Dylemat w środowisku narodowym na temat tego, czy osoba nie-Biała może być Polakiem jest już od lat głośny. Przedstawiciele obywatelskiego punktu widzenia widzą w nim zysk dla swojego antyrasistowskiego wizerunku, gdyż innych przyczyn dla orędownictwa obywatelskiego nacjonalizmu nie da się znaleźć, biorąc pod uwagę bezprzedmiotowość i abstrakcję argumentacji tej strony dylematu. Rasa jest tak istotna, iż należy ją uznać za wszelką podstawę bytu naszej cywilizacji. Natomiast ludzie, którzy twierdzą inaczej, czynią to dla dobra wizerunkowego w świetle mediów oraz elity politycznej, niczym Judasze sprzedają własną krew dla tego, jak będą postrzegani przez wroga.
Zacznijmy zatem od podstaw i odpowiedzmy sobie na nurtujące pytanie, czy Murzyn może być Polakiem. Polska jest narodem europejskim, Europę zamieszkują ludy, które drogą ewolucji poprzez uwarunkowanie dziejowe i środowiskowe wyodrębniły się fenotypowo, genetycznie oraz charakterystycznie i utworzyły według antropologicznego podziału gatunku; rasę kaukaską, inaczej białą. Powyższą rasę można podzielić na aż ponad 30 odcieni etnicznych, które zamieszkują historycznie kontynent europejski od półwyspy iberyjskiej i morza północnego po łańcuch kaukaski sąsiadujący z Azją mniejszą. Naród polski podziela cechy wspólne, jakoż należy do Europy poprzez wspólne pochodzenie genealogiczne. Najnowsze badania Sykesa (2001) opisane w „Kulturze Krytyki” wynikają, iż 80% Europejczyków wywodzi się z ludów paleolitu epoki lodowcowej (40000 lat wstecz) oraz epoka zlodowacenia znacznie wpłynęła na strukturę społeczeństwa europejskiego. James Watson, noblista oraz współodkrywca kodu DNA, który niedawno stał się ofiarą nagonki amerykańskich mediów, już w latach 70 podkreślał, iż różnice rasowe wynikają z różnic ewolucji; „Nie ma podstaw, by zakładać, iż intelektualne właściwości ludów geograficznie odseparowanych ewolucyjnie, rozwinęły się jednakowo.” Więc różnice rasowe można sprowadzić do różnic w rozwoju ewolucyjnym. Różne wydarzenia środowiskowe wywarły odrębny wpływ na instynkty samozachowawcze różnych ludów, które owe mechanizmy zachowawcze przekazały przyszłym pokoleniom drogą rozrodczą. Dzięki tej wiedzy można stwierdzić, za Fritzem Lenz (1931), iż grupa antropologiczna cechuje się jako całość swoją przeszłością ewolucyjną. Zakładanie, iż Murzyn czy jakaś inna postać nie-Biała może zastąpić Europejczyka spłyca naszą tożsamość do kultury. Kultura i genetyka są ze sobą nierozerwalnie spokrewnione, gdyż nawzajem się tworzą. Specyfika psychologiczna ludu europejskiego wytwarza kulturę zachodnią, natomiast odrębna psychologia ludu negroidalnego bezpowrotnie zatarłaby ową kulturę, gdyż nie posiada ona czynnika genetycznego. Fritz Lenz (1931) przedstawił ciekawy wniosek, który również opisał K. MacDonald (1998), praczłowiek epoki lodowcowej był w stanie przetrwać jedynie w małych oraz zwartych grupach stąd wynika charakterystyczna dla Europy monogamia, indywidualizm, altruizm czy nawet struktura gospodarstw, która później dała owoc w postaci rewolucji przemysłowej. Roman Dmowski, niewątpliwie najwybitniejszy polski nacjonalista w „Myślach…” pisał; „(...) w charakterze rasy, która nigdy nie żyła życiem społeczeństw naszego typu, tyle się nagromadziło i ustaliło właściwości odrębnych, obcych naszemu ustrojowi moralnemu, wreszcie w naszym życiu szkodliwym, że zlanie się z większą ilością tego żywiołu zgubiłoby nas, zastępując elementami rozkładowymi…”, dziś w polemikach na ten temat, autorytet niejakiego Lutosławskiego ma większe znaczenie niż zdanie ojca polskiego nacjonalizmu, co obrazuje jedynie wybiórczość zwolenników obywatelskiego podejścia do narodowości.
Powyżej określiliśmy zatem korelację między rozwojem ewolucyjnym a kształtem cywilizacji oraz kulturą a genetyką jej mieszkańców. Obywatelscy orędownicy swojej sprawy zakładając, że ludność nie-Biała może zastąpić kulturowo autochtonów zakładają egalitaryzm rasowy, jak do tego się ma baza dan statystycznych oraz obserwacje historyczno-państwowe? Stany Zjednoczone to najdobitniejszy przykład dwóch rzeczy; różnic ras w inteligencji i ogólnej kompetencji cywilizacyjnej oraz upadku białej hegemonii społecznej. Niejeden czarnoskóry aktywista czy biały liberał oskarżają USA o to, że powstała na opresji mniejszości a szczególnie na wyzysku czarnoskórych niewolników. Prawda jest jednak taka, iż niewolnik w USA miał lepsze warunki życia niż europejski przedstawiciel klasy robotniczej XIX w. O czym świadczy niższa śmiertelność i wyższy przyrost naturalny tych pierwszych. Niewolnictwo u swojego szczytu miało minimalny wkład w gospodarkę krajową, według badań dokonanych przez historyka Roberta Fogel (American Interest) przemysł bawełniany na Południu u zenitu zysku stwarzał niecałe 2% PKB Stanów Zjednoczonych (1850). Potęga gospodarcza była efektem lukratywnego przemysłu stalowego i naftowego w okresie drugiej rewolucji przemysłowej. Podkreślić w tym kontekście trzeba fakt, iż ⅔ imigrantów europejskich w okresie wielkiej emigracji przyjeżdżało jako niewolnicy kontraktowi, czyli tzw. „indetured servitude”. Mimo tych warunków byli w stanie wybudować najpotężniejszą gospodarkę w dziejach ludzkości. Stany Zjednoczone mimo fałszywych zarzutów są najjaśniejszym dowodem na kolektywną twórczość Białego człowieka. Dzisiejsza polityka afirmacyjna w USA próbuje wyrównać status majątkowy na przestrzeni demograficznej, nie bierze ona pod uwagę różnic poziomu ras. W artykule „Upadek…” (49 nr. Szturmu) zostały opisane różnice ilorazu inteligencji oraz przestępstwa na tle rasowym, lecz dla ścisłości należy przypomnieć, iż na wykresie ilorazu inteligencji istnieje dosłowna przepaść między przeciętnym poziomem IQ Białych (>90) a Czarnych (>68), co odbija się na poziomie społecznego rozwoju. Afryka subsaharyjska przed kolonializmem nie posiadała; koła, kalendarza, architektury piętrowej, nowoczesnego państwa a tkwiła nadal na poziomie zbieracko-łowieckim. Jared Taylor, publicysta związany z American Renaissance oraz specjalista dziedziny rasy powiedział; „Niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego ktokolwiek wierzy w to, że Kongijczyk jest równie mądry co Szwed.”. W dalszej części wypowiedzi podkreśla fakt, który już wcześniej został zarysowany; „Najbardziej skolonizowane kraje Afryki są dziś najbardziej zaawansowane.”, jest to fakt, iż kraje te mają najwyższy przyrost gospodarczy. Natomiast Etiopia i Liberia, narody nigdy nieskolonizowane są dziś wśród najuboższych na całym kontynencie. Czarnoskóry nie posiada zatem genetyki, która Europę uczyniła Europą. Import rasy negroidalnej, najmniej ucywilizowanej i inteligentnej pogarsza poziom jakości życia. Doprawdy przedstawiciele obywatelskiego stronnictwa w sporze o narodowość chyba nie wysunęli wniosków z historii, mimo że tak bardzo lubią się na nią powoływać.
”Ale ‘Murzyn A’ jest lepszy od Tuska!” to częsty „argument”, który da się usłyszeć w dobie tego odwiecznego sporu, nie różni się on wcale od nielogicznej lewicy, która zawsze znajdzie dobrego uchodźcę. Owszem niejeden Murzyn jest lepszy od niejednego Białego, ale czy zmienia to ogół rzeczy oparty dowodami dziejowymi, statystycznymi czy nawet empirycznymi? Nie. Rasa czarna nie zastąpi nigdy Europejczyków, nie ucywilizuje się w łacińskim zakątku świata. Francja importowała postkolonialnych Afrykańczyków, którzy poczuwali się do idei Republiki, kilka pokoleń później nacjonalizm obywatelski dał swój owoc i dzisiejsza mniejszość we Francji wcale taka patriotyczna nie jest. Autoidentyfikacja grupowa oraz jak to określił Kwasieborski „odwieczny okrzyk krwi” wzięły górę. Krew będzie zawsze częścią polskiej i europejskiej tożsamości, wynika to z rozwoju ewolucyjnego, utwierdza się w wytworzonej przezeń kulturze. Zabójczy egalitaryzm wdziera się niestety nawet do środowiska nacjonalistycznego w Polsce. Doprawdy jesteśmy w stanie głębokiego kryzysu, zanik demograficzny został opisany dogłębniej w „Upadku…” (49 nr. Szturm). Dmowski w „Zagadnieniach Narodowego Bytu” pisał, iż rozwój ludzkości to ciągła walka, w której zwycięża najsilniejszy. Niech nas nie dziwi zatem kryzys demograficzny Białego człowieka, który mimo swoich zalet został opanowany przez hedonizm, nie jesteśmy ofiarą losu a słabą tamą, która właśnie się otwarła na nowe pole genowe; „Poczucie, że ofiarą nie jestem (...) sprawia, że muszę walczyć.” pisał ojciec polskiego nacjonalizmu. Jeżeli jednostkowy przypadek powinien determinować politykę Polski, bo wielu obywatelskich orędowników na poważnie to postuluje, to jest to bardzo niebezpieczna retoryka, która nieodwracalnie zmieni naród. Ustrój można obalić przewrotem, gospodarkę zmienia kryzys, ale krwi wymarłej nie zastąpi już nic! Dlatego powtarzajmy wszyscy chórem; „Europa będzie biała albo bezludna!”.
Aleksander Szczygłowski