Moda na patriotyzm sprawiła, że wielu młodych ludzi chce zamanifestować swoją dumę z polskości nosząc koszulki NSZ. Nic dziwnego, że jak grzyby po deszczu wyrosły różne patriotyczne biznesy odpowiadające na potrzeby rynku. Firm oferujących odzież z motywami Polski Walczącej, Wyklętych czy przekreślonymi sierpem i młotem jest dużo. Częstą reakcją różnych ”nadkumatych” jest święte oburzenie - „jak to jakiś niekumaty Seba nosi koszulkę z Wyklętymi? Powinni robić tylko ciuchy z celtykami w limitowanych edycjach po 14 sztuk”.
Można zarzucać zjawisku gimbopatriotyzmu powierzchowność - koszulka z Polską Walczącą, niechęć do imigrantów i pedałów łączą się z jaraniem zielska i głosowaniem na Korwina czy innego Kukiza. Mody niestety mają to do siebie, że z natury są powierzchowne. Jednak pamiętam czasy sprzed Marszu Niepodległości, kiedy w ogóle nie widywało się ludzi afiszujących się z patriotyzmem. Wielokrotnie na łamach Szturmu nazywałem zjawisko gimbopatriotyzmu największym powojennym sukcesem polskiego nacjonalizmu i zdanie podtrzymuję, nagle całe pokolenie poczuło dumę z polskości. To jest piękne i jeszcze kilka lat temu nie śmieliśmy o tym nawet marzyć. Czy bez Marszu Niepodległości i zapoczątkowanej dzięki niemu mody na patriotyzm Polacy dzisiaj byliby tak zdecydowanie przeciwni przyjmowaniu tzw. „uchodźców”? Czy PiS tak ochoczo szermowałby bliskimi nam hasłami? Śmiem wątpić. Oczywiście wiele spieprzyliśmy – nie umieliśmy nadać tej modzie bardziej radykalnego i prospołecznego charakteru, gimbopatrioci są strasznie prawicowo-liberalni, również polityczne kariery Korwina i Kukiza to efekt tej właśnie mody, a raczej naszych zaniedbań, dostosowywania przekazu do gimbopatriotów, a nie gimbopatriotów do przekazu.
Częstym zarzutem wobec firm zajmujących się produkcją i sprzedażą patriotycznych gadżetów jest ich nastawienie na zysk i brak ideowości. Faktycznie dwie największe marki z nacjonalizmem mają niewiele wspólnego, jedna z nich wręcz promuje wrogi nam korwinizm, ale trzeba jej przyznać, że stworzyła fundację, która pomaga Wyklętym. Oczywiście niewiele jest firm prowadzonych przez zaangażowanych nacjonalistów, na których wsparcie zawsze można liczyć. Jeżeli sklep z odzieżą patriotyczną prowadzi człowiek od lat aktywnie działający to chętnie dam mu zarobić, podobnie właścicielowi pubu, który staje się idealnym miejsce do działalności kulturalnej. Jest jeszcze wydawnictwo i księgarnia internetowa prowadzone przez ideowca na którego zawsze można liczyć.
Jeżeli firma istnieje wyłącznie po to, żeby zarabiać, a połowę asortymentu stanowią koszulki z przekreślonym sierpem i młotem, ponadto wyzyskuje pracowników nigdy nie zrobię tam zakupów. Skoro handlujesz gadżetami ideowymi wymagamy dwa razy więcej – realnej nacjonalistycznej prospołecznej postawy.
Chcemy rozwoju Ruchu, ale na to potrzeba pieniędzy i ludzi niezależnych finansowo, tym bardziej powinno nam zależeć, żeby rynek patriotyczny był zdominowany przez firmy należące do nacjonalistów, którzy wspierają nas zarówno czynem jak i przelewem. Lokale na wydarzenia, wydawanie książek, wsparcie finansowe nacjonalistycznych imprez... wspierajmy swoich! I cieszmy się kiedy „gimbopatrioci” kupują książki i koszulki o naszych ludzi, a piwo piją w lokalu należącym do nacjonalisty.
Tomasz Dryjański