„Nie obchodzi mnie to”, „to nie nasza wojna”, „to nie nasza sprawa” - bardzo często można usłyszeć takie słowa z ust nacjonalistycznych działaczy kiedy rozmowa schodzi na życie i sprawy polityczne w III RP. Bardzo często olewczo podchodzimy do tego co dzieje się w sejmie i wokół decyzji jakie są tam podejmowane. Wiadomą sprawą jest, że nie zasiadają tam delikatnie mówiąc ludzie z naszej bajki, jednak obrażać się na rzeczywistość nie możemy – mało kogo obchodzi parę naszych organizacji, ich zdanie i działania, które nie mają wpływu na ogół narodu. To już nie czasy przedwojenne gdzie obóz narodowy był jednym z głównych aktorów sceny politycznej. Niestety, ale obecną politykę, ustawy musimy komentować na bieżąco, nie uczyni nas to mniejszymi narodowymi radykałami jeżeli także politykę wpiszemy w swoje codzienne zajęcia. Chcąc nie chcąc wszelakie wojny w demoliberalnym bagnie dotykają także nas, nasze rodziny, naszych znajomych. Polityka u nas ma to do siebie, że często bywa chaotyczna – więc i ludzi młodych wchodzących w nasze szeregi, a także już będących w szeroko pojętym ruchu należy uczyć jak reagować na zmieniające się sytuacje polityczne.
Oczywiście tworzenie naszej idei, rozkładanie jej na czynniki pierwsze i ubogacanie jej w coraz to nowe pojęcia i pomysły tego jak nacjonalistyczne państwo powinno wyglądać jest bardzo ważne. Jednak to obecne wojny polityczne między obozem rządzącym oraz opozycją elektryzują naród, przynajmniej jego większą część. Odwracanie się od tego i udawanie, że nas nacjonalistów to wszystko nie obchodzi i jak zwykle jesteśmy „nad tym” jest bez sensu. Tracimy w ten sposób 3 sprawy:
1)możliwość dokopania naszym przeciwnikom politycznym i ukazania ich obłudy większej części społeczeństwa,
2)możliwości przeciągnięcia na swoją stronę tę część ludzi uwiedzionych patriotycznymi hasłami obozu rządowego,
3) dania możliwości poznania się przez tych, którzy nie wiedzą po której stronie stanąć lub szukających kogoś spoza tego politycznego sporu.
Także odwracając się od tych – dla nas bądź co bądź – śmiesznych sporów, z takimi aktorami w roli głównej jak Ryszard Petru to jednak odbieramy sobie szansę na pokazanie się i wpłynięcie na opinię wielu ludzi. Dla naszych niestety wciąż małych szeregów nie jest to niczym dobrym. Tam gdzie jest możliwość pokonania przeciwnika politycznego tam musimy być i my, tam gdzie jest możliwość promocji nacjonalizmu – tam też musimy być i my. Od wykładów na uniwersytetach po nawet łatwiejszy sposób promocji, jakie nam nasze czasy proponują – fora dyskusyjne czy też serwisy społecznościowe. Nie da się pokonać demoliberałów i demoliberalizmu uciekając przed nimi. Przy okazji przeróżnych konfliktów obok nich zawsze słychać głos narodu - „kiedy wy się kłócicie to my nie mamy na...” „wy tu macie wojenki, a my...” - zawsze padają takie stwierdzenia przy różnorakich aferach przedstawiające codzienne problemy Polaków. To kolejna sprawa i kolejny sprawdzian na naszą czujność. Warto sobie wtedy odpowiedzieć na pytanie: a jak my byśmy to zrobili? A jak my byśmy naszym rodakom pomogli? A jak my byśmy ściągnęli ludzi z emigracji? Takich pytań można wypisać wiele, ale najważniejszym jest, żebyśmy na te pytania szukali i znali odpowiedzi jeżeli rzeczywiście chcemy, żeby Wielka Polska na naszych ustach nie widniała jedynie jako wielki, pusty frazes. Polak, który ideami się nie interesuje nie będzie wnikał w szczegóły polskiego nacjonalizmu, będzie raczej patrzył co ci głośni, w dużej mierze młodzi ludzie są mu w stanie zaproponować i czym różnią się od tych, którzy są w jego mniemaniu „złodziejami” i osobami utrudniającymi mu życie. Jak ci młodzi ludzie w swojej Wielkiej Polsce pomogą mu poprawić swój byt i czy nie są kolejnymi, którzy po prostu chcą wykorzystać jego dobrą wolę. I dlatego obok życia politycznego w Polsce nie możemy przechodzić obojętnie, bo to ogromna szansa na rozbudowanie nacjonalizmu, rozwijanie go jak i szansa wykazania się przed narodem.
Jeżeli uważamy, że w Państwo leży i kwiczy na polu socjalnym, a Polacy za swoje płacone wysokie podatki nie otrzymują nic w zamian, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie jak my to byśmy załatwili, jak my byśmy sprawili, żeby pomoc socjalna działała w Polsce jak należy. Jak i gdzie znaleźć środki, żeby pomoc ze strony Państwa była jak najbardziej realna. Jeżeli uważamy, że Państwo nie funkcjonuje dobrze, znajmy odpowiedzi na to jak wyglądało by to w naszej Wielkiej Polsce, do której przecież wszyscy dążymy. To są sprawy, które Polaków interesują i to są sprawy z którymi nacjonalizm musi się uporać i znać na nie odpowiedzi. Musimy wyjść z pewnej piaskownicy manifestacyjnych haseł do konkretów życia codziennego. Wiem, że jest u nas w ruchu wielu ludzi z głową na karku, ludzi którzy potrafią się z takowymi pytaniami poradzić i gdzie niegdzie słychać ich głos. To jednak za mało, na te tematy muszą powstawać artykuły, wisieć na naszych stronach i zawsze podpierać kogoś z naszych szeregów przy różnorakich dyskusjach. Jeżeli uważamy, że naród jest zmęczony wiecznymi demoliberalnymi wojenkami, a my jesteśmy lekiem na całe zło – musimy mieć swoją opinię na każdy temat, który naród interesuje. Najgorsze co możemy zrobić to odwrócić się, głupio uśmiechać i z pewnym zadufaniem w sobie stwierdzić, że to nie nasza sprawa, a naród sam z siebie stanie po naszej stronie i zacznie w ramię w ramię maszerować z nami do wymarzonej przez nas Polski. Niestety – tak się nie stanie. Najpierw musimy do siebie naród przekonać, chyba że zaczniemy pojmować naród jako naszą wąską grupę…
Parafrazując Roberta Brasillacha, polski nacjonalizm jest dla nas poezją, a poezja w historii też nie unikała kwestii politycznych, a umiała bardzo często przyłożyć. Jeżeli więc uważamy, że III RP na arenie międzynarodowej nie reprezentuje naszych interesów, zastanówmy się jak my byśmy politykę zagraniczną prowadzili. Co po wyjściu z Unii? Co po wyjściu z NATO? Nadszedł ten czas kiedy musimy usystematyzować nasze stanowiska na wszystkie tematy działania Państwa, bo niestety w ostatnich latach i ogólnie w 28-letniej historii III RP było to u nas bardzo rozmydlone i raczej unikało się klarownych stanowisk. Czas dorosnąć i czas zacząć przyciągać nie tylko ludzi młodych, ale ludzi wszystkich kategorii wiekowych. A niestety bez zajęcia się kwestiami Państwa, nie istniejemy. Czas po prostu się zabrać nie tyle co do roboty, co do myślenia.
Krzysztof Kubacki