Zazwyczaj podsumowania robiłem podczas numerów rocznicowych. Jednak „Szturm” rozwija się na tyle prężnie, że od czasu do czasu muszę oderwać się od bieżących spraw politycznych i co nieco napisać o nas. Ponad dwa lata temu nikt z nas nie wiedział jak potoczą się losy naszego pisma, wraz z biegiem czasu nasza idea wyklarowała się, a także ustabilizowała się linia ideowa i skład redakcji. Cieszymy się, że nasza idea, nasze pomysły na zmianę i wygląd polskiego nacjonalizmu docierają do coraz szerszego grona odbiorców. Udało nam się osiągnąć parę założonych wcześniej celów, a także cieszymy się z tych pozytywnych zdarzeń dla nas, które wydarzyły się całkowicie przypadkiem. Po ponad 2 latach istnienia „Szturm” już na stałe wszedł w tworzenie historii polskiego nacjonalizmu.
To co na pewno nam się udało osiągnąć:
1) zebrać grupę inteligentnych ludzi, znających życie i znających otaczającą rzeczywistość, a przede wszystkim ludzi rozumiejących to, co się wokół nich dzieje, ludzi z różnych środowisk,
2) stworzenie własnego symbolu, nowego symbolu, który wszedł w skład symboliki polskiego nacjonalizmu. Spadająca bomba idealnie oddaje charakter naszego pisma, uderzenie w marazm nie tylko demoliberalnej rzeczywistości, ale tzw. szerokiego środowiska narodowego,
3) organizowanie wykładów pod patronatem oraz z udziałem „Szturmu”,
4) nawiązywanie kontaktów międzynarodowych z europejskimi nacjonalistami, wzajemne wymienianie się spostrzeżeniami oraz prowadzenie dialogu na rzecz historycznego pojednania,
5) zmiana spojrzenia na politykę międzynarodową, historyczną,
6) odcięcie pępowiny od dwudziestolecia międzywojennego, powoływanie się na własne pomysły i idee nowoczesnego nacjonalizmu, zamiast wiecznego uciekania do twórczości poprzedników.
Jeszcze zapewne wiele można byłoby wypisać, jednak to pokazuje, że „Szturm” jako pismo inspiruje coraz bardziej. Do czego zmierzam? Do tego, że cieszę się kiedy coraz więcej ludzi identyfikuje się z nacjonalizmem szturmowym. Cieszę się, że nasze teksty wywołują dyskusję, że nie kręcimy się już tylko wokół dwudziestolecia międzywojennego i nie patrzymy na naszych poprzedników jak na bogów, tylko własną twórczością chcemy pchnąć to wszystko do przodu. Cieszę się, kiedy widzę, jak na portalach społecznościowych powstają fanpejdże nawiązujące do naszego pisma. Cieszę się, że określenie od nazwy naszego pisma – szturmowcy – trafia do ludzi, do tych, którzy w obecnych organizacjach się nie odnajdują i nie wiążą z nimi swoich losów na przyszłość. Dlatego namawiam tych, którzy chcieliby pisać, żeby śmiało podsyłać nam swoje teksty, nie bać się przelać swoich myśli, nie bać się wpływać na ideę. Namawiam również do tego, żeby przemycać naszą ideę gdzie się da. Oficjalnie czy nieoficjalnie wpływać na swoje otoczenie, tyczy się to studenta działającego w którymś z kół na studiach, ludzi już pracujących, bądź nawet należących do jakichś związków zawodowych. Chcesz zrobić wykład pod patronatem „Szturmu”? Odezwij się do nas, zawsze odpisujemy. Chcesz utworzyć koło naukowe na swojej uczelni? Odezwij się, możliwe, że kogoś swojego akurat tam już mamy. Masz jakiś pomysł związany ze „Szturmem”, napisz do nas. Niech nie zmyli nikogo z Was, że jesteśmy tylko pismem. Tam gdzie wchodzi w grę rozwijanie polskiego nacjonalizmu, polskiej myśli – tam zawsze będziemy stać gotowi by pomóc.
To co wciąż dla nas wszystkich musi być najważniejsze to nieustanna promocja. Bombardowanie ludzi tekstami ze „Szturmu”, naszymi propagandowymi grafikami, cytatami, wpisami w mediach społecznościowych. W czasach, kiedy media demoliberalne mają nad nami kolosalną przewagę, a z drugiej strony do ludzi trafiają także różnego rodzaju syfiaste prawicowe strony – musimy stanowić nie tylko odtrutkę, ale ideowe przebudzenie. Nie stoi za nami żaden kapitał, naszym kapitałem jest nasza idea. Niech ten tekst i w swojej wymowie będzie pewnym apelem do tych wszystkich, którzy utożsamiają się ze „Szturmem” o nasilenie szturmowej propagandy. A także podsyłanie nam swoich pomysłów, grafik, cytatów wszystkiego co możemy wykorzystać do promocji. Jeżeli będziemy narzekać na dopadające naszych uszu syfiaste informacje, a z drugiej strony nic z tym nie będziemy robić – to cóż...przegramy.
Z naszej strony, jako szturmowcy możemy jasno powiedzieć, że jeszcze mile Was w tym roku zaskoczymy nie tylko wysoką jakością naszych tekstów, ale innymi przedsięwzięciami, które mamy nadzieję przyciągną do nas jeszcze większą ilość czytelników, a także osób działających na rzecz „Szturmu”. To tylko lekko ponad dwa lata za nami, przyszłość jednak widzimy w najjaśniejszych barwach.
Krzysztof Kubacki