Obecnie żyjemy w czasach, w których ludzie o drugiej wojnie światowej, jej przyczynach, przebiegu oraz skutkach słyszą jedynie pokrótce w szkole i czasem obejrzą jakiś „sensacyjny” dokument lub nic niemający wspólnego z rzeczywistością film w telewizji. Na czym to polega? Skąd się to bierze? Zacznijmy od tego, że tak jak mówił chcąc nie chcąc jeden ze zwycięzców tej wojny Winston Churchill ”Historia pisana jest przez zwycięzców” i właśnie nad tym chciałbym się pochylić i pokrótce opisać jak moim zdaniem powinno patrzeć się na II wojnę światową.
Tak jak ze wszystkim najlepiej zacząć od początku, a w tym przypadku warto spojrzeć jeszcze wcześniej, a więc na przyczyny tej wojny. Nie ulega wątpliwością, że głównym powodem była nie do końca załatwiona jeszcze sprawa z I wojną światową, a więc konkretniej traktat wersalski który to uderzał na tyle mocno w Niemców, że prędzej czy później logiczne było że przestaną dawać się traktować się jak popychadło. Do tego dochodzi fakt, że nawet wśród potencjalnych zwycięzców I wojny światowej, znaleźli się pokrzywdzeni, tak jak chociażby Włosi, którym obiecano dużą część terytoriów, z czego dostali zaledwie garstkę, a jedyne z czym tak naprawdę wyszli z tej wojny to ogromne straty wśród swoich żołnierzy. Warto także zauważyć że w Europie po I wojnie światowej nadal istniały narody nie mające swojego państwa, żyjące wśród innych nacji, co jak pokazuje historia, ale także dzisiejsze czasy nie jest w stanie funkcjonować na dłuższą metę. Takimi narodami walczącymi ciągle o swoją niepodległość byli chociażby Chorwaci, Ukraińcy czy też Słowacy. Aż w końcu warto wspomnieć o problemie międzywojnia, o którym wręcz na siłę próbuje się zapomnieć, mówiąc tylko o holokauście i gettach. Nie staramy zadać sobie pytania, skąd wzięła się ta niechęć do Żydów, zdaniem lewicowo-liberalnego dyskursu powodem byli nacjonaliści, co sobie po prostu wszystko wymyślili, i jakoś tak losowo za swoje ofiary wybrali akurat Żydów. Fakty są jednak inne, najpierw należy zacząć od tego, że większość Żydów, po prostu nie chciała się asymilować, i tak też było w całej Europie, z nasileniem przede wszystkim w takich krajach jak Polska i Niemcy. Zagrożeniem dla naszego kontynentu była siła Żydów, jaką na pewno była mocna więź między sobą i wspólne dążenia do uzyskania jak najlepszych warunków do życia dla swojego narodu, kosztem tych u których przebywali. I tak też w Polsce jak i w Niemczech, oraz innych krajach Europy, Żydzi bogacili się bardzo na swoich słynnych sklepikach, w których nie dość że często oszukiwali swoich klientów, to także robili wszystko aby tubylcza część sklepikarzy splajtowała, robili to chociażby ustawiając tzw. ceny dumpingowe. To wszystko powodowało, że Żydzi bardzo szybko się bogacili, przeszkadzając przy okazji w tym aby taką możliwość mieli sklepikarze z narodów mieszkających u siebie. O tym dlaczego Żydzi byli realnym problemem dla ówczesnej Europy i dlaczego Europejczycy to dostrzegali i chcieli pozbyć się tego problemu, można by mówić bardzo długo, ja po prostu wymienię jeszcze kilka z nich:
-Koncepcje tworzenie swoich państw na terenach innych narodów np.”Judeopolonia”
-Duży odsetek Żydów w partiach komunistycznych np. Polska Partia Komunistyczna 50,7% to Żydzi ( Luty 1930 rok)
-Duża ilość Syjonistycznych bojówek
-Działalność dywersyjna na korzyść najeźdźców np. masowa pomoc w wydawaniu Polaków, przez Żydów bolszewikom w latach 1919-1920
-Brak miejsc dla polskich studentów z powodu dużej ilości studentów żydowskich
-Wysoki odsetek żydów w różnych sferach i kręgach w krajach zamieszkałych np. 90% kinematografii w Niemczech w rękach żydowskich (1929 rok)
-Wysoki odsetek banków w rękach żydów, wszechobecne lichwiarstwo.
Powody dla, których II wojna światowa prędzej czy później musiała się rozpocząć z roku na rok przybywało. I tak też 1 Września 1939 atakiem na Polskę, Niemcy rozpoczęły II wojnę światową. Dziś słusznie mówimy, że był to dla Polski bardzo ciężki okres w swojej historii, ale nie zadajemy sobie pytania dlaczego tak się stało, i czy mogłoby być inaczej. Otóż stało się tak między innymi z powodu Gdańska, który w 90% był zamieszkiwany przez Niemców, a chorą decyzją traktatów w Paryżu było przecież to, żeby z Gdańska zrobić wolne miasto, w którym rzekomo wszystkie mieszkające tam narody będą żyły ze sobą w zgodzie, i jak pokazała historia, tak na dłuższą metę po prostu się nie da. Po drugie i najważniejsze, III Rzesza była zmuszona do ataku na Polskę, ponieważ mimo propozycji Niemiec na sojusz, woleliśmy współpracować z Francją i Wielką Brytanią, które jak przyszło co do czego, to nawet nie kiwnęły palcem aby nam pomóc. I to, że tak się stanie wiedział Hitler, ale wiedział też że jeśli chce zaatakować Francję, która zgotowała Niemcom traktat wersalski, to musi najpierw zaatakować Polskę, która w odróżnieniu od swoich sojuszników, poszłaby na ratunek Francji i Wielkiej Brytanii. 17 Września Polskę zaatakował Związek Radziecki, i tu również warto wrócić do tematu Żydów, którzy bardzo licznie witali żołnierzy radzieckich jak wyzwolicieli.
Wojna z miesiąca na miesiąc tworzyła coraz to nowsze linie frontu na całym świecie, przy czym po każdej ze stron ginęło wielu żołnierzy i niewinnych cywilów. 22 Czerwca 1941 roku III Rzesza rozpoczęła „Krucjatę przeciwko bolszewizmowi” i tu nie ulega wątpliwością, że z perspektywy całej Europy, a nawet Polaków nie mających swojego kraju na mapach, było to jak najbardziej pożądane i konieczne. Komunizm już wtedy miał na swoim sumieniu miliony ofiar, których koniec niosła bolszewicka kula i polityka niosąca śmiertelny głód. Dlatego też uważam, że wielu żołnierzy walczących po stronie państw Osi to bohaterowie, o których dziś się nie mówi, i to nie byli tylko Niemcy, ale i Włosi oraz Hiszpanie cieszący się wielkim poparciem Rosjan wyzwalanych spod komunizmu, Walonowie z bohaterskich Leonem Degrellem na czele, Rumunii dzielnie walczący na każdej linii fronty, Chorwaci którzy doczekali się w końcu swojego państwa, Węgrzy, Finowie, Norwegowie, Holendrzy, Łotysze czy Estończycy. Dziś wielu „gimbopatriotów” i kuców nie znających historii szczyci się w Internecie, że nie było Polaków w ochotniczych oddziałach walczących po stronie państw Osi. Nie uważam że byłoby się czym w takiej sytuacji chwalić. Nie bez powodu użyłem słowa „byłoby”, ponieważ było dość liczna grupa polskich ochotników walcząca w oddziałach Łotewskiego SS, a patrząc po grobach na dzisiejszej Łotwie, można przypuszczać że Polacy stanowili ok 15 % tego legionu.
Kolejną bardzo ważną sprawą jest rozeznanie jak oraz po co, Polacy walczyli po stronie państw alianckich. Otóż nie podważam tego, że Polacy walczący na frontach całego świata to bohaterowie, bo tak było faktycznie, ale warto się zastanowić dlaczego walczyliśmy i co nam dały niektóre bitwy, takie jak na przykład ta pod Monte Cassino, gdzie fatycznie polscy żołnierze odznaczyli się niesamowitą odwagą, ale niestety w perspektywie odzyskiwania naszej państwowości i niepodległości nie dało nam to nic, za to był to kolejny punkt na mapie, który Brytyjczycy i Amerykanie mogli odfajkować jako podbite, a przy okazji przyczynialiśmy się tym samym do obalania Włoskiej Republiki Socjalnej rządzonej przez Benito Mussoliniego mającego tam naprawdę wysokie poparcie wśród Włochów. To samo tyczy Powstania Warszawskiego, w którym walczyło bohatersko wielu Polaków, jednakże znowu przyniosło nam to tylko śmierć większości Warszawiaków, oraz zniszczenie naszej stolicy aż w 90 %, a jedyne korzyści mieli znowu Brytyjczycy i Amerykanie, którym tym samym łatwiej było wywiązywać się ze współpracy ze Związkiem Radzieckim, który to po Powstaniu Warszawskim jedyne co musiał zrobić to przejść z Pragi na drugą stronę Wisły, a to wszystko przez decyzje „polskiego” rządu na uchodźctwie. Co najbardziej dzisiaj smuci to to, że wspomniani już wcześniej „gimbopatrioci” w dużej części zapytani kto wygrał Powstanie Warszawskie, odpowiadają że Polacy.
Dziś mówimy tylko o złych Niemcach, ale zapominamy o bestialskich mordach, gwałtach i grabieżach dokonanych masowo przez Związek Radziecki, zapominamy o imperialistach z Ameryki a więc także gwałcicielach i mordercach zrzucających bomby w bestialskich nalotach dywanowych na włoskie i niemieckie miasta, gdzie ginęły miliony niewinnych ludzi, oraz w sekundy niszczona była europejska architektura, symbol naszej cywilizacji, a także bestiach zrzucających bomby atomowe na Hiroszimę i Nagasaki.
Reasumując uważam, że obecne przekonanie o dobrych wujkach Samie z Ameryki i Stalinie ze Związku Radzieckiego, wspaniałych Brytyjczykach i złych Niemcach, Włochach, Japończykach i ich sojusznikach jest bardzo mylne. Uważam za bohaterów tych którzy walczyli w obronie europejskich wartości, o Europę wolnych narodów, przeciwko komunizmowi oraz kapitalizmowi.
Bartłomiej Madej
[słowo od redaktora naczelnego:
Z zainteresowaniem i ciekawością przeczytałem artykuł kolegi Madeja, choćby ze względu na swoje historyczne wykształcenie. Jako uczeń śp. prof. Wieczorkiewicza także uważam, że historia 2 wojny światowej jest straszliwie zakłamana, przede wszystkim pod względem ogólnego jej obrazu, propagowanego przez lewicowe i liberalne (lecz także po części prawicowe) ośrodki. Artykuł powyższy z pewnością stawia wiele ważnych kwestii. Z większością tez kolegi Madeja się zgadzam. Oczywiście, ze względu na niewielką suma summarum długość Autor nie rozwinął wielu wątków, skupiając się na najważniejszych wnioskach i opiniach. I ciężko mieć o to do niego pretensję. Prawem redaktora naczelnego pozwolę sobie tylko na kilka uwag i spostrzeżeń dotyczących tekstu kolegi Madeja, które mam nadzieję zwiększą jeszcze jego wartość poznawczą:
- O ile faktycznie Żydzi nie asymilowali się w Polsce i praktycznie większości państw europejskich, to Niemcy są tu chyba właśnie swoistym wyjątkiem. Ludność żydowska, a przynajmniej ta jej część mieszkająca w Niemczech dłużej niż od 1918 roku, była generalnie dobrze zasymilowana, nie wytworzyła widocznych form separatyzmu i uczestniczyła w dużej mierze w normalnym życiu państwowym i społecznym. W opiniach historyków pojawia się wręcz stwierdzenie, że swoistym paradoksem jest histeryczny antysemityzm NSDAP w sytuacji, gdy Żydzi w Niemczach byli jednymi z najlepiej „wtopionych” w organizm narodu i państwa.
- Kwestia stosunków polsko-niemieckich i tego czy III Rzesza była „zmuszona” do ataku na Polskę cały czas w historiografii pozostaje otwarta. Po niejakim zachłyśnięciu się Zychowiczem przyszła pora na otrzeźwienie, a najnowsze pozycje, chociażby dr. Raka (wydana w tym roku książka „Polska – Niespełniony sojusznik Hitlera”) pokazują jak dużo wiedzy cały czas pozostaje nieodkrytej. Osobiście sądzę, że poza mniej lub bardziej obiektywnymi czynnikami, III Rzesza przystąpiła do wojny, gdyż po prostu do takiej dążył uparcie sam Hitler. Sprawa to dobrze znana, starczy wspomnieć, że Hitler już w roku 1938 dążył do rozpętania konfliktu zbrojnego, a Monachium uważał niejako za swoją porażkę – właśnie z tej przyczyny, że przez to wojna się odroczyła o prawie rok. Sama kwestia polityki polskiej a zwłaszcza potępiania w czambuł ministra Becka też jest dużo bardziej zawiła i skomplikowana niż się nam wydaje. Jakkolwiek sam przychylam się do tego, że należało odrzucić brytyjskie „gwarancje” a w 2 połowie roku 1939 najzwyczajniej w świecie nie wchodzić do wojny, to kwestia wiary w niemieckie zapewnienia i strategiczny sens sojuszu z Niemcami w dalszym ciągu czekają na całościowe i komplementarne opracowanie.
- O ile faktycznie Hitler był przekonany, że alianci zachodni we wrześniu roku 1939 nie ruszą Polsce na pomoc, to samo wypowiedzenie wojny z 3 września było dla niego ogromnym zaskoczeniem i porażką, gdyż załamywało chęć zlokalizowania konfliktu z Polską. Fakt, iż już po 48 godzinach Niemcy stały w obliczu wojny światowej, wbrew wszystkim swoim zamierzeniom i planom, jest w mojej opinii jednym z determinantów ostatecznej porażki III Rzeszy.
- Kwestia tego czy atak na Polskę był preludium do ataku na Francję także nie jest do końca jasna. Otóż bowiem jest wiele wskazówek i podejrzeń, że Niemcy brały pod uwagę bardzo serio scenariusz, w którym: Polska zostaje szybko pokonana; alianci zachodni nie decydują się nie tylko na aktywne przeciwdziałanie, ale także nie wypowiadają Niemcom wojny; w tej sytuacji Niemcy mogłyby niejako z marszu…uderzyć na Związek Sowiecki. Choć mogłoby się wydawać, że pakt Ribbentrop-Mołotow sugeruje co innego, to jednak pamiętajmy, że w ostateczności Berlin nie miał problemów 1,5 roku później i tak go złamać a i same Sowiety bardzo na serio brały pod uwagę akcję niemiecką (także w roku 1940). Samo zaś porozumienie niemiecko-rosyjskie bardziej niż faktycznie współdziałanie dwóch, jednak całkowicie sobie wrogich systemów, miało na celu wywołanie określonych skutków geopolitycznych i strategicznych.
- W kwestii bohaterstwa przynajmniej części żołnierzy państw Osi mam dwie uwagi, właściwie dopowiedzenia. Nasz liberalny świat zapomniał, że cnota bohaterstwa jest niezależna od wyznawanych poglądów. A dwa, że jak ktoś kiedyś mądrze powiedział „ci, którzy wojny przegrywają są nazywani fanatykami, ci którzy wygrywają bohaterami”. Wyobraźmy sobie, że wojnę jednak wygrały Niemcy. Jak nazywano by w takim świecie 13-letnich Powstańców Warszawskich? Czy nie tak, jak dziś nazywa się żołnierzy dywizji „Hitlerjugend”?
- Niewątpliwie zgodzić trzeba się z tezą o tym, że atak na ZSRS z 22 czerwca Polacy powinni byli witać z wdzięcznością. Determinantem odzyskania przez Polskę wolności był upadek Niemiec i Związku Sowieckiego. I ile upadek Niemiec od momentu, gdy wojna lokalna stała się światową, a praktyczny udział USA w konflikcie miał miejsce od 2 połowy 1940 rok, był pewien, o tyle do upadku bolszewii konieczne było wcześniejsze uderzenie Niemiec, które następnie same miały zostać pokonane przez aliantów zachodnich. Odrzucając wszelkie pro-bolszewickie sympatie i sentymenty, uznać trzeba, że wielką stratą było to, że Niemcy nie zdążyły powalić czerwonej hydry, zanim same zostały pokonane.
Grzegorz Ćwik ]