Nie zamierzam w tym tekście nikogo moralizować. Nie szukam tu sposobu na stworzenie nowego człowieka. Nie trzeba nam niczego nowego. Tylko sztywnych ram i zasad. Dzisiaj, teraz zmuszeni zostaliśmy do refleksji nad kondycją ruchu nacjonalistycznego w Polsce. Kondycja moralną oczywiście - toczy się ta dyskusja od lat i jej końca nie widać, ale zwłaszcza refleksji na temat bezpieczeństwa. Swojego własnego, bliskich i przyjaciół oraz kolegów, z którymi przyszło nam działać dla Idei. Wzniosłe teksty o trzeźwości są może i potrzebne, motywacja do zdrowego trybu życia, oczywiście też. Tyle, że nadal się to nie przekłada na nietolerancję i całkowite odrzucenie patologii.
Nacjonalizm w Polsce ma brzemię czarnej owcy, nie tylko medialnie. Ale, także wśród umiarkowanej prawicy, nie temu bo potępia się tam „faszyzm”, „nazizm” czy inne strachy liberałów, ale temu bo liberałowie tego sobie życzą. Wyjaśnialiśmy na łamach tego pisma nie raz jak działa mechanizm tolerancji represywnej, nie ma sensu się powtarzać. Endecy, karierowicze, prawicowy mainstream zawsze będzie już przepraszał za to że istnieje, za to że istniejemy my, będzie szukał kozła ofiarnego by móc przy lewicującym koledze wypaść na tego cywilizowanego patriotę, którego może kiedyś zaakceptuje salon. Ale tym bardziej jest to znak dla nas by mieć się na baczności, bez paranoi, ale … sztywno. System w swej służalczości wobec liberalnych władców dusz będzie na nas polował, będą szukać na nas wszystkiego by obciążyć, zniszczyć, osaczyć. Praca, rodzina, nałogi.. zwłaszcza to ostatnie.
Haki
Masz przyjaciół, którzy biorą to i tamto, uwalają się w patologii, alkoholu, żyją po dekadencku? Ale nie są w ruchu? Każdy takich ma. To nic wielkiego. Nie będziemy dziś tworzyć Żelaznej Gwardii, to także nie są te czasy. Jednak nie wciągaj takich ludzi do ruchu. Nie ulegaj im. Jeżeli musisz zerwij znajomość, wycofaj się powoli. Jeżeli nie możesz zwyczajnie pozostań w relacji poza ruchem. Nie każdy kto ma podobne poglądy musi być aktywistą lub posiadać wiedzę o środowisku podobną do Twojej.
Wszelkie używki i nałogi, nie ważne jak tłumaczone - problemami, rodziną, chwilową słabością, ewentualnie chęcią zabawy pod pozorną kontrolą są jednym z podstawowych punktów zaczepienia służb. Próby zabawy w Escobara mogą skończyć się upokarzającym procesem szantażu. Samo zajmowanie się podobnym biznesem jest na tyle demoralizujące, że pozbawia kręgosłupa moralnego, a to wprost prowadzi do łatwiejszego złamania. Oni nie będą przebierać w środkach. Jeżeli lubisz „zeszmacić” się narkotykami wiedz, że jako nacjonalista jesteś hipokrytą, a dla służb kolejnym słabym ogniwem, śmieciem, którego można podporządkować. Następnie zostajesz wyzutym z wszelkich zahamowań informatorem w zamian za zostawienie tego malutkiego kawałka spokoju w materii bycia ćpunem lub dilerem. Lecz sam sobie odpowiedz kim się stałeś?
My jako nacjonaliści, aktywiści (nacjonalista to ktoś kto aktywnie uczestniczy w walce o przyszłość i dobro swojego narodu, swoim stylem życia daje przykład innym,, w pewien sposób musi być autorytetem, to nie jest „wannabe” z instagrama w kominie z czaszką i mrocznymi vaporowymi grafikami świadczącymi o kumatości) stawiamy przed sobą podniesienie moralne narodu i jesteśmy tarczą ochraniającą Tradycje i honor naszych wspólnot Bronimy także zasad moralnych. Wśród nas nie ma miejsca na podobne osoby, jako świadomych aktywistów. Mamy jednak zawsze świadomość, że jako ludzie jesteśmy słabi i ułomni, wiedząc to nie sięgamy po rzeczy, które otworzą puszkę Pandory naszych wad, nałogów i słabości. To nie jest strach przed nowymi doświadczeniami, niektórzy, a może wielu z nas zanim uformowało się do pewnego stopnia miało pewne doświadczenia.
Na pewnym etapie, do którego dochodzisz, jako narodowy radykał, już raczej w pełni uformowany odrzucasz to co Cię degeneruje. Jako aktywista często bierzesz udziału przedsięwzięciach na krawędzi cenzorskiego prawa. Wchodzisz w posiadanie wiedzy, która lepiej zachować w małym kręgu wtajemniczonych. Jeżeli wśród tych osób są takie, które zostały przy nałogach i nawykach dalekich od cywilizowanego białego człowieka tym gorzej dla waszej grupy. Są słabym ogniwem. Na nich szybko znajdą haki.
Nie tylko używki, które są najprostszą metodą na złamanie potencjalnego aktywisty służą do werbowania i nakłaniania do współpracy z wrogimi nam służbami demoliberalnego reżimu. Niestety ten uderza w tak niewinne zgoła sferę jaką jest Twoje życie zawodowe. Jeżeli chcesz być mocno zaangażowanym aktywistą w Polsce i nie tylko, w każdym kraju demoliberalnym musisz pogodzić się z tym, że niektóre zawody będą niemożliwe do wykonywania.
Nauczyciel, doktor na uczelni i podobne profesje związane z edukacją, zwłaszcza państwową przez donosy naszych ideowych wrogów, a także pobłażliwość wobec dominacji lewactwa na uniwersytetach i w centrach edukacyjnych przez rządzących stawia te zawody na przegranej pozycji. Nie mówię, że należy z nich rezygnować. Jednak musisz mieć świadomość ryzyka. Pożądanym przez nas posiadać elity edukacyjne w kraju, ale jako aktywista, mocno zaangażowany w jakiś ruch narodowo radykalny możesz ucierpieć. Musisz być świadomy i ostrożny. Znacznie lepiej będzie działać w kręgu intelektualnym niż np. na ulicy. Nie daj tez pożywki służbom, ci ludzie nie posiadają etyki zawodowej, nieważne jakimi ładnymi słówkami by Cię karmili. To automaty do usuwania „niebezpieczeństw: wskazanych przez system. Nie mają kręgosłupa moralnego i zniszczą Twoją karierę oraz rodzinę na rozkaz. Wystarczy, że będą mogli uczepić się małego szczegółu, który uniemożliwi ci prace w placówce oświatowej. Nawet jeżeli nie złamiesz prawa, wystarczy zastraszenie przełożonych lub podesłanie „niepokojących” informacji.
Nie muszę wspominać, że praca w służbach porządkowych to pomysł mocno nietrafiony. Odwrotnie od prawicowych fetyszystów pałki i kajdanek, którzy w swoim zwichrowanym „realizmie” widzą szansę na przejmowanie resortów siłowych przez „swoich” my stoimy twardo na ziemi. Praca w tych służbach to szczekanie na rozkaz władzy. Na rozkaz każdego ideologicznego wroga. Nie posiadasz żadnego wpływu na kreację narracji kulturowej, na władze w owych służbach. Natomiast pchanie się w paszcze lwa poskutkuje tym, że zaciśnie się mocno i zapewne zmuszony zostaniesz, nawet w ramach zdegenerowanej przecież solidarności zawodowej podawać informacje o Twoich dawnych kolegach. Nawet jeżeli nie w ramach solidarności to chociaż by zrobić karierę, a że praca w tych wątpliwej reputacji instytucjach łamie każde zasady i moralność ludzką to wiedza powszechnie znana.
Jeżeli Twoim celem będzie stuprocentowe działanie jako narodowo radykalny aktywista musisz odpuścić sobie prace związaną z państwowymi etatami, pokusami stabilnej państwowej posadki czy partyjnych pieniędzy w ramach urojonego marszu przez instytucje. Co prawda jako szara eminencja byłbyś tam pożądany, ale jako otwarty uliczny aktywista możesz mieć spory problem. Niestety takie są realia.
Służby będą uderzać w czułe punkty objęte jakimś ryzykiem, zawodowym, życiem rodzinnym, które ma problemy lub moralną degeneracją. Bezpieczniejszym jest więc te ryzyko niwelować.
Nie jest najgorzej
Nie bierz też Czytelniku tego wszystkiego jako wizji apokaliptycznej. Nie wszystko co opisałem powyżej musi się sprawdzić. Trzeba jednak mieć wyczucie i uważać. Nie można popadać w paranoję i usuwać z grona potencjalnych działaczy każdego, kto ma problem.
Formacja jest od tego by nauczyć młodszych aktywistów z czym i o co walczą. By rozbudzić ich wiarę i idealizm, ale także podnośnic intelektualnie i przede wszystkim moralnie. Niestety proces ten może utknąć w pewnych punktach. Najczęściej jednak walki ze swoimi słabościami. Nie można wtedy totalnie kogoś skreślać, jednak poza prostym sympatykiem, który poprze legalne i szeroko znane akcje lub wesprze finansowo nie otrzymamy nikogo innego. W takiej sytuacji i zważywszy na okres, w którym przychodzi nam działać należy wiedzę o ruchu, akcjach „na granicy” oraz organizacji wydarzeń, o których chcesz poinformować tylko zaufane grono osób zachowaj dla siebie.
Formacja ideowa, spotkania i wykłady nie są niczym złym. Możesz zaszczepić sympatie do idei ludziom, którzy nie muszą zostać aktywistami. Pamiętaj, ze nie każdy musi nim być. Licz na jakość nie na ilość. W czasach gdy ruch walczy o przetrwanie najważniejszym jest by posiadać zdrowe korzenie, silne fundamenty.
Organizację wydarzeń przygotuj tylko w gronie osób ścisłe zaufanych, nie posiadających problemów z życiem prywatnym i podejrzanych koneksji.
Jeżeli jednak kolega ma problemy, z którymi ewidentnie nie radzi, a pomoc odrzuca lepiej powoli odsunąć się od takiej znajomości. Przyjaźń deklaratywnie potrafi być głęboka, jednak w chwilach próby może okazać się płytka jak kałuża po mżawce, gdy okaże się że dogłębnie przeżarła go degeneracja. Ruch musi oczyścić się z takich jednostek poprzez nawet ich towarzyską eliminację by mógł gdziekolwiek ruszyć. To, że jedna osoba zerwie kontakt, nie oznacza, że kolejne nie będą dostarczać mu informacji, ostracyzm musi być w pewien sposób solidarny. Swoista inkwizycja, albo selekcja naturalna. W innym przypadku ryzykujesz swoim zdrowiem, wolnością i być może narażasz swoja rodzinę. Litość jest w tym przypadku zbrodnią.
Dla bezpieczeństwa zawodowego najlepiej posiadać własną działalność gospodarczą, która nie dotyka sfery dużych korporacji, ewentualnie jako podwykonawca mamy stabilne stanowisko a nasi zwierzchnicy nie będą dbali o opinie służb i mediów. Wiąże się to z tym, że działalność nie może być publiczna ani wiązać się z zaufaniem społecznym. Z tego powodu najlepiej szlifować umiejętności techniczne, kształcić się do zawodów dobrze płatnych wymagających wyspecjalizowanych umiejętności- fachowych. Od dobrze znającego swą prace budowlańca, elektryka, dźwigowego do architekta czy informatyka. W branży gdzie reputacja publiczna nie jest tyle ceniona co umiejętności przez pracodawcę bądź klientów.
Dobrym pomysłem jest także zakładanie własnych firm w wyspecjalizowanej branży i zatrudnianie w nich kolegów z ruchu, którzy zechcą się przekwalifikować. Nie musi być to branża wymagająca zaawansowanego wykształcenia. To daje pole do rozwoju ruchu w poważniejsze biznesowe inicjatywy. Poza polem działania służb.
Prowadzenie organizacji samorządowych może być problematycznem gdy jesteś pod lupą, media lub bezpieczniactwo zawsze będą próbowały to wykorzystać. Jeżeli posiadasz zaufanych działaczy, którzy nigdy nie chcieli działać „ulicznie”, a interesowało ich działanie jawne zaproponuj im zostanie twarzą stowarzyszenia czy fundacji. Zostań szarą eminencją. Nie urywaj kontaktu z ruchem, nie schodź do podziemia, nadal twórz media nacjonalistyczne i inicjatywy, które takimi są otwarcie. System próbuje grać zawsze na szlachetnych pobudkach jakimi jest chociażby gra w otwarte karty z podniesioną przyłbica by zwrócić szarych ludzi przeciwko nam. Nie możemy sobie na takie ryzyko pozwolić.
To nie BHP
Teksty o bezpieczeństwie w sieci, samoobronie na ulicy, jak zabezpieczać swoje akcje znajdziesz na wielu portalach nacjonalistycznych. Ten nie był o tym. Najlepsza furtką dla służb jest proza życia. Nie smartfon, który można zabezpieczyć milionami aplikacji i w końcu usunąć dane z innego urządzenia, wysłać na chmurę. Nie podsłuch. Nie namierzanie GPS. Nie robienie zdjęć i wysiadywanie pod Twoim domem. Ale szukanie ludzkich słabości wokół Ciebie, Twojej rodziny i bliskich znajomych. Ktoś pozyskany z Twojego grona, jeden duży hak na Ciebie i wrota do świata, w którym stajesz się Ty lub ktoś bliski bombą dla swoich towarzyszy stoją otworem.
Należy przy tym pamiętać, że o ile pozyskanie nieuformowanego działacza wydaje się łatwiejsze, o tyle nie jest on wielce użyteczny. Swoją drogą młodość i neoficki żar potrafią też stawić twardo opór żądaniom psów systemu. Natomiast łakomym kąskiem są starzy aktywiści, posiadający wiedzę i dostęp do różnych ludzi i inicjatyw. Tacy także z biegiem czasu mają więcej do stracenia. A jeżeli popadają w jakieś nałogi niestety często przymyka się oko ze względu na staż i znajomość. Nie powinno być wyjątków, zwłaszcza dla starej gwardii, która pozostała uformowana wg pewnych zasad.
A to właśnie antyludzkie zachowania potrafią wyrządzić najwięcej szkód.
Nie wpadajmy w paranoję, trzymajmy się jednak żelaznych reguł, a przetrwamy.
Miłosz Jezierski