naród dzieli się na klasy społeczne. Obecnie, w warunkach kapitalistycznej walki o dobra materialne, klasy posiadające niejednokrotnie w sposób zorganizowany wyzyskują klasy uboższe. Jest to niedopuszczalne i traktujemy to jako całkowite zaprzeczenie postulatu narodowego solidaryzmu. Rozumiemy także, iż między klasami społecznymi występują różnice interesów, potęgowane zwłaszcza przez wolnorynkowy kapitalizm. Naszym celem jest dążenie do zlikwidowania takich patologii i stworzenie systemu społecznego, gdzie poszczególne klasy społeczne rozwijać się będą wyłącznie dzięki swojej własnej pracy. Jednocześnie do czasu urzeczywistnienia tego modelu za konieczne uważamy otoczenie klas słabszych i uboższych systemową ochroną przed wyzyskiem i niesprawiedliwością społeczną – przede wszystkim prekariatu oraz grup zagrożonych ubóstwem.
Różnice społeczne i ekonomiczne są naturalną cechą zdrowo funkcjonującego Narodu. Dążenie do awansu ekonomicznego od zawsze było katalizatorem rozwoju gospodarki, podczas gdy sztuczne zrównywanie wszystkich jednostek za każdym razem kończyło się zabiciem wszelkiej przedsiębiorczości i innowacyjności. Hierarchiczna budowa społeczeństwa, pozbawiona sztucznych barier, daje możliwość wykazania swoich cnót najwybitniejszym jednostkom. Zadaniem państwa jest usuwanie przeszkód dla awansu ekonomicznego i społecznego poprzez zwalczanie nepotyzmu, łapówkarstwa, wyzysku oraz innych patologii charakterystycznych dla modeli komunistycznych i kapitalistycznych.
Finalnym celem Nacjonalizmu Szturmowego jest budowa społeczeństwa, w którym funkcjonuje wielopłaszczyznowa współpraca wszystkich warstw i klas społecznych, zapewniająca równomierny rozwój obejmujący wszystkich członków Narodu.
ARYSTOKRACJA DUCHA
Nacjonalizm w rozumieniu szturmowym to nie tylko ideologia i program polityczny. To przede wszystkim postulat Arystokracji Ducha i stworzenia prawdziwej elity intelektualnej. Sprzeciwiając się nihilizmowi oraz hedonizmowi, które prowadzą do powszechnej degeneracji i upodlenia, a także roszcząc sobie prawo do ideowego i politycznego przewodzenia Narodowi, przy jednoczesnym ukierunkowywaniu go ku rozwojowi, sami nakładamy na siebie obowiązek prezentowania możliwie najwyższego poziomu intelektualnego, moralnego oraz duchowego. Nieustanny wzrost sfer duchowej, intelektualnej i fizycznej uważamy za konieczny postulat w dziele odrodzenia Narodu polskiego.
– – –
Tak pojmowany nacjonalizm to Idea wierności etnosowi i krajowi, które stanowią dwa podstawowe czynniki składowe Narodu. Oba te święte elementy są dla nas kluczowymi wartościami, których będziemy bronić, i o których rozwój będziemy dbać. W walce tej dochowamy wierności tradycji, a także wartościom, jakie nam przekazano.
Niniejsza deklaracja ideowa Szturmowców to manifest wszystkich tych, którzy gotowi są ponieść brzemię walki o budowę silnej, sprawiedliwej i suwerennej Polski dla całego Narodu polskiego. To manifest tych, którzy mają świadomość, że Polska to także część Europy i gotowi są walczyć o to, by nasz kontynent zachował swą kulturową, etniczną i cywilizacyjną wielkość. To manifest nowoczesnego narodowego solidaryzmu, który zapowiada twardą walkę o godny byt Narodu. To wreszcie manifest nowoczesnego Narodowego Radykalizmu XXI wieku.
Każdego, kto podpisze się pod powyższą deklaracją i zechce zasilić szeregi Szturmowców, powitamy jako naszego Brata i Towarzysza.
Warszawa, dnia 27 listopada 2017 r.
Bogusław Wagner - Złudzenie władzy i wykastrowany nacjonalizm
Marsz Niepodległości jak zwykle frekwencyjnie przebił niemal każdą imprezę masową jak ma miejsce w Polsce. Niezliczone tłumy Polaków oraz gości przybyłych z różnych krajów Europy czy świata przemierzyły Warszawę, by jak zwykle uczcić Narodowe Święto Niepodległości. Były flagi, banery, race i spokój. Po marszu wiele środowisk odtrąbiło niewątpliwy sukces. Pozostaje pytanie co należy uważać za sukces.
Czy sukcesem będzie fakt, że tyle tysięcy ludzi maszerowało w Warszawie w marszu zorganizowanym przez środowiska narodowe? Jeśli przyjmiemy to za miarę sukcesu, to tak, jest to sukces i to bardzo duży sukces. Czy jeśli przyjmiemy za miarę sukcesu wpływ marszu na pojawienie się szerokiego spektrum imprez o podłożu patriotycznym związanym z dniem 11 listopada, to również możemy marsz uznać za sukces. Czy jeśli za miarę sukcesu weźmiemy wpływ marszu na rozkwit postaw patriotycznych, tej swoistej mody na patriotyzm, wśród całego pokolenia Polaków to również jest to niewątpliwy sukces. To wszystko, i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy z związanych z marszem, to sukces.
Jednak ten sukces ma pewien mankament. Nie przełożył się on w żadnej mierze we wzrost poparcia wśród zwykłych Polaków dla organizacji nacjonalistycznych. Sami nacjonaliści uczestniczący w marszu od wielu lat nie potrafią zorganizować się w jakieś ciało polityczne mające realne szanse na istnienie na scenie politycznej. W porównani do, chociażby, partii Razem wygląda to blado, a przecież Razem nie organizuje co roku największej manifestacji patriotyczno narodowej w Europie, a istnieje najczęściej w internecie lub w małych salkach gdzie organizują swoje spotkania. Dlaczego Marsz nie przełożył się na zwiekzeniercia dla samych nacjonalistów, a sam nacjonaliści nie potrafili przez tyle lat wykorzystać tego fenomenu było już roztrząsane w setkach artykułów na łamach pracy nacjonalistycznej i nie tylko. Oczywiście czegoś takiego jak Ruch Narodowy nie można brać pod uwagę gdyż właśnie RN pokazał jak można wszystko zepsuć.
Pewnie na fali marszu kilku „narodowcom” udało się dostać do Sejmu startując z list Kukiz15, ale już dziś widać, że projekt Kukiz15 zaczyna się sypać, a narodowo wznieceni posłowie zaczynają spoglądać chciwym wzrokiem w stronę partii rządzącej. Były już poseł tej formacji stwierdził w jednym z wywiadów, że był zmuszony głosować wbrew sobie. Tak, tak. Zmuszano pana posła. Dziś już pan zmuszony opowiada łzawe historyjki o tym, że chciał dobrze, ale nie wyszło. Jednak już będzie wspierał, a za jakiś czas nie wyklucza akcesu do obozu rządzącego. Było już kilku takich co zaczynali jako narodowcy, a skończyli jako przystawki lub pajace na gumkach w różnych obrzydliwych dla polskiego nacjonalisty formacjach.
Wielu ludziom wydaje się, że wystarczy wejść kilku narodowcom do Sejm i władza niemal sama wpadnie do rąk. Nic bardziej mylnego. Sejm co prawda jest ciałem ustawodawczym, jednak prawdziwa władza jest w zupełnie innym miejscu. Miejscem, które ma realny wpływ na życie społeczeństwa jest administracja publiczna, to wszelkie urzędy – od urzędów miejskich, po małe urzędy w najmniejszej gminie. Tam powinni pracować nacjonaliści, by jak już przejmiemy władzę, mieć przygotowanie na praktyczne sprawowanie władzy, wiedzieć jak to działa by zamiast chaosu był porządek. Również trzeci sektor to miejsce wręcz wymarzone do działalności nacjonalistycznej. To właśnie poprzez działalność społeczną narodowcy powinni być rozpoznawalni w środowisku w którym żyją i którego chcą być rzecznikami. Tak samo media – publiczne, prywatne, internetowe, zależne czy niezależne. To właśnie media kształtują świadomość społeczeństwa. Nie trzeba być wielkim redaktorem, a wystarczy, by w redakcji pewien procent pracowników stanowiły osoby o określonych poglądach, a już polityka redakcyjna może być w pewien sposób kierowana na odpowiednie tematy. Tak to działa.
Czas więc porzucić mrzonki swoich posłach czy senatorach i zacząć działać tam, gdzie naprawdę są możliwości wpływu na otoczenie. Możliwości oraz nabycie doświadczenia w działaniu na rzecz. Inaczej pozostanie leżanka w TVP Info, „oranie lewactwa” i opowieści o zmuszaniu do pewnych czynności mamiąc innych złudzeniami, że ma się jakikolwiek wpływ na sprawowanie władzy w Polsce. Po sytuacji jaka miała miejsce po Marszu Niepodległości chyba już nikt nie ma złudzeń co do tego, że z narodowym radykalizmem środowisko organizatorów ma niewiele wspólnego, a jedyną czynnością jaką są w stanie z siebie wykrzesać są kajania się przed prawicą. Więc z pewnością nie można liczyć na to, że tacy ludzie są zdolni do kierowania narodem w taki sposób, by naturalne prawa tego narodu były przestrzegane.
Prawdziwy narodowy radykalizm to nie nazwa, a działania, to nie oświadczenie i odcinanie się, by za wszelką cenę utrzymać status quo licząc na ochłapy ze stołu demoliberalnej władzy. Narodowy radykalizm to nacjonalizm czynu o czym chyba zapomnieli ci u których radykalizm kończy się tylko na deklaracji.
Na koniec warto zadać pytanie o to, jak nazywa się wykastrowany nacjonalista? Prawicowiec. Dziwna zawiść, popadająca nieraz w paranoiczną nienawiść do Szturmu i Szturmowców może mieć podłoże w realnej ocenie sytuacji przez środowiska, które zmarnowały swoje 5 minut jakie dał im los, np. duże obchody rocznicowe w Białymstoku czy cykliczny Marsz Niepodległości, które zostały niewykorzystane z przyczyn o których można jedynie się domyślać. Młode zaś środowisko Szturmowców zanim jeszcze na dobre okrzepło, zdążyło już zorganizować kilka międzynarodowych konferencji, zorganizować Czarny Blok z udziałem kilkuset nacjonalistów, często aktywnie uczestniczyć w wydarzeniach organizowanych przez inne grupy lub być współorganizatorem takich wydarzeń. To musiało zaboleć różnych wozów i wodzyków mających kadry, które jedyne co potrafią z siebie wykrzesać to sprzeciw wobec islamskiej imigracji lub walka z mityczną komuną. Czas więc porzucić mokre sny o parlamencie, bo kastratów nikt nie wybierze i wziąć się do prawdziwej pracy na rzecz Narodu.
Bogusław Wagner
Patryk Płokita - O historii Polskiego Dnia Niepodległości i o tym jak Biała Podlaska odzyskała wolność po pierwszej wojnie światowej
Odzyskanie niepodległości przez Polskę po pierwszej wojnie światowej było procesem etapowym. 11-tego listopada 1918 r. to ustalona data „umowna”. W polskiej świadomości narodowej i historycznej przeistoczyła się w kult i święto narodowe. Co dokładnie działo się 11-tego listopada 1918 r.? Warto we wstępie przypomnieć podstawowe dwa fakty historyczne.
Po pierwsze, tego dnia podpisano rozejm pomiędzy Niemcami, a Francją w jednym z wagonów kolejowych w miejscowości Compiegne. Zmęczona gospodarczo i ekonomicznie II Rzesza ustąpiła państwom Ententy. To zdarzenie w dziejach uznaje się w historii za zakończenie działań zbrojnych w pierwszej wojnie światowej.
Po drugie data ta związana jest z postacią Józefa Piłsudskiego i faktem przekazania mu władzy wojskowej przez Radę Regencyjną. Niemcy wypuścili go z twierdzy w Magdeburgu i wysłali specjalnym pociągiem do Warszawy. Przybył on 10-tego listopada 1918 r. do stolicy. Na dworcu witał go książę Zdzisław Lubomirski. Był on przedstawicielem Rady Regencyjnej. Pełniła ona tymczasową funkcję polskiej władzy na terenach Królestwa Polskiego. Jeszcze 10-tego listopada 1918 r. doszło do spotkania między J. Piłsudskim, a niemiecką Centralą Żołnierską. Doszło do porozumienia. W nocy rozbrojono warszawski 30-tysięczny garnizon zaborcy. W przeciągu następnych 7-dni ewakuowano około 55 tyś. niemieckich żołnierzy. Następnego dnia, 11-tego listopada 1918 r., Rada Regencyjna powierzyła władzę wojskową i naczelne dowództwo nad Polską Siłą Zbrojną J. Piłsudskiemu. 14 listopada 1918 r. przekazała mu władzę cywilną i ustanowiła urząd Naczelnika Państwa. 16-tego listopada 1918 r. J. Piłsudski wysłał telegram do państw Ententy, że powstała niepodległa Polska.
Jak wyglądał proces scalania przyszłego państwa polskiego? Tak jak napisałem we wstępie był to proces ewolucyjny i etapowy. Na przełomie października i listopada 1918 r. nastąpiło wyzwalanie i powstawanie tzw. „lokalnych polskich ośrodków władzy”. Państwa centralne przegrywały w tym czasie pierwszą wojnę światową. Wykorzystano to w działaniach na rzecz niepodległego państwa polskiego.
Pierwszy z nich to początkowo zależne od państw centralnych Królestwo Polskie powstałe na bazie aktu 5-listopada. (Akt ten wydano 5-tego listopada 1916 r.) Obejmowało je tereny dawnej, „centralnej” „kongresówki”. Owe królestwo funkcjonowało od 1917 r. Na czele tego tworu stała Rada Regencyjna. Mało się piszę i mówi o tym tworze w dążeniu do niepodległości. Niektórzy badacze uznają Radę Regencyjną za twór typowo kolaborujący z państwami centralnymi. Nie jest to do końca prawdą. Najczęściej „spłyca się” jej rolę w dążeniu do niepodległości. Warto w tym miejscu opisać w sposób obiektywny ścieżkę polityczną Rady Regencyjnej z „kolaboracji” do „niepodległości”. Wpływ na zmianę polityki Rady Regencyjnej miał wypracowany sojusz pomiędzy państwami centralnymi, a powstającą Ukraińską Republiką Ludową. (URL). Chodzi o tzw. „Pierwszy Traktat Brzeski” oddający ziemie rdzennie polskie Ukraińcom. (O tym dokładniej w dalszej części tekstu). Uznać trzeba, że Rada Regencyjna zaczęła działać na rzecz niepodległego państwa polskiego od 13-tego lutego 1918 r. Wydała ona wtedy odezwę pt.: „Orędzie do narodu polskiego z 13 lutego 1918 r.” W tym krótkim tekście opowiedziała się za tym, że porzuca politykę państw centralnych współpracy z Ukraińcami w kwestii oddania ziem polskich URL, a swoją politykę będzie opierać na „woli narodu polskiego”. Ponadto 7-go października 1918 r. Rada Regencyjna zapowiedziała przyszłą niepodległość polski powołując się na tzw. „14-ście punktów Willsona”. Po oddaniu władzy J. Piłsudskiemu i widząc nastroje republikańskie w Polsce, nie widziała dalszego sensu działalności. Rada Regencyjna ostatecznie rozwiązała się 14-stego listopada 1918 r.
Do innych ośrodków władzy, które najwcześniej powstały na terenie polski zaliczyć trzeba tzw. „Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego”. Powstała w Cieszynie i powołano ją 19-stego października 1918 r. Na jej czele stał ksiądz Józef Londzin. Kolejny ośrodek władzy powołano w Krakowie, dnia 28-ego października 1918 r. Była nim tzw.: „Polska Komisja Likwidacyjna”. Dwa dni później przejmuje całkowicie władzę w Galicji. Jej liderem był Wincenty Witos.
Niektóre miasta odzyskały niepodległość samoczynnie. Przykładem jest Radom, który utworzył tzw. „Republikę Radomską”. Owe miasto uzyskało wolność dnia 2-go listopada 1918 r. Dzień wcześniej rozbrojono wojska austriackie. Ustanowił się tzw. „Komitet Pięciu”, pełniący władzę nad wyżej wymienioną republiką. Składał się on z ludzi powiązanych z lewicą niepodległościową oraz Polską Partią Socjalistyczną. (PPS). Na jego czele stał lekarz dr Stanisław Kelles-Krauz. Republika Radomska funkcjonowała około tygodnia czasu. Ostatecznie podporządkowała się 8-go listopada 1918 r., kolejnemu ośrodkowi lokalnej władzy, który powstał na wschodnim terenie Królestwa Polskiego. Samozwańczy „Rząd Ludowy” był dokładnie w pełni nazwy „Tymczasowym Rządem Republiki Polskiej”. Na jego czele stał Ignacy Daszyński. Główny ośrodek znajdował się w Lublinie. (Z racji tego w historii ten ośrodek władzy funkcjonuje też pod nazwą: „Rząd Lubelski”). Formacja ta przeciwstawiała się Radzie Regencyjnej. Uważała ten twór za kolaboranta. „Rząd Ludowy” istniał od 7-ego listopada 1918 r. do 11-stego listopada 1918 r. Podporządkował się on bezpośrednio J. Piłsudskiemu.
Inne tereny jak Wielkopolska musiały się bić o swoją przynależność do Polski, z bronią w ręku, o wiele później. Doszło do Powstania Wielkopolskiego, które Polacy wygrali. (27.12.1918 r. – 16.02.1919 r.). Podobnie ma się w przypadku wygranego Powstania Sejneńskiego. (23–28.08.1919 r.). O swoją wolność bił się Śląsk, gdzie powstań było 3. (I Powstanie Śląskie: 16.08. – 24.08.1919 r. ; II Powstanie Śląskie: 19/20.08. – 25.08.1920 r. ; III Powstanie Śląskie: 2/3.05 – 05.07.1921 r.)
(Odwołuje tutaj do mojego tekstu w ramach Szturmu pt.: „Dosyć klęsk – czas na zwycięstwa i fenomeny. O odrodzeniu Polski po I wojnie światowej”, gdzie szerzej opisuje tematykę m.in. walki o granicę II RP.) Uważam, że najbardziej zapomnianym epizodem w historii jest powiat bielski z miastem Białą Podlaską. Na dobrą sprawę miasto to odzyskało niepodległość 31 grudnia 1918 r. Jak do tego doszło? Z kim podjęto walki?
Trzeba cofnąć się do roku 1917, kiedy to Niemcy zaczęli tworzyć szkoły ukraińskie na omawianych terenach. Sprowadzano ukraińskich nauczycieli. Próbowano ukrainizować polskie dzieci, które stanowiły większość na tych terenach. Jedną ze skutecznych metod „przekupstwa” było dawanie jedzenia, ponieważ w tamtym czasie panował głód w powiecie bielskim. Co było celem niemieckiej polityki na tych terenach? Przede wszystkim budowanie przychylnego zaplecza gospodarczego w oparciu o zapasy żywieniowe Kijowa i URL. Polityka zaborców często miała zły wpływ na relacje polsko-ukraińskie . Przykładem jest wyżej wymieniona próba ukrainizacji terenów powiatu bielskiego.
9 lutego 1918 r. Niemcy podpisali traktat pokojowy z URL w Brześciu nad Bugiem. W historii określa się ten dokument jako „Pierwszy Traktat Brzeski”. (Tzw. „Drugi Traktat Brzeski” Niemcy podpisali z bolszewikami około miesiąca później). Na mocy tego traktatu Małopolska Wschodnia, Wołyń, Ziemia Chełmska i Polesie miały zostać przyłączone do URL. Polacy poczuli się zagrożeni, więc Rada Regencyjna zachęcała ich do wystąpień w miastach. 3 maja 1918 r. doszło do ogólnopolskiej manifestacji w większości miast na terenie Królestwa Polskiego. Wystąpienia te, potępiały Traktat Brzeski z URL i obraną politykę państw centralnych. Taki pochód odbył się też w Białej Podlaskiej.
Wydaje się, że owe pochody nie miały wpływu na rozwój sytuacji w Białej Podlaskiej. W ostateczności pozbyto się prób ukrainizacji na terenach powiatu bielskiego, ale nie z powodu sprzeciwu polskich mas w Królestwie Polskim w postaci manifestacji z dnia 3-go maja. Ukraińscy nauczyciele i wojskowi ewakuowali się z tych terenów z bardziej pragmatycznego powodu. Musieli pomóc macierzy i podjąć walkę, ponieważ w Kijowie pojawili się już bolszewicy.
Gdy Warszawa jako stolica polski odzyskała niepodległość dnia 11- ego listopada 1918 r., to w Białej Podlaskiej nadal stacjonowali Niemcy. Nie chcieli oni oddać władzy Polakom. Te tereny należały do tzw. „Ober-Ostu”. Był to „klin” pasma ziemi zajmujący dawne terytorium zachodniego Imperium Rosyjskiego. (Centrum i wschód imperiów carów „trawiła” już rewolucja bolszewicka).
Wytypować można dwa powody zachowania Niemców z Ober-Ostu wobec Polaków z powiatu bielskiego. Po pierwsze mentalność żołnierzy. Przybyli tutaj pruscy „huzarzy śmierci”, z trupimi czaszkami na czapkach, fanatycznie oddani i lojalni wobec cesarza Wilhelma II. (Mieli oni podobno wejść do Białej Podlaskiej z okrzykiem: „Niech żyje cesarz Wilhelm II”). Dla przykładu wprowadzili oni godzinę policyjną do 22 w mieście, a za jej nieprzestrzeganie groziło więzienie. Pobliskie wsie i dwory terroryzowali. Ponadto zdegenerowane koszary w Białej Podlaskiej, gdzie zawiązywały się niemieckie rady żołnierskie, zostały spacyfikowane przez wspomnianą pruską formacje. Oprócz tego nie udała się akcja rozbrajająca zaborców z ramienia Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Przykładem pacyfikacja POW-iaków z Międzyrzeca Podlaskiego, z dnia 16-ego listopada 1918 r. Około 6 rano karna ekspedycja huzarów śmierci otoczyła tamtejszą siedzibę POW. (Był to dokładnie pałac hrabiego z Potockich). Otoczeni POW-iacy zostali ostrzelani przez niemieckie karabiny maszynowe. Polacy stawiali zaciekły opór. Niestety, budynek zaczął płonąć przez wybuchy granatów rzucanych przez prusaków. Pożarł zmusił Polaków do poddania się. Pomimo wywieszonej białej flagi wróg nie przerywał ostrzału. Zabito wszystkich wychodzących z podniesionymi do góry rękami członków POW.
Drugim powodem były zapisy z Compiegne z 11 listopada 1918 r. Według tego dokumentu rdzenne tereny II Rzeszy miały być oficjalnie rozbrojone. Według rozejmu z Compiegne kwestie „zdobycznych terenów” miały być „dogadane” w niedalekiej przyszłości z państwami Ententy. Francuzi w ten sposób perfekcyjnie zabezpieczyli się politycznie. Stworzyli w ten sposób bufor przeciwko nadciągającym bolszewikom. Dzięki temu niemiecki żołnierz z Ober-Ostu mógł zachować broń. Niemieccy żołnierze wykorzystali zapisy z Compiegne i chwycili za broń. Spróbujmy postawić się w ich sytuacji, aby w pełni zrozumieć ich położenie. Nie mieli możliwości powrotu do domu. Od zachodu Ober-Ost graniczył z powstającym państwem polskim, a z prawej strony maszerowali już bolszewicy. Walczyli z nimi już w Kijowie Ukraińcy. Doszło do rozmów dyplomatycznych między II RP, a niemieckimi wojskowymi z Ober-Ost. Dzięki tej dyplomatycznej „zagrywce” udało się „wmontować” polskie wojsko z administracją w Białej-Podlaskiej. Miało to miejsce 31-ego grudnia 1918 r. Z tego powodu, przez pewien okres w mieście istniała „dwu-władza”. Z jednej strony rządziła polska administracja, a z drugiej strony niemieckie koszary. W ostatecznym rozrachunku Niemcy stacjonujący w Białej-Podlaskiej przenieśli się do głównej twierdzy Ober-Ostu w Brześciu nad Bugiem.
Wojsko, które przybyło do Białej Podlaskiej to 34-ty Pułk Piechoty (34-ty P.P.), wcześniej nazywany 4-tym Pułkiem Piechoty (4-ty P.P.). Była to nowotworzona polska formacja. Żołnierzy zakwaterowano w dawnych carskich koszarach przy ulicy Warszawskiej. Ekwipunek posiadali oni z po-niemieckiej twierdzy Dęblin. Umundurowanie było po-niemieckie i jednolite. Żołnierze 34-tego P.P. uzbrojeni byli m.in. w austriackie i włoskie karabiny z magazynów dęblińskich. Między 7 a 14 stycznia 1919 r. na mocy poleceń Dowództwa Okręgu Generalnego Lublin uzupełniono w całości skład liczebny 34-tego P.P. (Dokładnie doszły dwa bataliony). Pierwszy chrzest bojowy przeszedł 5 lutego 1919 r. pod wsią Kobylany. Była to jedyna bitwa między polskim, a niemieckim wojskiem na terenie powiatu bielskiego, po pierwszej wojnie światowej.
Jak doszło do potyczki? Dowództwo tzw. Grupy Operacyjnej „Podlasie”, w powiecie bielskim, z generałem Antonim Lisowskim na czele, dostało informacje, że te tereny Niemcy chcą oddać Ukraińcom wraz z twierdzą Brześć. Z racji tego stworzono plan, aby wykonać atak zaczepny w celu uprzedzenia Niemców. Zrobiono rozpoznanie. Zwiadowcy wyliczyli siłę wroga w liczbie jednej kompanii niemieckiej we wsi Kobylany.
W nocy z 4-tego na 5-tego lutego, 1-sza i 3-cia kompania 34 P.P., pod dowództwem por. Jana Sokołowskiego, wyruszyła ze wsi Dobrynka do miejsca docelowego.
O świcie, po krótkiej walce, wieś Kobylany została zdobyta przez polskie siły zbrojne. Jednakże był to chwilowy triumf. Niemcy szykowali zasadzkę. W trakcie marszu na pobliski dwór doszło do ataku na 34-ty P.P. Żołnierze znaleźli się w trudnym położeniu na otwartym terenie i w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Oprócz tego dostali się oni pod krzyżowy ogień niemieckich ciężkich karabinów maszynowych (ckm). Ustawiono je w pobliskich po-rosyjskich fortach. Ponadto polakom zamarzły ckm-y. Z tego powodu nie mogli odpowiedzieć ogniem w stronę przeciwnika. Bitwa pod dworem trwała około godziny czasu. Polskie kompanie poniosły duże straty. Dowódca por. J. Sokołowski zauważył nadciągające posiłki wroga. Zmusiło go to do odwrotu. Kompanie 34-go P.P. wycofały się do wsi Dobrynka.
Patrząc obiektywnie sama operacja wojskowa nie miała większego znaczenia. Miała ona na celu tylko i wyłącznie odciągnąć siły niemieckie. Jednakże, wpłynęła ona na zmianę decyzji dowództwa niemieckiego z Brześcia. Widząc wysokie morale polskiego żołnierza najprawdopodobniej obawiali się przyjścia większych polskich sił i „zmiażdżenia” twierdzy Brześć. Z racji tego doszło do pertraktacji niemieckiego dowództwo Ober-Ostu z gen. Lisowskim. W ten o to sposób Brześć znalazł się w rękach Polaków, a nie Ukraińców. Ze wschodu kilka dni później, 14 lutego 1919 r. wybuchła niewypowiedziana przez nikogo wojna polsko-bolszewicka, ale to już zupełnie inny temat na rozważania.
Jak widać odzyskiwanie niepodległości nie było procesem jednotorowym. Biała Podlaska uzyskała niepodległość w ramach państwa polskiego dopiero 31-ego grudnia 1918 r. Walczono na tych terenach z niemieckim zaborcą, który „zagnieździł się” w wyniku działań z pierwszej wojny światowej w formie tzw. „Ober-Ostu”. Wspomniany 34-ty P.P. dostał w przyszłości przydomek „bielski”. Żołnierze, którzy stracili życie w bitwie pod Kobylanami zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w Białej Podlaskiej.
Bibliografia:
Górny B., „Monografia Powiatu Bialskiego Województwa Lubelskiego”, wyd. 1939 r.;
Mierzwiński H., „Biała Podlaska w latach 1918-1939”, Biała Podlaska, wyd. 2010 r.;
„Orędzie do narodu polskiego z 13 lutego 1918 roku. (Kumaniecki – Odbudowa str. 112)”, [w:] <http://kielakowie.pl/mediawiki/index.php?title=58_-_Polska_w_latach_ruchu_niepodleg%C5%82o%C5%9Bciowego_1904-1918#Protest_Rady_Regencyjnej_przeciw_pokojowi_brzeskiemu.> ,(dostęp 16.11.2017 r.);
Piotrowska K, „Republika Radomska”, „Gość Niedzielny”, „Gość Radomski” nr 43/2013, [w:] <http://gosc.pl/doc/1776201.Republika-Radomska> ,(dostęp 26.11.2017r.);
Płokita P., „Dość klęsk – czas na zwycięstwa i fenomeny. O odrodzeniu Polski po I wojnie światowej”, wyd. 25.10.2016 r., „Szturm” nr. 24/2016, [w:] <http://szturm.com.pl/index.php/miesiecznik/item/451-patryk-plokita-dosyc-klesk-czas-na-zwyciestwa-i-fenomeny-o-odrodzeniu-polski-po-i-wojnie-swiatowej> , (dostęp 26.11.2017 r.).
Wroczyński J., „Zarys Historii Wojennej Pułków Polskich 1918-1920. 34 Pułk Piechoty”, wyd. 1928 r.
Patryk Płokita
Tomasz Kosiński - Relacja z gali Kampf der Nibelungen 2017
„Żaden zwycięzca nie wierzy w przypadek” ( F. Nietzsche – przyp. T.K.) to motto tegorocznego wydarzenia. Wypełniliśmy to przesłanie. W końcu nigdy nie wierzyliśmy w zbieg okoliczności, ale pracowaliśmy nad doskonałym planowaniem i realizacją.
Czas na refleksję i przegląd ostatnich kilku lat. Od wyśmiewanego „podwórkowego wydarzenia” w ciągu 5 lat zanotowaliśmy wzrost. Ciągle powiększająca się liczba odwiedzających, stale zwiększany profesjonalizm, sportowe wyniki i bardzo ambitny program charakteryzują Kampf der Nibelungen.
Tomasz Kosiński - Percepcja kraju rodzinnego w narodowo-socjalistycznej Rzeszy - przypadek Martina Heideggera
Martin Heidegger powszechnie uważany jest za jednego z najważniejszych filozofów XX wieku. Jego główne dzieło stanowi praca Bycie i czas. Aktywnie wspierał narodowy socjalizm zwłaszcza w początkach jego istnienia. W artykule nie będę odnosić się do całej filozofii Heideggera poza podstawowymi informacjami, jak i do jego działalności politycznej, gdyż nie jest to potrzebne. Celem tekstu jest przybliżenie poglądu filozofa na zagadnienie małej ojczyzny - Heimatu, jako miejsca kształtowania patriotyzmu, tożsamości i swoistego etosu pracy.
Martin Heidegger urodził się w 1889 roku. Odbył studia w zakresie scholastyki we Freiburgu i Marburgu pod opieką Henryka Rickerta. Interesował się również fenomenologią Husserla i poglądami Kierkegaarda.
Heidegger ożenił się z luteranką Elfridą Petri. Wykładał filozofię na uniwersytecie we Freiburgu. Od 1931 roku udzielał oficjalnego wsparcia ruchowi nazistowskiemu. Brał udział w wydarzeniach publicznych, przedstawiał swoje odczyty na wiecach NSDAP. Do partii wstąpił 1 maja 1933 roku. Aktywnie współpracował z nazistami i podległymi im instytucjami. Złożył donosy na m.in. prof. Hermanna Staudingera (laureata Nagrody Nobla w dziedzinie chemii w 1953 roku), jak też swojego byłego studenta i kolegę Eduarda Baumgartena (oskarżał go o fascynację „amerykańskim sposobem myślenia”). W narodowym socjalizmie Heidegger widział ratunek przed dwiema siłami, które zagrażały europejskiej cywilizacji - amerykanizacja i sowietyzacja.
Po II wojnie światowej, w 1946 roku Martin Heidegger przeżył poważne załamanie fizyczne i psychiczne. Został oskarżony o współpracę z systemem nazistowskim. Uważał, że był ofiarą Hitlera, jego zdolności manipulacyjnych. W związku z programem denazyfikacji otrzymał zakaz nauczania. Trwał on do 1951 roku, kiedy Heidegger otrzymał uprawnienia emerytalne. Zmarł w 26 maja 1976 we Fryburgu.
Kluczowym pojęciem w filozofii Heideggera jest termin dasein (tu bycie). Według niego cała filozofia skupiała się na szukaniu istoty rzeczy, istoty człowieka itd. Nie skupiała się na fundamencie – byciu. To właśnie problem bycia podjął w swoich rozważaniach Martin Heidegger. Bycie odnosi się przede wszystkim do człowieka i jego egzystencji – istnienia w świecie. Sama egzystencja to odnoszenie się człowieka do innych bytów, a także do samego siebie czyli dasein. Człowiek został „wrzucony” w świat, buduje relacje z nim. Może „być” w tym świecie w sposób autentyczny lub potoczny. Może przeżyć życie w sposób pełny, gdy szuka samego siebie, szuka sensu swego istnienia przeżywa dasein, bądź poddaje się i żyje nieuświadomiony, bez celu. Ważne z punktu widzenia filozofii Heideggera jest zastanawianie się, poczucie troski o siebie i o inne byty. Trwoga to również odkrycie, że w otaczającym świecie człowiek nie posiada punktu oparcia, kresem jego istnienia jest śmierć. Odkrycie tego faktu może zmobilizować go do życia autentycznego i wykazania się. Dasein okazuje się więc „byciem-ku-śmierci”; odkrycie tego stanu rzeczy może wyzwolić w człowieku chęć walki i przeżycia życia autentycznego lub w przypadku jej braku, pozostania w nieświadomości...
Powyższe zdania są tylko wstępem do trudnej i niesamowicie interesującej filozofii Martina Heideggera. Wart uwagi jest stosunek filozofa do pojęcia Heimatu, kraju rodzinnego.
Martin Heidegger przeciwstawił pojęciu miasta - centrum kultury kształtującego (a de facto zdaniem filozofa degenerującego) naród, pojęcie prowincji, Heimatu. Miejsca magicznego, które jedynie porusza mieszczanina. Miejsca w którym wydaje mu się, że obcuje z „ludem” poprzez np. krótką rozmowę z chłopem. Osoba rozumiejąca prowincję przeżywa ją całym sobą, doświadcza jej mikroklimatu, lokalnych podań i legend. Przesiaduje pośród jej mieszkańców, często nie musi z nimi rozmawiać, gdyż rozumieją się bez słów.
O takim „krajobrazie” pisał Martin Heidegger, nazywając go „okolicą”. Ta życiowa przestrzeń ma tyle wymiarów, ile sensów nadaje jej człowiek podczas celowego działania. Okolica jest wyznaczona przez codzienny „obchód”, którego granice zakreśla to, co podręczne w codziennym życiu. Głównym elementem kształtującym związek danej osoby ze swoim miejscem zamieszkania jest praca. Oczywiście najbardziej z miejscem pochodzenia wiąże praca chłopa. To ona stanowi fundament złączenia z ziemią i zapewnia byt narodowi.
Według Heideggera miasta, jako centra pracy to siedliska biurokracji, karierowiczostwa. Przeciwstawiał im rewolucyjną koncepcję kraju rodzinnego. Miejsca, w którym dzięki samotnej pracy człowiek jest w stanie zrozumieć swoja rolę w świecie. Długie, monotonne odosobnione życie na prowincji zdaniem Heideggera wprowadza w człowieka w stan samotności, dzięki której jest w stanie dostrzec istotę swej egzystencji. Niezależnie, czy zajmuje się pracą na roli, czy tez rozważaniami filozoficznymi. Surowość prowincjonalnego klimatu, kształtuje ludzkiego ducha. Pozwala mu wykrzesać z siebie maksimum swoich możliwości intelektualnych i fizycznych. Stworzyć Niemca przesiąkniętego niemieckim przeznaczeniem, który nie zostanie zniszczony przez mieszczańską kulturę i jej degenerującą moc.
Martin Heidegger przeciwstawił miastu i jego kulturze etos prowincji. Miejsca, w którym człowiek poprzez ciężką pracę kształtuje swoją osobowość. Miejsca, gdzie przepełniony rozmaitymi lokalnymi podaniami rozwija ducha. Zdaniem Heideggera to właśnie prowincja, Heimat tworzy „nowego Niemca” i pomaga wypełnić mu deutsches Schicksal.
Na podstawie:
M. Heidegger, Warum bleiben wir in der Provintz? Der Alemmane nr 1, 7 III 1934r.
Miłosz Jezierski - Relacja z koncertu "Ku Niepodległej"
Koncert Ku Niepodległej jest stałym punktem obchodów Dnia Niepodległości. Wydarzenie zawsze cieszy się dużą popularnością, a na grały tam prawdziwe gwiazdy europejskiej sceny tożsamościowej. Nie inaczej było w tym roku.
Po udanym Marszu i sukcesie Czarnej Kolumny, która rozpaliła do białej gorączki liberałów, ale tez popsuła tęczowy wizerunek prawicy nacjonaliści w większości z "radykalnego klimatu" udali się na koncert. Trzeba przyznać, że miejsce spełniło wszelkie oczekiwania. Przestrzenny, elegancki postindustrialny lokal z klasyczną kolumnada nadawał pewnego "fasze" uroku. Koncert trwał już w najlepsze, a bramka nadal wpuszczała ludzi.
Miłosz Jezierski - Paneuropeizm w szturmowym ujęciu etnonacjonalizmu
Guillaume Faye opisał nadchodzącą konwergencje katastrof, które maja zmienić nasz kontynent. Praktycznie zniszczyć naszą cywilizacje. Zachwiać fundamenty wartości, które zbudowały nasz świat. Zresztą to tylko jeden z przykładów apokaliptycznych wizji roztaczanych na prawej lub nacjonalistycznej stronie. Wbrew twierdzeniom demo-liberałów, historia się wcale nie skończyła. Zamiast wieku katastrof wieszczonych przez konserwatystów, mamy wzrost dynamiki zdarzeń. W naszej ocenie wykoleją naszą cywilizacje. Oprócz tego mogą być bodźcem do jej nagłego odrodzenia. W jednym musimy się zgodzić: zjawiska, które obserwujemy, wpływają różnie na poszczególne narody Europy. Z reguły ma to wydźwięk negatywny. Dużym prawdopodobieństwem jest, iż przemienią fundamenty naszej cywilizacji nie do poznania. Europa to nie tylko bogatszy materialnie zachód, ale również mistyczny wschód. Owszem jesteśmy i będziemy podzieleni na narody, jest to stadium porządku naturalnego, nadal pozostajemy związani czynnikami kulturowymi, religijnymi, często też przenikamy się etnicznie. Wielości podobieństw nie jest w stanie nic zatrzeć. Nawet masowa imigracja trzecio-światowej ludności, postępująca liberalizacja i atomizacja społeczna, oraz prymitywizacja kultury i jej afrykanizacja. Rozwarstwienie społeczne i wytworzenie nowych elit osiadłych w dzielnicach odgrodzonych od coraz bardziej wielokulturowych gett, to obraz nie tyle przeniesiony z książek i filmów cyberpunkowych. To rzeczywistość każdego większego europejskiego miasta, z reguły zachodniego. Te zjawiska opierają się na globalizacji i ujednoliceniu. Jeżeli wróg staje się globalny, my musimy również myśleć podobnymi kategoriami. Jak lewica w ‘68.
Paneuropeizm w naszym wydaniu, nie jest jednak taki jakby tego chciał Faye czy identytaryści antynarodowy. Nie postulujemy jednego super-państwa z wymazaniem tożsamości na rzecz niedookreślonej europejskości. Ten eksperyment się nie udał. My chcemy Europy współpracujących ze sobą narodów. Uważamy, że dorośliśmy do tego. Unia Europejska trwale zmieniła skład etniczny naszych państw. Za sprawą migracji ekonomicznej, całe rzesze przemieściły się i osiadły w różnych zakątkach kontynentu. Migranci ekonomiczni nie zasymilowali się. Zauważalne jest ich w dużej mierze przystosowanie się do nowych warunków. Nic poza tym. Owszem, reakcje na ich pobyt są różne. Z reguły jednak Europejczycy są tolerowani w innych krajach kontynentu. Często uznani za pożytecznych mimo zachowania swojej odrębności. Musimy się pogodzić z tym, że te masy ludzi już tam zostaną. Jednak nadal największym błędem, jaki popełniła europejska prawica, była ufność w ideę nacjonalizmu obywatelskiego, zrównującego wszystkich mieszkańców danego państwa w ramach jednego narodu. Nawet tych poza europejskich, którzy podobnie rdzenni europejczycy zostali uznani za takich samych imigrantów. Tym samym przysłużono się lewicowemu humanitaryzmowi, który nie niuansuje różnic kulturowych, etnicznych i cywilizacyjnych oraz rasowych. Wtłacza wszystkich do jednego kotła pt. „obywatel”. My postulujemy natomiast zdrowy etnonacjonalizm.
Ekonomia
Prawo do pobytu i pracy przysługiwać powinno tylko etnicznym europejczykom. Tyczy się to tylko tych szanujących porządek wewnętrzny państw, do których emigrowali. Włącznie z ekonomicznym aspektem. Liberalny dyktat niskich stawek antagonizuje białych europejczyków w kwestiach materialnych. Pozornie historyczne zaszłości schodzą na dalszy plan. Z drugiej jednak strony to właśnie one mogą stać się katalizatorem wyzwolenia pokładów prymitywnej szowinistycznej nienawiści. Lewica i liberałowie dziś biorą na sztandary w obronę mniejszości. Tworząc z nich swój żelazny elektorat. Taktyka „dziel i rządź”, stosowana w krajach Europy Zachodniej, dała efekt w postaci „zabetonowania” systemów.
Kwestia etnosu i pochodzenia w sprawach gospodarczych, wydaje się fundamentalna. Oczywiście, jeżeli uznamy, że w dobrach wypracowanych przez daną społeczność, partycypują tylko jednostki posiadające odpowiednie do swojej zbiorowości pokłady tożsamości. A ona jest „budulcem” opartym na etniczności, czyli z gruntu rasowym aspekcie funkcjonowania.i
W Polsce obserwujemy przejmowanie ukraińskiej taniej siły roboczej pod skrzydła liberałów. Zauważalne jest nasączanie ich ideową treścią. „Tubą propagandową” pozostaje w tym miejscu „Związek Ukraińców” lub „Fundacja Otwarty Dialog”. Milion, co prawda podobnych etnicznie i kulturowo przybyszów, rodzi już jednak duży problem. To budowanie własnych diaspor, przy dość sporym stężeniu niechęci staje się naprawdę problematyczne. Do tego dochodzi liberalne nastawienia lub bezideowe parcie ich w „łapska” lewicy. Ta ostatnia przez to zwiększa swój elektorat. Przy całkiem nieudolnej i prymitywnej próbie wywarcia negatywnych reakcji społecznych, braku studiów nad zróżnicowaniem społecznym, preferencjami politycznymi, nawet przynależnością związkową, oraz statystykami przestępczości, czy profesji Ukraińców, trudno będzie jakkolwiek efektywnie zwalczać zjawisko. Jak na razie przynosi to efekt mocno anty-skuteczny. Pomocni w takiej analizie mogą być właśnie nacjonaliści, z którymi współpracujemy. Poza tym narracja repatriacyjna powinna być obustronna. Na tym polu warto rozwinąć szerszą współprace.
Antyszowinizm
Jako nacjonaliści musimy wpływać na swoich rodaków za granicami, utwierdzać ich w lojalności do fundamentalnych wartości państw, do których wyjechali, ale tez nakłaniać do podobnej retoryki naszych zagranicznych kolegów, z którymi współpracujemy. Z pewnością nie są nimi postmodernistyczny liberalizm i marksizm kulturowy. To jak już wspomniałem jest nim wróg globalny. Odpowiada on za dzisiejszą wędrówkę ludów i inżynierie społeczna zorientowana na drenowanie taniej siły roboczej.
Zwalczanie prymitywnego szowinizmu oraz postulowanie utrzymania własnej odrębności i narracji repatriacyjnej, przyczynić się może do ustabilizowania chaosu wywołanego przez liberalny walec rozjeżdżający Europe. Szowinizm popycha masy białych europejczyków ku regionalnym siłom lewicowo liberalnym, a także nie pozwala zbudować silnego bloku państw przeciwnych globalnemu dyktatowi. To jest właściwy czas by porzucić partykularne antagonizmy. Liberalne mocarstwa, trzecioświatowe niszczące od wewnątrz nasz ład hordy jak i stare zagrożenie zza wschodniej granicy w postaci neosowieckiej polityki imperialnej Putina żeruje na rozbiciu wartości europejskich.
Uważamy, że nasze podejście do budowy paneuropejskiego, ale jednocześnie narodowego duchem ruchu oporu określają słowa naszego ideowego antenata Stanisława Piaseckiego: Stąd płynie szacunek narodowca dla idei narodowej każdego innego narodu, co różnym głupkom daje okazję do kiepskich dowcipów na temat międzynarodówki nacjonalistycznej. Ta „międzynarodówka” jest po prostu poczuciem wspólności pewnego typu psychicznego. Będąc narodowcem muszę szanować uczucia narodowe innych. Wiem, że rodzą się one z tych samych pobudek moralnych. Niema takiego dobrego prawa, któreby mi pozwoliło zwracać się przeciwko temu u obcych, co dla mnie samego jest najdroższe.
Wrogowie odrodzenia Europy
Anglosaski liberalizm, który dał początek nacjonalizmowi obywatelskiemu wypierając kontynentalne pojęcie społeczeństw organicznych, ku którym dryfowała myśl filozofów prawicowych i nacjonalistycznych wszczepił w myśl konserwatywna wirusa kapitalistycznego. Trudno dziś zawierać sojusz z mainstreamową prawica często zorientowana na Waszyngton promującą niewidzialna rękę rynku i głosząca w gruncie rzeczy oświeceniowe liberalne hasła, zasłaniając się przy tym resztkami wartości chrześcijańskich. Nie, nie jesteśmy konserwatystami. Uniwersalizm chrześcijański może być stosowany tylko wobec etnicznych członków naszej wspólnoty cywilizacyjnej. Elementy przedchrześcijańskie jako spoiwo cywilizacyjne również powinny zajmować ważne miejsce w kulturze, która spróbujemy odbudować.
Prawica anglosaska jest koniem trojańskim większości rządów w krajach postsowieckich. A raczej jej model. Tradycje, które próbowano rekonstruować po II wojnie światowej zostery pogrzebane przez archaizm oraz zafascynowanie tyranią rosyjską. Uważamy, że to droga donikąd. Prawdziwa restauracja Europy nie może opierać się na neosowieckich zapędach wielokulturowego w swej istocie imperium jak i opierać się o wartości kupieckie. Europa to cywilizacja budowy i kreacji, a nie handlu bądź stepowych podbojów. Choć owszem kult siły i heroizmu jest także ważny. Musimy przypomnieć sobie, że Europejczyk to zdobywca, pionier i budowniczy. A nie handlarz, konsument i sługa.
Imperializm i tyrania wobec białych narodów na wschodzie nie może zostać oceniona jak tylko zła. Zaborcze próby unicestwienia idei samostanowienia jak i korupcyjny wpływ władz moskiewskich oraz ustanowienie swoistego stepowego samodzierżawia w krajach, na które wpływa nie jest związane i nigdy nie było z fundamentem stricte europejskim. W tym większe poparcie od nas dla rosyjskich nacjonalistów gdy próbują zwrócić Rosję do prawdziwej Europy. Białej cywilizacji. Przeciwstawiając się nie tylko multikulturowym hordom, które nie gorzej niż na zachodzie okopują ich miasta, ale także samowładztwie Putina i jego administracji. Błędem jest natomiast utrzymywanie teorii jakoby rosyjski tyran był tarczą chroniącą resztki cywilizacji białego człowieka przed liberalnym rakiem. Duginizm po anglosaskich teoriach wolnorynkowych to kolejny rak toczący europejska myśl konserwatywną i narodowa. Jest tylko ideowym ramieniem neosowieckiego imperializmu i nośnikiem wszystkiego co najgorsze w rosyjskiej doktrynie ekspansji.
Katastrofa podkopana islamem i sprowadzenie Europy do stanu trzeciego świata, to zbyt wiele w naszej opinii. Uważamy, ze pozbawiona wewnętrznego oporu zrodzonego z pierwotnego ducha naszej cywilizacji Europa przejdzie koszmarną transformacje. Z pewnością nie będzie to apokaliptyczne pustkowie, po którym poruszać się będą zbrojne bandy wyznawców proroka dobijając niedobitki białych lub inna podobna katastrofa. Uważamy, iż kapitalizm przekształci nasze miasta w megametropolie, silnie rozwarstwione społecznie. Powstaną dwa rodzaje społeczeństwa. Elitarnego materialnie i liberalnie zepsutego, żyjącego w strzeżonych przez rząd i prywatne armie dzielnicach oraz getta będące tyglem narodowości, kultur, przemocy i niespełnionych ambicji. Wystarczy spojrzeć na miasta zachodu. Ta wizje to nie fantastyka, to już rzeczywistość.
Takie społeczeństwa pozbawione tożsamości, będą służyć tylko napędzaniu konsumpcji i spełnianiu najniższych potrzeb materialnych. Kultura i tradycja staną się elementami plemiennych wojen gangów. Islam zapewne czeka los latynoskiego katolicyzmu w USA. Dodatkowo kraje te pozbawiając się wewnętrznego oporu staną się forpoczta i taranem dla szkodliwych idei, a z pewnością władcy marionetek wykorzystają je do ideowej, a może i nie tylko ekspansji.
Fałszywy hurraoptymizm
Istnieje opinia, że Europa Wschodnia przetrwa, nic bardziej mylnego rządy centroprawicy po cichu już sprowadzają kolorowych imigrantów, zaburzając ład etniczny naszych państw. Jest to początek polityki zaspokajania kapitału. Taki sam, jaki prowadzono w latach 50-80 w krajach zachodu i skandynawskich. Owszem istnieje wewnętrzny opór. Jednakże wahadło musimy przesuwać w stronę etnonacjonalizmu i nie okazywać kompromisu. Tym bardziej zdumiewa niezrozumienie tej kwestii przez organizacje uznające się za narodowe. W Polsce w kraju, gdzie patriotyzm stał się chlebem powszednim, Kościół cieszy się coraz lepsza pozycją, rząd oficjalnie mówi o umieraniu Europy liderzy owych ugrupowań odcinają się od „rasistowskich” haseł jakimi ponoć jest Biała Europa, przepraszają za swoje poglądy oraz wykluczają z ruchu narodowego etnonacjonalistów. Przykład Sverige Demokraterny, która posiadając 5 % poparcia była bardziej radykalnaii w retoryce w kraju, totalnie ogarniętym lewacka retoryką, powoduje odruch wymiotny na reakcje planktonowych grupek, które wypierają się wyrazistości.
Ważnym w tym jest, aby nasza narracja, w wielu krajach zaczęła być podobna. Tym razem Europa musi mówić jednym głosem, ruch między naszymi krajami powinien obowiązywać tylko Europejczyków. Z nastawieniem na narrację repatriacyjną.
Intermarium
Europa wschodnia, nie jest jeszcze mentalnie przeżarta przez zachodni rozkład. Jesteśmy w fazie atomizacji społecznej powstałej na bazie rozszerzającego się darwinizmu społecznego. Większość naszych krajów dotknęła ta sama choroba po transformacjach ustrojowych, korupcja, oligarchia, folwarczne zarządzanie przedsiębiorstwem i brak szacunku dla ludzi pracy. Jednym słowem dziki kapitalizm. Jednak jesteśmy również uodpornieni w dużej mierze na wpływy marksizmu kulturowego. Poza tym historyczne resentymenty sprowadzają nas do poszukiwania po raz kolejny wspólnego języka w ramach projektu Intermarium. Pomimo historycznych animozji, jest to jedyna sensowna alternatywa dla potwornej liberalnej transformacji, zachowania tożsamości oraz odstraszenia imperialistycznych macek. Jeżeli Stara Europa może się gdzieś odrodzić to tylko w tym sojuszu. Musimy skoncentrować się na opracowaniu dokładnego i skonkretyzowanego planu dla projektu oraz wygaszać antagonizmy. Z ideowego wdrożyć plan konkretny, który będzie na tyle atrakcyjny by zainteresować nie tylko nasze środowiska, ale tez naszych rodaków. Przypomnę, że w chwili obecnej niestety największa popularnością nadal cieszy się projekt unijny. W Polsce mimo dużej straty zapału wobec brukselskich eurokratów nadal nie widać alternatywy.
Oczywiście krytycy tego projektu znajda mnóstwo wad, m.in. waśnie historyczne i brak zbieżności interesów czy chociażby historyczne fiaska takich projektów jak I RP czy Międzymorze Piłsudskiego. Przypomnę, że Polska Jagiellonów to zupełnie inny konstrukt społeczny i przywoływanie go jest zupełnie ahistoryczne, mimo iż ma parę budujących mitów, ale tez i ciemnych kart. Poza tym przetrwała kilkaset lat i niech to o czymś świadczy. Pierwsze Międzymorze przypadło na erę budzących się szowinizmów i totalitarnych imperiów oraz zupełnie innego typu mentalnego. Popełniono przy okazji masę błędów w wielu stronach, które dziś są zainteresowane współpraca. Może zwyczajnie dorośliśmy do tego, by stworzyć coś lepszego?
Podsumowanie
Uczmy się z historii nie powtarzajmy błędów naszych dziadów, ani ojców. Świat się zmienił, zglobalizował. Zmienił się sposób komunikacji, zmieniły się nawet zasoby, profesje, zmieniła się dynamika zdarzeń. Musimy umieć na nią reagować. Paneuropeizm nie jest nowym wymysłem. Krucjaty, ante-murale christianitas, czy polska karta w walce narodowowyzwoleńczej Wiosny Ludów z przypominającymi dzisiejszego globalnego wroga monarchiami absolutystycznymi na wielu frontach Europy.iii Wreszcie hasło za „Wolność Naszą i Waszą” dziś nie musi brzmieć jak romantyczny mit Polaka samobójcy oddającego życie na obcych barykadach. Europa przechodzi kryzys, który może przerodzić się w sztorm niszczący każda wypracowana setkami lat narodową tożsamość. Jestem realistą, wiem, że o ile uda nam się zachować swoje odrębne narodowe Ja, wrócimy kiedyś do swoich sporów. Owszem, nikt normalny tego nie zaneguje. Historia nigdy się nie kończy, ale nie chcemy być w historii skończeni.
iEtnicznośc nie jest tożsama z rasą, jednak z niej wynika.
iiW czasach gdzie za zamordowanie nacjonalisty czarnoskóry dostał 300 euro kary, a rzad przemilczał zdarzenie
iiiWojny włoskie i zjednoczenie Włoch, Powstanie Węgierskie
Tomasz Dryjański - Radykalizm! Teraz!
Bądź radykałem, miej zasady, bądź totalny, stań się tym, kogo burżuazja nazwie ekstremistą: daj siebie bez liczenia i kalkulowania, nigdy nie akceptuj tego co oni nazywają realizmem życia
Julius Evola
Przeciętny, oswojony obywatel skłonny jest oskarżać rewolucjonistę o przesadę, nie rozumie, że rewolucjonistą staje się właśnie człowiek dzięki odzyskanej zdolności widzenia.
Stanisław Brzozowski
Jesteśmy fanatykami, bo tylko fanatycy umieją dokonać wielkich rzeczy. Nienawidzimy kompromisu: jest to nie tylko cechą młodości naszej, ale ducha czasów, w których żyjemy.
Jan Mosdorf
Kiedy oni szczycą się realizmem, umiarkowaniem i zdolnością kompromisu, My odpowiadamy idealizmem, radykalizmem i romantyzmem! Nie zamierzamy przepraszać i rezygnować z Ideałów, bo czasy się zmieniły i trzeba się dostosować. Owszem czasy się zmieniły, współczesna Europa jest skrajnie odległą od tej z naszych marzeń, ale to nie znaczy, że mamy podpisać akt kapitulacji! Im trudniejsza jest sytuacja, tym bardziej potrzeba idealizmu, radykalizmu i romantyzmu.
Tegoroczny Marsz Niepodległości i organizowana przez Szturmowców i Kongres Narodowo-Społeczny konferencja Europe of future sprawiły, że o radykałach zrobiło się głośno. Od momentu powstania Ruchu Narodowego mieliśmy do czynienia z ciągłym ugrzecznianiem wizerunku, a MN stał się bardziej rodzinnym piknikiem niż marszem antysystemowych radykałów. Wielokrotnie na łamach Szturmu pisałem pozytywnie na temat masowości Marszu i powstałym dzięki niemu zjawisku „gimbopatriotyzmu”. Zdania nie zmieniłem, ale tym bardziej potrzeba radykalnego przekazu, nie wychowujmy patriotycznych lemingów, którzy chodzą w koszulkach z Pileckim i krzyczą o polskim Lwowie, ale wychowujmy świadomych nacjonalistów, czujących potrzebę narodowego solidaryzmu i zachowania Europy jako wspólnego domu białych narodów.
Mówią nam, że kiedyś z radykalizmu wyrośniemy, zrozumiemy, że życie i polityka wymagają kompromisów, radykalizm jest cechą młodości… Owszem, młodemu człowiekowi, nie zepsutemu przez politykę, pieniądze i zły przykład starszych kolegów łatwiej być idealistą, później wielu przechodzi na pozycje „.ndeckiego realizmu”. Jednak ”anche se tutti noi no”! i Dojrzałość nie oznacza rezygnacji z pryncypiów ideowych, Adam Andruszkiewicz czy Roman Giertych, nie są żadnymi wzorcami dojrzałego i realistycznie myślącego narodowca! Przeciwnie, są przykładami jak polityka, pieniądze i stanowiska psują ludzi. Wyrosnąć można z chodzenia w glanach i golenia głowy na łyso, ale nie z Ideałów, te można co najwyżej porzucić, ale nie jest to nic chwalebnego. Wiek młodzieńczy charakteryzuje się często nadmiernym entuzjazmem i wiążącą się z nim naiwnością, płytkością myśli i marzeniami o rewolucji, która „dokona się nie przy urnach, a kastetem”, jest to na swój sposób piękne, kto nie był za młodu naiwnym idealistą, ten na starość będzie kanalią. Czym innym jednak jest młodzieńczy zapał i naiwność, a czym innym dojrzały radykalizm, cechujący tych, którzy przez lata nie stracili wiary w to co jako dzieciaki krzyczeli na manifestacjach. Postawa radykała, idealisty, jest jedyną wewnętrznie uczciwą. Oznacza, że człowiek w coś wierzy, działa w imię wyższego Celu, w momencie, kiedy pojawiają się kompromisy, a znikają Ideały następuje kapitulacja. Z dawnego radykała, pozostaje jedynie wydmuszka, żyjąca „normalnym życiem”, potrafiąca myśleć jedynie o schabowym i piwie, albo, co gorsza uśmiechająca się do kamer, potępiająca niedawnych kolegów i hasła, które całkiem niedawno krzyczała.
Idąc w Czarnym bloku nie widziałem zbyt wielu osiemnastolatków, raczej ludzi z długim stażem ideowym, średnia wieku w redakcji Szturmu zbliża się do trzydziestki, jesteśmy w tym wieku, co liderzy RN-u kiedy postanowili iść w wielką politykę, różni nas jednak stosunek do pryncypiów ideowych, my nie wyobrażamy sobie rezygnacji z etnicznej definicji narodu (czyli jedynej jaka istnieje), bo demoliberalne media oburzyły się o kilka transparentów. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nie poniesie flagi z Celtykiem (na szczęście nikt jeszcze nie próbował z nim w środowiskach narodowych walczyć), ale kiedy pojawia się problem z określeniem Polaków jako białego narodu indoeuropejskiego, to naprawdę brak mi słów. Przez lata nie spotkałem się w szeroko pojętym Ruchu z jakimikolwiek wątpliwościami w tej kwestii, nawet koliberalna prawica dostrzegała problem „rodowitych Belgów” imieniem Ahmed, którym zdarzyło się zrobić jakiś zamach. O ile niespecjalnie przejęły mnie reakcje koliberków, to postępowanie wielu przedstawicieli środowiska narodowego było po prostu haniebne. Tegoroczny Marsz Niepodległości przypieczętował to, na co zanosiło się od dawna, słowa „nacjonalista” i „narodowiec” ostatecznie przestały być synonimami. Dziękuję panowie Kalinowski, Kito, Winnicki, Bąkiewiczu. Co będzie następne? Szlak Marine Le Pen i Swerige Demokraterny najwyraźniej kusi niektórych, tylko tam Ideę sprzedano za konkretne wyniki wyborcze, tutaj margines marginesu traci jakiekolwiek poglądy.
Zarzucają nam, że uliczny radykalizm i czarne bloki to nie jest sposób na Polskę, że trzeba iść w politykę, a tam konieczne są kompromisy, łagodzenie wizerunku… Tymczasem, nikt z nas nie uważa, że czynny udział w polityce jest czymś złym, ale jeżeli człowiek, którego znam wiele lat i który był nacjonalistą, dzisiaj jako poseł mówi, że nacjonalizm „źle się Polakom kojarzy”, „w sumie nie ma nic przeciwko gejom” i „murzyn może być Polakiem”, głosując haniebnie w tak kluczowych dla narodu sprawach jak 500+ i minimalna stawka godzinowa, to niestety, ale nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić takie postępowanie. Kłamstwem jest, że naszą jedyną działalnością jest pisanie w internecie i chodzenie na demonstracje w czarnych ciuchach, Szturm tworzą ludzie aktywni w organizacjach nacjonalistycznych od wielu lat, odpowiedzialni za mnóstwo inicjatyw intelektualnych i akcji społecznikowskich. I płaczący z powodu transparentów Czarnego bloku, narodowcy doskonale o tym wiedzą. Nie wzięliśmy się znikąd, a idziemy w Marszu od początku. Przede wszystkim jednak, cały czas ciężko pracujemy budując radykalny nacjonalizm. Bo radykalizm rozumiemy nie tylko jako bezkompromisowość głoszonych haseł, ale przede wszystkim, autentyczne życie Ideą i codzienną ciężką pracę dla Narodu.
Polscy narodowcy uwielbiają odwoływać się do międzywojennych tradycji, widać to po nazwach organizacji i ciągłym cytowaniu Dmowskiego i Mosdorfa, szkoda, że zapominają, że przedwojenna endecja, a tym bardziej ONR i Falanga nie znały czegoś takiego jak ugrzecznianie. Strach pomyśleć, jakie byłyby reakcje narodowców, gdyby dzisiaj wydarzyły się blokada Uniwersytetu czy wyprawa myślenicka.
Niniejszy tekst zacząłem od przytoczenia trzech cytatów niezwykle ważnych dla każdego nacjonalisty szturmowego, cytatów, które są swoistym wyznaniem wiary Idealisty. Na Youtube można znaleźć genialny włoski utwór Come il vento, polecam zwłaszcza w wersji z teledyskiem ukazującym Idealistów walczących o to, w co naprawdę wierzą.ii Dla wielu pozostaniemy bandą radykałów, „szkodzących nacjonalizmowi”, od których trzeba się odciąć, ale my po prostu pozostaliśmy temu nacjonalizmowi wierni. Noi mai domi!iii
Tomasz Dryjański
i Wł.: Choćby i wszyscy my nie! – tytuł utworu Compagnii dell’Anello, także odniesienie do słów świętego Piotra
ii https://www.youtube.com/watch?v=ZwrFMyGQenQ
iii Wł.: My nie oswojeni, tytuł utworu Ultimy frontiery
Grzegorz Ćwik - Recenzja "Mitologii słowiańskiej"
Jarowoj Mazowszanin
Mitologia Słowiańska, Warszawa 2017
Europa jak i świat znajdują się niewątpliwie w okresie przełomowym pod wieloma względami. Szybkość przemian ideologicznych, społecznych, politycznych, technologicznych i gospodarczych powoduje, że rzeczywistość zmienia się na naszych oczach w tempie wręcz rewolucyjnym. Nie omija to także szerokiego spektrum zagadnień związanych z religią i religijnością. Z pewnością głównym nurtem rozwoju tego zagadnienia jest postępująca laicyzacja, ateizacja i świeckość obecna w przestrzeni publicznej. W Europie wyrazem tego jest powszechne na zachodzie i powoli rozwijające się na wschodzie odejście od religii chrześcijańskich. Z drugiej jednak strony w sferze religii od kilkunastu lat widoczny jest w Polsce nawrót do religii rodzimowierczej.
Grzegorz Ćwik - Czarny Blok 2017, "We are back in black"
Coroczny Marsz Niepodległości od momentu dojścia do władzy Prawa i Sprawiedliwości coraz mocniej zaczął stawać się imprezą niezwykle grzeczną, stonowaną, coraz mniej przypominającą żywy radykalizm z lat 2010-2014. Nie mówię tu tylko o najbardziej widocznym i medialnym elemencie tegoż, czyli o wszelkich ulicznych ekscesach. Walki z policją i jej prowokacjami, zwycięskie starcia z antifą – to wszyscy oczywiście zapamiętali. Moim skromnym zdaniem jednak najważniejszy był ideologiczny i polityczny radykalizm jaki objawił się w pełnej krasie na kolejnych edycjach Marszu. Przede wszystkim sprzeciw wobec rządów Platformy Obywatelskiej, liberalizmu i niszczenia naszej świadomości oraz tradycji, walka o zachowanie tożsamości – to zapamiętamy wszyscy. Dlatego ugrzecznienie i powolne przeistaczanie nacjonalizmu w kierunku typowo państwowego patriotyzmu mogło dziwić.
W tym roku jednak jak się okazało, sytuacja zmieniła się diametralnie. Wszystko za sprawą stosunkowo niewielkiego Czarnego Bloku, jaki wziął udział w Marszu Niepodległości 2017. Zapraszam do krótkiej relacji z przemarszu Czarnego Bloku ulicami Warszawy. Po nim zaś pozwoliłem sobie na wypunktowanie najważniejszych medialnych kłamstw i bzdur odnośnie tegoż i polemikę z nimi.
Czarny Blok nie jest czymś nowym w polskim środowisku nacjonalistycznym. Autonomiczni Nacjonaliści formowali go wielokrotnie przy okazji różnych demonstracji, choćby Narodowego Święta Pracy. Od kilku jednak lat nie było takiej inicjatywy. Tym większe więc zainteresowanie wzbudziła informacja, jakie miesiąc przed marszem pojawiła się na łamach stron kilku organizacji oraz portali narodowych – w roku 2017 na Marszu Niepodległości pojawi się Czarny Blok. Organizatorami zostali Autonomiczni Nacjonaliści, Szturmowcy oraz Radykalne Południe. Patronat medialny objął miesięcznik Szturm, Autonom.pl oraz Nacjonalista.pl. Jak głosił plakat reklamujący inicjatywę: „Nacjonalistyczny Czarny Blok 2017 to głos radykalnego nacjonalizmu odrzucającego liberalizm, kapitalizm i tępy szowinizm. Jesteśmy głosem tych, którzy wbrew wszystkiemu i wszystkim chcą zniszczyć system i na jego gruzach wybudować nowy dom dla naszego Narodu”. Przez miesiąc jaki dzielił opublikowanie informacji do samego Marszu, sporo się wydarzyło. Wielokrotnie na łamach internetowych portali i stron atakowano ideę Czarnego Bloku, doszukiwano się w nim inspiracji banderowskiej (cokolwiek to znaczy, wedle najlepszej wiedzy piszącego te słowa Stepan Bandera od ponad pół wieku nie żyje, a organizacje jak OUN czy UPA dawno przestały istnieć), grożono jego organizatorom. Mogło to wzbudzić w najlepszym razie śmieszność, a prędzej politowanie.
11 listopada, g. 13.30, Plac Defilad
Przypuszczam, że wszyscy zainteresowani, włącznie z organizatorami, do samego końca zadawali sobie pytanie o frekwencję na Czarnym Bloku. Wiele ekip i organizacji oficjalnie zapowiedziało, że będzie. Także liczna reprezentacja międzynarodowa miała wziąć udział. Jednak niepewność pozostała. W sobotę, w dniu marszu, przed g. 14 na wyznaczonym miejscu zaczynają schodzić się pierwsze osoby, które odróżnia czarny ubiór, zamaskowane zwykle twarze, duża ilość flag, banerów i innych symboli. Pojawiają się kolejne ekipy szturmowe, autonomiczne, zagraniczni goście, kolejne zapowiedziane organizacje. Po g.14 następuje formowanie Czarnego Bloku. Z przodu zostają ustawione banery oraz pewne novum – osoby wyposażone w tarcze (choć sam pomysł jako pierwsi zastosowali w roku 2011 członkowie Aktywu Północnego). Całość kolumny zostaje otoczona banerami, tak jak zawsze czyni się w przypadku czarnych bloków. Po godzinie 15 Marsz wyrusza, a stojąca niedaleko „patelni” kolumna Czarnego Bloku hardo i żywo wchodzi w Marsz, tym samym biorąc w nim udział od początku do końca.
Nie ma co ukrywać – Czarny Blok wyróżnia się tak bardzo, jak to tylko możliwe. Wyróżnia się hasłami jakie wznosi, treściami banerów, wyraźnym odgrodzeniem formacji, ubiorem, a nade wszystko radykalnością i bezkompromisowością. Przez sporą część swego pochodu Czarny Blok zajmuje całą szerokość pochodu. I tu rzecz niespotykana – przyłączają się doń zwykli ludzie, ewidentnie nie związani z ruchem nacjonalistycznym, jak to nieraz się ich nazywa w internetowej mowie – „normiki”. Wielu spośród z nich podchwytuje wykrzykiwane hasła, wyraża osobiście gratulacje za takie a nie inne treści. Kulminacją Czarnego Bloku są dwa wydarzenia. Pierwsze to chwilowy postój pod mostem Poniatowskiego (kibice jednego z klubów akurat rozwiesili na całą szerokość ulicy ogromną sektorówkę), gdy odbyło się spalenie zdobycznych flag i banerów antify– entuzjazm, radość i radykalizm udzielił się dosłownie wszystkim, którzy znaleźli się w pobliżu. Drugi moment to zakończenie Czarnego Bloku niedaleko mostu Świętokrzyskiego i odśpiewanie hymnu narodowego. Jako swoistą nowość dało się zauważyć przy tym (także przy odśpiewaniu hymnu na początku Marszu), że uczestnicy Czarnego Bloku trzymają zgiętą prawą rękę na wysokości klatki piersiowej a pięść przy sercu. To naprawdę piękny, wymowny gest, który powinniśmy stosować przy tego typu okazjach. Po odśpiewaniu hymnu i złożeniu podziękowań przez organizatorów Czarny Blok został zakończony, a jego uczestnicy w większości podążyli na koncert „Ku Niepodległej vol. 9”, który także okazał się ogromnym sukcesem.
Osobno chciałem wspomnieć o elemencie, który już sygnalizowałem – o hasłach skandowanych przez Czarny Blok. Wiele pojawiło się pierwszy raz, niektóre zapomniane zostały przez uczestników ponownie przypomniane. Oto lista najciekawszych:
Czarne słońce, orzeł biały to są nasze ideały!
Jedną drogą nacjonalizm! Uderz uderz w kapitalizm!
Europa, młodość, rewolucja!
Młodzi! Aktywni! Radykalni!
Pis! PO! Jedno zło!
Rząd na bruk, bruk na rząd!
To my! To my! Szturmowcy!
Radykalne! Radykalne! Południe!
Narodowy narodowy solidaryzm!
Praca w Polsce! Dla Polaków!
Nacjonalizm! Teraz! (powtórzone 3 razy)
Nigdy! Więcej! Bratnich wojen!
Polski przemysł! W polskich rękach!
Wszyscy i wszystko! Dla ojczyzny!
Godna praca, godne życie!
Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść!
Szczególnie moment gdy 400 osób skandowało „To my! To my! Szturmowcy” zapadł wszystkim w pamięć. Jako członek redakcji „Szturmu” uważam to za prawdziwe zwycięstwo naszej Idei.
Warto dodać także, że Czarny Blok uczynił jednym ze swych haseł przewodnich dobrze rozumianą, nacjonalistyczną paneuropejskość. W związku z tym udział w nim wzięli nacjonaliści z wielu krajów: Włoch, Bułgarii, Niemiec, Ukrainy, Rosji, Szwecji, Serbii, Litwy, Łotwy, Estonii czy nawet Stanów Zjednoczonych.
Oczywiście wszyscy wiemy jak ogromnym echem w mediach i polityce odbił się Czarny Blok, który zrzeszając około 350 osób (przy 60 tys. Uczestników to mniej więcej 0,58% ich wszystkich) zdominował całkowicie przekaz medialny o 11 listopada. Niestety, jak zwykle bywa z liberalnymi i lewicowymi mediami w przekazach pojawiła się duża liczba kłamstw i zwykłego fałszu. Co gorsza, także liczne media prawicowe, konserwatywne czy narodowe poszły w kierunku płodzenia kolejnych bzdur o coraz bardziej zmitologizowanym Czarnym Bloku. Dlatego też pozwolę sobie wymienić kilka najpopularniejszych i podjąć z nimi krótką polemikę.
Kłamstwo nr 1: w Czarnym Bloku wzięło udział 10/50/100 osób.
W rzeczywistości liczba członków Czarnego Bloku wyniosła ok. 300-350, przy czym w trakcie marszu, jak wspomniałem, wiele osób dołączyło do niego spontanicznie, stąd sądzę, że jego liczba sięgać może nawet 400. Aby to zweryfikować wystarczy przejrzeć zdjęcia i nagrania filmowe z Marszu, gdzie uwieczniony został Czarny Blok.
Kłamstwo nr 2: W Czarnym Bloku pojawiły się transparenty „Europa tylko dla białych" czy "Wszyscy różni, wszyscy biali".
To wierutna bzdura, którą zweryfikować można także poprzez sprawdzenie jakiejkolwiek relacji zdjęciowej czy filmowej, na której uwieczniono Czarny Blok. Transparenty odnoszące się do wspomnianych kwestii były dwa: „Europa będzie biała albo bezludna” (jak sądzę jest to nawiązanie do słów jednego z rosyjskich etnonacjonalistów: „Rosja będzie ruska albo bezludna”) oraz „Biała Europa braterskich Narodów”. Przeraża, że tak łatwo weryfikowalne kłamstwo jest tak często powtarzane. Daje to tragiczny obraz naszego krajowego dziennikarstwa.
Kłamstwo nr 3: Transparent „SXE. Czysta krew, trzeźwy umysł” był rasistowski („czysta krew” ma się rzekomo odnosić do kwestii rasowych”).
To już doprawdy aberracja umysłowa. Skrót sxe, czyli straight edge to oczywiście postawa, która (w dużym uproszczeniu) odrzuca alkohol, narkotyki, papierosy, promuje zdrowy tryb życia, sport i neguje nihilizm. Tak więc „czysta krew” znaczy tyle, co krew bez alkoholu czy prochów w niej płynących.
Kłamstwo nr 4: Czarny Blok w Marsz wszedł dopiero przy rondzie de Gaulle’a.
Kolejny mit, zaprezentowany przez prawicowych dziennikarzy. W relacjach zdjęciowych i filmowych widać wyraźnie, że Czarny Blok uformowany został na placu Defilad i wziął udział w Marszu od samego początku.
Kłamstwo nr 5: Czarny Blok został szybko usunięty z Marszu przez organizatorów.
Jak wcześniej – zachęcam do obejrzenia chociażby materiałów filmowych dotyczących Czarnego Bloku (na serwisie youtube). Skoro Czarny Blok został usunięty w trakcie Marszu, to czemu widać na tych materiałach, że brał udział w Marszu do samego końca?
Kłamstwo nr 6: Czarny Blok zorganizowało Stowarzyszenie „Niklot” oraz Stowarzyszenie „Czarny Blok”.
To efekt rzekomego „błyskawicznego śledztwa internetowego”. No cóż, jacy śledczy, takie wnioski. Wystarczy spojrzeć na plakat reklamujący Czarny Blok, żeby wiedzieć, kto go organizował: Autonomiczni Nacjonaliści, Radykalne Południe oraz Szturmowcy. Zaś Stowarzyszenie „Czarny Blok” uznać trzeba za dość interesującą organizację, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że nic takiego nie istnieje. Doprawdy ciężko mi stwierdzić, skąd ów „śledczy” wymyślił sobie taką strukturę.
Kłamstwo nr 7: Błyskawica, będąca symbolem Szturmowców, to znak Brytyjskiej Unii Faszystów Oswalda Mosleya.
Szturmowcy wielokrotnie pisali i oświadczali czym jest inspirowany ten symbol. Otóż ten „faszystowski” symbol jest prawie żywcem zainspirowany symbolem… Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Proszę porównać oba – podobieństwo jest wprost uderzające.
Kłamstwo nr 8: Czarny Blok był prowokacją. Czyją? Tu prawicowi dziennikarze niestety nie są zgodni, ale wymieniają: antifę, Sorosa, Donalda Tuska, KOD, Obywateli RP, Rosję, Niemcy. Możliwe, że kogoś jeszcze, ciężko nadążyć za medialnym ściekiem dotyczącym Marszu Niepodległości.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że miesiąc przed 11 listopada było wiadomo, kto organizuje Czarny Blok. Pisałem to, jednak na wszelki wypadek powtórzę: Autonomiczni Nacjonaliści, Radykalne Południe oraz Szturmowcy. Dlatego ciężko zrozumieć to usilne poszukiwanie „winnych” tej inicjatywy, skoro rzeczywiści organizatorzy sami się pod tym podpisali zawczasu. Sądzę, że to po prostu taka polska przypadłość związana z neokonserwatywną prawicą, która wszystko co nie mieści się w ramach jej liberalnego światopoglądu widzi jako prowokację i inspirację „obcych ośrodków”. Do tego dodać trzeba dość powszechną fobię antyrosyjską oraz antyniemiecką i w efekcie dowiadujemy się, że Autonom.pl czy Szturm.pl to … dzieło niemieckiej antify. Lub też Donalda Tuska. Ewentualnie KOD-u. Nie umiem stwierdzić ile w tym głupoty, ile zwykłego ludzkiego świństwa a ile wyrachowania, obliczonego na pozyskanie jak największej liczby odbiorców. Bez względu jednak na to, uznać to trzeba za kolejny objaw kompletnej degrengolady polskiego dziennikarstwa.
Kłamstwo nr 9: Nie wiadomo kto finansował Czarny Blok.
To się wiąże bezpośrednio z poprzednim punktem. Wiele osób zadaje sobie pytanie „czy i kto finansował tą inicjatywę?”. Pomijając już idiotyzm twierdzenia o „obcej inspiracji” Czarnego Bloku, to tak na logikę – a ile to tego finansowania wymaga Czarny Blok, że aż ktoś musiał go skrycie finansować? Koszt kilku banerów to kilkaset złotych zapewne, ale dobrze, uznajmy, że nawet i tysiąc złotych. Trochę rac i pirotechniki – też kilkaset złotych. Flagi i barwy każda organizacja i ekipa ma swoje, więc nikt nie przygotowuje tego na Marsz Niepodległości. Nagłośnienie tak samo, zresztą to przecież można chociażby wynająć lub zwyczajnie pożyczyć. Widoczne na zdjęciach niezwykle efektowne tarcze zakładam, że kosztowały też około kilkuset złotych. Wychodzi, że całościowy koszt Czarnego Bloku to maksymalnie 2500-3000 złotych, zapewne sporo mniej. Biorąc pod uwagę, że organizowały to trzy dość liczne ekipy, to jasne jest, że po prostu sfinansowały to sobie same i za własne środki.
Kłamstwo nr 10: Organizatorzy Marszu Niepodległości nie wiedzieli przed 11 listopada o Czarnym Bloku.
Czarny Blok miał patronat trzech dużych i poczytnych portali: Autonom.pl, Szturm.pl oraz Nacjonalista.pl. Plakaty Czarnego Bloku udostępniano setki razy, wiele stron na portalu facebook wspominało o tej inicjatywie, wiele osób komentowało to, także na swoich blogach i portalach. Ponadto poprzez kontakty towarzyskie i organizacyjne informacja o planowanym Czarnym Bloku była znana w absolutnie całym środowisku nacjonalistycznym, w tym bezpośrednim organizatorom. Tym bardziej, że na wspomnianym portalu facebook, na oficjalnym profilu Marszu Niepodległości wiele osób (z różnych zresztą powodów) dopytywało o stosunek organizatorów Marszu do planowanego Czarnego Bloku. Nie ma więc możliwości, by organizatorzy Marszu Niepodległości nie mieli wiedzy, że odbędzie się takie wydarzenie.
Grzegorz Ćwik