W różnego rodzaju ruchach i organizacjach nacjonalistycznych, słyszy się wielokrotnie, że rozwój osobisty jest tym, na co dana organizacja czy grupa stawia nacisk. Jak to wygląda w praktyce, a jak wyglądać powinno i co konkretnie oznacza “rozwój osobisty”?
Nacjonalizm jest ideą, której podstawę stanowi dążenie do dobra narodu. Jak wiemy, nie bez znaczenia jest to jakimi ludźmi są reprezentanci owej idei. Z całą pewnością można stwierdzić, że stanowi to zarówno o skuteczności jak i jakości działań podejmowanych przez aktywistów. Choć na przestrzeni lat zmieniło się wiele i są to raczej pozytywne zmiany, sytuacja niestety nie prezentuje się wybitnie dobrze. Największym problemem nacjonalistów w Polsce poczynając od lat 90 była ideowa płytkość wynikająca w dużej mierze z lekceważenia potrzeby czytania, błądzenie po manowcach obcych, zgubnych wzorców nacjonalizmu czy wręcz szowinizmu, marginalizacja poprzez ograniczenie się do subkultury Skinheads oraz niestety alkohol. Na dzień dzisiejszy większość z tych kwestii została już zażegnana, jednak nie wszystkie.
Rozwój osobisty
Każdy z nas jako nacjonalista zobowiązany jest do walki przede wszystkim z samym sobą a mianowicie ze swoimi słabościami. Nie mam bynajmniej tutaj na myśli jakiejś ascezy czy czegoś w tym rodzaju. Zmaganie się z problemami narodu wymaga tak naprawdę ogromnego zaangażowania i stalowej dyscypliny którą sami powinniśmy sobie narzucać w rytmie dnia codziennego. Stając się coraz lepszymi na każdym możliwym polu poprzez pokonywane swoich własnych barier a tym samym wznoszenie się na wyżyny naszego człowieczeństwa.
Afirmacja pracy i aktywizm
Kult pracy jest czymś co stanowi jedno z narzędzi do walki o siebie i naród. Mam tutaj na myśli wkładanie ogromnego wysiłku w szeroko rozumiany aktywizm, ale również pracę zarobkową. Nacjonaliście najzwyczajniej nie przystoi być hedonistycznym, leniwym nierobem, który jeżeli już pracuje, szuka na każdym etapie tej pracy okazji do tego by sobie pofolgować, czy też “zbytnio się nie przepracowywać”. Zachowanie to łatwo przełożyć na działanie ideowe, kiedy to koledzy się organizują, dzielą obowiązkami czy też robią burzę mózgów w poszukiwaniu pomysłów bądź środków do ich realizacji, podczas gdy jeden bądź kilku pozostałych nie wkłada od siebie żadnego wysiłku lub konieczne minimum, tak aby móc jedynie “należeć” i zbierać ewentualne laury za swój rzekomy aktywizm. W tych najbardziej znanych organizacjach panuje hierarchiczna budowa, co za tym idzie “góra” decyduje, jednak tworząc niezależne struktury, każdy “szeregowy” ma spore pole do popisu, jedynym ograniczeniem jest w zasadzie potencjał inicjatywy oraz pomysłowości. Mając świadomość ciężaru zadania jakie na nas ciąży, musimy dawać z siebie możliwie jak najwięcej. Wyobraźmy sobie grupę działaczy narodowych o takim nastawieniu. Grupa składająca się z takich jednostek tworzy szalenie silny, prężny i aktywny kolektyw nawet przy niewielkiej liczebności. Jeśli zaś poszerzy swe szeregi o kolejnych im podobnych... Mamy już konkretną drużynę gotową do walki i pracy. W kwestiach pracy zarobkowej często wygląda to nie najlepiej. Czasem słychać podnoszone głosy twierdzące, że “nic z tego nie mam(wysiłku włożonego w starania), dlaczego swoją pracą mam dorabiać kolejną cyfrę na koncie kapitalisty”. Poniekąd można się z takim twierdzeniem zgodzić, zwłaszcza w sytuacji kiedy pracujemy u „Janusza biznesu”, który naszymi prawami podciera sobie cztery litery. Jednak nie do końca jest to wytłumaczenie. Możemy i musimy walczyć z wyzyskiem, jednak swoje obowiązki powinniśmy wykonywać z zaangażowaniem i sumiennością. Zapewne większość z nas ma w poważaniu opinie innych na nasz temat, jednak pamiętać musimy, że de facto wystawiamy sobą wizytówkę idei. Jako jej reprezentanci nie możemy tworzyć obrazu nacjonalisty jako lenia i nieroba. Poza tym nie każdy pracodawca jest wyzyskiwaczem. Nie bądźmy roszczeniowymi, hedonistycznymi świniami, które najchętniej żyłyby tylko z socjalu (czytaj z pracy swoich rodaków), nie dając zupełnie nic od siebie dla wspólnoty. Motywacja w tych aspektach wynikać powinna zarówno z samej idei, jednak z pomocą zjawia się tutaj również rodzima tradycja i wiara. Archetypy Bogów Swaroga- Stwórcy świata, kowala, rzemieślnika i tytana pracy jak również Peruna- Boga wojny, strażnika piorunów, męstwa, siły, honoru i odwagi, analogicznie można z powodzeniem przenieść na walkę z własnymi słabościami, jak również faktyczną wojnę prowadzoną na polu ideowym, zarówno ideologiczną jak i (w szczególności) bezpośrednią, fizyczną. Wartości jakie reprezentują, są tymi które powinniśmy celebrować głównie poprzez wcielanie ich w nasze codzienne życie [1][2][3]. Tego rodzaju postawa nie jest zapewne obca nacjonalistom kierującym się w życiu Stachniukową filozofią Kulturalizmu, którą bliżej Stoigniew przytoczył w pracach pt. „Heroiczna Wspólnota Narodu” [4] oraz „Człowieczeństwo i Kultura” [5]. Temat ten równie dobrze został nakreślony w “Politycznym Żołnierzu” Dereka Hollanda [6}. Kulturalizm to droga. Zwycięstwo nacjonalizmu to cel.
Rozwój Intelektualny
Kwestia ta jest niestety jednym z największych problemów, jeżeli chodzi o nacjonalistów. Od dłuższego już czasu portale i pisma nacjonalistyczne pracują nad tym aby zachęcać do lektury i poszerzania horyzontów. Bynajmniej nie chodzi o samo pismo „Szturm”, lecz o różne pisane źródła wiedzy. Jako naród czytamy bardzo mało, ze zrozumieniem jeszcze mniej. W naszym środowisku również uważam, że czyta się nadal zbyt mało. Rozwój poprzez naukę historii, psychologii, socjobiologii, kultury etc. jest szalenie ważnym elementem rozwoju nacjonalisty a przynajmniej być powinien. Tak naprawdę wszystko co czytamy bez względu na tematykę może nas rozwijać, ponieważ stale chłoniemy nową wiedzę, może z wyjątkiem fantastyki, choć paradoksalnie ta również czasem może przyczynić się do budowania motywacji w działaniu. Nacjonaliści czyli ci najbardziej wrażliwi na sprawy ojczyzny i rasy wykazują dużą dozę “instynktu samozachowawczego” w kwestiach dotyczących tych dwóch aspektów i działają często instynktownie. Niejednokrotnie potrafimy ustosunkować się do pewnych kwestii na “tak” lub “nie” bez zasięgnięcia wiedzy na ten temat. Bynajmniej nie jest to nic złego (zjawisko to szerzej w kontekście socjobiologicznym wyjaśnia Lech Obodrzycki w swoim artykule pt. Aksjomaty[7]) i wynika to z pewnych uwarunkowań, jednak nie możemy bazować jedynie na tym. Zajmowane przez nas stanowisko musi być zawsze argumentowane i uzasadnione. Zdaję sobie sprawę, że jest to trywialne stwierdzenie jednak realia pokazują, że niejednokrotnie na tym polu napotykamy problemy. Wiedza jest ogromną bronią, naszą tarczą przeciwko wszechobecnej wspakulturze a jednocześnie orężem do walki z nią i ze wszystkim co godzi w odwieczne prawa natury, w krew i ziemię. Moc umysłu jest tym co warunkuje tak naprawdę wszystkie nasze poczynania, jest naszym komputerem centralnym z którego wypływa każde nasze działanie. Dbajmy więc o własny umysł, dając mu najlepszy sprzęt i oprogramowanie w postaci wiedzy i pamiętajmy, że tak jak ciało nie ćwiczone karleje, tak jak duch nie hartowany upada tak i umysł nie stymulowany staje się zwykłym nieużytkiem a co za tym idzie “cofamy się”. W kontekście powyższego wywodu warto dodać, że skrajnie rzadkim zjawiskiem jest zapoznawanie się nacjonalistów ze słowem pisanym naszych wrogów. Paradoksalnie czytając artykuły, prasę czy książki na których bazują nasi oponenci możemy zrozumieć ich motywację oraz sposób działania. Staje się to naprawdę mocarnym orężem i źródłem motywacji do walki, gdy znamy pobudki kierujące stojącymi po drugiej strony barykady, dociera do nas tym bardziej jak zgubnymi są hasła przez nich głoszone, do czego prowadzą i w jaki sposób niszczą to co dla nas najważniejsze. W kwestii poruszonej już rodzimej Kultury mamy tutaj bóstwo między innymi bogactwa i mądrości- Welesa, Boga świata umarłych który cechuje się właśnie patronatem nad ludzką siłą umysłu. Zagadnieniem, któremu warto się przyjrzeć jest również inteligencja emocjonalna [8][9], innymi słowy kontrola własnych emocji i umiejętność ich odczytywania w innych, świadomego ich wywoływania bądź pozbywania się przede wszystkich w nas samych ale również w innych. Zagadnienie to jest bardzo szerokie i nie będę go tutaj rozwijał, jednak uważam, że warto zgłębić ten temat nie tylko ze względu na poprawę jakości naszego życia jaką można za pomocą tego narzędzia osiągnąć w postaci lepszego zdrowia, poprawy relacji z najbliższymi. Z punktu widzenia nacjonalisty jest to coś co może nam bardzo pomóc mając na uwadze ogromną emocjonalność w działaniach ruchów nacjonalistycznych. O ile jest ona do pewnego stopnia zrozumiała i wynika z wiary w wyznawane ideały oraz utożsamianie się z nimi o tyle często brakuje nam trzeźwego, opanowanego spojrzenia bądź reakcji.
Rozwój fizyczny i Straight Edge
Hasło”Sport-Zdrowie-Nacjonalizm” od kilku lat coraz mocniej zakorzenia się w środowisku radykalnych nacjonalistów, co jest zjawiskiem ze wszech stron pożądanym i konstruktywnym. Mniej znaną postawą jest Straight Edge [10] [11], aczkolwiek coraz bardziej gruntującą swoją pozycję w narodowych szeregach. Ludowe porzekadło mówi “w zdrowym ciele zdrowy duch” i w zasadzie wyczerpuje to cały temat, jednak dla wielu zdaje się to być niezrozumiałym. Praca nad własnym ciałem, kondycją czy umiejętnościami walki wręcz są absolutną podstawą funkcjonowania nacjonalisty w dzisiejszym zdegenerowanym świecie, pełnym alkoholu, prochów, dopalaczy i innego ścierwa. Ciało pozostające w dobrej kondycji jest podstawą, punktem wyjścia do działania a w mojej ocenie powinno również nim być w kwestii utożsamiania się z ideą narodową. Skrajną ignorancją, nihilizmem i personalizmem wegetacyjnym jest luźne czy olewkowe podejście do tego tematu w środowisku. W prostej linii z naszej idei wynika, iż kolejne pokolenie powinno dostać od nas w spadku wszystko co najlepsze. Nie są tutaj wyjątkiem geny, a wręcz powinny być podstawą. Zastanówcie się nad tym wy wszyscy z nadwagą, ci którzy właśnie odpalacie papierosa czytając ten tekst, pijący alkohol czy mający zadyszkę wchodząc po schodach. Dziedzictwo które przekazujemy potomnym jest szalenie ważnym zadaniem w kontekście budowania tożsamości i świadomości narodowej. Wielu jednak zapomina o dziedzictwie biologicznym które to de facto jest najważniejszym, gdyż najbardziej “kruchym”. Zniszczony system można obudować, zniszczoną religię również, struktury czy język i wiele innych można naprawić. Raz zniszczonej krwi, DNA nie naprawi już nikt i nic. Każdy z nas kto bywa na różnego rodzaju imprezach tożsamościowych wie o czym mowa. Niejednokrotnie możemy zaobserwować upadek i zdegenerowanie środowiska, które chce i powinno uchodzić za “światłych narodu”. Jasnym jest, że każdy z nas czasem wypije lampkę wina podczas randki, kieliszek szampana w sylwestrową noc czy łyk miodu z rogu przy obrzędowej watrze. Choć zdarzają się i tacy którzy stronią nawet od śladowych ilości. Rzecz w tym by pozostać świadomym i kontrolować własne życie, mając stale z tyłu głowy to co dzieje się z naszym ciałem i umysłem gdy wypijamy kolejne dawki trucizny. Trening fizyczny oraz SxE muszą stać się absolutną podstawą funkcjonowania narodowych radykałów.
Arystokracja Ciała i Ducha
Idea narodowa zobowiązuje. Każdy mieniący się nacjonalistą powinien a wręcz w mojej ocenie musi stale przeć do przodu wznosząc się na wyżyny człowieczeństwa, pokonując swoje słabości i lenistwo. Musimy dążyć do wzbijania się coraz wyżej niczym orły. Nie po to by patrzeć z góry na innych, lecz po to by ciągnąć w górę naszych rodaków. Dopiero kiedy, każdy/da jeden/na z nas uświadomi sobie, że tylko stając się kimś więcej, narzucając sobie samemu stal dyscypliny i wymagania co do swojej osoby jesteśmy w stanie osiągnąć więcej niż nam się wydaje. Ta praca potrwa, i nie będzie łatwa. Gdy przekracza się pewien wiek i obowiązki zaczynają się piętrzyć nie jest łatwo o aktywizm i rozwój, jednak w tym czasie powinniśmy wymagać od siebie jeszcze więcej. Plony, które zbierzemy my sami lub kolejni po nas będą tym czego dziś pragniemy ponad wszystko. Plonami są wolność narodu i kontynentu. Nacjonalizm musi się stać ideą wielkich ludzi. Nacjonaliści muszą stać się ludźmi wyjątkowymi. Nacjonalizm to Arystokracja ciała i ducha.
Sława Zwycięstwu!
Miecław Biały
Ekspansja Mocy, szlak szlachetnej krwi, pragnienie losu,
Etos półbogów, powstaliśmy z matni heroizmu,
(...)Naszego ducha hartowała wola zwycięstwa(...)w zwycięstwie odnaleźliśmy wspaniałomyślność
(...)Nasz świat jest polem bitwy pełnym wyzwań i patosu
Gardzimy duchem zwątpienia... [12]
[1] Etyka Słowiańska Rafał Merski, Wrocław 2013
[2] Wiara, Ziemia, Rodzina Ziemisław Grzegorzewic Olsztyn 2014
[3] Mitologia Słowian Aleksander Gieysztor , Warszawa 2006
[4] Heroiczna Wspólnota Narodu-Kapitalizm Epoki Imperjalizmu a Polska Jan Stachniuk, Poznań 1935
[5] Człowieczeństwo i Kultura, Jan Stachniuk, Wrocław 1996
[6] Polityczny Żołnierz-Podręcznik narodowego radykała, Gmurczyk, Holland, Doboszyński, Warszawa 2013
[7] http://www.szturm.com.pl/index.php/miesiecznik/item/794-lech-obodrzycki-aksjomaty
[8] Inteligencja Emocjonalna jak panować nad uczuciami Justyna Tomczyk, Warszawa 2014
[9] Inteligencja Emocjonalna Daniel Goleman, Poznań 2012
[12] Gontyna Kry-Pogański Monumentalizm