
Szturm
Tożsamościowa wizja Europy
Słowo wstępne
Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, jak powinna wyglądać Europa oparta na idei identytaryzmu najpierw trzeba dokonać obiektywnej analizy obecnej sytuacji w jakiej znajduje się nasz kontynent oraz sposobów rozwiązania jej problemów. Postaram się pokrótce omówić pu, propozycje rozwiązania problemów, a następnie przejść do samej wizji tożsamościowej Europy.
Jestem przekonany, że Europa w obecnej sytuacji jest bardzo blisko tzw. punktu bez powrotu, w kontekście nieodwracalnych zmian demograficznych i kulturowych. Zagrożenie jest tym większe, że atak na Europę nie jest prowadzony z zewnątrz, ale od kilku dekad głównie z wewnątrz. Tym samym obecny kryzys jest inny niż poprzednie (turecka oraz arabska inwazja na Europę) i to sprawia, że jest skrajnie niebezpieczny. W chwili, gdy mamy do czynienia z eskalacją napływu imigrantów, z których większość stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa, nikt nie podnosi alarmu, wręcz przeciwnie, media i tzw. elity gotowe są potępić każdego kto sprzeciwia się tej sytuacji. Dziesięciolecia neo-marksistowskiej infiltracji ważnych obszarów życia publicznego w połączeniu z innymi czynnikami spowodowały, że Europa napotkała problem fali imigracji w momencie, gdy przechodzi kryzys swoich wartości i swojej tożsamości, doświadcza rozpadu tradycyjnej rodziny, przeżywa upadek kultury i syndrom nienawiści do samej siebie.
W roku 2015 sytuacja Europy i jej ludów jest bardzo, bardzo zła.
Rekonkwista
Ze względu na obecną sytuację wielu ludzi, którzy kilka lat temu, czy nawet miesięcy nie dostrzegali zagrożenia dla Europy, jako czegoś realnego zaczęli się budzić, dostrzegają poglądy, które ostatnio były uznawane za zbyt radykalne i ekstremistyczne. Wielki kryzys paradoksalnie daje nadzieję na zmianę.
My, identytaryści mówimy o rekonkwiście, czyli o odzyskaniu Europy. Osobiście wierzę, że najpierw musi dojść do rekonkwisty myśli europejskiej, powrotu do niektórych tradycyjnych modeli społecznych wzbogaconych o nowe idee. Mówimy głównie o odrzuceniu globalizacji, wpływów USA w Europie, Unii Europejskiej, kapitalizmu oraz o powrocie lokalnych więzi społecznych, znaczenia tradycyjnej rodziny, silnej lokalnej gospodarki, jak i o współpracy w Europie Wolnych Narodów.
Ruch tożsamościowy próbuje dokonać rekonkwisty działając w różnych dziedzinach życia - w bezpośrednim otoczeniu, wśród rodziny i znajomych, poprzez publiczne akcje propagandowe, zarówno w internecie, na ulicach, wykładach i akcjach solidarnościowych, jak i przez działania bezpośrednie (np. austriaccy identytaryści zablokowali ruch na autostradzie, identytaryści z Niemiec tory kolejowe, we wcześniejszych akcjach francuscy działacze okupowali meczet, a także główną siedzibę Partii Socjalistycznej.) wpływające na politykę.
We Francji ruch tożsamościowy posiada partię polityczną Blok Tożsamościowy (Bloc Identitaire), w innych krajach identytaryści są aktywni w partiach politycznych o zbliżonym programie i z ich ramienia startują w wyborach (lub kandydują jako niezależni kandydaci). Nasza działalność jest brana jest dostrzegana przez innych, co działa jak lobbing, uważamy za sukces fakt, że inne partie i ugrupowania polityczne przejmują nasze poglądy. Na ten temat można dużo pisać, ale nie jest to celem tego tekstu, więc spójrzmy na prawdziwą idee tożsamościowej Europy.
Tożsamościowa Europa
Jak już wspomniano wyżej, chcemy Europy Wolnych Narodów współpracujących ze sobą, wolnych od wpływów USA i instytucji globalizmu. Nasz kontynent po dwóch wojnach światowych w pierwszej połowie XX wieku przeszedł do drugiej kategorii w sprawach światowych. Podczas tzw. Zimnej Wojny Europa została podzielona na Zachód i Wschód, a po upadku komunizmu w zasadzie cała Europa dostała się pod wpływy USA. Chcemy suwerennej i silnej Europy, Europy, która stanie się światową potęgą, nie imperialistyczną. Jeśli jest coś co pozbawi USA pozycji mocarstwa to będzie to imperializm i to jest jeden z powodów dlaczego Europa musi uniknąć podobnego kursu.
Zamiast imperializmu Europa powinna dążyć do rozsądnej polityki zagranicznej, która będzie zapobiegać sytuacjom, które spotykamy dzisiaj, czyli masowemu napływowi imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, co w dużej mierze było wywołane przez politykę USA w regionie, które było wspierane przez wiele państw UE, część z nich jest w nią nadal zaangażowane. Zamiast tego, z tymi krajami, w opozycji do agresywnej polityki należy podjąć współpracę, nawet im pomóc, gdy w przyszłości może to przynieść korzyści.
Jeśli mówimy o imigracji jest oczywiste, że należy powstrzymać ten proces. To nie jest dyskusja, czy pewną liczbę możemy przyjąć, czy nie. Z samej zasady. Ideą globalizacji jest zniesienie granic na świecie. Dlatego jesteśmy temu przeciwni. Jakie powody dają człowiekowi prawo przyjechać do obcego kraju i korzystać z owoców pracy jej mieszkańców i przodków? A nawet do promowania swojej kultury i religii w obcym kraju? Imigracja jest w dużej mierze odpowiedzią na kapitalistyczny wolny rynek i poszukiwanie taniej siły roboczej, oraz ideologii multikulturalizmu, która legitymizuje masowe ruchy ludności. Europa jest domem dla Europejczyków, jak Azja domem dla Azjatów i Afryka jest domem dla Afrykanów. Naszym celem jest utrzymanie naszej tożsamości oraz wsparcie innych narodów i grup etnicznych na świecie, by zachowały swoją tożsamość, co jest oczywiście niemożliwe do wykonania, jeśli nadal będzie trwało masowe przesiedlanie kulturowo i etnicznie różnych grup. Można obiektywnie przyznać, że Europa jak każdy inny kontynent, czy kraj jest w stanie wchłonąć niewielką liczbę imigrantów, którzy dostosują się do lokalnych obyczajów i kultury, lecz liczba ta została dziesiątki lat temu przekroczona. Obecnie Europejczykom grozi stanie się mniejszością etniczną na własnym kontynencie w ciągu najbliższych lat.
Jeśli chodzi o imigrantów, którzy już są w Europie, należy uczynić wszystko co możliwe, żeby wrócili do krajów, z których pochodzą. Minister Spraw Wewnętrznych Republiki Czeskiej powiedział ostatnio, że koszty utrzymania przez rok jednego uchodźcy to około dwóch milionów koron. Nie lepiej zainwestować te pieniądze w ich powrót?
Napisałem, że imigracja jest spowodowana w dużej mierze przez system kapitalistyczny. Alain de Benoist napisał, że ci którzy zgadzają się z kapitalizmem nie mogą narzekać na imigrację. Paradoksalnie to komuniści twierdzili, że robotnik nie ma ojczyzny. W rzeczywistości jest to kapitalista, który nie zna pojęcia ojczyzny i granic, stanowią dla niego wyłącznie ograniczenie rynku. Jest to niezbędne dla zysku kapitalistycznego, w związku z czym kapitaliści nie wahają się przenosić miejsc pracy z Europy do Trzeciego Świata Szczerze mówiąc to byłoby najmniej ważne. W oczywisty sposób pokazano, że podczas relokacji produkcji tańsze jest przeniesienie siły roboczej. Przykładowo w Republice Czeskiej posiadamy serię fabryk obsadzonych głównie przez robotników z Mongolii. Jest oczywiste, że teraz Arabowie, Persowie, Afrykanie będą – przy założeniu, że nie staną się dodatkowym obciążeniem dla napiętego systemu społecznego - łatwym łupem dla korporacji oferujących niskie płace w warunkach na granicy prawa.
Jest zatem oczywiste, że gospodarka kapitalistyczna jest całkowicie sprzeczna z ideą tożsamościową. Wierzymy w zdecentralizowaną gospodarkę lokalną, organiczną i zrównoważoną. Duże i strategiczne firmy nie mogą działałć poza kontrolą państwa, nie mogą być pod kontrolą obcych państw. Ogromny kryzys finansowy w ostatnich latach potwierdza, że mamy rację. Grecki kryzys potwierdza, że mamy rację. Media zastanawiają się nad faktem, że w Grecji, w niektórych miejscach działa system wymiany handlowej, oraz waluty lokalne. Nie widzę w tym nic specjalnego. Jest to powrót do naturalnego sposobu rozliczeń i odzyskania ekonomii. Globalizacja gospodarki jest nienaturalna, jest zdegenerowana życiem ograniczonych usług. Jako idealny system widzę połączenie racjonalnej promocji interesu narodowego i protekcjonizmu. Silne wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw, zwłaszcza w rolnictwie i przemyśle. Prawdopodobnie nie jest możliwe osiągnięcie samowystarczalności, ale powinno to być zawsze interesem stanu i Europy tak bardzo jak to możliwe.
Tak jak ekonomia, nawet władza polityczna powinna ( z pewnymi wyjątkami, o których wspomnę później) być zdecentralizowana i działać w miarę możliwości na zasadach pomocniczości. W krajach europejskich działa przede wszystkim powszechny system demokracji przedstawicielskiej. Ma to taki skutek, że zwykły obywatel nie uczestniczy w ogóle w sprawach gospodarczych. Wierzymy w demokrację organiczną. Wierzymy, że każdy obywatel ma prawo na wpływ na sprawy, które go dotyczą, od najniższego do najwyższego szczebla. Istnieją także wyjątki: obronność państwa lub Europy, opieka zdrowotna i dalej obszary, które przyznać należy wyłącznie profesjonalistom. Jednak gdy mówimy o „obywatelu państwa” warto wspomnieć, że obywatelem nie może być każdy, tak jak jest dzisiaj. Naszym zdaniem prawdziwa demokracja, która będzie promować interesy większości jest możliwa tylko w państwie jednorodnym etnicznie.
Chcę przejść do kwestii, która uważam za najważniejszą. Jest to organizacja i funkcjonowanie całej Europy. Identytaryzm to nie nacjonalizm. Równie dobrze, jak my uważamy się za Czechów, Polaków, Francuzów, czy Niemców uważamy się również za Europejczyków. Nie jest to sprzecznością. Jako Europejczyk czuję się w Europie, jak w domu, a najlepiej w Republice Czeskiej. Najbardziej zaufanym miastem jest to, w którym się urodziłem, wychowałem, gdzie mieszkam. Zawsze będę uważał siebie za Czecha, lecz moją większą ojczyzną jest Europa. Jako tożsamościowcy uważamy za konieczne wyzbycie się starych resentymentów i wrogości. Europa musi współpracować, musi stać się supermocarstwem, suwerennym i wolnym od obcych wpływów. Tożsamościowa Europa będzie miejscem, w którym każdy naród będzie żyć zgodnie ze swoją tradycją i obyczajami, z szacunkiem, oraz poszanowaniem innych narodów. To będzie Europa, która nie będzie tłumiła tradycji i zwyczajów regionalnych. Przeciwnie. Będą wspierane ze zrozumieniem, bo są ważne dla Europy.
Silna Europa zjednoczona w swojej różnorodności.
Adam Berčík
Działacz Generace Identity Republika Czeska
Kogo obwiniać?
Ostatnie dni są wypełnione wiadomościami o uchodźcach i o śmierci małego chłopca, którego znaleziono w Turcji. Pytanie, które powinniśmy sobie zadać, brzmi „Kto jest za to odpowiedzialny?”. Ponieważ zanim Ameryka, Izrael i inne państwa wprowadziły terroryzm do Syrii nie było stamtąd uchodźców. Jednakże tylko dlatego że Ameryka i syjoniści nie lubią Syryjskiej Partii Socjal-Nacjonalistycznej Bashara al Assada, dawali broń i pieniądze dla muzułmańskich terrorystów by zdestabilizować ich państwo w taki sam sposób jak zrobiono to z Irakiem czy z Libią. Turcja, członek NATO, ma swoje granice szeroko otwarte pozwalając przedostać się terrorystom do Syrii i dając im ciężarówki pełne broni.
To są przyczyny dla których uchodźcy wędrują do Europy! Nasi politycy muszą stanąć naprzeciw imperialistycznej amerykańskiej polityce zagranicznej, która niszczy Europę. Musimy wspierać Assada militarnie, ponieważ Assad musi wygrać wojnę jak najprędzej, by uchodźcy mogli wrócić do domu. Dobro wygra ze złem, ponieważ jeśli Assad przegra wojnę, wtedy ISIS zaatakuje Europę i my przegramy wojnę bardzo szybko – nie zapominajmy, że istnieje plan syjonistów by zniszczyć Europę i przez ten plan nie mamy już ani granic, ani nie wojska, ani armii.
Christian Berteryan, Autonomiczni Nacjonaliści Flandria
Kapitalizm: nienasycone zło
Obecnie żyjemy w plutonomii, całe nasze życie poświęcone jest służbie małej, kapitalistycznej elicie. Wszyscy i wszystko jest wykorzystywane, aby te elity osiągały zyski.
Praktycznie każdy obecny problem światowy, od zagłady ekologicznej, przez wojny po masową migrację w ten czy inny sposób związany jest z kapitalizmem. Pod jarzmem kapitalizmu i jego ideologicznego potomstwa takiego jak np. neoliberalizm, osiągnęliśmy głębokie rozwarstwienie, bez precedensu w całej historii ludzkości.
Choć misjonarze kapitalizmu próbują oczyścić się, wyjaśniając wiele ze światowych problemów ideą „wolnego rynku”, to prawdziwym problemem jest nienasycony charakter samego kapitalizmu. W ramach kapitalizmu po prostu nie może istnieć „wolny rynek”, ponieważ kapitał jest gromadzony przez coraz węższą grupę, powodując coraz większą nierówność społeczną. To daje bogatej mniejszości możliwość, aby wzbogacić się jeszcze bardziej i domagać się jeszcze większej władzy nad resztą ludzi. Teraz 1% światowej populacji posiada więcej kapitału niż reszta. To jest wyniki rozwoju kapitalizmu, obietnica wspaniałej przyszłości.
Zwyczaje konsumentów
Kapitaliści, chcą nas przekonać, że w ramach tak zwanego „wolnego rynku” władza jest w rękach konsumentów. Jednym z wielu powtarzanych sofizmatów jest to, że jeśli tylko konsument byłby w stanie zapłacić więcej za swoje produkty lub jeśli tylko każdy będzie kupować produkty świadomie, przemysł zmieni się i zaspokoi jego potrzeby. Jest to oczywiście zupełny nonsens . W rzeczywistości tylko nasze społeczeństwo podtrzymuje iluzję wolnego wyboru, pomimo wielu marek; prawie wszystkie są w rękach międzynarodowych koncernów, takich jak Coca-Cola czy Sony . Te konglomeraty maksymalizują zyski, jest to ich jedyny cel, to oni są tymi, którzy dyktują trendy na rynku, nie konsumenci.
Kapitalistyczne konglomeraty działają tylko po to, aby jak najwięcej zyskać. Jak to możliwe, że kapitalistyczne elity, mają już tyle pieniędzy, że przy nich Sknerus McKwacz wygląda, jak biedna szumowina? Tak długo, jak te firmy będą zalewać rynki produktami w celu powiększenia zysków, nie będziemy w stanie dokonać trwałych zmiany dziedzinie ochrony zwierząt, środowiska, czy polepszenia warunków pracy . Jeśli my, jako konsumenci będziemy płacić więcej za nasze produkty to zyski trafią tylko do kieszeni kapitalistów posiadających te konglomeraty. Nie trafią do tych, którzy tego najbardziej potrzebują; biednych rolników, którzy dostarczają surowców, czy spoconych robotników, którzy tworzą produkty .
Jeśli wszystkie produkty nagle zmienią się w ekologicznie odpowiedzialne lub naturalne, to nie znaczy – jak niektórzy ludzie starają się nam wmówić – że świat stanie się lepszym miejscem i że ludzkość, zwierzęta oraz środowisko będą traktowane lepiej. Nie, będzie to oznaczać tylko, że stworzyliśmy nowy rynek dla koncernów, w których mogą oni osiągać nawet większe zyski niż wcześniej. Weźmy na przykład rynek zdrowej, organicznej żywności, w którym produkty nienaturalne dzięki kłamstwom są sprzedawane, jako naturalne – jak widać na przykładzie skandalu ze sprzedażą jaj w Niemczech. Najprawdopodobniej jest to po prostu jedynie wierzchołek góry lodowej – oszustwa konsumentów. Ludzie myślą, że robią coś właściwego kupując produkty biologiczne, ale wypełniają tylko kieszenie kapitalistycznej elity. Alternatywą jest oczywiście kupować lokalne i świadomie, starać się uniknąć „wsparcia” tak długo, jak to tylko możliwe. Mamy zdystansować się od idei, iż poprzez nasze zachowania zakupowe w jakiś sposób możemy zmienić działanie kapitalistycznych korporacji . Jedynym możliwym rozwiązaniem jest to, aby nie kupować, nie spożywać niczego, co zostało przez nich wyprodukowane. To jest jednak praktycznie niemożliwe do wykonania przez nas, jako konsumentów. Małe regionalne firmy nie są po prostu w stanie rywalizować z wielkim biznesem lub zostały przez niego wykupione. Korporacje tworzą również swoje, małe firmy, których produkty o ładnych nazwach (na przykład „Holy Soda” firmy Sourcy – własność Heinekena ) służą wyłącznie mnożeniu zysków, nie jest to nic lokalnego, naturalnego. W ten sposób korporacje uzyskały bezwzględny monopol. To one decydują o cenie, prawach i zasadach rynku, tak aby zapełnić swoje portfele . Zdrowie publiczne, sprawiedliwości społeczna i inne względy moralne nie mają dla nich znaczenia; ich credo to maksymalizacja zysku. Konsumenci są w pełni gotowi zapłacić więcej, jeśli produkt byłby naprawdę dobry, jeśli został wyprodukowany przez dobrze opłaconych pracowników i z troską o środowisko. Problemem nie jest jednak konsument, ale producent. Droższe produkty oznaczają po prostu więcej pieniędzy dla producenta, a nie dla ludzi, którzy pracują dla niego. Na przykład; można kupić parę tanich markowych skarpetek do powiedzmy 4 euro - pracownik który wytworzył te skarpetki dostanie może (z grubsza rzecz biorąc) 1 cent. Produkcja surowców kosztuje powiedzmy może 10 centów. Jeśli z drugiej strony kupimy porównywalne skarpetki marki Nike za 10 euro, pracownik, który je wyprodukował, pracujący w podobnej fabryce, w tych samych okolicznościach nadal dostanie (mówiąc ogólnie) 1 cent. Produkcja surowców kosztuje może 11 centów. Więc, gdzie jest około 6 euro, które konsument zapłacił? Zgadłeś, w kieszeni samego producenta.
Dzięki niewoli zadłużenia narzuconej przez kapitalistycznych instytucje, takie jak Bank Światowy i MFW, praktycznie wszystkie kraje trzeciego świata stały się krajami taniej produkcji; oprócz niskich kosztów surowców, dostarczają robotników, którzy mogą być maksymalnie wykorzystani. Szacunki na temat całkowitych kosztów ewentualnego produktu wytwarzanego w krajach Trzeciego Świata pokazują, iż koszty pracy nie sprowadzają się do więcej niż kilku centów. Jest co najwyżej od 1 do 3 % całkowitej ceny sprzedaży produktu . Jeśli obliczymy to szacunkowo łączny koszty produkcji nie stanowi nawet 15% ostatecznej ceny którą konsument płaci. Jako konsumenci płacimy już zbyt wiele, ponieważ łączne koszty produkcji to ostry kontrast w stosunku do wypracowanego zysku .
Jeśli ograniczymy poziom zysku, można będzie płacić dużo więcej pracownikom oraz za surowce, których użyto do wytworzenia tych produktów. Władza nie jest w rękach konsumentów, którzy już płacą więcej niż wystarczająco, ale w rękach producentów, generujących odpowiednią wielkość zysku kosztem pracowników (spełniając również kapitalistyczną potrzebę konkurencji).
Współczesny problem masowej imigracji
Masowa migracja ekonomiczna ( jaką widzimy dzisiaj) działa w służbie dużych firm . Jedną z podstawowych cech indukowanej kapitalistycznej globalizacji jest swobodny przepływ pracowników; innymi słowy wolność w kapitalizmie istnieje po to, aby zwiększyć eksploatację i maksymalizację zysków poprzez hamowanie płac. Importując tysiące ludzi z odległych miejsc, kapitaliści mogą zaspokoić rynek pracy i rozbić relacje społeczne. W dłuższej perspektywie masowa imigracja doprowadzi do dezintegracji kulturowej na rzecz kapitalistycznego, globalnego rządu.
Dla narodów Europy masowa imigracja teraz, jak i na dłuższą metę jest tylko problemem. Jednak nie możemy zapominać, że w krajach, z których pochodzą ci imigranci, to zjawisko również powoduje problemy. Masowy odpływ klasy średniej z tych krajów, to żyła złota dla handlarzy ludźmi, którym imigranci płacą za drogie podróże do Europy, przy okazji pozbawiając najbiedniejsze kraje ich najbardziej doświadczonych pracowników. To właśnie w tym kontekście, powinniśmy patrzeć na obecną inwazję imigrantów. Mimo, że nie można winić człowieka za próbę znalezienia lepszego miejsca do życia, co byś zrobił w sytuacji, gdy media masowego przekazu karmią nas kłamstwami na temat tych uchodźców? Poprzez szokujące obrazy i wiadomości próbuje się grać na emocjach mas. W przeciwieństwie do obrazu mediów tylko 1/3 z tych migrantów to uchodźcy ze strefy wojny (20% Syria, 3% Irak, 7% Afganistan), pozostałe dwie trzecie migrantów to mężczyźni z innych państw.
Dla kapitalistów nie ma znaczenia w najmniejszym stopniu, jakie intencje tych imigrantów są lub były. Politycy i organizacje pracodawców domagają się szybkiej integracji tych przybyszów poprzez zapewnienie im pracy. Kryzys migracyjny służy do osłabienia pozycji rodzimych pracowników. Europa zna długą tradycję cechów i związków, które są nieznane zagranicznym pracownikom . Tym sposobem kapitaliści mogą łatwo zastąpić każdego z miejscowych pracownikiem zagranicznym. Kryzys finansowy doprowadził do utraty pracy przez wiele osób, inni muszą się obawiać o obecne, istniejące miejsca pracy . Ta fala uchodźców jest nowym powodem do niepokoju .Masowa imigracja podważa solidarność społeczną, zagraża stabilności gospodarczej i demograficznej naszych społeczeństw; jest jedynie korzystna dla bankierów, polityków i korporacji.
To kapitalizm jest winien migracji ekonomicznej i budowy tzw. społeczeństw wielokulturowych. Bez kapitalizmu nie byłoby po prostu potrzeby ogromnej migracji zarobkowej. Jednak wiele neoliberalnych partii politycznych (w Holandii takich jak VVD i PVV ) udaje, że sprzeciwia się masowej migracji, jednak stwarzają one tylko pozory, aby zyskać poparcie. Świat leży w rękach koncernów, politycy są tylko marionetkami w służbie faktycznych, kapitalistycznych władców. Wybrani politycy nie mają realnej władzy , nie mają prawa powiedzieć nie; są odpowiedzialni tylko przed koncernami, w nadziei, że po zakończeniu kariery politycznej dostaną lukratywną ofertę pracy .
Zagłada ekologiczna
Pojęcie, iż sam konsument może być pociągnięty do odpowiedzialności za zanieczyszczenie ziemi i wysychanie zasobów naturalnych, takich jak ropa naftowa jest niewłaściwe. Oczywiście współczesny konsumpcjonizm jest poważnym obciążeniem dla naszej planety – to styl życia narzucony na nas przede wszystkim przez korporacje. W ciągu całego naszego życia jesteśmy bombardowani myślą, aby spożywać więcej i obserwować najnowsze trendy, aby osiągnąć satysfakcjonujący poziom życia . Jest to oczywiście daleko poza prawdą . Poza tym problemem jest również sposób wytwarzania i stosowania środków produkcji. Lodówki, samochody, telewizory, telefony, wszystkie te urządzenia mają określone terminy zużycia. Wszystkie technologie i środki produkcji charakteryzuje tymczasowość i zastępowalność. Naprawdę wytrzymałe technologie są zepchnięte na bok lub zakupione i umieszczone w wielkim skarbcu przez korporacje, chyba że mogą zarobić na nich duże pieniądze.
My jako konsumenci nie jesteśmy głównymi odpowiedzialnymi za bieżące problemy społeczne i środowiskowe. Jesteśmy zwykłymi uczestnikami kapitalistycznej gry, my jej nie tworzymy. Największymi trucicielami zanieczyszczającymi i niszczącymi naszą planetę są korporacje przemysłowe i wojskowe takie, jak Monsanto, PepsiCo , BP itd. Ponadto skarby ziemi są świadomie przekształcane w bardzo nieodpowiedzialny sposób. W skutek tego powstaje wiele śmieci (gazy, substancje chemiczne itp.) których jedynym celem są krótkoterminowe zyski. Ponad 95% wszystkich produkowanych śmieci na naszej planecie pochodzi od firm i rządów, a nie od nas, konsumentów. Wpływ na środowisko poprzez ograniczenie produkcji naszych odpadów, czy też redukcji emisji dwutlenku węgla jest minimalny, jeśli najpierw nie zrobią tego korporacje.
Zakończenie
Niektórzy mówią, że „lepsze środowisko zaczyna się od Ciebie”. Jest to oczywiście prawda, jednak bez walki z kapitalizmem jest niczym więcej niż malutkim spadkiem temperatury na płonącym ogniu . Ekologiczna i nacjonalistyczna walka to w pierwszej kolejności walka przeciwko kapitalizmowi. Kapitalizm jest niemiłosiernym i bezwzględnym systemem wyzysku: wyzysku ludzi, zwierząt i przyrody. Występując przeciwko kapitalizmowi możemy walczyć z nieuchronną zagładą naszej planety. Jako wolni ludzie i wolne społeczeństwa powinniśmy tworzyć alterglobalistyczny front przeciwko szerzącej się władzy kapitału , inaczej nastąpi nieodwracalny upadek ludzkości.
Groene Nationalisten/Bokkenrijders
Włochy: Jaka przyszłość?
Mówienie o Włoszech oznacza mówienie o historii pełnej sprzeczności, jeśli porównamy przeszłość z teraźniejszością. Wystarczy pomyśleć, że ten naród jest spadkobiercą tysiącletniej cywilizacji zrodzonej w Rzymie imperialnym i znajduje swój punkt kulminacyjny w Dante Alighierim, chociaż samo jego państwo narodowe istnieje od nieco ponad 150 lat jako zjednoczony byt polityczny (Italia uzyskała niepodległość w 1861 r.).
Współczesne Włochy stanowią kraj moralnie podzielony: gdyby się zapytało Włochów jakie jest ich święto, można by usłyszeć nieskończenie wiele różnych odpowiedzi. Niektórzy odpowiedzieliby, że 4 października 1945 r. czyli rocznica zwycięstwa w pierwszej wojnie światowej, ale sądzę że większość odpowiedziała by że 25 kwietnia, dzień „wyzwolenia”, albo nie uznaliby żadnego wydarzenia historycznego jako daty założenia własnej Ojczyzny. Prawdopodobnie historyczną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że powstanie Królestwa Włoch w 1861 r. nastąpiło na bazie liberalizmu, a nie nacjonalizmu. Dopiero między końcem XIX i początkiem XX w. można mówić o pojawieniu się włoskiego nacjonalizmu – w 1909 r. powstaje Włoskie Stowarzyszenie Nacjonalistyczne (l’Associazione Nazionalista Italiana), które dopiero w przeddzień pierwszej wojny światowej wypracowało własną doktrynę i program polityczny, a później w 1923 r. włączyło się do nurtu faszyzmu.
Możemy więc zrozumieć czemu słowo „nacjonalizm” we Włoszech po 1945 r. było poddane „potępieniu pamięci”. Po drugiej wojnie światowej i proklamacji Republiki 2 czerwca 1946 Włochy były całkowicie niezdolne do prowadzenia polityki, która widziałaby w narodzie punkt odniesienia. I faktycznie, republikańskie rządy nie zrobiły nic, żeby zapobiec przekazaniu terytoriów wschodnich (Istrii, Fiume i Dalmacji) Tito i włączeniu ich do bloku komunistycznego, z następującą w konsekwencji tego systematyczną destrukcją tożsamości ludności włoskiej.
Po drugiej wojnie światowej Włochy znalazły się w bloku zachodnim w następstwie wyborczego zwycięstwa Chrześcijańskiej Demokracji. Drugą włoską siłą polityczną przez cały okres republikański była Włoska Patria Komunistyczna (z wynikami rzędu 25-30%), a na trzecim miejscu, zupełnie zmarginalizowany, znajdował się Włoski Ruch Społeczny, partia założona w grudniu 1946 r. przez weteranów faszyzmu, z postulatami socjalnymi i narodowymi. Sytuacja wyglądała tak aż do lat 90. Rządy partii odwołującej się w swojej nazwie do chrześcijaństwa nie przeszkodziły Włochom skazać się na kulturalną hegemonię komunistów w społeczeństwie. Wyłączone ze sprawowania władzy, ze względu na przynależność do zachodniej Europy, siły lewicowe posiadały w społeczeństwie powszechną kulturalną władzę, której poddani były także sędziowie, dziennikarze, uniwersytety, a często także świat ekonomii i finansów. Chociaż Włochy miały u sterów partię o inspiracji chrześcijańskiej, to jednak przyjęły prawa umożliwiające rozwód i aborcję.
Lata po upadku muru berlińskiego były określane jako „koniec ideologii” albo „koniec historii”. Tryumf amerykańskiego systemu kapitalistycznego nad każdym innym uderzył także we Włochy. Chrześcijańska Demokracja rozpadła się w następstwie skandalów w sądownictwie, w które byli zamieszani jej przywódcy. Włoski Ruch Społeczny; partia, która aż do tego momentu reprezentowała nacjonalizm i stanowiła kontynuację faszyzmu, w 1995 rozwiązała się, zmieniając się w „Sojusz Narodowy” i coraz bardziej się odżegnując od kulturalnej spuścizny faszyzmu. To była decyzja, która obecnie doprowadziła do jej zniknięcia z panoramy włoskiego życia politycznego. Partia Komunistyczna zmieniła się w „Partię Demokratyczną” (dokładnie tak samo jak jej amerykańskie odpowiedniki) i fanatycy ZSRR tak stali się wielbicielami finansistów z Wall Street.
Lata 90. oznaczają okres, w których amerykańskie grupy nacisku położyły swoje łapy na Włoszech. Zostały wtedy powołane „rządy techniczne”, czyli nie wybrane przez obywateli (w imię źle pojętego stanu nadzwyczajnego), na czele których stali Włosi opłacani przez banki i finansistów amerykańskich takich jak Goldman Sachs i Morgan Stanley, którzy doprowadzili do prywatyzacji włoskiego przemysłu. W tym samym okresie granice zostały otwarte bez żadnych ograniczeń na pozaeuropejską imigrację i nastąpiło przyjęcie traktatów, które oddawały włoską niezależność polityczną i monetarną międzynarodowym instytucjom finansowym. Po okresie, gdy na zmianę rządziła centroprawica i centrolewica nastąpił powrót do tej samej sytuacji w której premierem był najpierw Mario Monti, były członek zarządu Goldman Sachs i członek Trilateral Commission, potem Gianni Letta, członek Grupy Bilderberg, a obecnie Mario Renzi, prawdziwy wykonawca planu niszczenia Narodu. Teraz główne wytyczne lewicowego włoskiego rządu są trzy: wyprzedaż włoskiego przemysłu anglo-amerykańskim kolosom, nieograniczone otwarcie granic na imigrację pozaeuropejską (z przyznaniem obywatelstwa wg. zasady ius soli) i narzucenie prawa umożliwiającego małżeństwa homoseksualne wraz z prawem do adopcji dzieci. Szczególnie niedawna reforma szkolnictwa otworzyła stowarzyszeniom LGBT możliwość włączenia się w nauczanie szkolne już od najmłodszych lat: w wielu szkołach są czytane bajki, które opowiadają o samcach zwierząt, które rozmnażają się między sobą, co ma na celu wpojenie nowym pokoleniom przekonania, że komplementarność płci nie stanowi prawa naturalnego i że rodzina nie jest instytucją zbudowaną na małżeństwie. Obecnie ani ius soli ani małżeństwa homoseksualne nie zostały jeszcze ostatecznie wprowadzone do prawa, ale trwa wiele bardzo silnych kampanii medialnych, mających na celu przygotować społeczeństwo do zaakceptowania ich.
Dziedzictwo polityczne i kulturalne włoskiego nacjonalizmu i faszyzmu, dla którego do 1994 r. politycznym punktem odniesienia był Włoski Ruch Społeczny i powstałe wokół niego środowisko, dzisiaj nie ma już żadnej jednolitej reprezentacji politycznej. Postulaty dotyczące suwerenności i tożsamości mogą być obecne także w partiach, które uczestniczyły w rządach centroprawicy i które jeszcze dzisiaj są obecne w wielu instytucjach lokalnych. Mamy tu na myśli takie formacje jak Bracia Włosi – partię wywodzącą się z MSI – i Ligę Północną, partię autonomistyczną regionów północnych, której głównymi hasłami obecnie jest wyjście ze strefy euro i zamknięcie granic. Jednak wiarygodność tych formacji w oczach opinii publicznej jest niewielka z powodu ich niskiej skuteczności politycznej w trakcie współtworzenia rządu w przeszłości. Poza parlamentem istnieje natomiast wiele innych historycznych formacji radykalnej prawicy, które jednak nie są zdolne do wytworzenia żadnej reprezentacji istotnej z punktu widzenia wyborów. Większość młodzieży nacjonalistycznej i patriotycznej jest rozczarowana tą sytuacja w momencie, w którym bardziej aktualne niż kiedykolwiek są ideały obrony tożsamości, suwerenności narodowej i podstawowych wartości cywilizacji przed niebezpieczeństwami związanymi z wielką finansjerą, imigracją i ideologią gender.
Włochy i Europa zachodnia nie miały sowieckiej okupacji, ale wciąż cierpią pod okupacją amerykańską. Pod tymi samymi celami tych dwóch złych systemów kryją się różne metody działania: pierwsza to fizyczna eliminacja przeciwnika, a druga – podstępna i milcząca transformacja antropologiczna. Amerykanizm działa na poziomie sposobu życia: język i forma mentis, całkowicie podporządkowane logice rynku i ekonomii zastąpiły jakąkolwiek wizję jedności i tożsamości, co było szczególnie widoczne w przypadku studenckiej rewolucji z ’68 roku. Ten model kulturalny naruszył zdolność studiującej młodzieży do posiadania własnych, niezależnych opinii, innych niż dogmaty antyfaszyzmu i „boga-pieniądza” – profesorowie uniwersyteccy i samozwańczy intelektualiści nie robią nic innego, jak tylko krzyczą ze swoich mównic, że naród to przestarzała koncepcja, że kulturalna tożsamość narodów nie istnieje, że rodzina to instytucja, która musi zrobić krok w kierunku „różnych form rodziny”, włączają w to model homoseksualny.
Jednak Włochy mają pewną charakterystyczną cechę, która zawsze je ratowała w najbardziej ponurych okresach historii: zdolność do bycia awangardą. Powstaje dzisiaj wiele organizacji narodowych, metapolitycznych i apartyjnych, które wychodząc z klatki systemu partyjnego, wprowadzają w życie walkę na polu wartości transcendentnych, a nie przyziemnych. „Moja Ojczyzna jest tam, gdzie się walczy dla mojej idei” – pisał Julius Evola, wskazując młodym, że w wierzy w Tradycję polegającą nie na rozpaczaniu z powodu tymczasowej ruiny materialnej i duchowej narodu, lecz na włączeniu się w społeczność ludzi, którzy walczą dla Tradycji, która, jako fundamentalne pryncypium przekracza politykę rozumianą jako przemijające rządy. Są to grupy, dla których mottem jest hasło Corneliu Zelea Codreanu: „Nie programy, ale nowi ludzie”. W momencie, w którym wrogie siły działają właśnie na polu rewolucji antropologicznej, ludzie dobrej woli są wezwani przede wszystkim do przeprowadzenia wewnętrznej rewolucji duchowej zanim wezmą się za pisanie programu politycznego. To właśnie jest dziedzictwo dawnych tradycji europejskich, które zostało nam przekazane, to właśnie „Wielka Święta Wojna” przeciwko nam samym, prowadzona po to, by potem móc przejść do „Małej Świętej Wojny” przeciw światu zewnętrznemu.
Lealta Azione chce wprowadzać w życie właśnie ten model działalności, jednocześnie nie zamykając się w „wieży z kości słoniowej”. W miastach, w których jesteśmy obecni dążymy do tego by nasze przesłanie i idee naszej grupy mogły znaleźć konkretne pole do realizacji. Jednym z nich jest obrona dziedzictwa historycznego złożonego z biografii i z cmentarzy tych, którzy, jak bohaterowie pierwszej wojny światowej i żołnierze Włoskiej Republiki Socjalnej, poświadczyli swoim życiem wierność Ojczyźnie – jest to działalność, którą zajmuje się Stowarzyszenie Memento. Ze Stowarzyszeniem Branco – Branca Comunitaria Solidarista przeprowadziliśmy wiele projektów polegających na pomocy włoskim rodzinom, które znajdują się w trudnej sytuacji ekonomicznej oraz zbiórkach pieniędzy na wsparcie prawne i medyczne ofiar pedofilii.
Jako podsumowanie niech posłuży zdanie wielkiego Włocha, Rutilio Sermonti, faszysty i żołnierza RSI, przedstawiciela prawicy narodowej i tradycjonalistycznej po drugiej wojnie światowej: „My chcemy zbudować grupę wojowników którzy nie chcą nigdy zrezygnować z legionowego stylu który wyróżnia ich spośród innych, z rycerskiego aspektu bitwy, która jest jednocześnie polityczna i duchowa, nastawiona przede wszystkim na odnowę siebie samych, by potem mogli działać na zewnątrz z maksymalną skutecznością, ożywiani przez koncepcję polityki rozumianej jako służba, jako „wojowniczość”, w przekonaniu że nie może być żadnej walki politycznej bez formacji, i formacji bez świadomości”.
I to właśnie w ten sposób rozpocznie się odbudowa Ojczyzny.
Valerio Zinetti, Lealta Azione
Pismo „Resist” - recenzja
Pismo „Resist” – w obronie robotników!
„Comrades” – tymi słowami zostajemy przywitani przy otwarciu pisma „Resist” – gdzie towarzyszy temu również symbol „strasseryzmu”: miecz i młot. Jest to pismo europejskich rewolucjonistów. Trzymając w ręku pismo „Resist” widzimy ładną oprawę, a na okładce najnowszego numeru widnieje człowiek w kominiarce; w tle odbywa się strajk robotników. Śmiało można nazwać pismo obrońcą robotników, czyli tych, dla których przeważnie jedynym wyjściem są strajki uliczne. Pismo jest w języku angielskim, w pakiecie dostajemy także parę artykułów po francusku. Mało jest tam dyskusji ideologicznych, rozmawiania o wyborach itp. Są uderzenia w bezduszny kapitalizm i pokazywanie się zmagań ludzi, chcących radykalnych zmian – i na tym skupiają się publicyści „Resist”. W głównej mierze wzięto pod lupę manifestacje w Brukseli, która odbyła się w październiku 2014 roku, kiedy to na ulice wyszło ponad 120 tysięcy ludzi. Poświęcono temu oprócz głównego opisu trzy komentarze. Jeden z nich kończy się słowami „Support the street fighting man!” – jest to bardzo ważne zdanie ze względu na to, że u nas bardzo często krytykuje się ludzi walczących, protestujących na ulicy, dając przy tym głupie stwierdzenia typu „mają więcej od nas, a i tak strajkują” – zamiast tego uliczne wystąpienia powinniśmy po prostu wspierać.
Wilki z północy – Lealta Azione
Lealta Azione to jedna z najdynamiczniej rozwijających się włoskich organizacji narodowych. Powstała w 2010 r. w Mediolanie pod przywództwem Stefano Del Miglio, a członkami zostali działacze mający już w większości doświadczenie wyniesione z innych organizacji. Jej symbolem jest wilk jako wierne i nieujarzmione zwierzę żyjące w silnie zhierarchizowanym stadzie. Organizacja ta prezentuje się na swojej stronie jako „wspólnota etyczna”, która łączy „kobiety i mężczyzn we wspólnych wysiłkach, ideałach i dążeniach, które działają w społeczeństwie z duchem Walki, czyli z wiarą, poświęceniem, dyscypliną i bez szukania dóbr materialnych albo korzyści osobistych. Osoby te są motywowane przez etyczną koncepcję życia, która zamyka się w uznaniu Tradycyjnych Wartości, w poczuciu honoru i w odrzuceniu zawierania systematycznych kompromisów”. Wśród swoich celów LA podaje wszechstronny rozwój intelektualny i duchowy swoich członków oraz promowanie w społeczeństwie tradycyjnych wartości, ochronę życia i rodziny i walkę ze współczesną kulturą promującą hedonizm i konsumpcjonizm. Jak z tego wynika obszar aktywności Lealta Azione jest bardzo szeroki, ale jednej rzeczy na pewno się w nim nie znajdzie – polityki, rozumianej jako walki o stołki, czy to na szczeblu lokalnym czy ogólnokrajowym. Założyciele tej organizacji od początku bowiem wyszli z założenia, że praca na rzecz uzdrowienia społeczeństwa musi zacząć się od dołu, od formacji działaczy, informowania obywateli i konkretnej pomocy udzielanej potrzebującym.
Zgodnie z głównymi celami Lealta Azione kładzie duży nacisk na duchową formację swoich działaczy, pod pojęciem „duchowości” pojmując takie wartości jak wierność ideałom, honor, odwagę, poświęcenie i przyjaźń. Co do religii, to organizacja nawiązując do „Tradycji” uważa, że stanowi ona ważną część życia człowieka, jednak nie narzuca członkom żadnego konkretnego wyznania. Mimo to znaczna część działaczy to zaangażowani katolicy, należący głównie do nurtu tradycjonalistycznego. W sferze społecznej LA podejmuje działania zmierzające do wspierania rodzin, sprzeciwia się aborcji, eutanazji oraz ideologii gender i propagandzie homoseksualnej.
Formacja działaczy odbywa się poprzez konferencje na tematy historyczne, społeczne i etyczne, wspólną działalność w ramach sekcji oraz poprzez integrację na koncertach, wspólnotowych kolacjach i imprezach, które są okazją nie tylko do umacniania przyjaźni, ale też do rozwoju kreatywności i dobrej zabawy. Każdy, kto chce wstąpić do organizacji musi zapoznać się z listą podstawowych lektur, wśród których są „Płonące dusze” Leona Degrelle i „Przywódca gniazda” Corneliu Zelea Codreanu, a do tego wykazać się zaangażowaniem w działalności i prawdziwym przywiązaniem do głoszonych przez LA wartości.
Ten model najwyraźniej doskonale się sprawdza, ponieważ, jak twierdzi sam Stefano, rozwój organizacji, szczególnie w ostatnim roku, jest tak gwałtowny, że nawet jej przywódcy stracili już rachunek co do ilości członków. Według jego szacunków tylko w Mediolanie jest obecnie ok. 150 regularnych działaczy, w Monzy 100, a w innych miastach Lombardii łącznie 200 działaczy, plus sympatycy których liczba w każdym z tych miast jest mniej więcej równa liczbie działaczy. A zatem, działając tylko na terenie Lombardii, organizacja liczy sobie ok. 900 działaczy i sympatyków oraz posiada sześć siedzib: w Monzy, Lodi i niedawno otwartą w Abbiategrasso oraz trzy w Mediolanie. Wśród nich znajduje się biuro, będące główną siedzibą organizacji, mały bar w którym organizowane są także niewielkie konferencje, pokazy filmów oraz duża sala koncertowa z profesjonalnym barem, gdzie odbywają się konferencje i koncerty dla nawet kilkuset osób. Wszystkie te lokale, nowocześnie urządzone i profesjonalnie wyposażone (np. wszystkie siedziby w Mediolanie mają wi-fi) utrzymywane są w całości przez działaczy, czy to ze składek, czy z wpływów np. z biletów na koncerty czy drinków sprzedawanych w ich trakcie. Na skutek dynamicznego rozwoju w planach jest otwarcie w ciągu najbliższego roku kolejnych dwóch siedzib.
Działalność Lealta Azione jest prowadzona przede wszystkim w ramach sekcji-stowarzyszeń, których nazwy zasadniczo nawiązują do wilka jako symbolu organizacji. I tak Bran-co (Stado) zajmuje się działalnością społeczną i charytatywną, Lupi delle Vette (Wilki ze Szczytów) dba o formację ciała i ducha działaczy poprzez organizację wypraw wspinaczkowych, a Wolf of the ring przez prowadzenie klubu sportów walki i organizację turniejów z tej dziedziny. Z kolei I lupi danno la zampa (Wilki podają łapę) zajmuje się dbaniem o środowisko naturalne jako dobro narodowe i edukacją ekologiczną. Gruppo Alpha (Grupa Alfa) – nazwa nawiązuje do pierwszej litery greckiego alfabetu, ale jednocześnie do określenia najważniejszego osobnika w stadzie – działa na uniwersytetach, organizując konferencje, pokazy filmów i inne inicjatywy dla studentów. Bardzo aktywną sekcją jest także Stowarzyszenie Memento (tu nazwa bez nawiązań do wilków), które dba o cmentarze, pomniki i inne miejsca pamięci. Jednym z nich jest Kwatera X na Cmentarzu Większym w Mediolanie, na której spoczywają żołnierze Włoskiej Republiki Socjalnej. i na której rok temu członkowie Memento odrestaurowali wszystkie nagrobki.
Aktywność w tych sekcjach ma na celu formację działaczy, ale także służbę społeczeństwu, i to w bardzo konkretnych formach. Stowarzyszenie Branco zbiera na targu produkty spożywcze – co jest również okazją do spotkania i rozmowy z mieszkańcami okolicy – które potem dostarcza miesięcznie 30 ubogim włoskim rodzinom, czyli 104 osobom, natomiast w planach jest objęcie pomocą kolejnych 30 potrzebujących. Ponadto stowarzyszenie regularnie udziela korepetycji uczniom szkoły w pobliżu siedziby oraz prowadzi wiele inicjatyw społecznych. Jedną z nich jest organizowany co roku turniej piłki nożnej dla dzieci „Il calcio alla pedofilia” („Kop w pedofilię”), z którego dochód jest przekazywany organizacji wspierającej ofiary pedofilii. Inne duże wydarzenia to organizowane przez Wolf of the Ring 2-3 razy na rok turnieje sztuk walki.
Poza tymi działaniami LA organizuje wiele różnych mniejszych wydarzeń zarówno zamkniętych, przeznaczonych dla swoich członków – takich jak wyprawy górskie czy – jak i otwartych, takich jak konferencje, prezentacje książek, koncerty, zbiórki materiałów dla przedszkola włoskiego za granicą i wiele innych. Jest to bardzo imponująca działalność, jednak tym, co zawsze najbardziej rzuca się w oczy przy każdym spotkaniu z tą organizacją jest łączące jej członków poczucie braterstwa, które sprawia, ze wszyscy z radością i zapałem angażują się we wspólne inicjatywy, a potem wspólnie wypoczywają i bawią się. Ta bliskość i udana współpraca wróżą dalszy szybki wzrost Stada Wilków z Północy.
Sylwia Mazurek
Postwojenna idea Europy Oswalda Mosleya
Postać Oswalda Mosleya jest bez wątpienia znana Czytelnikom pisma „Szturm” z jego działalności przedwojennej. Po II wojnie światowej lider BUF był jednym z pierwszych, którzy odeszli od zdyskredytowanej przez wydarzenia wojenne idei faszyzmu Dążył do zbudowania „nacjonalistycznej międzynarodówki”.
Oswald Mosley urodził się 16 listopada 1896 roku w rodzinie arystokratycznej. W wieku 22 lat został wybrany do Izby Gmin. Reprezentował Partię Konserwatywną. Po konflikcie z działaczami partii przeniósł się do Partii Pracy, a następnie 6 marca 1931 roku powołał do życia Nową Partię (The New Party) o charakterze antyliberalnym i autorytarnym, dla której największą wartością był organiczny, korporacyjny naród. W 1932 roku wydał swoją pierwszą książkę pt. „Większa Brytania” (The Greater Britain). Wyłożył w niej analizę problemów gospodarczych dotykających Wielką Brytanię oraz przedstawił sposoby ich rozwiązania.
1 października 1932 roku Mosley powołał Brytyjską Unię Faszystów (British Union of Fascists). Unia wyrosła na fali kryzysu ekonomicznego – faszystowskie hasła zyskiwały szeroki odzew w społeczeństwie. Utrzymywano bliskie stosunku z europejskimi faszystami oraz niemieckimi nazistami. Ugrupowanie szybko zyskiwało nowych członków. Jednak na skutek prowadzenia agresywnej polityki w stosunku do oponentów oraz poprawy sytuacji ekonomicznej państwa około 1935 roku nastąpiła marginalizacja ugrupowania.
W momencie wybuchu II wojny światowej Mosley został internowany. Opuścił areszt w listopadzie 1943 roku. W 1948 roku wrócił do polityki, utworzył Ruch Zjednoczenia (Union Movement), który liczył maksymalnie 8 tys. członków, w szczytowym momencie. Program organizacji opierał się na przedwojennych zasadach BUF z jednym zasadniczym wyjątkiem. Celem organizacji miała być nie silna, zjednoczona Wielka Brytania, ale Europa. W 1973 roku ugrupowanie zmieniło nazwę na Partia Czynu (Action Party) i w tym samym roku zdobyło 6 miejsc w Radzie Większego Londynu. Trzeciego grudnia 1980 roku Oswald Mosley zmarł pozostawiając partię bez ideowego przywódcy.
Powojenna idea czołowego brytyjskiego faszysty skupiała się wokół Europy. Europy – narodu, silnego państwa (złożonego z państw Europy zachodniej), które stanowiłoby alternatywę dla konfliktu ZSRS – USA. Według Mosleya naczelną rolę w przyszłym państwie europejskim powinien odgrywać rząd wraz z parlamentem. Wybory do tych organów miały mieć charakter demokratyczny. Mieszkańcy poszczególnych państw nie powinni obawiać się utraty własnej tożsamości narodowej. 1 marca 1962 roku Oswald Mosley doprowadził do spotkania w Wenecji, gdzie podpisano „Deklarację Europejską”, w której wyłożono zasady budowy nowego imperium.
Poniżej znajduje się pełny zapis "Europejskiej Deklaracji" zatwierdzony i podpisany na konferencji w Wenecji 1 marca 1962 roku:
My, Europejczycy, świadomi tradycji pochodzącej z klasycznej Grecji i Rzymu, pochodzącej z cywilizacji, która od trzech tysięcy lat dawała piękno, naukę oraz przywództwo ludzkości, dawała poczucie przynależności do wspaniałej rodziny, w której kłótnie ukazały heroizm naszych ludów, jednak której podział w przyszłości może zagrozić destrukcją, zagładą i triumfem obcych wartości podobnym do upadku geniuszu Hellady deklarujemy przywiązanie do naszego europejskiego ducha i krwi, które proponujemy nowym pokoleniom, muszącym zmierzyć się z rozbiciem, materializmem oraz siłami walczącymi z naszą historią, siłą naszej gospodarki i świętością naszych tradycji.
Dajemy inspirację, ideały, które nigdy nie zginą.
- Idea Europy - narodu powinna jak najszybciej stać się faktem. Oznacza to, że Europa powinna posiadać wspólny rząd zajmujący się polityką zagraniczną, obroną, polityką fiskalną, rozwojem technologicznym. Nie oznacza to amerykanizacji prowadzącej do zmieszania ludów europejskich, co nie jest ani pożądane ani możliwe.
- Rząd Europejski powinien być wyłaniany w powszechnym głosowaniu wszystkich Europejczyków, co 4 lata. Każda partia powinna mieć możliwość uczestniczenia w wyborach. Wybrany w ten sposób Parlament będzie mógł powołać Rząd, który może odwołać tylko większością 2/3 głosów. Rząd powinien mieć pełnię władzy - to on wypełni wolę wyborców i wprowadzi Europę w nowy wiek.`
- Parlamenty narodowe w każdym państwie Europy – narodu powinny mieć pełnię władzy w zakresie kultury oraz spraw społecznych. Jednak będą podlegać Parlamentowi Europejskiemu w sprawach finansowych, uznawać jego gospodarcze przywództwo.
- Przywództwo ekonomiczne powinno być prowadzone za pomocą mechanizmu kontroli płacy i cen. Po pierwsze, aby zapewnić uczciwą konkurencję w tych samych branżach poprzez wypłatę tych samych pensji czy emerytur i zachować równy udział w zysku jaki wypracuje nauka dla rynku, aby ograniczyć jego wahania. Pozwoli to na zmniejszenie bezrobocia oraz podniesienie poziomu życia. Kapitał i kredyty zostaną udostępnione słabszej części kontynentu, aby pomóc się jej rozwinąć.
- Interwencja Rządu w gospodarkę jest możliwa w trzech wypadkach: regulacji wynagrodzeń i cen, kiedy pojawią się monopole oraz gdy długoterminowy zakup produktów rolnych i innych podstawowych będzie konieczny do stworzenia „trzeciego systemu producentów”. Systemu opierającego się na wolnym społeczeństwie, niezależnym od amerykańskiego kapitalizmu oraz biurokracji komunistycznego tyrana. Naszym obowiązkiem jest europejska solidarność, wzajemna walka z degeneracją europejskiego życia i jego wartości, które jawnie i po kryjomu atakuje komunizm.
- 6. Znacjonalizowane do tej pory przedsiębiorstwa będą lepiej zarządzane przez pracowników i syndykaty niż przez biurokrację. Jednak system regulacji płac i cen w pełnym rozwoju zrodzi pytanie o zasadność kierowania przemysłem przez rząd. Przyniesie taki dobrobyt, iż pracownicy nie będą musieli zastanawiać się nad kontrowersjami cechującymi XIX wiek.
- 7. Powołanie Europy – narodu jako trzeciej siły na świecie będzie wystarczające do utrzymania pokoju. Głównym celem europejskiego Rządu powinno być zapewnienie bezpieczeństwa oraz dążenie do wycofania się Rosji oraz USA z terenów Europy. Europa musi być tak silnie uzbrojona jak USA i Rosja, dopóki wzajemne rozbrojenie tych mocarstw nie zostanie osiągnięte z inicjatywy europejskiego przywództwa. Europa nie powinna mieć obaw związanych z trudnościami gospodarczymi, które spowoduje rozbrojenie, jakie ma kapitalistyczna Ameryka ani nie pragnąć imperialistycznej agresji, jak to robi komunistyczna Rosja.
- Pojawienie się Europy jako trzeciego mocarstwa pozwoli na rozwiązanie politycznej i militarnej dominacji ONZ ponieważ trzy potęgi będą zdolne do porozumienia się między sobą. Światowy pokój zostanie utrzymany dzięki współpracy i wzajemnemu zrozumieniu tych mocarstw reprezentujących rzeczywistość, a nie iluzję i hipokryzję. Produkcja broni nuklearnej ograniczy się do tych trzech potęg dopóki nie zostaną osiągnięte i zabezpieczone wzajemne rozbrojenia.
- Kolonializm powinien zostać zakończony. Powinny zostać utworzone państwa afrykańskie, w których władzę sprawowaliby ludzie pochodzenia afrykańskiego. Takie państwa powinny stanowić 2/3 powierzchni kontynentu. Pozostała 1/3 powinna posiadać mieszane rządy złożone z ludzi pochodzenia europejskiego i afrykańskiego. W krajach czysto afrykańskich, każdy Europejczyk, który zdecyduje się na pozostanie tam, powinien być pozbawiony praw do głosowania. Będzie w tym samym położeniu jak każdy inny, mieszkający w obcym kraju. Zostaną mu zagwarantowane podstawowe prawa do ludzkiego życia w ramach społeczności. Te prawa zostaną uzgodnienie wzajemnie między terytoriami europejskimi i afrykańskimi. Rządy mutlirasowe upadają, przepełnione zachodnią ideą jeden człowiek – jeden głos; nie są w stanie rozwiązywać swoich problemów. Europa musi zdecydować, co chce utrzymać, a z czego zrezygnować. Zjednoczeni Europejczycy będą mieli większe możliwości decydowania o sobie. Dzisiaj brakuje nam tej siły, musimy trzymać się tego co jest nam niezbędne do życia, szczególnie tam, gdzie Europejczycy są zagrożeni na terytorium Afryki .
- Przestrzeń w pełni zjednoczonej Europy, rozciągającej się na ziemiach wyzwolonych przez wycofanie się amerykańskich i rosyjskich wojsk, złożonej z brytyjskich dominiów i innych europejskich terytoriów zamorskich oraz około 1/3 Afryki to wymóg pełnej przestrzeni życia Europejczyków, gdzie będziemy zarazem producentami i konsumentami. To system wolny od lichwy, kapitalizmu, anarchii i komunizmu. W szerokim regionie zamieszkałym przez nasz naród, geniusz nowoczesnej nauki powinien połączyć się z kulturą trzech tysiącleci i pozwolić na osiągnięcie coraz wyższych form życia Europejskiego, które nadal będą inspiracją dla ludzkości.[1]
Działania Mosleya to jedne z pierwszych, których celem było powołanie „międzynarodówki” nacjonalistycznej po II wojnie światowej oraz doprowadzenie do powstania europejskiego superpaństwa przy jednoczesnym ograniczeniu wpływów USA i ZSRS. Sama inicjatywa nie uzyskała większego rozgłosu, jednak wyznaczyła kurs w europejskim nacjonalizmie, który do dziś jest aktualny. Kolejne pokolenia nacjonalistów próbują nawiązywać relacje z działaczami z innych państw, pomimo często trudnych zaszłości historycznych.
Tomasz Kosiński
[1]Mosley O., My life, London 2006, s. 363-367 tłum. T.Kosiński źródło: http://www.konserwatyzm.pl/artykul/11321/postwojenna-idea-europejska
Kultura ludowa rogiem obfitości dla kultury polskiej
Polska kultura swoje bogactwo i rozmaitość od wieków zawdzięcza tak zwanej kulturze ludowej. A czym owa kultura ludowa jest? Jest to ogół wytworów, wartości i znaczeń wypracowanych, jak chociażby tylko używanych w ramach społeczności wiejskich. W swoich podstawowych zrębach, wywodząc się z jednolitej formy z czasów przedchrześcijańskiej kultury etnoplemiennej, została ona uformowana w średniowieczu. W toku jej dalszego rozwoju przyswajała sobie wytwory pozostałych warstw społeczeństwa polskiego. Na jej elementy składają się kolejno: pierwiastki archaiczne, elementy oryginalne oraz zapożyczenia wewnątrzetniczne oraz interetniczne. W przeciwieństwie do kultury narodowej, kultura ludowa wykazuje nieraz poważne zróżnicowanie regionalne będące efektem względnej izolacji oraz odmiennych warunków środowiskowych takich jak: gwara, dialekty, stroje ludowe czy sztuka i rzemiosło. Ze względu na charakter relacji łączącej kulturę ludową z kulturą całego naszego narodu, używa się czasem określeń ,,mała” i ,,wielka” tradycja czy ,,kultura cząstkowa” Lecz życie wiejskie, a przede wszystkim jego materialne wytwory, bardzo często zajmowało także artystów, dla których ludowość była inspiracją.
Już w czasach romantyzmu polscy artyści czerpali z kultury ludowej. Jeden z najbardziej znanych muzyków owej epoki, Fryderyk Chopin, był w tym zacnym gronie. Już za młodu interesował się bowiem muzyką ludową[1]. Gdyby się nią nie interesował, pewnie nie powstałyby takie działa jak „Mazurki” ( op.6, 7, 17, 24, 30, 33, 41, 50, 56, 59, 63, 67, 68 )[2], „Fantazja na tematy polskie op.13”, „Krakowiak op. 14”, „Rondo a la Mazur op.5” oraz „Pieśni op.74”. Natomiast w utworach Adama Mickiewicza – jednego z polskich wieszczów narodowych także nie trudno doszukać się motywów ludowych. Adam Mickiewicz szeroko porusza tematykę ludową w ,,Balladach i romansach” zawartych w pierwszym tomie jego poezji wydanym w 1822 r. Do tego cyklu należą m.in. ballady ,,Romantyczność”, ,,Świteź” i ,,Świtezianka” . Oprócz wyżej wymienionych są jeszcze dwa znane dzieła takie jak ,,Dziady” a dokładnie ich druga część oraz ,,Konrad Wallenrod” . Juliusz Słowacki zafascynowany także ludowością stworzył natomiast dramat ,,Balladyna”.
Polska wieś nie przestawała inspirować polskich artystów kolejnego okresu w sztuce zwanego Młodą Polską. Jednym z nich był Kazimierz Przerwa-Tetmajer. W jego twórczości do motywów ludowych nawiązują m.in. utwory: ,,Jak Janosik tańczył z cesarzową”, ,,Ballada o Janosiku i Szalomonównie Jadwidze” oraz cykl: ,,Na skalnym Podhalu” , do którego należą: ,,Bez co się święci dostali na kępę” i ,,O Panu Jezusie i zbójnikach”. Stanisław Wyspiański nazywany czasem czwartym wieszczem narodowym[3], zawarł w swym najbardziej znanym utworze ,,Wesele” element kultury ludowej czyli tytułowe wiejskie wesele, które jest w tym przypadku symbolem, podobnie jak występujący w ostatniej scenie chochoł. Władysław Reymont w swym dziele ,,Chłopi” szeroko opisał obyczaje i obrzędy panujące na wsi. Wszystkie święta i uroczystości o charakterze religijnym, kultowym stanowią bowiem obok perypetii bohaterów ich główną treść. Cyprian Norwid w swych słowach idealnie określa sposób inspiracji polska wsią przedstawiany za tych dwóch epok:
I stąd największym prosty lud poetą
Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi,/
A wieszcz periodem pieśni i profetą,
Odlatującym z pieśniami od ziemi.
Mało kto wie też, że w czasach przez większość ludzi krytykowanego socrealizmu, również czerpano z bogactwa ludowego w postaci folkloryzmu. Zaproponował je prof. dr hab. Józef Burszta, wtedy znany polski etnolog. Miejmy nadzieję że również dziś poszczególni znani muzycy i jednocześnie kompozytorzy tacy jak chociażby śp. Henryk Mikołaj Górecki który czerpiąc z ludowości skomponował miedzy innymi: „Amen. op. 35” (1975), „Szeroka woda op. 39” (1979) oraz „Pięć pieśni kurpiowskich” (2002), stanął na wysokości postawionego im zadania aby skutecznie zaczerpnąć ze źródła jakim jest nasza wspaniała polska kultura ludowa.
Dla mnie osobiście polska kultura ludowa i jej propagowanie jest ważne, gdyż jest wizytówką regionu z którego pochodzę a przy tym mojego kraju. Dlatego uważam, że obowiązkiem każdego, kto nazywa siebie polskim nacjonalistą czy narodowcem jest promowanie i przypominanie, iż istnieje coś takiego jak polska kultura ludowa i że jest ona elementem który wzbogaca naszą kulturę narodową poprzez niezaprzeczalny fakt nieustannego brania od niej przez polskich artystów tego co najlepsze.
[1] Chomiński J. M., Chopin, Kraków, wyd. PWM, 1978, s. 35.
[2] Chopin F., Mazurki, Kraków, wyd. PWM, 1989.
[3] Bajda J., Młoda Polska, [w]: A to Polska właśnie, Wrocław, wyd. Dolnośląskie, 2003.
Samopomoc
Według najnowszych danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny, w czerwcu bieżącego roku w biedzie żyje około 3 milionów Polaków. I wbrew zaklęciom rządu, polityków czy innych użytecznych debili, ta liczba nie ulega zmianie. Tak więc rok w rok, prawie osiem procent Polaków musi myśleć jak wyżywić siebie i swoją rodzinę za mniej niż 540 zł miesięcznie! No ale dobra, idźmy dalej. Przytoczę teraz coś związanego z sytuacją naszego rodzimego rynku pracy. Znów GUS i znów porażający komunikat: co szósty Polak pracuje na umowie śmieciowej. Teraz oddajmy głos PCK, który przed rokiem opublikował raport z bardzo jasnym przesłaniem: pół miliona polskich dzieci jest niedożywionych w takim stopniu, że uniemożliwia to im prawidłowy rozwój psychofizyczny. Dodajmy do tego stale zwiększające się koszty życia, coraz bardziej nawarstwiające się konsekwencje kryzysu finansowego i nieudolnej polityki gospodarczej naszych elit, rozwarstwienie społeczne
i wzrastające zadłużenie naszych miast, a otrzymamy obraz państwa nieuleczalnie chorego
i rozkładającego się. Uperfumowanego trupa, który już nie tyle co działa tylko w teorii ale nie działa w ogóle. Kolonię nowoczesnego świata, w której prawo stanowią brukselscy panowie
i finansowi bonzowie, a dla obywateli przewidziany jest los mrówek pracujących dla dochodu i pomyślności kogoś innego. Powiedzmy to sobie otwarcie: kapitalizm, który jeszcze u progu tej tak zwanej transformacji ustrojowej opisywany był jako środek na rozwiązanie naszych problemów, dziś zwyczajnie się nie sprawdził. Zostaliśmy przemieleni przez mechanizmy, których istnienia nie przewidywaliśmy i wobec których stanęliśmy zupełnie bezbronni. Tak tylko wręczyliśmy naszym wrogom najlepszą broń i pozwoliliśmy zakuć się w kajdany. Skoro więc system w naszym kraju zawodzi, a aparat państwowy nie jest w stanie przedstawić jednego i spójnego rozwiązania problemów egzystencjalnych, jakie występują wśród ogromnej rzeszy Polaków, to co na to wszystko odpowiedzą nacjonaliści?
Gdy już ostatecznie został pogrzebany polityczny projekt nazwany Ruchem Narodowym, przeczytałem w jednej z wielu gorących internetowych dyskusji jakie wtedy wybuchły, że problem z naszym szeroko pojmowanym ruchem nacjonalistycznym objawia się najpełniej w tym, że termin „aktywizm społeczny” pojawia się u nas, w naszej publicystyce bardzo często, ale nikt z nim nic nie robi. Że odmienia się go przez wszystkie możliwe przypadki, ale nie łączy się z tym żadne konkretne działanie obliczone na zbudowanie czegoś trwałego i długofalowego. Dlaczego tak się dzieje? Według mnie odpowiedź brzmi: bo brak nam spójnego programu. I to wszystko w sytuacji, gdy wokół siebie widzimy wiele różnych przykładów: Grecja, Włochy, Francja, Hiszpania, setki różnych koncepcji i planów: sprawdzonych i przetestowanych, które to przy odpowiedniej modyfikacji, mogą przynieść nam wiele korzyści. Mam nadzieję, że mój tekst i moja propozycja takiego programu stanie się zalążkiem szerokiej dyskusji na ten temat.
Przede wszystkim musimy przestawić swoje myślenie na zupełnie nowe tory. W działalności społecznej nie ma fajerwerków, nie chodzi w niej o to by pokazać się przed innymi ludźmi czy grupami działającymi w naszym kraju. Każda taka akcja musi być obliczona na to by spełnić postawione przed nami oczekiwania i by najprościej rzecz ujmując pomóc; tak powtórzę to jeszcze raz na wszelki wypadek jakby ktoś to przeoczył: na to by pomóc, bo jeśli nie, to wszystkie nasze działania i cały organizacyjny wysiłek nie ma najmniejszego sensu. Pierwszy krok to stworzenie konkretnego mechanizmu działania. Stałego i niezmiennego, tak by podejmowane przez nas akcje spełniały postawione cele. Gdy już będziemy mieli plan i stały schemat trzeba będzie wyłonić liderów. Tymi liderami musimy być my. Musimy być ludźmi, którzy wynajdą potrzebujące rodziny i sposoby, by odpowiedzieć na ich problemy i im pomóc. To na nas, na nacjonalistach musi spoczywać główny ciężar organizacyjny w akcjach tego rodzaju. Następnym krokiem jest stworzenie sieci kontaktów i wolontariuszy. Jak duża ona będzie i kto będzie do niej należał? To już zależy od pomysłowości i sprawności samych liderów. Warto pamiętać, że nie trzeba być nacjonalistą by dawać korepetycje dzieciakom z biednej dzielnicy, nie trzeba być nacjonalistą by odrestaurować plac zabaw na zniszczonym osiedlu czy podarować prezent na Dzień Dziecka. Takich ludzi znajdziemy wielu i to dzięki nim nasze kampanie mają szansę na sukces, a sukces w tym przypadku równoznaczny jest z realnym polepszeniem warunków egzystencji naszych Rodaków. Działanie tam gdzie System zawodzi, jest działaniem poza jego ramami, które w dalszej konsekwencji nieuchronnie przemieni się w działalność przeciwko niemu. Sieć: lider – wolontariusz – kontakt, którą tutaj opisałem, równie dobrze można z powodzeniem przenieść na szerszy grunt społeczny: organizując w ten sposób osiedla i dzielnice. To daje nam niezwykłą szansę na organizacyjne wzmocnienie i wyjście nacjonalizmu ze stagnacji w jakiej się obecnie znalazł.
Polską scenę narodową śledzę już od dobrych pięciu lat. To pewnie nie jest dużo, bo znajdą się wśród czytelników ludzie z większym stażem i z większym doświadczeniem. Ale z całą pewnością to wystarczająco, by stwierdzić ogromną zmianę światopoglądową jaka zaszła
w tym środowisku. Do niedawna głosy o potrzebie nowego kierunku działania, czy zmiany priorytetów były albo w ogóle niesłyszalne, albo tak nieliczne, że traktowano je z ogromną pobłażliwością. Dziś zmieniła się nasza mentalność, otworzyły się oczy i pojawiła się świadomość tego co należy zrobić, żeby pójść naprzód. Teraz jeszcze tylko do tej świadomości dodajmy czyny i odrobinę skoordynowanego wysiłku organizacyjnego. To nam wszystkim wyjdzie na dobre!
Dawid Kaczmarek
Współczesna polska świadomość narodowa: pozytywne i negatywne jej aspekty na konkretnych przykładach Część 1
Słowo wstępne
Jako osoby mające na uwadze szeroko pojmowaną ideę narodową, przyjmując naród, jako najważniejszą i najcenniejszą część społecznego ładu, powinniśmy skupiać się głębiej nad zjawiskiem polskiej świadomości narodowej, nad jej kondycją i nad tym, jak ją usprawnić na lepsze, poprzez swoje działanie.
Nie będzie to tekst wychwalający w czysto „szowinistycznym stylu” (od czego m.in. polski nacjonalizm musi się odcinać i to robi), ani też „urągający polskości”. Artykuł ten to obiektywna próba określenia, w co naszej współczesnej polskości jest pozytywne, a co negatywne. Tekst ten został stworzony w celu głębszego uświadomienia – kim jesteśmy, jako Polacy we współczesnych czasach: jakie mamy wady, nad którymi musimy pracować, oraz jakie mamy zalety – które trzeba pielęgnować.
Pozytywów i negatywów jest wiele w polskiej świadomości narodowej. W tym artykule skupimy się na najważniejszych z nich. Z pozytywów szerzej: tradycjonalizm wraz z przywiązaniem do szeroko pojmowanej kultury łacińskiej, oraz zjawisko, które określimy potocznie mianem „Polak potrafi” – inaczej mówiąc – „narodowa zaradność życiowa”; natomiast do negatywnych: zanik solidarności międzyludzkiej oraz coś, co w tym artykule nazwiemy terminem: „narodowe zrzędzenie”.
„Świadomość narodowa” – co to w ogóle jest?
Trudno ten termin jednoznacznie dookreślić. Oprzemy się na definicji ze słownika PWN:
świadomość narodowa; zbiór przekonań o przynależności do określonego narodu, postrzeganie i rozumienie jego dziejów, zespół wyobrażeń o jego przeszłości, teraźniejszości i przyszłości oraz poczucie więzi z członkami tego narodu.
[ http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/swiadomosc-narodowa;3984379.html ]
Mało tego - świadomość narodowa według tej definicji związana jest także ze świadomością historyczną. Ta ostatnia określa wyobrażenia skąd dana nacja ma pochodzić.
Idąc dalej – autor tego artykułu uważa, że „zbiór przekonań o przynależności do określonego narodu” jest lekkim niedookreśleniem i uogólnieniem i wynika ze specyfiki definicji. Według niego, świadomość narodowa na pewno jest również zgrupowaniem ogólnych cech, jakim dana zbiorowość się charakteryzuje – powoduje, że jest indywidualna, wyjątkowa w porównaniu z innymi nacjami w Europie – patrząc szerzej – na świecie. Świadomość narodowa np. dla Irlandczyków będzie oznaczać „irlandzkość” dla Polaków - „polskość”. Oczywiście „ogólne cechy” mylnie można przyrównać z terminem „stereotyp narodowy” – wyobrażenia, opinie, oceny, uogólnienia, wzorce przyjmowane bezkrytycznie i powielane w mentalności społecznej, nie zawsze związane z realnym światem. Na przykład stereotypem narodowym jest: „Polak to pijak” – oznacza, że każdy Polak ma być pijakiem, a prawda – czyli rzeczywistość świata realnego jest zupełnie inna: nie każdy Polak chodzi pod sklepem, ciuła po dwadzieścia groszy by mieć na tanie wino, ale każdy z nas, jako Polak, miał zapewne w rodzinie dalszej lub bliższej osobę, która miała problem z alkoholem.
Pozytyw pierwszy:
Tradycjonalizm, Kościół, przywiązanie do kultury łacińskiej
Na początku tego wątku omówimy tradycjonalizm. Wydaje się, że nie trzeba wyjaśniać, co „tradycjonalizm” jako pojęcie oznacza. Odnieść je można do gamy wielu kwestii, np. pamięci przodków, pamięci historycznej – losów swojego narodu i państwa, do pamięci rodzinnej czy ogólnego „nieodcinania się od korzeni”. Widoczne jest to w obchodach patriotycznych, historycznych, „ku pamięci” bohaterów narodowych. Przykładem niech będzie 11 Listopada czy 3 Maja w kwestii wywieszania flagi. Oczywiście, wielokrotnie zdarza się, że pojedyncze osoby robią to bez idei, automatycznie – jak roboty. Zdarza się, że uczynki takie wdrażane są w życie według zasady: „sąsiad wywiesił flagę, to też to zrobię –
nie chce wyjść na głupka”. Często obecny demoliberalny system wykorzystuje „tradycjonalizm” w formie typowego „płytkiego patriotyzmu”, aby przekonać do siebie ludzi – zyskać „poklask” pośród „tłumu”. Pomimo wspomnianego „robotowania”, „małpowania” oraz wykorzystywania patriotyzmu przez obecny system do własnych celów, ważnym pozostaje podkreślenia fakt, że na jakimś poziomie „pierwiastek tradycjonalizmu” jest widoczny pośród członków narodu polskiego, zwłaszcza z perspektywy pojedynczej jednostki. Bardzo ważnym to pozostaje w porównaniu z innymi nacjami w Europie, które powoli zaczynają same z siebie odcinać się od „ścieżki tradycjonalizmu”, a więc i swoich korzeni. Przykładem niech będzie współczesna Szwecja.
Duży wpływ na tradycjonalizm polski ma szeroko pojmowany katolicyzm – już nie jako wiara i religia, a system wartości rozumiany tutaj głównie jako „spuścizna przodków”. Pomimo tego, że współczesna część członków narodu polskiego w jakiś sposób odcina lub odcięła się od religijności, jednak tradycjonalizm jest zawarty w jakimś stopniu na poziomie pojedynczych jednostek pomimo tego. Warto zastanowić się, co jest powodem tego, że ludzie odcinają się od Kościoła, a dokładnie – od jakiego „Kościoła” – w jakim rozumowaniu i pojmowaniu.
Większość polskiego społeczeństwa stawia wielokrotnie znak równości pomiędzy Kościołem a instytucją. Chciałbym tu podkreślić, że zdarzało się kilkakrotnie w historii polski, kiedy to instytucja Kościoła Katolickiego działała na szkodę Polski. Przykłady? Chociażby wspieranie jednego z zaborców – dynastii habsburskiej podczas pierwszego okresu zaborów w końcu XVIII w. W tym to czasie Stolica Apostolska swoje wpływy widziała w Austrii a nie w upadającej pierwszej Rzeczpospolitej. Innym przykładem negatywnego wpływu Kościoła Katolickiego, jako instytucji, widoczny był podczas Powstania Listopadowego – wtedy to działania ruchu oporu przeciwko rosyjskiemu zaborcy oceniane były przez Stolicę Apostolską jako złe. Argument jaki stosowała Stolica Apostolska dotyczył burzenia ustanowionego porządku w Europie. Oczywiście nie chcę by moje słowa zostały odebrane jako „wroga katolicyzmu” – nie o to tutaj chodzi. Pamiętać trzeba, że z drugiej strony istniały działania Kościoła Katolickiego (jako instytucji), który wspierał naród polski w pozytywnym wymiarze, przykładami Powstanie Styczniowe, wspieranie polskiego ruchu oporu podczas okupacji niemieckiej i sowieckiej, a zwłaszcza tej drugiej - w okresie PRL-u. Podkreśla to tylko, że historia nie jest czarno biała.
Jak to się ma we współczesnych czasach? Polacy mniej przychylnie patrzą na Kościół Katolicki jako instytucję – bardziej radykalnie (przyjmuje to formę antyklerykalizmu) lub umiarkowanie (obserwacja poczynań z przymrużeniem oka na poczynania kleru). Wydaje mi się, że głównym powodem tego są współczesne afery o tle pedofilskim oraz nadużywanie władzy kleru w przestrzeni publicznej, chociażby w zyskiwaniu ziemi i funduszy. Innymi powodami mogą być pojedyncze historie, w których ktoś w jakiś sposób został dotknięty w negatywny sposób przez działania Kościoła (jako instytucji – będę podkreślał to do końca wątku związanego z tradycjonalizmem). Relacjonować i podważać tego się nie da – są to fakty, które obciążają Kościół jako instytucje nie radzącą sobie ze swoimi wewnętrznymi problemami strukturalnymi we współczesnych czasach.
W tym akapicie dla niektórych może być swoistym szokiem analiza pewnego znaczącego zjawiska. Na przestrzeni dziejów zauważalna była, wręcz istniała zawsze, swoista „polska schizofrenia katolicka”. O co dokładnie chodzi? Naród polski na przestrzeni dziejów wielokrotnie negatywnie odnosił się do Kościoła jako instytucji, jednakże był przywiązany do chrześcijaństwa w obrządku, religijności oraz tradycji. Można to tutaj określić jako pewien rodzaj „spuścizny przodków”. Zdarzało się też często w losach narodu polskiego, że „instytucja” wraz z „obrządkiem” w pewien sposób łączyły. Gdyby to tak rozpisać na wykresie, najprawdopodobniej okazałoby się, że na przestrzeni dekad czy stuleci, społeczeństwo polskie raz było przychylne instytucji kościelnej, a raz nie. Jednakże gdybyśmy podobny wykres zrobili pod względem „czczenia spuścizny przodków” okazałoby się, że zachowana pozostałaby linearna ciągłość. Przytoczona „spuścizna przodków” w katolicyzmie widoczna jest i dziś. Przykłady? Pomimo niechęci niektórych osób wobec instytucji kościelnej chrzci się jednak dzieci, przystępują one do komunii – coraz rzadziej do bierzmowania; obchodzi się święta w wymiarze religijnego ducha – zwłaszcza Bożego Narodzenia.
W kwestii Kościoła Katolickiego ważnym podkreślenia pozostać musi dla czytelnika ten oto akapit. „Katolikos” czy „Catolicos” z greki oznacza „powszechny”, a więc ma wymiar w odniesieniu do wspólnotowości. I to właśnie znaczenie jest tutaj bardzo ważne – „katolicki” wpisuje się w polski tradycjonalizm, nawet, jeśli nie jest się już „religijnym człowiekiem” czy wrogiem kleru. Czy tego chcesz czy nie – jako Polak – na obecną chwilę nie odetniesz się od tego, że Kościół Katolicki miał wpływ na jego losy przez duży okres czasu, „wgryzł się” w jego funkcjonowanie, stał się jego „częścią”. Oczywiście mówiąc tutaj o „części” nie mam na myśli instytucji, tylko części kultury. Przykłady? Może dzisiaj mało osób nie je mięsa w piątek, ale na pewno spotyka na swej drodze kolegów i przyjaciół mających imiona Piotrek czy Paweł… A te imiona skądś się wzięły – od Apostołów… Rozwijając ten wątek szerzej –
jako Polacy powinniśmy się cieszyć, że te imiona funkcjonują w narodzie polskim i są częścią kultury, bo już niektóre europejskie nacje mają z tym problem i ulegają kulturowej dezintegracji… Przykładem Wielka Brytania, gdzie w Londynie najbardziej popularnym nadawanym imieniem współcześnie jest… Mohamed. Co to oznacza? Dopóki pierwiastki obcej cywilizacji dla Europy – a jest nim islam, rozumiany tutaj jako kultura – nie będzie miał wpływu w sprawach codziennych na chociażby nadawanie imion, to w konsekwencji dana nacja ocali swoją tożsamość.
Przejdziemy teraz do kwestii „przywiązania do szeroko pojmowanej kultury łacińskiej”. Częściowo pokrywa się to z tradycją Kościoła Rzymskokatolickiego (m.in. w kwestii przyjmowania imion) czy wcześniej wspomnianym tradycjonalizmem. Nie trzeba wyjaśniać, co było głównym zapieczętowaniem tego – chrzest Mieszka I w 966 r., uznawany równoznacznie z „chrztem polskim” (co nie jest do końca prawdą – raczej określić to trzeba mianem „skrótu myślowego” – ilu „pogan” żyło na naszych ziemiach, którym np. Bolesław Chrobry wybijał zęby albo przebijał genitalia za odprawianie „zabobonnych” praktyk, a co z „reakcją pogańską” z lat 30. XI wieku?... Ale to już zupełnie inny wątek i inna historia).
Rok 966 r. zapoczątkował „przywiązanie” kraju Polan do kultury łacińskiej: nie prawosławnej czy muzułmańskiej, a spuściźnie zachodniego Rzymu.
Co w związku z tym oznacza w rozumowaniu czasów współczesnych? Polacy - jako jedna z niewielu nacji utrzymujemy ten status w Europie. Drugą taką nacją wartą przytoczenia są nasi bratankowie – Węgrzy. W konsekwencji określa to naszą tradycję, do której się odwołujemy, naszą historię oraz pewien dyskurs na przyszłość. Wgryza się we wcześniej opisywany tradycjonalizm i katolicyzm rozumiany tutaj jako nie-instytucja, a „powszechność” – „katolicyzm społeczny”, moralność i obyczajowość. Na chwilę obecną, na 2015 rok, podświadomie każdy Polak wie, że jest w Europie, przez lata nie widział w Polsce meczetów (pomijam zasymilowanych polskich Tatarów), no może czasem cerkwie czy protestanckie zbory.
Podsumowując – tradycjonalizm i przywiązanie do kultury łacińskiej był, jest i będzie pierwiastkiem pronarodowym. We wcześniejszym artykule o imigracji wspominałem o rozpadzie więzi narodowo-kulturowych – jest to kolejne zjawisko widoczne na równi z przywiązaniem do kultury łacińskiej i tradycjonalizmem. Stwierdzić można, że istnieje ono na zasadzie pewnego dualizmu społecznego. Nie jest ono tak silne jak np. we Szwecji, jednakże zauważa się ono w przestrzeni zwłaszcza publicznej, i mniej – w codziennym życiu. Tradycjonalizm wraz z przywiązaniem do kultury łacińskiej to ostatnia „deska ratunku” dla istnienia polskości - pomimo tego, że staje się ona powoli archetypem w postaci wywieszania chociażby flagi w 11 Listopada.