Patryk Płokita - Film „Joker” 2019 i jego antysystemowy oraz antyliberalny charakter

Nie spodziewał się nikt, że można zrobić tak dobre dzieło filmowe. I to jeszcze na podstawie komiksów, aby poruszyć w nim dla przykładu psychologię czy socjologię w tle. W końcu Joker to antybohater. Ten zły i najgorszy. Antagonista Batmana. Film wydobywa z obrazu jak najwięcej. Podczas seansu, staje się on w pewnym momencie sztuką teatralną. Skupimy się w tym tekście jednak na czymś, co rzadko widzimy w obecnej kinematografii. Chodzi o przekaz antysystemowy i krytykę liberalizmu.

Podczas oglądania odbiorca może zaobserwować dysonans społeczny „Ghotam City”. Podział na dwa światy. „Świat Bogatych” i „Świat Biedaków”. Pierwszy z nich to uniwersum kapitalistów, przedsiębiorców, biznesmenów, bogaczy i snobów. „Świat Bogaczy” próbuje coś zrobić dla społeczeństwa, ale na dobrą sprawę nic nie robi. Dba o swoje środowisko. Odcina się w formie enklawy. Wydaje się być samowystarczalny. Nasycenie kolorów, czystość, piękne stroje, to domena tego świata. Drugi świat jest przeciwnością tego pierwszego. Montaż tutaj jest pewną próbą ukazania reszty społeczeństwa w demoliberalnym systemie. Głównie kamera skupia się na ukazaniu nizin społecznych. W „Świecie Biedaków” źle funkcjonuje system, zwłaszcza w kwestiach socjalnych, czy szeroko pojmowanego lecznictwa. Reżyser chciał uzyskać najprawdopodobniej efekt wydobycia „tła z tła”. Dominuje tu brud, syf, biegają szczury na ulicy. W tym uniwersum odrapane ściany przykrywają „grafy” i ledwo działają windy w blokach. To pierwszy antysystemowy i antyliberalny przekaz, który uderza w odbiorcę podczas seansu. (Mnie osobiście wgniotło w fotel).


Drugim antyliberalnym przekazem, pozostaje ukazanie historii głównego bohatera w filmie. Jego losy to doskonały przykład przedstawienia demoliberalizmu, jako formy dystopii w szeroko pojmowanej sztuce. Nie chcę zdradzać szczegółów fabuły, aczkolwiek potrzeba jakiegoś streszczenia. Uliczny klaun stara się „uciułać” na swoje przeżycie. Artur staje się ofiarą systemu. Nikt nie chce mu pomóc. Przez „przypadek” staje na czele próby zmian społecznych miasta Ghotam przekraczając prawo. Z racji tego film „Joker” jest niebezpieczny, tak jak dla przykładu niebezpieczną sztuką były „Cierpienia Młodego Wertera”. Ilu znalazło się wtedy naśladowców i popełniło samobójstwo? Ile znajdzie się tu naśladowców i ktoś straci życie? Szury są dzisiaj wszędzie...


Warto poruszyć w tym miejscu wątek gry J. Phoenixa, jako Artura/Jokera. Znany z roli cesarza Kommodusa w filmie „Gladiator”, ów aktor wczuł się w rolę bardzo dobrze. Przykładem fakt, iż dochodziło do sytuacji na planie, gdzie niektóre sceny były grane bez dubli. Na pozytywną ocenę gry aktorskiej wpływa też fakt, iż postać komiksowa, została namacalnie urealniona przez J. Phoenixa. Zwłaszcza widać to pod kątem ukazania zachowań osoby chorej psychicznie. Odgrywanie roli „świra” nie wydaje się prostym zadaniem dla aktora.


Na sam koniec chciałbym pozdrowić serdecznego kolegę Tommy'ego z czasów grania w kapeli „Dead Hippies”. Jego tekst w „Drodze Legionisty” otworzył mi percepcję na rozwinięcie jego wątku. Zgadzam się ze słowami Tomka, że rzadko obecnie się zdarza, aby kino dużego formatu skupiało się w swoim przekazie na krytyce zastanej rzeczywistości. Pomimo że fabuła dzieje się w latach 80-tych, można ją odnieść, a nawet przenieść na współczesne realia. W ten sposób można zauważyć, iż krytyka liberalizmu jest nadal aktualna.


Patryk Płokita