Szturm1

Szturm1

Imperializm Moskwy kolejny raz dał o sobie znać, tym razem w postaci jawnej agresji militarnej na sąsiada w skali niespotykanej od rozpadu Związku Sowieckiego. Rosja próbując podboju Ukrainy pokazała, że jest kontynuatorką zarówno imperium carów, jak też imperium sowieckiego.

 

Imperializm moskiewski jest zagrożeniem nie tylko dla bezpośrednich sąsiadów Federacji Rosyjskiej. Cała Europa Wschodnia, strefa między Rosją a Niemcami, jest jego potencjalnym celem, czego nie ukrywają współcześni moskiewscy ideolodzy tego imperializmu. Nadająca temu imperializmowi sankcję religijną teoria „Trzeciego Rzymu” czyni go tym bardziej niebezpiecznym, bo odbiera mu elementy racjonalności, obecne wielu innych historycznych imperializmach. W tym sensie imperializm Moskwy jest czymś jakościowo odmiennym od wielu innych znanych nam z kart dziejów powszechnych. W obliczu tego zagrożenie polskie środowiska narodowe nie pozostają bezczynne i wzywają swoich członków i sympatyków do potępienia agresywnej polityki Kremla, a także na miarę możliwości, wsparcia obrony niepodległości ukraińskiego sąsiada. Problem historycznych rozliczeń istniejący między naszymi narodami nie powinien zaciemniać oczywistego faktu, że obrona niepodległości Ukrainy jest także sprawą polskiej racji stanu.

 

Zwracamy też uwagę opinii publicznej że agresja Moskwy nie byłaby możliwa (albo możliwa tylko w małym stopniu) gdyby nie wieloletnia i konsekwentna pomoc Republiki Federalnej Niemiec. Rurociąg Nordstream jest jednym z wielu przejawów tego stałego w polityce Niemiec zjawiska. Klasa polityczna tego państwa jako całość współodpowiedzialna jest za nadanie imperialnym zakusom Kremla materialnej potęgi. Należy wyciągnąć wnioski z tej politycznej lekcji.

 

Część polskich środowisk narodowych, zwłaszcza dotyczy to części środowisk epigońsko-endeckich, od dawna reprezentuje opcję prorosyjską. Jej przedstawiciele (pomijając ewentualne uwarunkowania agenturalne) zapewne szczerze głosili uczciwość deklaracji Kremla. Agresja na Ukrainę wykazała miałkość ich analizy politycznej, a jest to cecha dyskwalifikująca każdego mieniącego się być kandydatem na lidera narodu.

 

Imperializm moskiewski może szkodzić samemu narodowi rosyjskiemu, co już dawno dostrzegli etnonacjonaliści rosyjscy. Być może agresja ta przyspieszy moment, w którym zrozumie to większość poddanych współczesnego cara. Aby to jednak nastąpiło siła musi być odparta siłą, wszystko więc obecnie zależy od siły i skali ukraińskiego oporu.

 

Życzymy narodowi ukraińskiemu powodzenia w jego walce.

 

Warszawa, 25/02/2022

 

Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury „Niklot”
Redakcja miesięcznika „Szturm”
Autonomiczni Nacjonaliści / portal Autonom.pl

 

Informacja o agresji sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, która obiegła świat rankiem 24 lutego, okazała się dla większości Europejczyków wielkim szokiem. Dla Polaków jednak od razu stało się jasne, że na naszych oczach zmienia się oto kształt porządku międzynarodowego i otwiera się nowy etap w historii Europy Wschodniej.

 

Rosja zarówno dla Polski, jak i Ukrainy od zawsze była przeciwnikiem. Agresorem, wrogim imperium, które wyrosło na obcych nam podstawach cywilizacyjnych i które zawsze od początku swojego istnienia starało się zagrozić naszemu bezpieczeństwu oraz sposobowi życia. Dlatego z ogromnym zdziwieniem odebraliśmy wypowiedzi polityków i intelektualistów związanych głównie ze środowiskiem "alt-rightu", którzy od początku inwazji aktywnie komentują ten temat w swoich podcastach, wpisach i artykułach. Sugerują nam, że wobec działań Władimira Putina powinniśmy milczeć lub wprost je zaakceptować.

 

To niedopuszczalne.

 

Takie głosy uznajemy za ugruntowane w kulturze anglosaskiej i zachodniej imperialistyczne przekonanie o własnej wielkości i prawie do układania życia mniejszym narodom. To tak samo mylne przekonanie, jak i mylna jest wasza wiedza na temat Rosji. Znamy to państwo znacznie lepiej od tego co Wam powiedział Dugin i spółka. Rosja to nie jest państwo narodowe. Rosja nie zbawi Europy i świata. Trzeci Rzym już dawno zgnił i zdechł. Rosja dziś to wiecznie głodny, wieloetniczny potwór, który wzorem mongolskich chanów chce poszerzać swoje terytorium tylko dla siebie i dla wspierającej ją warstwy oligarchicznych bonzów.

 

Ludzie, którzy żyją w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych krajach prowadzących od lat imperialistyczną polityk zagraniczną, myślą, że rozumieją problemy naszej części. Tak nie jest. De facto zaślepia ich pryzmat własnych doświadczeń. Łączy to wielkie korporacje, które wprowadzają w naszych krajach politykę LGBT i niżej wymienionych nacjonalistów, którzy chcą za nas układać politykę bezpieczeństwa.

 

Ludzie, którzy żyją w prowadzących imperialistyczną politykę krajach myślą, że rozumieją problemy naszej części świata. De facto widzą je przez pryzmat własnego doświadczenia, jak m.in. problemy rasowe i kapitalizm wprowadzający tęczowo-różowe pedalstwo. Zarówno przybyłe z zachodu korporacje, organizacje, jak i nacjonaliści mają skłonność do pouczania nas jaką politykę powinniśmy prowadzić.
Na ironie zakrawa fakt, że ludzie, którzy nie potrafią walczyć w swoich własnych krajach, chcą uczyć nas, zamiast zająć się najpierw własnym podwórkiem.

 

Rosja, podobnie jak Stany Zjednoczone i Chiny, to imperium. Wszystkie imperia są takie same i tak samo w pogardzie mają niezależność mniejszych państw i poszanowanie ich interesów. Żadne z tych imperiów nie są przyjaciółmi państw narodowych. Jednakże różnica pomiędzy USA a Rosją jest taka, że to w wyniku działań Rosji giną nasi przyjaciele, bracia i towarzysze ze Wschodu, a nasz kraj po raz kolejny znalazł się w stanie zagrożenia.

 

Dlatego wzywamy poniższe osoby, które publicznie deklarowały w ostatnich dniach swoje poparcie dla Władimira Putina i jego agresywnej polityki do przyjęcia retoryki antyimperialistycznej i wyrażenia wsparcia dla mniejszych narodów i Polski w imię której niejednokrotnie maszerowaliście na Marszu Niepodległości. W przeciwnym razie będziemy zmuszeni uznać Was za wrogów państw narodowych, zjednoczonej Europy i persona non-grata. Zapewniamy, że stanowisko to będziemy egzekwować stanowczo z użyciem wszystkich dostępnych nam środków.

 

Do wiadomości

 

1. Eric Striker - National Justice Party 
2. Mark Collett - Patriotic Weekly Review/NoWhiteGuilt
3. Keith Woods
4. Mike Peinovich
5. Joel Davis
6. Marian  Kotleba - Ludova Strana Nase Slovensko
7 . Nick Griffin
8. Morgoth Review
9. Gregory Conte
10. Forza Nuova

Oraz wszyscy inni, którzy oficjalnie wspierają propagandę Putina 

 

 

Autonomiczni Nacjonaliści / portal Autonom.pl

Miesięcznik Narodowo-Radykalny "Szturm"

Obóz Narodowo-Radykalny

Stowarzyszenie "3 Droga"

Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury "Niklot"

 

- - -

 

Statement on the scandalous statements by representatives of Western nationalist thought on the Russian invasion of Ukraine

 

The news of the aggression of the Russian Federation's armed forces against Ukraine, which traveled around the world on the morning of February 24, came as a great shock to most Europeans. For Poles, however, it immediately became clear that before our eyes the shape of the international order was changing and a new stage was opening in the history of Eastern Europe.

 

Russia has always been an enemy to both Poland and Ukraine. An aggressor, a hostile empire that grew on the foundations of a civilization alien to us, and which always and from the very beginning of its existence tried to threaten our safety and way of life. Therefore, we were very surprised to hear the statements of politicians and intellectuals related mainly to the "alt-right" community, who have been actively commenting on this topic on their podcasts, posts and articles from the very beginning of the invasion. They suggest to us that we should remain silent about the actions of Vladimir Putin or simply accept them.

 

This is unacceptable.

 

We recognize such voices as those grounded in Anglo-Saxon and Western imperialist convictions of their self-proclaimed greatness and right to order the lives of smaller nations. This is as mistaken a conviction, as you are mistaken about Russia. We know this country much better than what Dugin et al. told you. Russia is not a nation-state. Russia will not save Europe and the world. The Third Rome has long since rotten and died. Russia today is an eternally hungry, multi-ethnic monster, which, like the Mongol khans, wants to expand its territory only for itself and for the oligarchic moguls that support it.

 

People who live in the United States, Great Britain and other countries that have pursued imperialist foreign policy for years think they understand the problems of our part of the world. It isn't so. In fact, they are blinded by the prism of their own experiences. All of it is united by large corporations that introduce LGBT policies in our countries, and the nationalists listed below, who want to create a security policy for us. It's ironic that people who cannot fight in their own countries want to educate us instead of first taking care of their own backyard.

 

Russia, like the United States and China, is an empire. All empires are the same, and likewise despise the independence of smaller states and the respect for their interests. Neither of these empires are friends of nation-states. However, the difference between the US and Russia is that it is as a result of Russia's actions that our friends, brothers and comrades from the East are dying and our country is once again under threat.

 

Therefore, we call on the following people, who have publicly expressed their support for Vladimir Putin and his aggressive policy in recent days, to adopt anti-imperialist rhetoric and express support for smaller nations and for Poland in the name of which you have often marched in the Independence March. Otherwise, we will be forced to consider you enemies of nation-states and of a united Europe, and a persona non grata. We assure you that we will strictly enforce this position using all the means at our disposal.

 

 

The communiqué is for:

 

1. Eric Striker - National Justice Party
2. Mark Collet - Patriotic Weekly Review/NoWhiteGuilt
3. Keith Woods
4. Mike Peinovich
5. Joel Davis
6. Marian Kotleba - Ludova Strana Nase Slovensko
7. Nick Griffin - BNP
8. Morgoth Review - anonymous altright commentator
9. Gregory Conte
10. Forza Nuova
And others who officialy supports Putin agenda.

 

 

Autonomiczni Nacjonaliści / portal Autonom.pl

Miesięcznik Narodowo-Radykalny "Szturm"

Obóz Narodowo-Radykalny

Stowarzyszenie "3 Droga"

Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury "Niklot"

czwartek, 03 marzec 2022 19:04

Andrzej Witkowski - W obliczu zagrożenia

Współczesny liberalny świat tuczył europejskie społeczności w pełnym przepychu i luksusu zbycie. Bezstresowe życie, brak wymagań, materializm i płytka rozkosz determinowały każdy upływający dzień. Pierwszym wstrząsem okazał się czas pandemii, kiedy to masowa panika opanowała większość społeczeństwa, które obawiało się „niewidzialnego wroga” mogącego w każdej chwili pozbawić je życia. Był to pierwszy szok, który uzmysłowił wielu osobom iż bogactwa i przyjemności którym dotychczas hołdowali są niczym wobec czyhającej na nich śmierci. Wraz z rozwojem wirusa panika ustępowała pokusom powrotu do świata imprezowania, uczęszczania do baru, na koncerty czy do kina. Nie ma w tym jednak nic nienormalnego gdyby nie to, że świat ten stał się bożkiem, w którym wszystko zależało od jednej czy dwóch imprez. Tylko to się liczyło. Ulice zapełniły się małolatami, którzy kontestując obostrzenia oraz wszelkie inne normy społeczne, swoją wulgarną postawą pokazywały nie potrafią nawet z klasą się buntować. Wszystko to na powrót stało się płytkie. Teraz przyszła kolej na kolejne tąpnięcie - inwazja rosyjska na Ukrainę. Ponownie okazało się, że zagrożenie czai się nieustannie za rogiem, a samo jego ignorowanie nie sprawiało że znika niczym senny koszmar. Oczywiście znajdą się różne postawy wśród społeczeństwa. Od kolaborującej, przez defetystyczną, aż po chętną i naturalną pomoc. W pierwszym odruchu okazało się iż nasze skłócone i podzielone społeczeństwo okaże się łatwym kąskiem dla propagandy wroga, lecz o dziwo jak na razie zdajemy egzamin. Widmo tragedii zjednoczyło różne obozy w jednym kierunku. Niestety każdy, który zna realia funkcjonowania współczesnego życia społecznego zada sobie pytanie- na jak długo?

 

Świat boi się nadal cierpienia, boi się wysiłku, reguł, dyscypliny i samozaparcia. Można powiedzieć, że nauka powyższych cnót będzie trudna, lecz tutaj nie trzeba się niczego uczyć, tylko…przypomnieć to co stanowiło o sile tego kontynentu w wiekach minionych. Miejmy nadzieję iż wspólne zagrożenie skonsoliduje europejskie narody, budząc w nich instynkt narodowy, który przez lata był skutecznie zagłuszany. Oby zdrowe odruchy społeczne pozostały z nami na dłuższy czas będąc żyzną glebą dla silnych państw, a być może w przyszłości będziemy mogli powiedzieć iż Europa powróciła na dawne jej miejsce stając się równorzędnym graczem dla dwubiegunowego świata, który już zapomniał iż był kiedyś kolonizowany przez dumnych swojego pochodzenia Europejczyków.

 

 

Andrzej Witkowski

 

Stało się to, co jeszcze nie tak dawno wydawało się nierealne - tuż za naszą granicą wybuchła regularna wojna. Owszem, już 8 lat temu putinowska Rosja zajęła Krym, a na wschodzie Ukrainy utworzyła dwie samozwańcze “republiki”, daleko było jednak tym wydarzeniom do tego co dzieje się teraz.

 

Wydarzenia na Ukrainie stały się dla nas wszystkich egzaminem z przyzwoitości. Oto nasz sąsiad, bratni naród słowiański, potrzebuje pomocy. I muszę to z dumą przyznać, zarówno jako naród, środowisko nacjonalistyczne, jak i państwo polskie - w większości ten egzamin zdajemy.

 

Ogromnie imponuje mi postawa prezydenta Zełeńskiego i mera Kijowa Kliczki, okazali się właściwymi ludźmi na właściwym miejscu. Prezydent naszego wschodniego sąsiada powiedział, że potrzebuje amunicji, a nie podwózki. Ukraińcy bronią nie tylko siebie, ale całej Europy. Dlatego tak ważne są zbiórki sprzętu, który przyda im się w walce, a także pomoc państwa, przekazującego uzbrojenie. Do obrony kraju, Ukraińcom nie są potrzebne płynące z Zachodu wyrazy oburzenia na twitterze, czy nakładki na profilowe na Facebooku - oni potrzebują hełmów, kamizelek kuloodpornych, karabinów, moździerzy, amunicji, leków, opatrunków….

 

Masowo przybywają do nas uchodźcy. Tym razem jednak rzeczywiście są to uchodźcy, a nie imigranci ekonomiczni, sprowadzani w ramach prowadzenia wojny hybrydowej, przez Łukaszenkę i Putina. Ludzie, którzy uciekają przed wojną do najbliższego bezpiecznego kraju, a nie jadą pół świata, celem zarabiania większych pieniędzy (lub siedzenia na socjalu). Ludzie, korzystający z przejść granicznych, a nie niszczący ogrodzenia na granicy. Rzeczywiście głównie kobiety, dzieci i starcy, a nie młodzi mężczyźni. Ukraińcom należy pomagać, przed nachodźcami Putina i Łukaszenki należało (i należy) się bronić. Wraz z uchodźcami z Ukrainy przybywają  jednak osoby, które nigdy nie powinny się w Polsce (ani w ogóle w Europie) znaleźć. Jest to problem, którym powinny zająć się odpowiednie służby, jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy teraz na Podkarpaciu stawiają opór bandytyzmowi osobników o nieeuropejskim pochodzenia.

 

Ukraińscy uchodźcy potrzebują kocy, żywności, miejsca do spania, pomocy medycznej, docelowo także pracy. Cieszy fakt, że zarówno instytucje państwowe, jak i samorządowe, a także Kościół Katolicki, fundacje czy osoby prywatne mocno angażują się w pomoc rzeczywiście potrzebującym. Spotkałem się na Facebooku z krytyką Kościoła że nic nie robi, tak się składa, że widzę skalę zbiórek pieniędzy  po Mszach, zaangażowanie parafii w szykowanie darów, czy udostępnianie ośrodków rekolekcyjnych do przyjęcia uchodźców z Ukrainy.  Tak, wiele osób spoza naszego środowiska mogłoby być zaskoczonych, że nacjonaliści, zamiast słynnego “szczucia na uchodźców”, chcą tym uchodźcom pomagać. Ale tak jest, po prostu teraz mamy do czynienia z prawdziwymi uchodźcami. Wcześniej nie było mowy o żadnych uchodźcach, osobnicy, którzy próbowali dostać się do Europy na łódkach, czy później szturmowali Podlasie, byli takimi “uchodźcami”, jak pewien były poseł “kobietą”. Katie, Tatiany i Siergieje uciekają przed wojną do najbliższego bezpiecznego kraju. Ot, taka drobna różnica. Należy jednak już teraz myśleć co dalej, bo miliony Ukraińców nie mogą u nas pozostać w nieskończoność. Najlepiej oczywiście, żeby mieli do czego wracać u siebie.

 

Dzisiaj jesteśmy bezpieczni, ale nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Dlatego warto być gotowym, aby w razie czego, na coś się w obronie kraju przydać. Mam tu na myśli przejście szkolenia wojskowego poprzez wstąpienie do Wojsk Obrony Terytorialnej. W sytuacji naprawdę kryzysowej, potrzebne są znacznie większe umiejętności, przeszkolenie i charakter, niż półtora roku temu, kiedy stosunkowo łatwo było nam zdać egzamin. Putinowska Rosja jest naszym bezpośrednim sąsiadem, wielu dziennikarzy, polityków, celebrytów i zwykłych Polaków, o tym zapomina, ale mówimy o naszym północnym sąsiedzie. Agresor destabilizujący Europę i napadający Ukrainę znajduje się 90 kilometrów od Olsztyna, a 40 od Suwałk (60 z przejścia granicznego w Gołdapi).

 

Daleki jestem od popierania partii rządzącej, mam wiele do zarzucenia obecnej władzy, nie można jednak nie docenić faktu, że w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę, państwo polskie zachowuje się wzorowo i może służyć za przykład dla reszty Europy. Czego by nie mówić o PiS-ie, Jarosław Kaczyński doskonale rozumie słowa swojego brata sprzed lat, i wie, że car Władimir nie zadowoli się Ukrainą, a za kilka-kilkanaście lat, on lub jego następca może pokusić się o zaatakowanie Polski (raczej destabilizując nasz kraj niż atakując militarnie). Jak bardzo różni się zdecydowana i rozsądna polityka naszego rządu, od tego co robią Niemcy, hańbiące swoją postawą całą Europę. Słowa pochwały należą się także PZPN, który wywierał dużą presję na inne federacje i FIFA. 

 

Większość Polaków egzamin z przyzwoitości zdaje, są jednak osoby i środowiska, które także w obliczu wojny tuż za naszą granicą, zachowują się w sposób obrzydliwy. Do tego grona należy zaliczyć środowiska pseudonarodowe, jak neomoczarowcy spod znaku rzekomej polityki narodowo-socjalnej, czy wszelkiej maści paleoendecy. Ludzie, którzy teraz podnoszą temat Wołynia i banderowców, są w najlepszym przypadku, pożytecznymi idiotami Putina. Chciałbym wszystkim putinofilom przypomnieć, że historia polsko-rosyjska pełna jest wojen, zaborów i przelanej krwi, o czym środowiska te pamiętać nie chcą. Nawet Robert Winnicki rozumie co dzieje się za naszą wschodnią granicą, i że teraz należy pomagać walczącej Ukrainie, na inne sprawy przyjdzie czas kiedy indziej. Postawa jego sojuszników - Brauna i Korwina jest jednak obrzydliwa.

 

Kolejną grupą, której postawę należy potępić są różnej maści liberałowie, nie widzący dalej niż czubek własnego nosa. Ludzie, którzy wprost mówią, że gdyby tylko u nas coś się zaczęło, od razu uciekają na Zachód. Ludzie wychowani przez media typu portal na o., który wsławił się już jawnie dywersyjną działalnością podczas kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, a od razu po wybuchu wojny na Ukrainie opublikował artykuł, chwalący osobników, którzy nie zamierzają bronić Polski, bo “ten kraj ich okrada”. Obrzydliwe jest słuchać młodych, wysportowanych ludzi, którzy są wręcz dumni z tego, że w razie zagrożenia uciekną z Polski jako pierwsi.

 

Grupy na portalu Facebook, pełne są postów ludzi, którzy oferują “pomoc” ukraińskim uchodźcom w zamian za olbrzymie (zwłaszcza dla już przedtem biednych, a teraz tracących dorobek całego życia Ukraińców) kwoty, lub seks. Ciężko opisać poziom zbydlęcenia takich “ludzi”.

 

Środowiska lewicowo-liberalne, na czele z wiadomymi mediami, już wzięły się za obronę “uchodźców”, terroryzujących Ukraińców na dworcu we Lwowie, a Polaków i Ukraińców w Przemyślu. Szkoda tylko, że ludzie ci, w żaden sposób nie uciekają przed wojną na Ukrainie, zdecydowanie nie mają na imię Sasza, ani tym bardziej Katia. Potępiają przy okazji ludzi, którzy w Przemyślu bronią zarówno mieszkańców, jak i prawdziwych uchodźców, przed agresywnymi przybyszami spoza Europy. Trzeba jednak przyznać liberałom, że przynajmniej są konsekwentni, bandyci terroryzujący Lwów i Przemyśl, to ci sami ludzie, których Łukaszenka z Putinem wysyłali na granicę polsko-białoruską. Wtedy poseł Franek i posłanka Jachira odgrywali sceny rodem z Monty Pythona, a wiadome media potępiały broniących naszych granic żołnierzy WOT i funkcjonariuszy Straży Granicznej. “Dziennikarze” i wszelkiej maści “wolontariusze”, “aktywiści” byli w ubiegłym roku po prosty dywersantami, i tak powinni być traktowani i sądzeni. Dzisiaj także nie widzą różnicy między ukraińskimi uchodźcami, a bandytami z Azji i Afryki. Nie widzą, albo widzieć nie chcą.

 

Warto być przyzwoitym. Móc spojrzeć w lustro. Dzisiaj oznacza to pomoc Ukraińcom, sprzeciw wobec rosyjskiej agresji, obronę przed przybyszami spoza Europy i wstąpienie do WOT-u. Wszelkie popieranie lub usprawiedliwianie działań cara Putina, szczucie na Ukraińców za pomocą trudnej historii, chwalenie się chęcią wyjazdu, gdyby coś miało dziać się także u nas, propagowanie takich postaw w mediach, czy wspieranie nieeuropejskich przybyszów od Putina i Łukaszenki to zwyczajne kurestwo i jawny sabotaż.

 

Solidarność naszą bronią!

 

Maksymilian Ratajski


czwartek, 03 marzec 2022 18:11

Patryk Płokita - Lament '43 z przedmową

Przedmowa

Poniższy wiersz napisałem jeszcze przed pandemią, aby pamięć o tragedii wołyńskiej nie zaginęła w odmętach pamięci. Teraz zmieniły się czasy, Ukraina została zaatakowana przez Rosję. Chcę, aby taka tragedia, która wydarzyła się podczas drugiej wojny światowej, nie powtórzyła się w przyszłości między naszymi narodami.


Uczmy się na błędach. Szukajmy porozumienia i wspólnych konotacji historycznych, a mamy ich trochę. Przykładem postać hetmana kozaków rejestrowych, Petro Konaszewicz-Sahajdaczny, który ramię w ramię z Polakami walczył dla dobra Rzeczpospolitej. Wymienić tu warto jego udział w trakcie wojny polsko-rosyjskiej z lat 1609-1618. Dzisiaj jeden z ukraińskich statków morskich nosi nazwę „Hetman Sahajdaczny”.

 

Innym przykładem pozostaje sojusz Józefa Piłsudskiego z Semenem Petlurą. Pomimo tego, że walczyliśmy ze sobą po pierwszej wojnie światowej, o teren dla egzystencji dla naszych narodów, które wyszły z okresu zaborów, to potem podczas rozwoju nawały bolszewickiej, potrafiliśmy zawiązać sojusz, i ramie w ramie walczyć razem przeciwko sowieckiej zarazie. Razem odparliśmy bolszewików pod Warszawą w 1920 roku. Niestety, endecja zaprzepaściła sprawę przy Traktacie Ryskim, a Roman Dmowski oddał was pod sowieckie wpływy, co z perspektywy czasu okazało się błędem i hańbą dla Nas i dla Was, w moim odczuciu.

 

Chciałbym, aby poniższy wiersz został odebrany należycie, jako pamięć i przestroga dla kolejnych pokoleń Polaków i Ukraińców. Nie wchodźmy w historyzmy, one nas tylko dzielą, nie łączą. Szukajmy porozumienia.

 

Lament ‘43

 

W pamięci starych pokoleń już tylko pozostać musi,

Jak zapalnik, blask, wybuch, iskra tych smutnych dni lipcowych…

Czemu młode pokolenie Silne Duchem to nie wzruszy?

Ja muszę wyjść z szeregu… Krzyczę o pamięć  j a k o  młody!!!

Ja nie chcę zawieruchy, chaosu, chcę bić się o prawdę!

Bunt dla samego buntu… dziecinny, głupkowaty, nudny…

A szczery i bezkompromisowy człowiek wygra zawsze!

Prędzej czy później dopadną go zmory - o b i e k t y w i z m y …

Co obiektywnie chcę krzyczeć? Przycupnij. Słuchaj słuchaczu:

Może opowiesz to w pracy czy w szkole, na korytarzu…

 

Historia ta pełna jest goryczy sczerniałego próchna,

Bo ofiara pojawia się tu i szowinistyczny kat…

Odrąbywano w niej głowy od żywego jeszcze „truchła”,

Gdzie sąsiada zabijał sąsiad, gdzie był on przecież jak brat.

Na wschodnich rubieżach w nieistniejącym przez wojnę państwie,

W Czterdziestym Trzecim bez dzwonów na alarm zaczęła się rzeź:

Padały matki, ojcowie, i ich dzieci, ginąc w hańbie:

Na podwórku, w kościołach, od siekier, wideł czy ognia strzelb.

Niewyobrażalny to ból, niewyobrażalna zbrodnia,

Nawet okupant z czarną swastyką w głowie widząc to mdlał…

 

Wydłubywano im oczy lub wyrywano języki,

Rozpruwano brzuchy lub przecinano piłą czy kosą,

Oprawcy osłaniali się tym, że to… „w imię religii”,

Której byli wyznawcami rzucając „papistom” o s ą d …

Wyrok ten brzmiał: „śmierć w męce, bo tu nie pasujesz i żeś chwast”:

Wieszano na drucie kolczastym, wbijano na sztachety,

Ale dzieci… jak można dzieci rzucać na widły… ich wrzask

Jak Odgłos grzmotów… zwiększał On demonom wojny… apetyt.

I jak mój drogi słuchaczu i odbiorco? Czy już masz dość?

Nie chcesz czytać lub słuchać? To nie koniec lamentu ich mąk!

 

Tratowano, rozrywano i ciągnięto końmi ciała,

Nóż lub bagnet przebijał brzuch, a wyciągnięte jelita,

Wnętrzności, trzewia były ucztą dla muszysk: każda brała

Aby nasycić się mięsem „Lachowym” z warstwy „elyta”.

Wiedz, że Polak wśród zabójców uznawany był za mendę,

Pamiętaj, że część popów święciła do mordu siekiery…

Byli tacy, co bronili i  p i s a l i  swą legendę,

Jak Piotr Bazyluk, co wobec sąsiada pozostał wierny:

Zginął jak inni: Polacy, Żydzi, Czesi i Romowie…

Powiedz teraz mi… czy w szkole, pracy TO Ci ktoś opowie?

 

Autor:

Patryk Płokita

 

czwartek, 03 marzec 2022 18:07

Jarosław Ostrogniew - Co dalej?

Ostatnie dni pokazały, że przewidywanie nawet najbliższej przyszłości jest zajęciem karkołomnym. Kolejne zdarzenia przeczą elementarnej logice – jak zwykle dzieję się podczas wydarzeń przełomowych.

 

Jednak już teraz warto zastanowić się nad pewnymi konsekwencjami inwazji Rosji na Ukrainę, z którymi będą musieli zmierzyć się wszyscy Europejczycy, a więc także Polacy i polscy nacjonaliści. Uważam, że pewne wnioski można formułować już teraz, niezależnie od tego, jaki konkretnie będzie wynik i przebieg konfliktu.

 

 

 

  1. Putin jest nieprzewidywalny. Wiele osób (ja również) podśmiewało się z „doniesień amerykańskiego wywiadu” o nadchodzącej inwazji. Niestety, okazały się one prawdziwe. Dlaczego jednak większość mniej lub bardziej poważnych analityków nie wierzyło w te doniesienia? Dlatego, że atak Rosji na Ukrainę jest głupotą. Niezależnie, jakie cele militarne założył Putin i jego klika i niezależnie, jakie cele uda im się zrealizować – Rosja straci na tym konflikcie. Niezależnie od wyniku – Rosja wyjdzie z tego konfliktu ze złamanym kręgosłupem ekonomicznym, politycznym i społecznym. Rosja utraci większość swoich sojuszników, straci partnerów handlowych, budżet Rosji nie udźwignie wojny na taką skalę – i tak dalej i tak dalej. Ukraina będzie dla Rosji tym, czym dla ZSRR był Afganistan. Putin zadziałał całkowicie wbrew zdrowemu rozsądkowi – i udowodnił, że nie można go traktować jako normalnego partnera. Po Rosji pod rządami Putina musimy spodziewać się najgorszego.

 

 

  1. Nie pomoże nam wschód ani zachód. Ludzie uwielbiają, gdy ktoś za nich rozwiązuje ich problemy. Tak samo Europejczycy (niestety również europejscy nacjonaliści) chcieliby, aby ktoś za nich rozwiązał najważniejsze problemy. Liberałowie chcieliby, aby Bruksela lub Waszyngton na białym koniu zrzuciły desant kolorowych mniejszości i jednocześnie zbrojnie wymusiły respektowanie praw „osób LGBT”, z kolei konserwatyści chcieliby, żeby Moskwa ten desant przegoniła i przywróciła siłą tradycyjne wartości. Jednak ani USA, ani Rosja nikomu w niczym nie pomogą – jedno i drugie to stetryczałe i gnijące wielorasowe imperia, które mogą jedynie zakażać kolejne kraje swoje zgnilizną. Europa musi stać się silnym i samowystarczalnym blokiem geopolitycznym, inaczej zostanie zniszczona. I teraz widzimy, że zarówno USA jak i Rosja nie chcą silnej i zjednoczonej Europy. Albo sami weźmiemy swój los w swoje ręce – albo zginiemy.

 

 

  1. W czasie wojny kończy się liberalizm. Kończy się liberalizm gospodarczy – nagle okazuje się, że to nie zysk jest najważniejszy, a gospodarkę można i trzeba podporządkować celom politycznym. Kończy się liberalizm polityczny – nagle okazuje się, że nie liczy się, kto o jakiej ustawie będzie pięknie dyskutował, tylko kto konkretnie potrafi podjąć decyzję i wprowadzić ją w życie. Kończy się liberalizm obyczajowy – fajnie się gadało o chorych na dysforię płciową (tak zwanych „osobach transpłciowych”) w armii, fajnie było wspierać mniejszości etniczne w resortach siłowych, ale gdy zaczyna się prawdziwy konflikt zbrojny – oni wszyscy idą w odstawkę, bo teraz wojna toczy się naprawdę i nie można sobie pozwolić na niekompetencję. Tak samo kończy się feminizm i promowanie bezdzietnych kobiet sukcesu – wracają tradycyjne role, kobiety z dziećmi stają się uchodźcami, a mężczyźni żołnierzami. Na liberalizmie nie da się zbudować dobrze funkcjonującego społeczeństwa, co szczególnie widać w czasie kryzysu, ale ta nauka powinna zostać z nami również na spokojniejsze lata.

 

 

  1. Z imperium można walczyć. Mniejsze kraje żyją w cieniu imperiów i niejako w strachu przed ich gniewem. Nie można się za bardzo wychylać, bo co powie i co zrobi mityczny Wielki Brat. Ale przypadek Ukrainy pokazuje, że nawet jeśli stanie się najgorsze – czyli interwencja militarna – to jeszcze nie koniec świata. Tak jak po amerykańskich interwencjach w Iraku i Afganistanie, świat przestał traktować USA tak samo poważnie jak zaraz po zakończeniu zimnej wojny, tak samo po tym konflikcie efekt będzie odwrotny od zamierzonego – mniejsze kraje prawdopodobnie przestaną aż tak bać się Rosji. Tak, Rosja jest niebezpieczna, potrafi wbrew własnym interesom pójść na wojnę – ale i tak nie może tej wojny nigdy do końca wygrać. I tak jak po 20 latach amerykańskiej wojny i okupacji Afganistanu w końcu wrócili talibowie, tak samo kraje byłego ZSRR mogą odzyskać (i utrzymać) niepodległość wbrew Rosji. 

         Ostatnie cztery punkty to drogowskazy dla nacjonalistów na najbliższe lata – czyli co konkretnie my (polscy i szerzej – europejscy nacjonaliści) powinniśmy robić.

 

 

 

  1. Budowanie jasnej wizji ładu narodowego i międzynarodowego. Nasza wizja to nieliberalne państwa narodowe w europejskim sojuszu zdolnym do zabezpieczenia naszych interesów, niezależnie od USA czy Rosji. Trzeba o tym zawsze przypominać – to jest nasza nacjonalistyczna wizja i większość ludzi (zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach) tę wizję popiera i w gruncie rzeczy nie trzeba ich do niej przekonywać.

 

 

  1. Budowanie kontaktów międzynarodowych. To ważne, aby nacjonaliści potrafili patrzeć na wspólne problemy jednym wzrokiem – i potrafili przemówić jednym głosem. Musimy pozostawać ze sobą w ciągłym kontakcie, dyskutować, ale też uczyć się od siebie nawzajem i nie liczyć na to, że zrozumiemy problemy danego narodu lepiej, niż nacjonaliści z tego narodu. Pamiętajmy też o tym, że kolejny raz w czasie prawdziwego kryzysu to nacjonaliści stoją na pierwszej linii ognia – i to nie tylko nacjonaliści ukraińscy, ale również rosyjscy i białoruscy, którzy przeciwstawili się neobolszewickiemu wielorasowemu imperium Putina i do których już dołączają nacjonaliści z innych europejskich krajów. To właśnie od nich będziemy mogli się najwięcej nauczyć, gdy opadnie już bitewny zgiełk.

 

 

  1. Budowanie lokalnych sieci wsparcia. W przypadku kryzysu niezwykle istotne jest, aby mieć grupę osób, z którą można współpracować, z którą można stać razem i wspierać się nawzajem. Takie grupy buduje się w czasie pokoju, ale wykorzystuje w sytuacji wyjątkowej. Budowanie takiej grupy to nie tylko praca and sobą nawzajem, ćwiczenia i poważne dyskusje. To także wspólne spędzanie czasu wolnego, wycieczki, czy świętowanie – ważne, aby mieć taką grupę i żeby razem z innymi ludźmi wspierać się na co dzień, ale też w sytuacji wojny czy innego kryzysu.

 

 

  1. Samorozwój. Trzeba uczyć się języków obcych, dbać o sprawność fizyczną, zdobywać nowe umiejętności. Nikt nie może sobie pozwolić na bycie grubym albo głupim. Zadajmy sobie proste pytanie: w czasie wojny kto ma większe szanse przetrwania – ktoś wysportowany, silny i wytrzymały, kto zna biegle dwa języki obce, potrafi obsługiwać i naprawiać komputer i samochód, do tego potrafi posługiwać się bronią i do tego przeszedł przeszkolenie wojskowe, czy przyklejony do ekranu grubas, który codziennie wali browary i łapie zadyszkę po wejściu na trzecie piętro? Ukraina ogłosiła nabór zagranicznych ochotników – ale kto rzeczywiście nadaje się na wojnę? Osoba, która jest dobrze przygotowana do wojny, jest również dobrze przygotowana do czasu pokoju – do stania się kimś takim powinien dążyć każdy nacjonalista. Więc jest to bardzo dobry moment na zrobienie rachunku sumienia i nadrobienia zaległości – ale nie jutro, tylko już dziś.

 

Moje przesłanie jest zawsze takie samo, zarówno w czasach kryzysu jak i w czasach pokoju: wyznaczyć kierunek, zacisnąć zęby i iść naprzód – do zwycięstwa.

 

Jarosław Ostrogniew

 

czwartek, 03 marzec 2022 18:04

Grzegorz Majchrzak - 50 odcieni Szura

Jak jeden mąż

 

Akcja ma miejsce w nocy 28/29 kwietnia. Dwa dni po katastrofie w Czarnobylu. Informacja o zdarzeniu była początkowo ukrywana przez władze w Moskwie, ale polska stacja monitoringu radiacyjnego 28 kwietnia samodzielnie wykryła skażenie. Informację tę otrzymało  Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR). O tym, że to katastrofa elektrowni, a nie zwykły test nuklearny dowiedziano się dopiero wieczorem. Kilka godzin później CLOR przedstawił władzom centralnym propozycje ochrony ludności poprzez podanie dużej dawki jodu w celu zablokowania wchłaniania radioaktywnego izotopu jodu-131, kumulującego się w tarczycy i mogącego doprowadzić do rozwoju nowotworu tego narządu. Z powodu braków w tabletkach jodowych postanowiono wykorzystać płyn Lugola. KC PZPR przed południem 29 kwietnia podjął decyzję o podaniu płynu Lugola dzieciom i młodzieży w 11 województwach północno-wschodnich, nad którymi przeszła radioaktywna chmura. Operacja rozpoczęła się tego samego dnia wieczorem. W ciągu 24 godzin jod podano ok. 75% populacji dzieci w tym rejonie. Tego samego dnia akcję rozszerzono na cały kraj. W ciągu kilkudziesięciu godzin stabilny jod podano 18,5 mln osób, w znacznej większości dzieciom do 17. roku życia. 

 

Dziś i dzisiaj

 

Akcja z podaniem płynu Lugola była bez precedensu, zarówno w Polsce jak i zagranicą, wtedy i dziś. Zwłaszcza dziś. Czy ktoś w ogóle wyobraża sobie taką operację w obecnej sytuacji? Z takim społeczeństwem, z takimi poglądami, z taką dezinformacją, z taką mentalnością? I nie, nie można tego zwalić na lewicę. Za tę sytuację odpowiada wyłącznie prawica. Ta „ideowa”, która jest czynnikiem aktywnym  i ta pseudo „narodowa”, która biernie się temu przygląda.

 

Dwa lata temu oglądałem w mediach protesty BLM w kilku polskich miastach. Bananowe julki z nudów klękały na znak solidarności z murzynem zabitym gdzieś po drugiej stronie globu. Festiwal żenady tego środowiska sterowanego za pomocą social-medialnej papki porażał. Żenada to nie było jedyne uczucie, które mi towarzyszyło. Czułem wyższość, nie moralną, bo w większości przypadków moralność przeszkadza w skutecznej ocenie rzeczywistości, ale intelektualną nad tymi umysłowymi amebami. Może też wyższość wspólnotową jako osoba, która kieruje się interesem narodu ponad wszystko i nie zamierza ograniczać się w jakikolwiek sposób na rzecz mniejszości.

 

Bakcyl

 

No i mamy rok 2022. Dwa lata miłościwie nam panującego wirusa. Doświadczyłem wielu nieprzyjemnych rzeczy. Kilku znajomych skończyło pod respiratorami. Kilku ich krewnych   nie przeżyło. Nie byli okazami zdrowia przed pandemią, ale funkcjonowali tak bez większego problemu do momentu choroby. Widząc to chciałem potwierdzić swoje negatywne wyobrażenie lewicy. I się trochę rozczarowałem. Jeżeli chodzi o zachowanie wobec pandemii to z antynarodowej i antyspołecznej, grającej na zagranicę lewicy niewiele zostało. Pewnego razu czytałem post jakieś twitterowej julki, która wzywała do szczepień, bo sama opiekuje się starszymi krewnymi i zacząłem mieć nadzieje co do tego środowiska. Może trzeba ich tylko odpowiednio ukierunkować, aby nie chcieli zbawiać całego świata, ale skupili się na narodzie i Polsce. Rozmyślając nad tym mój wzrok zszedł na odpowiedź na tego posta. Ktoś z krzyżem i polską flagą w opisie odpowiada naiwnej julke tekstem w stylu „wy kowidianie nigdy nie odbierzecie nam wolności”. I tym samym moja wyższości wyparowała. Razem z nią wyższość całego środowiska prawicowego nad lewicowym. I co ja mam z tym zrobić? Patrzeć przez palce? Czynić tak samo?

 

Ucieczka do wolności

 

Jest jedno pytanie, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi - skąd taka postawa się wzięła? Skąd po prawej stronie nagle zamiłowanie do wolności? Przecież prawica narodowa nigdy do tego nie dążyła. Tak, wolność była ważna, ale musiała być realizowana w ramach i na rzecz narodu. A może prawica religijna? Przecież religia jest antytezą wolności, przynajmniej jako wartości samej w sobie. No to może ideowi konserwatyści? Możliwe, że to oni przenoszą zagraniczne, obce naszej kulturze idee republikańskie i podlewają je polskim szlacheckim warcholstwem. Do tego szczypta foliarstwa i cynizmu politycznego i mamy obraz polskiej odnogi szurowskiej międzynarodówki. I nie mogę tego zrzucić na jakiś margines środowiska. To jest mainstream.

  

Powyżej napisałem jak kpiłem z tego jak juleczki są sterowane ideami z zagranicy. Teraz się okazuje, że sterowanie dotyczy też naszego obozu. Wszyscy „wolnościowcy” teraz klękają przed wyklętym tenisistą, który nie został wpuszczony do innego kraju na turniej zapominając, że jest on w istocie imigrantem zarobkowym, który wprasza się do obcego państwa łamiąc znane mu zasady wizowe. Czym się różni ta sytuacja od tego, co dzieje się na naszej wschodniej granicy? Niczym, ale szuria musi być dokarmiona. Granice są ok do czasu jak nie chcesz wjechać z chorobą zakaźną jako antyszczepowy bojownik. Wtedy granice magicznie znikają. Jak nie Australia, to może Kanada. Tam tirowcy blokują stolicę. Po co? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Takiego pojęcia nie mają także szury. Chodzi tylko, żeby było hasło wolności i jakiś protest. To wystarczy „ideowej prawicy”. Natomiast fakt, że Trudeau jest lewicowym politykiem, który ma dużo gorsze rzeczy za uszami nie ma znaczenia. Do tej pory jakoś nie słyszałem specjalnych narzekań na niego. Co Polaka mieszkającego w Europie obchodzi Australia czy Kanada? Nie ma zatem innego wyjaśnienia tego fenomenu niż importowanie obcych ideologii z zagranicy i tańczenie tak jak zagrają zagraniczne grupy interesu, czyli dokładnie jak ma to miejsce w przypadku środowisk lewicowych.

 

Cukierki od nieznajomego

 

Szurowski tort musiał zostać zwieńczony wisienką. Była nią magiczna Amantadyna. Połączenie ambrozji, Viagry, M&Msów i fasolki z Dragon Ball’a. Leczy dosłownie wszystko: niepłodności, ciąże, wysypki  i wypadające włosy. No i oczywiście nieistniejący kowid. To, że 99,99% lekarzy wskazało na nieskuteczność tego leku dla zastosowania w leczeniu kowid nie ma żadnego znaczenia. Są oni częścią spisku, oczywiście oprócz wyklętego szamana szurów. Ostatniego sprawiedliwego, które ratuje miliony Polaków przed kowidowym holokaustem. Kilka dni temu gruchnęła informacja o tym, że próby medyczne przeprowadzone przez Ministerstwo Zdrowia wykazały, że nie ma żadnej różnicy między Amantadyną a placebo. Szok, kto mógł się spodziewać. Na marginesie, badania wskazały na wyższą śmiertelność pacjentów „leczonych” Amantadyną (sic!!!), ale podkreślono, że to tylko wynik małej próbki. I co? Nic. Szur nie przyjmie faktu do wiadomości. Bo próbka była za mała, bo spisek, bo koncerny blokują, bo to nie były lekkie przypadki. Twierdza obroniona. Należy się 200 zł + VAT za receptę na wolność. Niewiedza to błogosławieństwo. Błogosławieństwo to wolność. Wolność to niewiedza.

 

Epilog

 

Jak skończyła się akcja w 1986 r.? Okazało się, że dawka na całe ciało, jaką otrzymał średnio mieszkaniec Polski w wyniku awarii czarnobylskiej była niższa niż w tym czasie dawka promieniowania naturalnego. Faktycznie 1 maja 1986 r. opad promieniotwórczy nie był już groźny dla zdrowia. Nie zarejestrowano wzrostu zachorowań na typową formę raka popromiennego. Ponadto podawanie w Polsce płynu Lugola było zbędne, ponieważ skażenie atmosfery nad Polską radioaktywnym jodem było znacznie poniżej progu zagrożenia. Jednak nie będę oceniał negatywnie działań ówczesnego rządu ani społeczeństwa wobec ostatecznych skutków. Ci ludzie w tamtym okresie nie wiedzieli co może ich spotkać. Działali razem, żeby ustrzec się przed nowym, nieznanym niebezpieczeństwem. Wycisnęli wszystko co dało się zrobić, żeby racjonalnie ochronić naród. Czy obecnie jest podobnie? W żadnym przypadku. Rząd podejmuje działania iluzoryczne, a tylko część narodu odczuwa potrzebę ochrony całości społeczeństwa. I nie jest to prawa strona. Prawa strona pokolorowała włosy na fioletowo i klęka przed nowymi idolami. Czy różne środowiska wykorzystywały niecnie pandemię dla swoich celów? Oczywiście -  media, koncerny medyczne, rządy w wielu aspektach albo przesadzały albo kłamały. Nie zmienia to w żadnym stopniu oceny naszych działań (a raczej ich braku) w celu ochrony wspólnoty i narodu. Okazało się bowiem, że nasza strona też ma swoje julki i oskarków. Trochę innych, ale w gruncie rzeczy takich samych. Taki właśnie smutny obraz naszego środowiska idzie w Polskę.

 

Grzegorz Majchrzak 

Żyjemy w XXI wieku. Wiek dla mnie osobiście bardzo dziwny i wywołujący wiele negatywnych emocji czas.

Oczy nacjonalistów nie są skierowane tylko na Polskę, Nasz kraj, ale także na Europę, nie tylko na najbliższych sąsiadów, ale także szeroko pojętą Europę Zachodnią.

Żyjemy na europejskim kontynencie, jesteśmy jego bijącym sercem. Zatem siłą rzeczy, oczy nasze kierują się w zachodnią stronę.

Widoki u sąsiadów z lewej strony i dalszych nie są optymistyczne – prawdziwa miłość umiera.

Nie możemy wrzucać wszystkich osób, do jednego wora, byłoby to bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące dla dosyć sporej liczby populacji. Niestety jednak duża część zachodnich społeczeństw a co gorsza, w tym tez naszego, polskiego staje się coraz większymi materialistami.

Pieniądze są niezbędne do ludzkiej egzystencji, do zaspokajania podstawowych potrzeb, nie mogą one stawać się bogiem i celem nadrzędnym.

To miłość do pieniądza staje się najważniejsza i pierwszorzędna. Im więcej monet czy banknotów się posiada w portfelu, tym jest się lepszym człowiekiem.

Ludzie na Zachodzie spędzają coraz to więcej czasu w pracy, poświęcając swoje życie prywatne i rodzinę, dla kariery, sławy i poklasku.

 

Europa, którą znali nasi przodkowie, czy nawet w pewnej części my umiera. Miłość staje się staromodna i przeżytkiem oraz coraz bardziej mało komu potrzebna. Ważne stają się chwilowe zauroczenia, romanse, seks, erotyka, pornografia także ta dziecięca. Nie są już ważne stałe uczucia, związki do końca życia, nowocześni Europejczycy, potrafią zmieniać swoich partnerów w trakcie roku nawet kilkadziesiąt razy, zmieniając dosłownie ich jak przysłowiowe skarpetki.

Jedna osoba się znudzi, skorzysta się, z niej maksymalnie ile się dało, przeżyło się z nią już wystarczająco dużo przygód – można więc szukać kogoś nowego kto zapewni nowe atrakcje i rozrywki w życiu.

Miłość jest uczuciem i typem relacji międzyludzkich, gdzie obie strony w związku, w przyjaźni, w rodzinie itd., powinny być nastawione na dawanie i wzajemne kompromisy.

Niestety dzisiejsze społeczeństwo, w szczególności te zachodnie, jest nastawione coraz to bardziej na branie i czerpanie z drugiego człowieka i to pełnymi garściami, często pozbawiając go wszystkiego, jego prywatności i intymności.

XXI wiek to era konsumpcjonizmu, hedonizmu. Miłość, która niejednokrotnie jest związana z cierpieniem, poświęceniem się dla drugiego człowieka, pracą nad sobą i na rzecz drugiego człowieka, nie pasuje kompletnie to dzisiejszych czasów.

Miłość staje się pojęciem archaicznym, może dla niektórych ludzi całkiem przyjemnie pooglądać sobie filmy o głębokich uczuciach międzyludzkich. Osoby te jednak same nie chcą wiązać się z nikim na stałe i czuć się zależnymi od kogoś innego.

Nie wiedzą, jednak, że nawet w związku z drugim człowiekiem, można być bardzo niezależnym i mieć dla siebie bardzo wiele przestrzeni.

Miłość do rodziny, przyjaciół itd. wcale nie musi być dla nikogo więzieniem, wręcz przeciwnie razem w relacji można tworzyć naprawdę, piękną przyszłość.

 

Najsmutniejszy jest fakt, że wzorce zachodnie przenikały i dalej atakują także Polskę. Obserwując już nawet naszą młodzież, można bardzo mocno się rozczarować, gdyż w sporej części jest ona nastawiona tylko na czerpanie korzyści z innych, super ubrania, nowoczesne urządzenia. Nie wie i nie chce zrozumieć, czym jest miłość. Uważa ją za przeżytek.

Ma całkiem inne wartości niż ich rówieśnicy, nawet z jakieś kilkanaście lat temu.

W Naszych rękach jest bardzo dużo moc, wychowujmy swoje potomstwo na osoby, które będą umieć nawiązywać stałe relacje i kochać innych, a nie na puste roboty.

Została jeszcze przecież ostatnia iskra nadziei na ratunek.

 

Monika Dębek

czwartek, 03 marzec 2022 17:34

Grzegorz Ćwik - Mieliśmy rację

[UWAGA: pierwszych kilka akapitów pisałem przed agresją – zaznaczone jest to w tekście. Stąd na początku nie wspominam o agresji. Uznałem, że przełomowy moment jakim jest napaść putinowskiej Rosji na Ukrainę warto wytłuścić poprzez pozostawienie wstępu bez zmian]

 

Historia oczywiście się nie skończyła, jak tego sobie życzył sobie tego Fukuyama. Po trwającej kilka dekad dominacji USA wracamy do czasów, gdy potęg jest wiele, kierują się swoimi interesami, posługują swoim kodem kulturowym i gotowe są do warunkowanych tym określonych działań, aby zabezpieczyć swoje cele.

 

Oczywiście sytuacja na wschodniej flance Europy jest tego dowodem. Agresywne działania Rosji idą w parze z brakiem niedomówień – Putin i Ławrow wprost stwierdzają co jest ich celem: cofnięcie stosunków Rosja-Zachód do stanu sprzed 1997 roku. Eskalowanie agresji, także w przestrzeni medialnej i informacyjnej, wobec Ukrainy, Polski, krajów bałtyckich i szeregu innych krajów zdaje się przynosić zgoła odwrotne od planowanych skutków. Także w naszym kraju widzimy, że sytuacja polaryzuje się, a opcja „pro-rosyjska” coraz bardziej wyjawia swoje prawdziwe inspiracje i cele, z gruntu dalekie od jakiegokolwiek interesu narodowego i racji stanu.

 

Wydaje się, że moment pisania tych słów (19 lutego 2022) to dobra okazja do podsumowania pewnych rzeczy i stwierdzenia wprost wniosków, które i tak większość osób wygłasza prywatnie.

 

- - -

 

Polska od zawsze była „zaszczepiona” na Rosję. Z krajem tym łączy nas nie żadna „trudna historia”, ale ciągłe pasmo wojen, konfliktów, a od końca XVIII wieku okupacji terenów polskich i międzymorskich przez Rosję, co zawsze wiązało się z takimi czy innymi zbrodniami przeciwko ludności, kulturze, tradycji, religii i językowi. Czy car, czy komisarz – nigdy nie był to nasz brat ani przyjaciel. Warto zwrócić uwagę na ciekawy fakt z historii relacji polsko-rosyjskich: im gorsze stosunki z Moskwą, tym Polska w danym momencie była bardziej suwerenna i niepodległa. Odwracając to stwierdzenie: dobre relacje z Rosją mieliśmy wyłącznie w dobie zaborów i okupacji. W każdym innym wypadku Rosja patrzy na Polskę, jak na przeszkodę i teren ewentualnej ekspansji i agresji.

 

Nie ma znaczenia czy popieramy NATO jako takie, czy nie. Faktem jest, że suwerenna Polska wybrała dołączenie do tego sojuszu, a skoro Rosja in expresis verbis stwierdza, że chce powrócić do stanu sprzed rozszerzenia Sojuszu, to tym samym bez ogródek rości sobie prawo do decydowania o Polsce, jak w latach 1944-1989 czy 1831-1914. Słowa o konieczności powrotu do granic Imperium z 1914 roku już padły, a jakie tego byłyby implikacje dla Polski i innych państw regionu rozumie każdy.

 

Załamała się całkowicie narracja zwolenników dogadywania się z Rosją, a żadne powtarzane po tysiąckroć kłamstwa Wielomskich i Piskorskich nie zmienią faktu, że to Rosja dąży do wojny, a nie USA, Ukraina czy Wielka Brytania. Co ciekawe ci rzekomi zwolennicy prawa narodów do samostanowienia uznają w praktyce, że prawo to może mieć jeden zasadniczy organicznik – wolę moskiewskich włodarzy, którym przeciwstawić się w końcu niepodobna.

 

Nie, z Rosją nie powinniśmy w żaden sposób dążyć do jakichkolwiek nadmiernych relacji ekonomicznych, handlowych czy kulturalnych. Powód jest bardzo prosty – Rosja takie kwestie zawsze wykorzystuje jako elementy nacisku i drenażu kapitału i sfery decyzyjnej danego kraju.

 

[w tym momencie skończyłem pisać tekst wieczorem 23 lutego, następnego dnia Rosja rozpętała wojnę przeciwko Ukrainie]

 

Wszelka propaganda pokazująca Rosję jako normalne państwo i potencjalnego partnera rankiem 24 lutego stała się zwykłym ujadaniem kremlowskich psów. Wszelcy komuchoendecy, paleoendecy, konserwatyści spod znaku antifiarza Wielomskiego, konfederaci, kamraci, duginiści i kryptokomuchy – właśnie staliście się wrogami własnego kraju. Lata konsekwentnego popierania wrogiego nam mocarstwa jasno was zlokalizowały na scenie ideologicznej i politycznej, a agresja Rosji wreszcie wykazała jakie były i są inspiracje i powody waszych poglądów i działań. Tak, jesteście agentami Rosji. Nawet jeśli wam nie płacą, co nawet zrozumiałe, bo kundlom się nie płaci a wydaje polecenia, nawet jeśli robicie to na własny rachunek, to beneficjentem jest reżim Putina, więc powtórzę – tak, jesteście agentami, a zdrajcami przy okazji. Skoro bowiem Rosja jasno mówi, że Polska to jej wróg, grozi nam zbrojnie, ziemie odzyskanie w 1945 roku nazywa „odwiecznie niemieckimi”, chce likwidacji państwowości polskiej, to na inne miano nie zasługujecie.

 

Stanowcza reakcja zachodu i NATO, przerzucenie do Polski szeregu jednostek, zwłaszcza lotnictwa i systemów przeciwlotniczych stawia nas w obliczu rewizji przynajmniej części dotychczasowych opinii o sojuszu. Biorąc pod uwagę casus Gruzji i Ukrainy okazuje się, że obecnie po prostu lepiej dla nas być w NATO niż nie. Przez ostatnie 33 lata nie zrobiliśmy właściwie nic w celu budowania lokalnego sojuszu wojskowo-politycznego, więc na obecną chwilę, gdy Historia przyspieszyła w sposób niezwykły, opierać musimy się na twardych faktach, a nie myśleniu o tym, co możemy (lub i nie) zrealizować za 15 czy 20 lat. Tu i teraz stawia wymóg faktycznego realizmu politycznego, a nie tego spod znaku ruskiego onuca, który cieszy się z bombardowania ludności cywilnej i napaści Rosji na Ukrainę.

 

Co ciekawe, dostawy sprzętu dla Ukrainy z Polski, krajów bałtyckich, Wielkiej Brytanii, USA, Kanady wskazują jednoznacznie, że sojusz ten jest jednak całkiem solidny, i potrafi wesprzeć nawet ten kraj, który nie jest w jego strukturach.

 

Wszelkie koncepcje pseudo-geopolityczne opierające się na założeniu, że z Rosją można się dogadać, handlować i żyć w spokoju legły w gruzach. Wręcz przeciwnie, jak najszybsza dywersyfikacja dostaw surowców energetycznych jest dla nas warunkiem sine qua non. O ile jeszcze kilka tygodni temu było to omawiane tylko przez niektórych analityków, na zasadzie „co by było gdyby”, tak teraz temat ten stanął na agendzie całej europejskiej polityki.

 

Niezmiennie od znaczenia sojuszu NATO celem długofalowym dla Polski jest stworzenie omawianego i postulowanego od dawna przez nas Międzymorza. Jak najszerszy sojusz państw Europy Wschodniej to najlepsza metoda na postawienie twardej zapory przed rosyjskim imperializmem, który nie tylko chce kontrolować dane państwa, ale otwarcie rozpętuje wojnę, aby jedno z nich (póki co jedno) zniszczyć, a jego naród poddać ludobójczej praktyce, która nigdy nie opuściła kremlowskich włodarzy.

 

Nie tworzone naprędce mechanizmy i doraźna pomoc, choć obecnie ważne, ale stały, dobrze funkcjonujący sojusz może być dla nas największym gwarantem bezpieczeństwa, suwerenności i niezawisłości. To co odstraszyć może Rosję to twarda siła militarna, solidarność i pewność, że w razie agresji za zaatakowanym państwem automatycznie wystąpią jego sojusznicy. Nie bez powodu kolejne uderzenia i groźby Rosja kieruje na państwa nienależące do żadnych sojuszy. Już dawno temu powtarzał raz po raz śp. prof. Wieczorkiewicz – z Rosją należy rozmawiać wyłącznie twardo, bez kompleksów i przymilania się, bez koncyliacyjności i fraternizacji. Rosję ex definitione należy traktować jako wroga, nie tylko na poziomie politycznym i wojskowym, lecz także ekonomicznym, religijnym, kulturalnym i ideowym.

 

Jedynym wyjściem dla nas, aby z jednej strony zabezpieczyć się przed inwazją rosyjską, a z drugiej przed krętactwem, hipokryzją i zdradą zachodu, to regionalnie zadbać o bezpieczeństwo. Nie musi to wszakże wykluczać uczestnictwa w NATO, ale tworzyć musi zwiększenie dla nas możliwości manewru w wypadku sytuacji, jak obecna.

 

Tu też uwidacznia się kompletne bankructwo pacyfizmu i demilitaryzacji spod znaku wrogów państwa jak antifa, minister Środa, część parlamentarzystów, gazeta wyborcza czy portal natemat. Od dawna słyszeliśmy z ust tych polskojęzycznych środowisk ataki na Wojsko Polskie, na wydatki obronne, na inwestycje w wojskowość. Teraz ci sami ludzie o zgrozo krzyczą o stawianiu oporu Rosji. Oporu nie stawia się rzewnymi artykułami na waszych portalach, znajdujących się na niemieckich serwerach, ale czołgami, dronami i rakietami. Inwestycje w armię to dla nas, państwa położonego w takim a nie innym miejscu Europy, absolutna konieczność. Nie tylko zresztą chodzi o zakup nowoczesnego sprzętu czy możliwości samodzielnego lub kooperacyjnego wytwarzania go. Chodzi o całościową modernizację armii i jej instytucji. Poczynając od wymiecenia wszelkich leserów i trepów, którzy tylko wymieniają się papierkami i tworzą zawiłe przepisy, dzięki którym tak ciężko wprowadzić jakiekolwiek nowe rodzaje wyposażenia, przez zatrudnienie możliwie dużej liczby dobrze opłacanych specjalistów, kończąc na przygotowaniu Wojska Polskiego do kompleksowej wojny informacyjnej, zwalczania dywersantów, wrogiej propagandy, przeciwdziałania elektronicznego etc.

 

A jeśli już przy dywersantach jesteśmy to najwyższa pora usunąć z przestrzeni publicznej wszystko, co do tej pory bezkarnie popierało Rosję i jej propagandę, także wtedy gdy atakowała Polskę. Wszelcy duginiści, katechoniści, pseudodziennikarze, niespełnieni działacze związkowi bez jednego dnia działalności w jakimkolwiek związku zawodowym, neoendecy, neokomuniści, odpady ze środowisk narodowych, ludzie, którzy pamięć o Wołyniu wykorzystują do szerzenia nienawiści wobec Ukrainy – jesteście zwykłym ścierwem moralnym, intelektualnym i narodowym. Nie ma i nie będzie symetrii między zdrowymi poglądami narodowymi a waszym prokremlowskim lokajstwem. Dalej powołujcie się na Dugina, dalej przeklejajcie od swoich moskiewskich panów linki i fake newsy, dalej kłamcie, że to Ukraina napadła na Rosję. Poza skończonymi debilami i zdrajcami nikt już wam nie wierzy.

 

Nie wiem jak potoczy się dalej sytuacja na wschodzie, ale póki co wygląda na to, że rosyjscy terroryści srodze się przeliczyli. Nie tylko armia ukraińska użyźniła swą ziemię krwią kilku tysięcy rosyjskich terrorystów, ale i reakcja zachodu każe sądzić, że ekonomiczne i finansowe problemy Rosji przebiją to, co działo się w latach 90-tych tam. I bardzo dobrze. Rosja, a także sami Rosjanie muszą zrozumieć jedno – nie macie żadnego prawa napadać na wolne narody, wasze rzekome imperium, dawno rozwiane przez karty historii, było tak naprawdę największym więzieniem i salą tortur w historii świata. Tuż przed napaścią pojawiło się info, że wojnę popiera nawet 70% Rosjan. Teraz te 70% popierających bombardowanie domów dziecka i sierocińców czy rozstrzeliwanie na ulicy całych rodzin doświadczy wielu problemów. Oczywiście to nie jest wystarczająca kara za dotychczasowe ludobójstwo Rosji na ziemi ukraińskiej, ale przeciętny Iwan czy Serioża może w końcu zrozumieją, że kłamstwa sączące się z państwowych przekaźników medialnych są zwykłym ściekiem. Mam świadomość, że część Rosjan sprzeciwia się wojnie, ale czemu demonstracje tam pojawiły się dopiero po agresji? Czyżby Rosjanie uznali, że tym razem sankcje solidnie dadzą im po kieszeni i trzeba pokazać zachodowi, że i w Rosji jest ruch antywojenny? Być może to zbyt daleko idąca opinia, ale wspomniane wskaźniki poparcia Rosjan dla wojny i agresji sprzed 24 lutego każą sceptycznie podchodzić do wielu rzeczy, jakie widzimy w transmisjach z miast Rosji. Dane poparcia rządu Rosji po rozpoczęciu agresji 24 lutego (wedle opozycyjnej Lawedy na poziomie 70%) również nie napawają optymizmem, choć to badania sprzed ekonomicznych sankcji i pierwszych ich skutków.

 

Słyszeliśmy już tyle razy, że z tak silną Rosją nie możemy rywalizować, musimy się podporządkować, słuchać jej i nie przeszkadzać w odbudowie imperium. Ta Rosja okazuje się jednak nie być w stanie specjalnie łatwo pokonać słabej Ukrainy, ponosi ogromne straty a morale wyglądają na gorzej niż złe. I Polska, która nolens volens jest członkiem i NATO i UE ma się bać takiej Rosji? Ulegać jej? Ci sami co mówią o „wielkiej Polsce”, potrafią jednocześnie postulować wprost lub w zakamuflowany sposób fanatyczny serwilizm wobec moskiewskiej dyktatury.

 

Agresja Rosji na wolną Ukrainę i Europę postawiła nacjonalistów wobec określonych wyborów. Chciałoby się rzec: „a nie mówiliśmy?”. Szturm konsekwentnie od samego początku stał na stanowisku uznania Ukraińców za przyjaciół, braci i przyszłych sojuszników, a Rosję pod rządami Putina za kraj agresywny, wrogi i imperialny. I mieliśmy rację, w całej rozciągłości. Nie czas jednak na chełpienie się tym ale na konkretne wnioski. Nie tylko musimy skonstatować wspólne cele, interesy i położenie naszego państwa i ukraińskiego, ale zrozumieć, że silna armia, sojusz międzymorski i gotowe do poświęcenia społeczeństwo to dla nas jedyna droga do zachowania suwerenności i wolności.

 

 

 

Mam szczerą nadzieję, że Ukraina ostatecznie zwycięży agresora i odzyska wszystkie swoje ziemie, włącznie z Krymem i Donbasem oraz Ługańskiem. Jakkolwiek ci, którzy nie wierzyli w wojnę, w tym piszący te słowa, przeliczyli się, to niewątpliwie Rosja i na krótką metę i na dłuższą poniesie ogromne straty, tak wojskowe i ludzkie, jak i ekonomiczne, społeczne, polityczne i międzynarodowe.

 

 

 

Zwycięstwo będzie po naszej stronie. Sława Ukrainie!

 

 

 

Grzegorz Ćwik