Oleś Wawrzkowicz - Idea a czasy współczesne

Rewolucja myślenia i rewolucja działania – oto droga po której dążymy. I choć nie posiadamy jeszcze pełnej odpowiedzi na wszystkie zapytania, które sobie stawiamy, to wiemy, że braki nasze uzupełniamy łatwiej. Dzieci okresu burzy uczą się szybciej. (…) Dalecy od awanturnictwa politycznego, łączyć umiemy chłodną myśl z gorącą wodą.

 

Ilu z nas z sentymentem spogląda w czasy młodości? Młodości, która nie znała pojęcia kompromisu. Młodości, która płonęła nieustannym ogniem, rozpalała duszę. Młodość nasza nie liczyła się z czasem, który poświęcaliśmy na naszą działalność. Dla większości z nas nie liczyło się także to, że działaliśmy w pojedynkę, sami pośród miejskiej dżungli szarego życia. Liczył się cel, który rozpalał i pchał nas do działania. Nie liczyliśmy się z poświęconym czasem prywatnym, ani z pieniędzmi które trzeba było wydać. Dla nas było to codzienne sanctusbellum - święta wojna. Przechodnie, którzy widzieli tylko końcowy efekt naszej działalności, czyli zawieszony transparent, plakat, czy ulotki w skrzynce pocztowej, nigdy się nie dowiedzieli kto za tym wszystkim stoi. Zresztą nie było to dla nas istotne, ponieważ za każdym razem wracaliśmy do domu dumni ze swojej roboty. Ten ogień walki nigdy nie gasł, zawsze nasza głowa była pełna pomysłów, za każdym razem paliliśmy się do działania, nie mogąc usiedzieć dłużej w domu. Te codzienne życie, te nocne akcje nakręcały nas i co najważniejsze definiowały nas jako nacjonalistów, którzy tak jak romantyczni wojownicy zapatrzeni w swoich idoli niczym w antyczne posągi, chcieli choć w małym stopniu dorównać naszym młodzieńczym herosom.

Pozornie szare dni. Praca, szkoła, praca, szkoła i tak na okrągło. Czekaliśmy tylko, aż wrócimy do domu i zanurzymy się w nasz świat rycerzy i herosów idei. Ilu z nas z wypiekami na policzkach po raz kolejny zanurzało się w pisma Leona Degrella, Corneliu Codreanu, czy Jana Mosdorfa? Ilu z nas krzepiło duszę w muzyce Szwadronu, Honoru, czy Legionu? Ilu z nas czekało za kolejnym wydaniem papierowego zinu kibicowskiego czy narodowego? Ilu z nas marzyły się burzliwe lata 20 XX wieku? Lata czynu.

Mało kto miał dostęp do dobrego telefonu, a Internet praktycznie nie istniał, zresztą nie widzieliśmy potrzeby żeby się chwalić naszym czynem.

Dziś? Ci, którzy stawiają nogi na szlaku idei i dumnie zwą się narodowcami, nie znają świata, w którym my stawialiśmy nasze pierwsze  kroki. Słowo nacjonalista przechodzi im z trudem przez gardło, wstydzą się go. Teraz już nie trzeba hartować się w latach działania, wystarczy być narodowcem, zapisanym do partii, która obecnie próbuje zdobyć monopol na naszej scenie politycznej. Internet, smartfon, instagram, czy inne współczesne bożki młodzieży zepsuły i tak podupadły świat narodowy. Młodzi, którzy nie czują dyscypliny, ani hierarchii, czy nawet elementarnego poczucia kultury, odnoszą się do starszych działaczy, którzy chcą im wpoić podstawowe zasady, z lekceważeniem  i pogardą. Współczesne pokolenie narodowców nie tylko nie zna nacjonalizmu jako idei, ale co najgorsze jest gotowe przepraszać za wszystko co tylko możliwe, aby móc odciąć się od bagażu lat, który nagromadziły poprzednie pokolenia i być tymi dobrymi narodowcami.

Czy wśród nas znajdzie się ktoś, kto będzie przepraszał za to, że czytał Degrella, Codreanu oraz słuchał Honoru, czy Legionu? Czy wyprzemy się tych wszystkich szalonych akcji, tych bieganin nocami po ulicach miast? Tego nieustannego napięcia i płonącego czynu? Jeśli mimo wszystko znajdzie się taka osoba, nie jest ona godna tego aby nazywać siebie samego nacjonalistą.

My się nazwy idealistów nie boimy. Wiemy, że tylko idealiści robili rzeczy wielkie, szerokiego znaczenia dziejowego. […] Nazywają nas ambitnymi; może mają i słuszność, bo ambicje nasze o wiele dalej sięgają niż tych, któremu się kierują nasi przeciwnicy. […] Jakkolwiek politycy „praktyczni” nie rozumieją tego, jakkolwiek wydaje im się to idealizmem, brakiem trzeźwości, my na swej drodze zostaniemy. Ci z naszych przyjaciół, którzy się niecierpliwią, niech głębiej popracują myślą nad naszemi zadaniami, ci zaś przeciwnicy, co się obawiają naszej konkurencji o mandaty i stanowiska, niech się uspokoją.
Nam się nie śpieszy…
(Roman Dmowski).

 

Oleś Wawrzkowicz