Jarosław Ostrogniew - Denazyfikacja Ukrainy

Denazyfikacja została wymieniona przez Władimira Putina jako jeden z głównych powodów inwazji Rosji na Ukrainę. W niniejszym eseju zastanowimy się nad tym, co właściwie denazyfikacja oznacza, jak wpisuje się ona w paradygmat neosowiecki (a więc obowiązującą matrycę ideologiczną współczesnej Rosji), a także co z tego wszystkiego wynika dla nacjonalistów.

Jak właściwie rozumiany jest termin denazyfikacja? Oznacza on usunięcie wszystkiego co nazistowskie. Jak jednak rozumiane lub wyznaczane jest to, co nazistowskie? Pokrótce można powiedzieć, że nazistowskie jest wszystko, co nie jest na rękę klice rządzącej współczesną Rosję. Należy jednak przyjrzeć się temu neosowieckiemu punktowi widzenia, aby rzeczywiście zrozumieć, co i dlaczego jest uznawane za nazizm.

Zacznijmy od tego, że skupiając się na degeneracji i błędach kapitalizmu, wielu ludzi zapomina o tym, jakim bagnem (ekonomicznym, społecznym, kulturowym, czy wreszcie ideologicznym) był komunizm, a konkretnie sowiecki komunizm. Jak możemy dowiedzieć się z poważnych źródeł (czyli z memów), rzeczywisty sowiecki komunista przez współczesnych kapitalistycznych lewaków postrzegany byłby jako faszysta, a z kolei w ZSRR cała zachodnia tęczowa lewica trafiłaby z marszu do łagrów. Do pewnego stopnia jest to prawdą. Jednak wbrew pozorom wiele wątków myślenia czy percepcji świata przez współczesną zachodnią tęczową lewicę ma swoje źródło w sowieckim komunizmie.

Jedną z aberracji umysłowych, które swoje źródło mają właśnie w sowieckim komunizmie, jest postrzeganie wszystkiego (co nie jest lewicowe) jako nazizmu – a konkretnie mniej lub bardziej zaawansowanej formy nazizmu. I tak: tradycyjna rodzina = nazizm, heteroseksualizm = nazizm, religia = nazizm, nacjonalizm = nazizm, monarchia = nazizm, czy wreszcie narodowy socjalizm = nazizm. Oczywiście są to różne stadia i formy nazizmu, z nazizmem właściwym jako stadium końcowym i formą najbardziej jawną, a na przykład monarchią jako stadium niezaawansowanym, czy demokracją jako formą ukrytą. Właśnie tak postrzegali świat sowieccy komuniści, gdzie kraje kapitalistyczne były uznawane za kraje w zakamuflowany sposób nazistowskie lub zmierzające w stronę nazizmu. Warto przypomnieć, że sowieccy komuniści za formę nazizmu uważali nawet socjaldemokrację, czy nie-leninowskie odmiany komunizmu.

Takie absurdalne i konspirologiczne myślenie jest bardzo charakterystyczne dla wszystkich neo-, quasi- i post-sowietów. Niech przykładem będzie jeden z największych fałszerzy historii Eurazji Lew Gumilow (główny nauczyciel szarlatana i mitomana Aleksandra Dugina), który całkowicie dosłownie (nie w sensie metaforycznym) uważał katolicyzm za satanizm. Tak, według Gumilowa katoliccy papieże czy biskupi, gdy nikt nie patrzy, odprawiają czarne msze i modlą się do diabła. Według tego „historyka” zachodni monarchowie również brali udział w satanistycznych obrzędach, a cała historia Europy i Rosji może być postrzegana jako próba zniszczenia przez satanistów (Europejczyków) chrześcijaństwa (Rosji).

Zatem według rosyjskich neosowietów (podobnie jak według sowieckich komunistów i według zachodniej lewicy) cała tradycja Zachodu (czy Europy) jest kolejnymi stadiami rozwoju zła – nazizmu, którego ukoronowanie stanowi nazizm właściwy. W tradycji europejskiej nie ma nic dobrego, jest tylko wieczne dążenie do prześladowania i ostatecznej eksterminacji mniejszości narodowych (według sowieckich komunistów i zachodniej lewicy) czy mniejszości seksualnych (według zachodniej lewicy).

Temu złu należy się oczywiście przeciwstawić. Jak to zrobić? Według zachodniej lewicy najlepiej temu służą działania powolne i miękkie – przejmowanie władzy kulturowej, infiltracja instytucji władzy, promowanie hedonizmu i dewiacji oraz sprowadzanie kolorowych imigrantów. Według neosowietów najlepsze są działania szybkie i twarde – uzależnienie ekonomiczne od kontrolowanych przez siebie surowców oraz operacje militarne, czy to pod postacią tworzenia długotrwałych konfliktów wewnętrznych z różnymi „separatystami” czy poprzez zwykłą inwazję militarną – fizyczne zniszczenie narodów europejskich, zasiedlenie Europy kolorowymi narodami z głębi ZSRR lub Rosji, a następnie przejęcie pełnej politycznej kontroli nad europejskimi krajami.

Wbrew temu, co bredzą zachodnie media, Putin nie jest nowym Hitlerem. Putin jest nowym Stalinem (czego wcale nie kryje), który dąży do odbudowania sowieckiej kontroli najpierw nad byłymi krajami ZSRR i sowieckiej strefy wpływów, a następnie nad pozostałymi krajami Europy. Robi to właśnie po to, aby pokonać nazizm (a więc wszystkie formy zachodniej tradycji), który postrzega jako największe zagrożenie dla swojej autorskiej, odnowionej wersji sowieckiego komunizmu.

Zatem gdy Putin mówi o denazyfikacji Ukrainy, jest w tym całkowicie szczery. Głównym celem wojny Rosji z Ukrainy jest denazyfikacja – a więc fizyczna likwidacja wszystkiego, co związane z Europą (czyli z nazizmem). Oczywiście nazizm na Ukrainie przybiera według Putina różne formy. Formą łagodną i zakamuflowaną są na przykład ukraińscy liberałowie. Formą bardziej agresywną są ukraińscy patrioci. Natomiast formą najbardziej agresywną, najgorszą są oczywiście ukraińscy nacjonaliści – a może nawet nie ukraińscy, a rosyjscy i białoruscy nacjonaliści, który  stanęli po stronie ukraińskiej, wzięli do ręki broń i aktywnie walczą z neosowieckim reżimem Putina.

Co ciekawe, Putin udowodnił, że to ukraińscy nacjonaliści mieli rację. Ukraińscy nacjonaliści już od samego momentu odzyskania przez Ukrainę niepodległości po rozpadzie ZSRR mówili, że Rosja będzie głównym wrogiem Ukrainy – że w końcu odrodzi się w nowej formie sowiecki komunizm i będzie dążył do całkowitego podporządkowania Ukrainy. Z punktu widzenia neosowieckiej Rosji niezależna Ukraina jest całkowicie nie do zaakceptowania i należy ją zniszczyć. I żadne opowieści o bratnich narodach i bliskości kulturowej nic tutaj nie pomogą Ukraińscy nacjonaliści mentalnie, kulturowo, fizycznie i organizacyjnie szykowali się do wojny z Rosją – byli oczywiście oskarżani o szurostwo, ale okazało się, że to oni mieli rację i to oni wykazali się trzeźwym osądem sytuacji. (Warto jednak nadmienić, że cześć środowiska ukraińskich nacjonalistów myliła się całkowicie  w kwestii oceny Polski, zakładając że Polska będzie co najmniej chciała uczestniczyć w nowym rozbiorze Ukrainy – jak pokazały ostatnie dni, to jednak Polska najbardziej ze wszystkich krajów UE podziela ukraiński punkt widzenia na relacje Ukrainy z Rosją.)

Co to wszystko oznacza dla innych narodów Europy i europejskich nacjonalistów? Neosowiecka Rosja w równym stopniu nienawidzi Europy, co znana nam bliżej zachodnia lewica. Zarówno zachodnia lewica jak i neosowieci uważają całą tradycję zachodnią za zło – a za najgorsze wcielenie tego zła europejskie ruchy nacjonalistyczne. Celem neosowieckiej Rosji jest fizyczna likwidacja nacjonalistów, fizyczna likwidacja elity europejskich narodów i wciągnięcie zniszczonych europejskich krajów do putinowskiego wieloetnicznego imperium. W tej chwili neosowieckiej denazyfikacji poddawana jest Ukraina – jednak Putin i jego klika nie idą dalej nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego że na razie nie mogą.

 

Jarosław Ostrogniew