Cuius regio
Po II wojnie światowej wartości narodowe w wydaniu niemieckim przegrały, a aryjski etos zwyciężyły kosmopolityczne odmiany imperializmu w wydaniu sowieckim (ZSRR) i liberalno-wolnomularskim (USA). Zgodnie z ich interesem dokonano w skali globalnej manipulacji lingwistycznej, historycznej i socjo-społecznej, czego doskonałym przykładem jest pejoratywne nastawienie popkultury do pojęcia aryjskości.
Aryjskość można, a nawet należy rozpatrywać na kilku poziomach: antropologicznym, odnoszącym się do ludów proto-Aryjskich, lingwistycznym – dotyczącym obszarów wpływów języków Indo-Europejskich, religijno-kulturowym: „aryan” to sanskryckie określenie szlachetnego, człowieka pochodzącego z wyższej varny (por. kasty), wreszcie na poziomie ideologicznym rozpowszechnionym przede wszystkim w okresie III Rzeszy: Aryjczyków łączyły wyższa duchowość (dusza narodu, czyli wewnętrzna strona rasy) przywiązanie do tradycji, a przede wszystkim więzi krwi w obrębie białej, nie-semickiej Europy.
Podczas, gdy w obrębie kultury Zachodu „aryjskość” stała się terminem niemal zakazanym, utożsamianym z białą supremacja i zwalczaniem żydowskiej finansjery, co rzecz jasna, po upadku III Rzeszy, było nie do zaakceptowania, w Indiach, termin ten odrodził się w pełnym świetle, ze zdwojoną siłą, ale w zgoła innym, skarłowaciałym i zdegenerowanym znaczeniu. Rzec można, że monumentalizm i stabilność aryjskich wartości na miarę architektury Alberta Speera, zamienione zostały na bezduszny rynsztok kartonowych slumsów.
Kompleks ”białego Pana”
Trudno chyba znaleźć na świecie kraj, który w równym stopniu co Indie cierpiałby na kompleks deficytu „aryjskości”, rozumianej jako „rasa panów”, „naród wybrany”. Poziom zaawansowanej mitomanii w tej właśnie materii, spowodował, że historię starożytną zaczęto tu pisać od nowa, zaprzeczając faktom i dowodom, jakie niesie za sobą nauka. Dziś rozmawiając z pierwszym lepszym Hindusem, dowiemy się, ze Ariowie pochodzili z Indii, że to właśnie tutaj narodziła się jedna z najstarszych i najbardziej niesamowitych cywilizacji świata. Ale, czy są ku temu realne przesłanki?
Historia Indii rozpoczyna się od mało znanej i stosunkowo mało udokumentowanej cywilizacji Doliny Indusu. Powstanie Rygwedy, najstarszej z ksiąg wedyzmu i jednocześnie namacalnego świadectwa przedostania się na teren subkontynentu nowych wierzeń oraz nowej struktury społecznej, nakłada się na upadek wspomnianej wcześniej cywilizacji Doliny Indusu. Czy najazdy Ariów były tego przyczyną, czy po prostu jedna kultura zastąpiła w pewnym momencie drugą, tego nie wiemy.
Z badań archeologicznych wynika, że Ariowie byli ludźmi o jasnej karnacji, jasnych oczach i zróżnicowanym kolorze włosów (poza rudym). To oni poprzez podboje zyskali władzę i decyzyjność, to do nich lokalna ludność starała się upodobnić. Nawet dzisiejszy Hinduizm, który ewaluował z wedyzmu, podkreśla cnoty i przymioty istot określanych jako sury/devy – bogowie o jasnej karnacji, a degraduje asury – anty-bogów, pierwiastki zawierające ciemność, zło, upadek, istoty przedstawianych w czarnych barwach.
Jakkolwiek ludność subkontynentu Indyjskiego sprzed najazdów aryjskich nie była etnicznie jednolita, określa się ją często dość uogólnionym terminem – ludność drawidyjska. Musimy mieć jednak na uwadze, że na teren Indii cyklicznie migrowały fale przybyszów tak z zachodniej, jak i ze wschodniej, czy północnej Azji. Ten swoisty tygiel kulturowy podzielony był pomiędzy strefy wpływów różnych grup językowych (drawidyjskich, sino-tybetańskich, w końcu Indo-Irańskich), jak i etnicznych (ludność australoidalna, melanezyjska, dravidyjska, mongoloidalna). Najazdy Ariów, które datujemy na ok 2000-1500 r p.n.e. wprowadziły na teren subkontynentu nie tylko nie znany dotąd genotyp, ale również szereg zmian w funkcjonowaniu ówczesnych plemion zamieszkujących Indie. Nie oznacza to jednak, że Aryjczycy genetycznie wyparli lokalnych Dravidów. Wobec ograniczonej puli genetycznej przybyłej ludności aryjskiej, z czasem doszło do mieszania się krwi, a co za tym idzie wyparcia dominującego pierwiastka aryjskiego, na rzecz mało wyrafinowanych mieszanek etnicznych. Jak trafnie określił to już Alfred Rosenberg w swoim dziele „Mit XX wieku”:
Wkrótce bogate, oparte na więzach krwi znaczenie Varny zostało całkowicie utracone. Dziś jest to tylko podział na klasy rzemieślnicze, zawodowe i inne, co w drastyczny sposób przekształciło jedną z najznamienitszych idei w historii świata w jej najgorszą i najbardziej zdegenerowaną farsę. Ówczesny Hinduista nie zrozumiał już potrójnego znaczenia: krew, ja i wszechświat. Widział tylko dwie ostatnie. I zginął w próbie samotnej kontemplacji jaźni, w zanieczyszczeniu rasowym, którego współczesne produkty są nędznymi kundlami szukającymi uzdrowienia ich paraliżującej egzystencji w wodach Gangesu".
Airyanem Vaejah – mityczna kraina Ariów
Skąd pochodzili Ariowie? Wzmianki o Airyanem Vaejah – „kraju Ariów” pochodzą zarówno z Rygwedy, jak i późniejszej Avesty, księgi Zaratustry. Biorąc pod uwagę współczesną mapę geopolityczną świata, kraj Ariów należałoby zlokalizować w obrębie Chorezmu – historycznej krainy nad dolną Amu-darią, obejmującej obszar dzisiejszego Uzbekistanu, Turkmenistanu i Iranu.
Współczesne badania antropologiczne pozwalają na dość dokładne prześledzenie naszej przeszłości, choć do stworzenia pełnego obrazu wędrówek i migracji naszych protoplastów droga jeszcze daleka. Najstarsze znaleziska (grobowce na terenie Iranu), które część naukowców przypisuje ludom Proto-Aryjskim, datowane są na ok 40 000 lat wstecz, natomiast udokumentowana lingwistycznie i genetycznie migracja ludów Proto-Indo-Europejskich z obszarów Yamny nastąpiła ok 5500 p.n.e.
Ta ogromna przepaść ponad 30 000 lat pozwala nam jedynie domniemywać, co mogło się wydarzyć i w wyniku jakich zmian powstała kultura Yamna, uważana za miejsce ukształtowania się rodziny języków i ludów PIE. Pewne jest, że właśnie ze stepów pontyjskich rozpoczęła się fala ekspansji mitycznych Ariów, a raczej ich gałęzi pochodzącej od plemion Proto-Aryjskich, które prawdopodobnie w wyniku zmian klimatycznych migrowały ze wspomnianego wyżej, rodzimego regionu Iranshahr na zachód i północny zachód, w kierunku dzisiejszej Rosji i Ukrainy.
Genetyka obala mity
Trudno polemizować z najnowszymi badaniami genetycznymi, trudno polemizować z faktami. Pomimo larum podniesionego przez hinduskich obrońców mitu „ludu wybranego”, współczesna nauka wyklucza możliwość narodzin „rasy aryjskiej” na terenie Indii.
Głównym argumentem Pan-Indusów było to, że w ciągu ostatnich 12 500 lat nie było większych przepływów genów z zewnątrz do Indii, ponieważ jednolite dane mtDNA (genotyp żeński) nie wykazały takich możliwości. Argument ten został uznany za błędny, gdy udowodniono, że Y-DNA (genotyp męski) wykazał znaczny przypływ genów z zewnątrz do Indii w ciągu ostatnich 4000 - 4500 lat, zwłaszcza haplogrupy R1a, tzw, „aryjskiej” ukształtowanej po ostatnim zlodowaceniu, w okolicach 5000 p.n.e na stepach pontyjskich. Obecnie stanowi ona zaledwie 17,5% męskiej linii genów w Indiach Północnych i zanika na Południu (dla porównania to ok 60% genotypu męskiego w Polsce). Powodem, dla którego dane mtDNA zachowywały się inaczej był fakt, że na migracje w epoce brązu składała się przede wszystkim populacja męska.
Drugim wysuniętym argumentem było, iż linia R1a charakteryzowała się znacznie większą różnorodnością w Indiach niż gdziekolwiek indziej, a zatem musiałaby pochodzić z Indii i rozprzestrzeniać się na zewnątrz. Ten mit został również obalony, jako że globalne badania haplogroupy R1a ( metodą MAmMOTH) opublikowane w roku 2016 ujawniły, że R1a w Indiach wykazuje zróżnicowanie na zaledwie trzy podklasy R1a-Z93, datowane na około 4000 do 4 500 lat. Muszą być więc one efektem pojawienia się ludności napływowej.
Zmierzch fałszywych bogów
Zdecydowana większość Hindusów zawdzięcza swoje pochodzenie licznym migracjom, poczynając od tych z Czarnego lądu sprzed około 55.000 do 65.000 lat, Azji Zachodniej, które prawdopodobnie były wielofalowe i nastąpiły po 10.000 pne, migracjom australo-azjatyckim oraz tybetańsko-birmańskim (plemiona Munda i Garo z Azji Wschodniej).
Silna stratyfikacja społeczna dzisiejszych Indii, wieki panowania „obcych” dynastii od Mauryów począwszy (Ashoka miał w sobie krew macedońską), poprzez tureckie sułtanaty, Mogołów, a na Koronie Brytyjskiej skończywszy, wywołały nieodpartą potrzebę wykreowania mitu demiurga. Ten swoisty sen o potędze, ma swoje podłoże w głęboko zakorzenionych kompleksach śniadych Hindusów. Idąc za Friedrichem Nietzsche: „moralność panów” upadła i żyjemy w świecie, w którym swoją moralność narzucili „niewolnicy”. Niewolnicy, pragnący by blask chwały aryjskiej spuścizny, rozjaśnił nieco ich spowitą mrokiem karnację i umysł. Niewolnicy przypisujący sobie przymioty, które istnieją jedynie w meandrach ich politeistycznych wyobrażeń reprezentowanych przez miliony bogów i demonów. W kontekście dzisiejszych Indii „aryjskość”, to „ziemia utracona”, której jednak nigdy nie było. Nie bez przyczyny Hindusów określa się mianem „Żydów” Azji. Jest coś w mentalności mieszkańców subkontynentu, co sprawia, że „dusza narodu” ma znamiona semickiej lichwy, nie zaś aryjskiego honoru.