Mając wieść nacjonalistów do intelektualnych (czasem nie tylko) starć z naszymi oponentami, a przynajmniej w jakiejś mierze roszcząc sobie do tego prawo, nasze pismo musi mieć solidne fundamenty ideologiczne. Wątpię, by znalazł się ktoś poważny, kto zaprzeczy, iż nasze starania do budowy owego gruntu są marne. Nie mam jednak na celu przytaczać tutaj szczegółów dotyczących naszych dotychczasowych osiągnięć, bo przypominają o nich często w razie różnorodnych potrzeb nasi redaktorzy. Zawsze staramy się patrzeć w kierunku przyszłości. Myśląc o tym wiedzeniu należy pamiętać, że powinno mieć ono charakter teoretyczny, choć nie bez przełożenia na sferę działań. Niektórzy wobec zagadnienia roli filozofów w myśli Marksa stawiają tezę, iż to on ufundował podwaliny pod teorię o konieczności zaangażowania myślicieli w kwestie polityczno-społeczne. O ile owa teoria faktycznie może mieć sens, tak marksiści (szczególnie ci kulturowi) mylą się w swoich sądach. Źródła koncepcji „aktywnych ideologów” sięgają aż starożytności. Już Platon, jeśli nie wcześniejsi filozofowie, których pisma zachowały się w szczątkach, twierdzili, że takie zaangażowanie jest wybitnie pożądane. Teoria ustroju państwowego z podziałem na trzy główne klasy – wytwórców, żołnierzy oraz rządzących filozofów – może i była utopią, ale można ją traktować w sposób symboliczny lub przynajmniej jako niedościgniony ideał. Z pewnością najwybitniejszy z uczniów Sokratesa tym sposobem wykazał, iż zaangażowanie osób kompetentnych w swoich dziedzinach musi być łączone z odpowiednim miejscem w hierarchii społecznej. W tym szerokim kontekście nawet teorie ustrojowe polskiego RNR „Falanga” zaczynają przypominać w jakiejś mierze platońskie państwo idealne. Zaangażowanie ideologów jest więc bardzo pożądane i stanowi – jak mniemam – jeden z filozoficznych fundamentów Europy. Żeby zdać sobie sprawę z tego faktu wystarczy rozejrzeć się dookoła i zaobserwować, że w obecnej rzeczywistości wyrosłej na kanwie ideologii liberalnych – szczególnie w debacie publicznej – brakuje osób z kompetencjami, które są w stanie dokonywać trafnych analiz, a nie posługują się spłyconymi ogólnikami, czy hasłami oraz tych krytycznych w zdrowym sensie, więc takich które swoją krytykę popierają stosownie dobranymi racjami i argumentami, a nie zajmują się krytykowaniem wszystkiego, co nie jest zgodne z ich światopoglądem. Chcemy być ludźmi kompetentnymi. Nacjonalista musi być kompetentny. Szturmowiec musi być kompetentny. Na koniec tej części warto dodać, iż pojęcia „filozof”, „myśliciel” oraz „ideolog” traktuję jako ze sobą tożsame. Miłośnik mądrości powinien być osobą refleksyjną i potrafiącą coś ze swoją wiedzą zrobić (powinien być myślicielem), a jeśli chce coś z nią czynić, to tylko poprzez porządkowanie idei, którym to zajęciem trudni się ideolog.
Mamy więc wieść. W jakim sensie? Pragniemy – jak to już zostało zaznaczone w poprzedniej części – budować solidne podwaliny intelektualne dla ruchu nacjonalistycznego w Polsce. Oznacza to, że będziemy wykonywać swoją pracę jeszcze staranniej i dzięki temu – miejmy nadzieję – jeszcze skuteczniej. Wiąże się to przede wszystkim z tym, iż chcielibyśmy poszerzyć zakres swojego oddziaływania poprawiając jeszcze bardziej jakość tego, co proponujemy Czytelnikom, zaznaczając swoją obecność w jeszcze większej ilości mediów, czy nawet angażując nowe osoby w nasze dzieło. Walka toczy się nieustannie. My chcemy być do niej przygotowani i pomagać w przygotowaniach innym. Nie jest to jednak niezdrowy patos, ani nawet płytkie, wyświechtane hasełko. To stwierdzenie faktu – jakkolwiek pysznie by to nie brzmiało. Od początków historii mamy do czynienia ze starciami wrogich obozów politycznych. Z tego rodzaju starć dialektycznych zawsze wychodził tylko jeden wygrany. Jesteśmy przekonani, że przyszłość Polski i Europy wciąż pozostaje w rękach nacjonalistów. Musimy wykorzystać tę szansę. Nasi przeciwnicy twierdzą obserwując nas, iż „budzą się dawne demony”. My jednak stoimy na straży tożsamości zbiorowych – tożsamości rodziny, narodu, czy wspólnoty narodów w obrębie cywilizacji europejskiej. Należy również dostrzec, iż to dzięki ich działalności Europa gnije, a owe zepsucie zaczyna docierać również do Polski. Są tego świadomi. Zgnuśnienie społeczeństw, ich degeneracja moralna, czy upadek wartości – te zjawiska nie mają miejsca przez przypadek. Teorie spiskowe w dużej mierze warto pozostawić tzw. szurom. Wiele pisano w obrębie środowiska narodowego na temat przyczyn, czy charakteru powyższych procesów, które trawią Europę. Nie mniej – warto o tym przypominać. Równie ważnym elementem tego boju jest identyfikacja oraz poznanie wrogów. Zdaje się, że oni zdają sobie z tego sprawę. Tworzą strony i wiadomości skierowane bezpośrednio przeciwko nam (niekiedy fabrykując lub naciągając fakty) i dochodzi do coraz częstszych starć, konfrontacji, ale nie można zapomnieć też o rzeczy kluczowej – oni w dużej mierze swoją pracę ideologiczną wykonują skuteczniej od nas. Ubierają straszne idee w pojęcia, które pierwotnie znaczyły coś zupełnie odmiennego. Są też dobrze zorganizowani. Kim oni są? KOD, „Krytyka Polityczna”, „Gazeta Wyborcza”? Te szyldy nie wyczerpują nawet w połowie zakresu ich oddziaływań. Osobom z naszego środowiska, które próbują rozważać „Kto za tym wszystkim stoi?” życzę powodzenia. Ten fragment nie miał charakteru oświecenia Czytelników odnośnie masońskich korzeni zła, które serwują nam liberalne media, organizacje antyfaszystowskie, czy inne grupy stojące w opozycji do nas – nacjonalistów. Ukazuje on jedynie pewien niewielki względem całości zakres wpływów środowisk przeciwnych polskiemu, czy – szerzej – ruchowi narodowemu. Jest kilka kwestii, które powinny nas przeciwko nim jednoczyć. Wymienię i opiszę jedynie tę, którą uznaję za najbardziej kluczową. Jest nią brak negacji obiektywności prawdy. Dlaczego to takie istotne? Nie znam środowiska nacjonalistycznego, które by tej wartości zaprzeczało. Jest ona równocześnie fundamentalną regułą europejskiej filozofii. Relatywizacja prawdy lub zaprzeczanie jej prowadzi do wielu wybitnie negatywnych konsekwencji – nie tylko ontologicznych, logicznych lub epistemologicznych. Przede wszystkim – społeczno-politycznym. Bo skoro nie wiemy lub nie jesteśmy w stanie poznać to, czym jest prawda, to na jakiej podstawie mielibyśmy budować systemy ustrojowe? Na jakiej podstawie moglibyśmy oddzielić dobro od zła? Nasze przekonanie o istnieniu prawdy (i to – co ważne – prawdy obiektywnej) nie prowadzi nas bynajmniej do tego, że tylko my ją znamy. Przynajmniej tak być nie powinno. Nacjonalistyczny filozof musi zachowywać pokorę wobec wiedzy drugiego człowieka, ale przede wszystkim wobec złożoności rzeczywistości. Wydaje się, że wiele współczesnych autorytetów (nawet tych naukowych) niestety nie podąża tą drogą. Czas to zmienić.
Musimy wieść, bo kto to zrobi za nas? Jako osoby starające się zachowywać wysoką świadomość nie możemy dopuścić do dalszej dekonstrukcji Europy i Polski. Zachowajmy wiarę w to, że przyszłość należy do nas. To quasi-wezwanie do boju, epicka oraz wzniosła momentami deklaracja dalszej wojny niech nas tylko motywuje. Będziemy dalej brnąć w bój kierowani duchem estetyki nacjonalistycznej, rewolucyjnej, szturmowej!
Michał Walkowski