Męskość. Czym jest w dzisiejszym świecie? Czym się objawia i jakie zachowania, uważane są za męskie? Odbijając od liberalnej wersji zniewieściałego "mężczyzny", cóż uważamy za męskie? Przede wszystkim jest to odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, silna wola, zdolność obrony siebie i ludzi za których czujemy się odpowiedzialni, czy też radzenie sobie w każdej sytuacji. No właśnie - radzenie sobie w każdej sytuacji. W dzisiejszych czasach, nawet zapomniana przez Bogów wieś na krańcu świata jest mocno zmechanizowana i nie odstaje technologicznie od największych miast w Polsce. Nie oszukujmy się, jesteśmy uzależnieni od technologii. Od Internetu, telefonów i komputerów, przez co jedna z najważniejszych męskich spraw pozostaje wewnętrznie uśpiona. Jaka? Jak wyżej napisałem: instynkt i zdolność przetrwania. Choćbyśmy wzbraniali się, to niestety tak jest. Pierwszy raz jadąc nową trasą, lub w nowe miejsce co pierwsze włączasz? Nawigację. Kiedy ruszamy w dłuższą wyprawę, gdzie sprawdzamy pogodę? W Internecie oczywiście. I owszem jest to wygodne, ale co w momencie, gdy rozładuje nam się telefon w szczerym polu, gdy nie mamy pod ręką ładowarki? Kto z nas umie korzystać z mapy i prawidłowo określić kierunek w jakim się poruszamy? Za pomocą linijki określić odległość na mapie? Zapewne większość osób z pokolenia lat 70-tych czy 80-tych dałoby sobie z tym radę. Ale czy nasze nowe pokolenie lat 90-tych wie jak wyznaczać azymut? Właśnie te umiejętności są jak najbardziej męskie. Owszem są inne atrybuty męskości, bardzo dobrze gdy mężczyzna czynnie uprawia sport, zwłaszcza sporty walki lub siłowe. Ale co w sytuacji, gdy na spływie kajakowym wpadniemy do wody i wszystko zalejemy? Czy będziemy umieli rozpalić dobre ogniska, przygotować jedzenie, osuszyć się i rozłożyć bezpieczne ciepłe posłanie? Ilu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że w takich sytuacjach lepiej rozpalić dwa mniejsze ogniska, niż jedno duże? Jedne do osuszenia, drugie do przygotowania jedzenia. Ilu z nas wie którymi roślinami można się pożywić, a które nam zaszkodzą? Ilu zrobi to w prawidłowej kolejności, bez narażenia siebie lub innych, na hipotermię, głód czy odwodnienie.
Świetna jest sytuacja, gdy mężczyzna może stanąć do konkursy w przeciąganiu liny i wygrać. Ale ilu z nas zna inne sposoby wiązania niż supeł? Co w sytuacji, gdy musimy zejść stromym zboczem, lub wejść do rzeki o dużym nurcie. Jak zawiążemy linę ubezpieczającą? Na supeł czy węzeł ratowniczy? Jak zrobimy jedna długą linę z dwóch krótkich, tak aby pod wpływem ciężaru nie zerwała się? Na kokardkę, czy podwójny węzeł szotowy?
Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że w sytuacji zagrożenia życia przez urazy, czy choroby wystarczy wykręcić numer 112 lub 999 i postępować zgodnie z instrukcjami dyspozytora. Ale co w sytuacji, gdy w odległym terenie nasz kolega skręci kostkę, lub na skutek urazu dostanie krwotoku?
Kończąc krótki tekst chciałbym nakłonić nielicznych czytelników tego tekstu do interesowani się sprawami przetrwania, czy ogólnie pojętego survivalu. Każdy z nas w tych niestabilnych czasach musi być wojownikiem, ale co w sytuacji, gdy nie będzie siły żywej przeciwnika, a walkę musimy przeprowadzić z siłami natury i przede wszystkim samym sobą?
Pamiętajmy, w lesie czy innych cudach natury jesteśmy tylko gośćmi i tylko od naszej męskości zależy, czy wyjdziemy z nich cało. Czy w ogóle nie wyjdziemy.