Adam Busse - Jaka przyszłość czeka Afrykanerów w RPA?

Przedostatnia środa marca minęła pod znakiem Międzynarodowego Dnia Walki z Dyskryminacją Rasową. W miniony weekend ulicami polskich miast przeszły antyrasistowskie marsze organizowane przez skupiającą szereg lewackich środowisk, grup oddolnego sprzeciwu oraz aktywów feministycznych koalicję „Zjednoczeni przeciw Rasizmowi”. Kolejny raz można było usłyszeć szereg sloganów i zapowiedzi zdecydowanej walki z rasizmem i nienawiścią (m.in. w Internecie), domagano się otworzenia granic/przyjmowania uchodźców spoza Europy oraz delegalizacji polskich organizacji nacjonalistycznych. Nie będę tych kwestii rozkładał na czynniki pierwsze, ponieważ nie to jest celem rozważań, których się podejmę w najnowszym numerze „Szturmu”. Można powiedzieć, że frekwencja tych akcji zorganizowanych przez środowiska skrajnej lewicy nie powaliła, aczkolwiek nie wolno tej sprawy bagatelizować, ponieważ może z biegiem czasu okazać się czymś niebezpiecznym.

W tym ferworze hipokryzji środowisk lewackich zapomina się o prostym fakcie, iż jest taki jeden, biały naród na świecie. Naród, który ciężką pracą doprowadził Republikę Południowej Afryki do stanu dobrobytu i sprawił, że była ona jednym z najbogatszych krajów Czarnego Lądu. Naród, który identyfikuje się z dziada pradziada z tą ziemią oraz przelewał krew w walce o niepodległość tych ziem w latach 1880-1881 i 1899-1902. Ten naród od 1994 roku jest poddawany brutalnej eksterminacji i niewielu praktycznie się upomina o los tego narodu, prześladowanego przez komunistyczne bojówki związane z partiami: Afrykańskim Kongresem Narodowym oraz Południowoafrykańską Partią Komunistyczną. Przedstawiciele tego narodu w latach wcześniejszych padali ofiarami napadów, gwałtów oraz zamachów, organizowanych przez bojówkarzy organizacji terrorystycznej „Włócznia Narodu” (na której czele stał „wielki obrońca praw człowieka” i późniejszy prezydent RPA, Nelson Mandela) i z których to zbrodni nigdy nie rozliczono kogokolwiek, kto byłby obecnie związany z władzami Południowej Afryki. Naród, który musiał zareagować w postaci zdecydowanego oporu organizowanego przez Afrykanerski Ruch Oporu i inne organizacje walczące o utworzenie własnego, odrębnego państwa. O Boerestaat.

W niniejszych rozważaniach będzie mowa o jedynym białym narodzie zamieszkującym Afrykę, uznającym siebie za Ludzi Afryki. Czyli o Burach (po wojnach burskich zwanych Afrykanerami). Przybliżę historię tego narodu, kształtowanie się burskiego nacjonalizmu oraz obecną sytuację Afrykanerów, będącą jednym ze skutków zmiany władzy w 1994. Zmiany, która później okaże się dramatyczna w skutkach. Spróbuję również odpowiedzieć na pytanie o przyszłość tego narodu zamieszkującego Republikę Południowej Afryki w kontekście tego, z czym musi się on zmagać oraz emigracji, do których są zmuszeni celem ratowania swojego życia i dorobku.

Kończąc wstęp warto przypomnieć o akcji nacjonalistów z Trzeciej Drogi – „Kartka dla Walusia”, w której ramach oprócz przypomnienia o polskim bohaterze walki z komunizmem, Januszu Walusiu, ma również ona na celu uwrażliwienie na sytuację Afrykanerów w RPA. Z tego miejsca składam gratulacje organizatorom tej ważnej akcji, którą jako redaktor „Szturmu” (będącego jednym z patronów medialnych akcji) popieram.

***

Burami (później Afrykanerami) określa się białych mieszkańców RPA, będących potomkami Holendrów, Flamandów, Niemców oraz Francuzów z lat 1652-1795. Pierwsi osadnicy europejscy na terenie RPA pojawili się w latach 50. XVII wieku na terenie południowej Afryki. Byli to Holendrzy pod wodzą Jana van Riebeecka, którzy wylądowali na terenie dzisiejszego Kapsztadu. Posługują się na co dzień językiem afrikaans. Język ów powstał w XVII wieku z hybrydy języków miejscowych ludów hotentockich, dialektu niderlandzkiego i języków malajskiego, i portugalskiego. Wyznają kalwinizm. Z biegiem czasu język afrikaans i religia kalwińska stały się głównymi komponentami tożsamości narodowej.

Początki kształtowania się burskiej państwowości i nacjonalizmu tego narodu datuje się na lata 30. i 40. XIX wieku. W tym okresie miał miejsce tzw. Wielki Trek. Była to migracja zewnętrzna części Burów z Kolonii Przylądkowej na wschód i północny wschód południowej Afryki. Spowodowała ją polityka Brytyjczyków, mająca na celu związanie tych terenów z metropolią. Od 1806 roku władze brytyjskie w ramach tejże polityki wprowadzali elementy prawa angielskiego (common law), uczynili język angielski językiem urzędowym, zlikwidowano różne formy nieformalnej własności ziemi oraz zwiększyły się koszty nabywania ziemi wskutek regulacji jej obrotem. W 1827 roku zniesiono lokalny system samorządowy, likwidowano stanowiska landdrostów (starostów), hemraaden (ławników) oraz rady landdrostów i rady hemraaden, co w konsekwencji uderzyło w jeden z filarów uprzywilejowanej sytuacji części Burów. Ten stan rzeczy wywołał niezadowolenie ludności burskiej. Na początku lat 30. XIX wieku ok. 4/5 mieszkańców pogranicza nie posiadało własnej ziemi, co powodowało emigrację poza północne tereny Kolonii Przylądkowej. Wskutek ciągu migracji burskich do roku 1840 Kolonię Przylądkową opuściło 6 tysięcy osób. W późniejszych latach wyłoniły się dwie republiki burskie – Orania i Transwal (których łączna biała populacja w 1854 roku wynosiła ok. 40 tysięcy osób, w większości Burów).

Drugim mitem założycielskim burskiego nacjonalizmu stała się bitwa nad Krwawą Rzeką (z afr. Slag van Bloedriver), która miała miejsce 16 grudnia 1838 roku między ok. 470-osobowym oddziałem Burów pod dowództwem Andriesa Pretoriusa a ok. 10-20-tysięczną armią Zulusów. Dzięki taktyce opartej o utworzenie z wozów taboru obronnego oraz przewadze ogniowej Burowie odnieśli zwycięstwo, tracąc jedynie trzech rannych (z których nikt nie zginął!). Zulusi na polu bitwy zostawili ok. 3 tysięcy zabitych. Warto wspomnieć o tym, że przed bitwą nad Krwawą Rzeką, za namową kaznodziei Sarela Cilliersa Burowie złożyli Bogu uroczystą przysięgę, że jeśli odniosą zwycięstwo nad armią Zulusów, to zbudują kościół i będą na wieczne czasy czcić ten dzień jako święto o takiej samej randze jak niedzielę. Rocznica tej bitwy była od 1910 roku obchodzona jako święto państwowe – Dzień Przysięgi. Afrykanerzy to zwycięstwo uważają za niezbity dowód na działanie Opatrzności Bożej wobec nowego narodu wybranego w jego długiej drodze z „domu niewoli” (za jaki uważano Kolonię Przylądkową pod okupacją brytyjską) do nowej Ziemi Obiecanej (jaką określano tereny, na które emigrowano w XIX wieku).

Burski (później afrykanerski) nacjonalizm ukształtował się w ogniu wojen burskich lat 1880-1881 i 1899-1902. Nie będziemy jednak tutaj skupiać się na omawianiu przebiegu wojen burskich, zajmiemy się pokrótce wpływem tych konfliktów zbrojnych na ukształtowanie się narodu afrykanerskiego. Nierówna walka zbrojna z brytyjskim imperium utrwaliła dumę z własnej odrębności narodowej, zarówno w stosunku do czarnoskórej ludności Afryki, jak i Brytyjczyków, którzy ostatecznie pokonali militarnie Burów. Pierwsza wojna burska zakończyła się podpisaniem traktatu pokojowego w dniu 3 sierpnia 1881 roku, którego jeden z artykułów przyznał de facto niepodległość prowincji Transwal. Druga – pokojem w Vereeniging 31 maja 1902 roku, na którego mocy Burowie otrzymali odszkodowania, co pozwoliło im na odbudowę farm i gospodarki. Pod koniec XIX wieku teoretycy afrykanerskiego nacjonalizmu zaczęli określać Burów mianem Afrykanerów. Afrykanerzy (potomkowie Burów) uznają się za jedyny biały naród w Afryce, określając się mianem Kinders van Suid-Afrika (tłum. z afr. Dzieci Afryki Południowej). Nie uważają się za Europejczyków, którzy mieszkają na Czarnym Lądzie.

Afrykanerzy uznali się za naród predestynowany do sprawowania rządów na terenach dzisiejszej RPA, ponieważ byli jedynymi chrześcijańskimi mieszkańcami tych ziem. Kalwinizm Afrykanerów z powodu izolacji geograficznej i niechętnego nastawienia do wszelkich religii „z zewnątrz” rozwijał się odrębnie od pozostałych Kościołów reformowanych na świecie. W trakcie Wielkiego Treku Afrykanerzy mieli ze sobą egzemplarze Pisma Świętego, co stanowiło symbol misji tego narodu na Czarnym Lądzie. Uznali, że są pod specjalną opieką Opatrzności, a cierpienia, jakich doznali w czasie okupacji brytyjskiej i dwóch wojen burskich, uważali za plagi zesłane przez Boga, które mają umocnić ten naród w wierze.

***

Teraz czas przejść w niniejszych rozważaniach do dalszej historii narodu afrykanerskiego w RPA. Od powstania Związku Południowej Afryki w 1910 roku (wskutek połączenia prowincji Natal, Orania, Transwal oraz Kolonii Przylądkowej) Afrykanerzy współrządzili z Brytyjczykami. To był okres rozwinięcia się afrykanerskiego ruchu narodowego. W 1914 roku powstała Partia Narodowa, na której czele stał doktor prawa, James Barry Munnik Hertzog. Partia ta zyskała duże poparcie wśród Afrykanerów, co z kolei doprowadziło do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych dziesięć lat później. Hertzog został premierem tego kraju. W 1918 roku powstała tajna organizacja Afrikaner Broederbond (tłum. z afr. Afrykanerski Związek Braci), początkowo działająca jako federacja kulturalna pod nazwą Federasie van Afrikaanse Kultuurverenigings (tłum. z afr. Federacja Afrykanerskich Organizacji Kulturalnych). Z czasem stała się organizacją polityczną dążącą do osiągnięcia swych celów za pomocą Partii Narodowej pomimo, iż wrogo ustosunkowani do niej byli przywódcy PN, Hertzog i Jan Smuts. Z kolei Daniel FrancoisMalan zaakceptował jej poparcie, to było pomocne w scalaniu afrykanerskiej opinii publicznej oraz wpłynęło na zwycięstwo Malana w wyborach parlamentarnych w 1948 roku (został premierem ZPA). W 1961 roku rząd Malana wywalczył niepodległość od Wielkiej Brytanii i proklamowano Republikę Południową Afryki.

W tym samym roku Republika Południowej Afryki została wykluczona ze Wspólnoty Narodu. To był czas, kiedy prowadzona była polityka apartheidu w tym kraju. Ten okres, jeśli jest przywoływana historia RPA po 1945 roku, jest notorycznie wykorzystywany przez środowiska lewicowe i obrońców praw człowieka jako swoistego rodzaju słowo-klucz mające być usprawiedliwieniem polityki prouchodźczej i ideologii „świata bez granic, narodów i państw”. Stąd jednoznacznie jest określany jako negatywny. Trzeba jednak zwrócić uwagę na kilka faktów, które zostaną przywołane w dużym skrócie. Po pierwsze – przyrost naturalny ludności białej w stosunku do ludności nie-białej w RPA przedstawiał się niekorzystnie dla tej pierwszej, co słusznie mogło rodzić obawy o to, że odrębność Afrykanerów może zostać naruszona przez rosnącą liczbę ludności nie-białej (w 1985 roku wg statystyk biali mieszkańcy stanowili niecałą 1/6 ludności RPA). Po drugie – za rządów Partii Narodowej RPA była krajem wysoko rozwiniętym dzięki posiadaniu złóż surowców mineralnych (złota, diamentów, chromu, uranu i węgla kamiennego), a dochody z ich wydobycia pozwalały na zapewnienie odpowiedniego poziomu życia, lepszego systemu opieki zdrowotnej oraz płac dla pracowników. Po trzecie, co ciekawe - Murzyni pochodzący z innych państw afrykańskich, które wskutek dekolonizacji porzucały zwierzchność mocarstw kolonialnych, migrowali do RPA celem poprawienia swojej sytuacji życiowej. Wskutek zaciekłej walki o utrzymanie uprzywilejowanej pozycji Afrykanerów w RPA oraz polityki bantustanizacji, czyli dążenia do utworzenia na terytorium RPA szeregu autonomicznych państw, w których większość mieszkańców stanowiłaby ludność czarnoskóra mogąca sprawować władzę w owych bantustanach, opinia międzynarodowa potępiła politykę rasową władz w Pretorii i nałożyła sankcje. Sankcje te, w połączeniu ze wspieraniem ruchu oporu, doprowadziły do sukcesywnego osłabiania pozycji RPA jako silnego ekonomicznie, militarnie i politycznie państwa w regionie.

Najbardziej znaną organizacją walczącą z apartheidem był Afrykański Kongres Narodowy. Czas więc powiedzieć o walce czarnoskórej opozycji przeciwko rządom Partii Narodowej. W 1952 roku szefem „Kampanii Oporu” ANC został Nelson Mandela, dotychczas członek Ligi Młodych tej partii, która kładła nacisk na walkę przy pomocy przemocy wobec białych mieszkańców RPA. Zadaniami tej organizacji były aktywizacja wszystkich przeciwników apartheidu i prowokowanie niepokojów społecznych. Od początku lat 60. XX wieku działała paramilitarna organizacja Umkhonto we Sizwe (tłum. Włócznia Narodu), bezpośrednio kierowana przez Mandelę oraz wspierana przez rządy Kuby, Chin i Związku Sowieckiego. Warto również wspomnieć o sympatiach Mandeli wobec komunizmu: Ruch komunistyczny nadal stoi w obliczu potężnych wrogów, którzy muszą zostać całkowicie zmiażdżeni, zanim komunistyczny świat będzie mógł zostać zrealizowany.Według policyjnych statystyk z rąk członków tej bojówki w latach 1976-1986 zginęło około 130 osób, w tym 100 cywilów. Ofiarami terroru ze strony bojówek ANC nie padali tylko biali Afrykanerzy, ale i ci spośród czarnych mieszkańców RPA, którzy nie popierali polityki zwolenników Mandeli. Do historii przeszły tzw. „naszyjniki”, czyli płonące opony, które zakładano na szyję oskarżonym o zdradę lub sympatyzowanie z białymi Murzynom. W latach 1984-1989 (jak pokazały statystyki) zginęło z rąk terrorystów ok. trzystu czarnoskórych oraz zniszczono 1770 szkół, 7817 domów, 10318 autobusów, 152 pociągi, 1256 sklepów i fabryk, 60 urzędów pocztowych, 47 kościołów i 30 szpitali.

Z ANC i jej militarnym ramieniem związany był Chris Hani, który był równolegle działaczem Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej, na której czele stał Joe Slovo. W 1967 roku Hani szkolił się w Moskwie na uniwersytecie im. Lumumby z zakresu wojny partyzanckiej, terroryzmu oraz utrzymywali kontakty z KGB. Brał udział w wojnie w Rodezji, po czym zbiegł do Bostwany. W 1974 roku wrócił pieszo do Południowej Afryki i organizował struktury ANC w zachodnim Kapsztadzie. Z biegiem czasu został wysoko postawionym liderem w środowisku politycznym ANC, w 1987 roku został dowódcą Włóczni Narodu. Cztery lata później objął na miejscu chorego Slovo przywództwo nad partią komunistyczną oraz zajął się budowaniem jej pozycji. Jako lider zdobył poparcie czarnej biedoty w mniejszych miasteczkach w RPA. 10 kwietnia 1993 roku, w Wielką Sobotę, żywot Haniego zakończył nasz rodak, Janusz Waluś, zabijając go strzałem w głowę.

***

Teraz można przejść do omówienia sytuacji Afrykanerów po 1994 roku i próby odpowiedzi na pytanie o przyszłość tego narodu. Po tym, jak na przełomie lat 80. i 90. XX wieku prezydent RPA Frederick Wilhelm de Klerk rozpoczął demontaż apartheidu i wyborczej wygranej ANC, sytuacja ludności białej w RPA zaczęła się pogarszać. Nadszedł ze strony czarnoskórych bojówek ANC czas na wyrównanie rachunków za „zły okres apartheidu”. Najważniejsze stanowiska w państwie zostały obsadzone przez komunistów i członków ANC, którzy jawnie nienawidzili białych i tolerowali akty przemocy wobec nich. W myśl hasła Petera Mokabe: „Kill the farmer! Kill the Boer!” sukcesywnie odbywają się napady na osady zamieszkiwane przez białych Afrykanerów zakończone mordami, rabunkami i gwałtami. Kobiety przed śmiercią są wielokrotnie gwałcone i bite na oczach mężów, ofiary poddaje się wymyślnym torturom takim jak wlewanie wrzątków do gardła, palenie żywcem, wspomniane „naszyjniki”, obdzieranie ze skóry nożem czy przypalanie skóry gorącym żelazkiem. Wg ostrożnych statystyk na styczeń 2011 roku zamordowano ponad 3770 białych farmerów, co stanowi około 10% stosunku do liczby ponad 40 tysięcy farmerów (z rodzinami i dziećmi – ponad 150 tysięcy osób), natomiast biorąc pod uwagę łączną liczbę zamordowanych Afrykanerów szacuje się, iż od 1994 roku z rąk czarnych bojówek zginęło ok. 70 tysięcy białych mieszkańców RPA.

Ta seria ataków doprowadziła do sytuacji, w której Afrykanerzy muszą celem zwiększenia bezpieczeństwa siebie i swoich rodzin wyposażać swoje domy w monitoring, system alarmowy oraz budować mury. Oprócz tych rozwiązań sami mieszkańcy posiadają broń palną oraz mogą liczyć na wsparcie działaczy Afrykanerskiego Ruchu Oporu. Utrudnieniem jest fakt, iż w 2003 roku rząd RPA nakazał rozwiązanie prywatnych firm broniących farmerów powołując się na… walkę z pozostałościami apartheidu. Część organizacji na rzecz obrony praw człowieka postrzega ataki na farmy (z afr. Plaasmoorde) jako zaplanowaną czystkę etniczną, a nawet ludobójstwo. Władze południowoafrykańskie są oskarżane o bezczynność, a nawet ciche popieranie bądź inspirowanie ataków. Niektórzy Afrykanerzy kupili farmy w sąsiednich krajach afrykańskich, gdzie są niższe ceny ziemi i jest nieco bezpieczniej. Mają miejsce również migracje Afrykanerów z RPA do innych części świata. W październiku 2010 roku władze Gruzji zaprosiły farmerów z RPA do osiedlania się w tym kraju oraz podjęcia współpracy w celu postawienia na nogi gruzińskiego sektora rolniczego. Choć planowano sprowadzić ok. 41 tysięcy farmerów (wraz z rodzinami – ok. 150 tysięcy), to póki co, osiedliło się 5 burskich rodzin, a kilkanaście kolejnych ma być w trakcie przeprowadzki. Około 200 tysięcy Afrykanerów, którzy opuścili RPA po 1994 roku, przebywa w Australii . Władze australijskie w marcu br. zaproponowały podjęcie działań w celu udzielenia szybkich wiz dla burskich farmerów, co spotkało się z kuriozalną odpowiedzią Pretorii, że farmerom nic nie grozi, bo… nie ma dowodów na prześladowanie ich przez władze RPA. Miesiąc wcześniej, w lutym br. nowy prezydent RPA, Cyril Ramaphosa, przyjął projekt ANC przewidujący wywłaszczenie białych farmerów bez odszkodowania. W związku z tym ponad 16 tysięcy osób podpisało petycję do prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, Donalda Trumpa, z prośbą o przyjęcie białych Afrykanerów do USA. Jak wskazał Mirosław Ciesielski przeprowadzając wywiad dla „Forsal.pl” z Afrykanerem Janem van der Schyff, populacja białych mieszkańców RPA zmniejsza się z roku na rok. Z kraju wyjechało około miliona Afrykanerów w przeciągu ostatnich jedenastu lat, co może oznaczać, iż w Południowej Afryce liczba białej ludności maleje przy jednoczesnym wzroście liczby ludności nie-białej, liczącej łącznie ok. 56,5 miliona. 15 marca br. na Twitterze Dan Roodt, afrykanerski pisarz i działacz na rzecz obrony praw swojego narodu, opublikował wpis, w którym zapytał się o to, czy Polska i Czechy mogliby przyjąć afrykanerskich imigrantów do siebie. Warto wspomnieć z tej strony o fakcie, iż w latach 60. XX wieku do RPA wyjechały tysiące emigrantów z Polski i Czech.

Na przestrzeni kilku ostatnich lat ma miejsce w RPA walka o wymazanie z pamięci historycznej dziedzictwa Afrykanerów, co było udziałem Juliusa Malemy, byłego lidera Ligi Młodych ANC. W kwietniu 2015 roku czarni studenci domagali się usunięcia pomników liderów Burów, co miało być elementem odcięcia się od historii apartheidu. Protesty rozlały się na cały kraj. Pomniki bohaterów wojen burskich, południowoafrykańskich bohaterów oraz polityków były dewastowane przez czarnych radykałów poprzez oblanie farbą, próby zburzenia czy podpalenia. Domagano się również usunięcia nazw ulic w języku afrikaans. Powstała w tym okresie afrykanerska organizacja AfriForum, która zbierała podpisy pod protestem przeciwko planowanemu usuwaniu pomników i przenoszeniu ich poza przestrzeń publiczną, wzywała do ogólnokrajowych konsultacji społecznych w tej sprawie oraz czynnie sprzeciwiała się wszelkim próbom wymazania wkładu Burów w historię Południowej Afryki. Kilkanaście dni później przez rząd Jacoba Zumy został wprowadzony kilkuetapowy plan, którego ostatecznym zamiarem było wyrugowanie białych Afrykanerów i ich przodków z polityki pamięci historycznej na rzecz promowania afrykańskich bohaterów walki z kolonializmem oraz apartheidem. Plan zakładał powołanie komisji mającej ocenić, które nazwy, symbole i pomniki historii można zostawić, a które usunąć z przestrzeni publicznej na okres 3-5 lat, przeprowadzenie „dialogu wewnątrz-afrykańskiego” celem promowania multikulturalizmu (w którym nie będzie miejsca dla białej ludności RPA) oraz utworzenie specjalnego parku tematycznego poświęconego historii tego kraju, z naciskiem na umacnianie afrykańskiej tożsamości.

***

Nieustające ataki na farmy, wywłaszczanie farmerów bez możliwości odszkodowania, postępująca migracja burskiej ludności z kraju w inne strony świata, ujemny przyrost naturalny białych przy wzroście nie-białej ludności tego kraju czy polityka historyczna mająca wymazać wkład białych w rozwój tej części Afryki. To tylko niektóre przykłady pokazujące, że przyszłość Afrykanerów w Republice Południowej Afryki nie rysuje się w kolorowych, lecz czarnych barwach. Dla Afrykanerów owe czarne barwy utrzymują się od 1994 roku, kiedy rozpoczęła się polityka rasistowskiego terroru.

Oni (Kongres Narodowy) są komunistami, którzy zniszczą ten wspaniały kraj. Zmarnują to wszystko, co zostało z takim trudem zbudowane przez białych. Boli mnie, że wszystko zostanie zniszczone w imię utopii wielorasowego społeczeństwa, która się tu nigdy nie spełni. Chcieli wolności i demokracji. Za parę lat wolność i demokracja będą jedynymi rzeczami, jakie tu będą mieli. Te słowa wypowiedział Janusz Waluś po ogłoszeniu przez południowoafrykański sąd wyroku. Jego słowa okazały się prorocze z perspektywy czasu. Oficjalna stopa bezrobocia wynosząca 28% (w rzeczywistości może być jeszcze wyższa), afery korupcyjne od władz RPA po policję, wysoka przestępczość, występujący problem AIDS (nosicielami wirusa HIV jest 10% ludności RPA) oraz rasistowska polityka wobec białych Afrykanerów są tego widocznymi dowodami. Mimo tego środowiska skrajnie lewicowe i lobbujące za przyjmowaniem uchodźców nie dostrzegają genocydu Afrykanerów, a takie postaci jak Chris Hani czy Nelson Mandela są obecni w popkulturze oczywiście jako bohaterowie, co jest tragicznym paradoksem historii.

Naszym moralnym obowiązkiem jest solidarność z białymi Afrykanerami w RPA oraz informowanie naszych Rodaków o ich losie. Nie wolno w tej kwestii ulegać poprawności politycznej.

Adam Busse

Wybrana bibliografia:

  1. G. Bębnik, Ostatnia walka Afrykanerów, Biała Podlaska
  2. A. Busse, Stop ludobójstwu Afrykanerów!, „Kierunki”, 14 sierpnia 2015.
  3. M. Ciesielski, Nowy apartheid – coraz mniej białych w RPA. Opowieść Bura (wywiad z Janem van der Schyff), „Forsal.pl”, 13 października 2017.
  4. A. Gąsowski, RPA, wyd. 1, Warszawa 2006.
  5. J. Kuśmierczyk, RPA: upadek białego imperium, „SZTURM – miesięcznik narodowo-radykalny” 2017, nr 37.
  6. D. Ratajczak, Tematy niebezpieczne, 1999.
  7. Australia chce szybkich wiz dla białych farmerów, „Autonom.pl”, 15 marca 2018.
  8. Georgia minister for diaspora affairsinvitesall SA whitefarmers – 41,000 families – to becomeGeorgiancitizenfarmers, „why-we-are-white-refugees.blogspot.com”, 28 października 2010, <http://why-we-are-white-refugees.blogspot.com/2010/10/georgia-minister-for-diaspora-affairs.html>.
  9. Mordowani, prześladowani i niszczeni przez prawo. Afrykanerzy uciekają z ojczyzny i błagają o pomoc, „stefczyk.info”, 2 marca 2018.
  10. Południowoafrykański pisarz: w przeszłości RPA przyjęła uciekinierów z Polski i Czech. Czy te kraje mogą teraz nam pomóc?, „Dziennik Narodowy”, 18 marca 2018.
  11. Przemilczane ludobójstwo: tragiczna sytuacja białych w RPA, „Nacjonalista.pl. Dziennik Narodowo-Radykalny”, 20 grudnia 2015.
  12. Reportaże poświęcone miastu w RPA tylko dla Afrykanerów, „Nacjonalista.pl. Dziennik Narodowo-Radykalny”, 21 lipca 2014.
  13. https://www.youtube.com/watch?v=RWuCiTpC00w – reportaż telewizji o Burach w Gruzji (opublikowany 10 października 2010, YouTube).