Apel
Jedną z najważniejszych i najskuteczniejszych taktyk, które promują tak wybitni stratedzy jak Niccolo Machiavelli, czy Sun Tzu jest wykorzystanie siły przeciwnika przeciwko niemu samemu. Zaznaczyć warto, że na potrzeby tekstu przyjmujemy, że „siła” oznacza bardziej „moc”, więc zawiera w sobie również słabości. Współcześnie opierają się na tej zasadzie nie tylko mistrzowie wschodnich sztuk walki, jednostki wojskowe, czy sportowcy, ale możemy zaobserwować zabiegi i działania w jej myśl, które rozpoczynają np. przedstawiciele świata wielkiego (i nie tylko) biznesu. Jednak prawdziwym polem walki, gdzie powinno się możliwie często wykorzystywać tego rodzaju taktyki, jest polityka. Ubolewam nad tym, że jako nacjonaliści szturmowi bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, co jest naszym ostatecznym celem, dlaczego walczymy o naszą sprawę i jak mamy to robić. Może skoro jesteśmy jak ten otumaniony wybuchem żołnierz na środku pola walki, to warto by było chociaż rozejrzeć się dookoła i zdać sobie sprawę, że ani to poligon, ani miejsce batalii żołnierskich. Z całą pewnością możemy uznać, że to miejsce bitwy – bitwy najważniejszej, można by rzec nawet, że jedynej istotnej. Jesteśmy istotami społecznymi, a poprzez to i politycznymi. Zdajmy sobie z tego w końcu sprawę. Naszą sprawą jest wygrać nasz naród. Pod każdym względem – świadomości, formacji liderów, edukacji, wychowania, czy ogólnie pojętego dobrobytu. Oczywiście to tylko kilka sfer z wielu i nie zależy mi na wymienieniu wszystkich obszarów życia, w których środowisko ludzi prawych i dobrej woli jest w odwrocie. Chcę tylko uprzytomnić każdemu z nas, że jeśli nie zaczniemy wykorzystywać wszelkich możliwych środków do walki, to zwyczajnie skończymy zapomniani. Już w tej chwili stanowimy margines. Nie pozwólmy, by sprawy poszły za daleko. Zakładajmy fundacje, stowarzyszenia, spółdzielnie. Rozwijajmy je – nawet na skalę lokalną. Angażujmy się przynajmniej na najniższym stopniu samorządu – np. w rady dzielnic. Twórzmy kampanie społeczne. Korzystajmy z grantów i dofinansowań, których dookoła pełno. Systematycznie i w sposób przemyślany wspierajmy osoby najbardziej potrzebujące, najbardziej pokrzywdzone przez los – poprzez akcje charytatywne, które powinniśmy realizować co tydzień, a nie od święta. Łapmy kontakty, poszerzajmy nasze kręgi wpływu – tego realnego, a nie związanego z „otagowaną miejscówką”. Skończmy z wojną na wlepki i graffiti, a zacznijmy poważnie podchodzić do sprawy. System udostępnia swoim uczestnikom naprawdę masę form, które można obrócić przeciwko niemu. Zamiast psioczyć, że nic z działalności nie mamy, czy że „lefty to majo… my to w polu za nimi” postarajmy się o to, żeby zawalczyć o naszą sprawę. Nie ma innej możliwości. Albo teraz zerwiemy się Szturmem, albo politycznie zginiemy. System nam nigdy nie odpuści. To nie czas na chowanie głowy w piasek. Jeśli dają nam w kość, to znak, że widzą w nas problem. Zatem sprawmy, żeby był on jeszcze większy.
Życie i Śmierć dla Narodu!
Michał Walkowski