Otto Auslegen - O współczesnej sztuce nacjonalistycznej słów kilka

I        Czym byłby jakikolwiek ruch polityczny, czy społeczny, bez swojej sztuki i symboliki? To one są w stanie natchnąć istniejących już członków, ale i zarazem zachwycić osoby „spoza kręgu”. Nawet spróbować je rekrutować w swoje szeregi. Od zarania dziejów, każda ideologia i filozofia ciągnie ze sobą sztukę. Zaczynając od XVIII i XIX wiecznych rewolucjonistów, przez komunizm, faszyzm, nazizm, na beatnikach, skinach i punkach kończąc. Sztuka jest spoiwem, bez którego wiele tych ruchów byłoby pozbawionych swojego koloru i wyglądu. Bez niej wymienione grupy, prądy, ideologie i subkultury, nie przyciągnęłyby takiego zainteresowania i ciekawości opinii publicznej. Czy możemy sobie wyobrazić polskich powstańców listopadowych czy styczniowych bez ducha romantyzmu? Czy komunizm nie kojarzy się jednoznacznie z chórem Aleksandrowa i popularną pieśnią Katiuszą? Czy faszyzm nie jest po prostu polityczną formą futuryzmu? Czy nazizm nie nasuwa od razu pompatycznych marszy i cudnie oświetlonych przez Alberta Speera hal, na których przemawiał Adolf Hitler?

Ostatnie czasy pozwoliły na wzrost popularności nacjonalizmu. Widać, że wychodzi on powoli z ukrycia, ze swojego „skołtunienia”. Zauważalna jest też znaczna popularność zachodniego ruchu „Alt-Right”, oraz powstawania nowych ruchów nacjonalistycznych w Polsce. Wraz z nimi nadeszła „nowa fala” zainteresowania na wszystko to, co z tym nacjonalizmem związane – w tym ze sztuką. Zaczęliśmy więc odchodzić od „śmiesznych grafik” robionych prawdopodobnie w paint’cie, przechodząc do już nieco kiczowatych dzisiaj bluz z wilkiem czy husarią, lub nieco bardziej estetycznych grafik czy muzyki. Do niedawna te ruchy były skupione głównie wokół muzyki RAC, ze względu na dużą ilość skinheadów. Czasy jednak się zmieniają i do ludzi, którzy z ruchem zaczęli się identyfikować, taka estetyka już nie przemawia. Ruch potrzebował czegoś nowego, tchnienia świeżości, równocześnie jednak skorelowanego z przeszłością i tradycją. Odpowiedzią był – „Fashwave”.

II
Strony na facebooku, instagramie czy tumblerze zaczęły postować, dla niektórych dziwne, dla niektórych ładne i świeże barwne grafiki. Emanują one dużą gamą kolorów i estetyką lat 80 XX w. Łączą przy tym jasny i klarowny nacjonalistyczny przekaz. Wielu ludzi widząc ten rodzaj sztuki pukało się w czoło, śmiejąc się, że rzucający się od razu w oczy neonowy fiolet i róż nie jest „true”. Nie dostrzegali potężnego potencjału w tej paradoksalnie ortodoksyjnej i tradycjonalistycznej sztuce. Ale od początku.

Czym jest „Fashwave”? Jest swojego rodzaju syntezą między tradycyjną formą, a rozczarowaniem wynikającym z kondycji dzisiejszego świata i człowieka. Ujęty tam obraz emanuje egzystencjalnym bólem z iście surrealistyczną manierą. Sztukę tą można oskarżać o wiele rzeczy, począwszy od bycia zbyt „reakcjonistyczną” czy zbyt „progresywną”, lecz nic bardziej mylnego. Fashwave idealnie komponuje się z całym ruchem nowoczesnego nacjonalizmu. Tak jak Fashwave, jak i wspomniany nacjonalizm, mają ten lekko pchający przed siebie vibe (z ang. „wibracje”), przy jednoczesnym zachowaniu uwielbienia tego co przeszłe. Przyzwyczailiśmy się tak mocno do słowa „postęp” czy „progres”, że zapomnieliśmy, o co w nich tak naprawdę chodzi.

Jeśli spojrzymy na historię sztuki, możemy zauważyć ciekawy wzór: idąc od estetyki greko-romańskiej zobaczymy jej wskrzeszenie w renesansie, a następnie w oświeceniu. Końcowym ruchem kultywującym te wartości było nic innego jak „Art-Deco”. Wydaje się być to ostatni tak wrażliwy na piękno i zdrowy ruch artystyczny. W sztuce internetu, ruch, który ponownie przywrócił do życia apollińską estetykę był „Vaporwave”. A z tego wyrosły inne wszelkie „-wave'y”, w tym Fashwave. W ten sposób, zachowujemy integralność sztuki, rzeczywistą ciągłość, odwołanie do przeszłości w syntezie z nieubłaganym postępem.

Warto wspomnieć, że fashwave nie jest ani odwołaniem tylko do klasycystycznej estetyki, ani tylko do progresywnej wersji sztuki. Pozostaje balansem pomiędzy tymi dwoma. Tworzy swoistą syntezę. Sama antyczna figura powinna znaleźć się w muzeum, a sam progresywny przekaz powinien znaleźć się w koszu. Bez tej syntezy, bez współpracy tych dwóch najważniejszych części nie uzyskamy sztuki, która odwzorowuje to, czym jest nacjonalizm.

Chodzi w Fashwave zatem o łączenie dwóch czynników ze sobą, a nie proste replikowanie ich. Dokładniej rzecz ujmując zależy tu na korzystaniu z progresywizmu przy pomocy tradycjonalizmu. Oprócz tego, estetyka lat 80 i 90 XX w. to „niegdysiejsza przyszłość” obijająca się już o tzw. „retrofuturyzm”. Ponadto omawiane czasy to obraz, z którym dzisiejsi młodzi ludzie mogą się utożsamić. Po prostu znają je doskonale, jeśli nie z własnego życia, to z popularnych filmów typu np. „Terminator”. Jeśli Fashwave dotyczyłby tylko wspomnianych greko-rzymskich figur, opinia publiczna czy my sami, skreślilibyśmy go. Uznalibyśmy ten nurt za niepotrzebny, przestarzały i pretensjonalny. My, ludzie zachodu zatraciliśmy się w teraźniejszości, nie żyjemy ani przeszłością, ani przyszłością. Dżihadyści, którzy niszczą nasze miasta czy lotniska, w swoich tyradach przywołują terror krzyżowców sprzed blisko ośmiuset lat, i ponownie, a my? Jesteśmy „podłączeni” tylko w teraźniejszości, tak jakbyśmy mieli pamięć jedynie osób, które żyją tu i teraz, podczas gdy nasza cywilizacja to zbiór wielu pokoleń. Z racji tego, jednym z celów Fashwave'u jest wskrzeszenie przeszłości, przypomnienie ludziom o ich korzeniach i tchnienie tego w przyszłość.

III

Wspomniany „Vaporwave”, jako ruch artystyczny, zaczął się od post-ironii i anty-konsumpcjonistycznego podejścia. Na dobrą sprawę tego, czego chcemy jako nacjonaliści. Przecież jedną z wartości, jaka nam przyświeca w naszej idei to naród oparty na autentycznej, tożsamości i kulturze, związanej ścisłymi więzami pokrewieństwa, a nie na neoliberalnej mrzonce. Vaporwave jest parodią konsumpcjonistycznego stylu życia, jednocześnie uosabiając nostalgię wobec konsumpcjonizmu lat 80 XX w. Vaporwave, więc, jako przodek Fashwave'u, nie celebruje dzisiejszego świata, a jest estetycznym ubraniem obecnej ery, w której żyjemy (jakby niektórzy powiedzieli – „Kali Yuga”).

Wielu ludzi niesłusznie stawia Fashwave w zestawieniu obok postmodernizmu, w zdecydowanie pejoratywnym świetle. Ruch modernistyczny rozpoczął się na długo przed liberalną zarazą. Jego apostołami byli uwielbiani przez nas takie persony jak np. Filippo Tomasso Marinet. Drugi z nich to Juliusz Evola malujący dadaistyczne obrazy. Zmiana nadeszła na dobrą sprawę dopiero z okresem końca drugiej wojny. To wtedy powstawały takie ruchy jak np. niemiecki Bauhaus. Nurt ten był niczym innym jak powieleniem formy sztuki szkoły frankfurckiej.

IV
Dlaczego coś takiego powstaje w kuźni nowoczesnej sztuki, głównie internetowej? Co odróżnia taki nurt od grafik umieszczonych na bluzach z żołnierzami wyklętymi czy waleczną husarią? Ta estetyka, tak zwanych „narodowców” jest krótka, pusta i sztuczna. Oprócz tego jest ekwiwalentem odcinka „Sitcomu”. Warto podkreślić, iż to co my tworzymy, jest w stanie samo ewoluować, gdyż pewne estetyczne ideały są wieczne, tak jak Prawda.

Pamiętać trzeba, że są pewne rzeczy, które przemawiają do ludzi znacznie mocniej niż przeintelektualizowane teksty (jak np. ten). Język mitologii (w ujęciu m.in. Carla Gustava Junga) jest znacznie silniejszy niż mówione czy pisane słowo. To swoista część naszej świadomości i naszego mózgu, „wpisana” i „zakodowana w Europejczyków”, co odróżnia nas od innych ludzi na całym globie. Jak wspomniałem, znaczącą częścią tej sztuki pozostaje estetyka grecko-rzymskich figur czy odwołań do mitologii. Co jest tego powodem? Antyczne ideały to formy, które są nadal w nas żywe. Kluczem jednak jest postawienie ich w nowym świetle. „Starzy Bogowie” nigdzie nie odeszli, a syn powinien kontynuować dzieło ojca.

Niektórzy mówią, że wraz ze zrozumieniem sztuki, zaczyna się prawdziwa mądrość. Aby kontrolować jakąkolwiek idee, trzeba dzierżyć w dłoni (idąc ponownie tropem Carla G. Junga) wiedzę na temat tego, co nieświadome, archetypiczne i symboliczne. Następnie tchnąć w to w materialną formę. Bójcie się artystów, bo to oni w ostatnim stuleciu byli w stanie tworzyć i niszczyć najpiękniejsze rzeczy.

V
I słowem zakończenia: jeśli jesteś, drogi czytelniku, bardziej zainteresowany tematem to twoim przyjacielem pozostaje internet. Takich artystów jest na pęczki, w tym z polskiego „podwórka”. Począwszy od chyba najbardziej popularnego projektu „Polishwave”, prowadzonego przez „Neonową Rekonkwistę”. Przykładami zachodnich artystów to Neon Degrell oraz „naturewilldestroyyou” (obaj dostępni na deviantarcie). Warto wspomnieć w tym wątku, iż istnieją muzycy, którzy przez swój artyzm odwołują się do obrazu. Dokładnie chodzi mi tu o muzykę w stylu „synthu” żywcem ściągniętego z lat 80 XX w. Głównymi artystami są Xurious czy Joseph Retrostein.

Otto Auslegen