Ignorancja cechuje większą część ruchu nacjonalistycznego w Polsce. Pochopna ocena sytuacji w krajach szeroko pojmowanego Okcydentu jest jednym z syndromów owej choroby. Przeświadczenie o winie własnej sąsiadów z Północy czy zza Odry za doprowadzenie swoich ojczyzn do stanu wrzących etnicznych kotłów i oraz liberalnego permisywistycznego piekła dominuje wśród naszych środowisk. Szczególnie gdy chodzi o najbardziej posuniętą w takim kierunku Szwecję. Nic bardziej mylnego, szwedzkie społeczeństwo padło ofiarą dużego eksperymentu społecznego oraz eksploatacji ekonomicznej. Scenariusz, który zresztą zrealizowano w wielu innych krajach.
1. Fundament systemu
W 1965 obecny lider Socjaldemokracji Szwedzkiej (Sverigedemokraterna, S) Tage Erlander wyrażał aprobatę z homogeniczności etnicznej Szwecji w kontekście rasowych zamieszek w USA. Imigracja w postaci taniej siły roboczej oczywiście istniała. Jednak była to skala nieporównywalna z późniejszymi falami uchodźców. Finowie, Norwedzy, a nawet niewielkie ilości Turków. Nie groziło to w żadnym razie katastrofą etniczną czy nie zagrażało stabilności państwa. Gospodarka europejska po wojnie nabierała tempa. Szwecja jako beneficjent planu Marshalla zwiększała swój potencjał ekonomiczny, wypracowany zresztą już wcześniej w trakcie wojny na handlu żelazem. Szwedzi weszli jednak w okres prosperity. Wraz z coraz większymi zarobkami elit pojawiały się coraz większe wymagania silnych związków zawodowych. Jednym z postulatów było ograniczenie migracji tanich robotników w obawie przed utratą konkurencyjności Szwedów.
W latach 70 nastąpiła recesja. Bezrobocie i kryzys związany z mieszkalnictwem stał się ogromnym problemem. Związki nie chciały rezygnować z socjalnych zdobyczy co oznaczało, iż szwedzki robotnik był drogi czasach kryzysu. Jednocześnie związkowcy nadal stali na drodze stworzenia rezerwuaru taniej siły roboczej. Przeprowadzono więc utajnione przed opinią publiczną, której dużym wyrazicielem była klasa robotnicza, konsultacje na styku polityki oraz dużego biznesu związanego z finansjerą oraz korporacjami budowlanymi. W 1975 roku premier z ramienia S Olof Palme ogłosił Szwecję krajem otwartym, multikulturowym, zgodnie z ukrywanymi przed opinią publiczną konsultacjami. Postanowienia zostały zaakceptowane przez wszystkie strony beztestamentowej sceny politycznej., bez konsultacji społecznych czy poinformowania opinii publicznej. Związki zawodowe sprzeciwiające się napływowi taniej siły roboczej zostały postawione przed faktem dokonanym, jako że kierownictwo było ideowo socjaldemokratyczne w obawie oskarżeń o rasizm i konotacje nazistowskie tak żywe po II Wojnie Światowej nie protestowali przeciwko doktrynie rządu. Pod płaszczykiem społeczeństwa otwartego drzwi do sprowadzenia taniej siły roboczej zwyczajnie wyłamano.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki banki znalazły pieniądze na kredytowanie Szwedów poszukujących własnych czterech kątów. Dzięki spekulacjom w kryzysie ceny mieszkań poszybowały o 700 % w gore w cenie kupna, a 200 % wynajmu. Przy obniżeniu konkurencyjności szwedzkiego robotnika wobec pierwszych fal napływowych kredytobiorca zostawał uzależniony od systemu bankowego. Rozpoczęła się budowlana prosperita. Głównie dla banków i dużych firm budowlanych, jednak zaczęło znikać bezrobocie.
Status uchodźcy otrzymać mieli uciekinierzy polityczni będący ofiarami prześladowań. Pierwszą dużą grupą byli komuniści z Chile, którzy jednak tak jak poprzednio ok 2000 wydalonych na fali czystek antysyjonistycznych z polski Żydów otrzymali szybko posady w ważnych instytucjach państwowych. Kolejną falą byli Irakijczycy i Kurdowie podczas wojny iracko-irańskiej. Związki zawodowe zostały praktycznie wchłonięte jako część partii S, w zamian za obietnice ochrony szwedzkich pracowników pierwsi przybysze nie byli obejmowani prawem związkowym. Szwedzki robotnik mimo cichego sprzeciwu wobec kolejnych fal migracji swój interes upatrywał w ruchu związkowym, a ten był już marionetką w rękach socjaldemokracji. Ogłoszono pierwsze przetargi na budowanie centr azylowych. Banki hojnie kredytowały owe przedsięwzięcia i firmy, które dorabiały się na państwowych pieniądzach. Podczas gdy szary Svensson uzależniał się na cale życie od wysokich kredytów by znaleźć lokum, nowi przybysze teraz dodatkowo z Etiopii dostawali je w prezencie. Szkoły, kursy językowe i zawodowe zaczęły wdrażać programy dla imigrantów. Jedna z większych dzisiaj firm budowlan6ych Peab dorobiła i nadal zarabia krocie na budowaniu osiedli dla imigrantów.
Opór
W latach 80 imigracja nabrała tempa. Mimo wyjścia z kryzysu doktryna otwartego społeczeństwa stała się wręcz fundamentem polityki zagranicznej. Społeczeństwo zaczęło oponować. Zwłaszcza po fali uchodźców z Erytrei i Etiopii oraz zwiększającą się przestępczością w pierwszych gettach zdominowanych przez kolorowych. Bevara Sverige Svenkst (BSS, Utrzymać Szwecję Szwedzką) założona w 1979 przez Leifa Zeilona, a zalegalizowana w 1983 r była pierwszą zorganizowaną grupą oporu. BSS prowadziła akcje oraz protesty w duchu separatyzmu rasowego np. „ Nie pozwól swej córce stać się murzyńską zabawką”, jednak utrzymując w mediach iż nie jest ruchem rasistowskim. W 1986 r organizacja przekształciła się w radykalną i nacjonalistyczną Partie Szwedów (Sverigepartiet), a ostatecznie łącząc się ze środowiskami szeroko pojętej anty-systemowej prawicy w 1988 r. na fali wzmożenia protestów antyimigracyjnych utworzyło znaną dziś Szwedzką Demokracje (Sverigedemokraterna, SD).
Koniec lat 80 to również wzmożenie oporu wobec migracji. W 1988 r. w nieznanych okolicznościach zastrzelono odpowiedzialnego za doktrynę otwartego społeczeństwa Olofa Palme, bożyszcza szwedzkiej jak i jednego z ważniejszych polityków europejskiej lewicy. Rzekomym powodem było poparcie ANC w RPA, sprzeciw wobec apartheidu i przyjęcie jako uchodźców czarnych komunistów z organizacji Mandeli. W wielu regionach postulowano przeprowadzenie referendum w sprawie zatrzymania doktryny otwartych drzwi. Odbyło się jednak tylko jedno w 1988 r. w okręgu Skane, 61,5% zdobyli przeciwnicy migracji, 34% zwolennicy. Mimo to w Skane powstały kolejne azyle, a trzecioświatowej ludności stale przybywało. Rząd nie zezwolił na dalsze referenda. W latach 1987-1992 przyjmowano 20000 rocznie, co spowodowało apogeum protestów w latach 1991-1992. Doszło do fal obustronnej przemocy, spalono lub zaatakowano 117 centrów azylowych. Na ulicach zapanowała obustronna przemoc. Na co radykalnie zaczął reagować szwedzki rząd.
W 2000 r. rządowa kampania antyrasistowska stała się bardzo radykalna. Ówczesny premier Göran Persson powiedział, ze rasizm musi zostać wypleniony. Imigranci czuli się bezkarni atakując nacjonalistów i przeciwników imigracji. Doszło wtedy do brutalnego morderstwa Daniela Wrestroma. Rozbudziło to nastroje anty imigranckie. Daniela nazwano nowym Horstem Wesselem, a marsz w Salem, dzielnicy Sztokholmu, w której go zamordowano przez kilka następnych lat gromadził tysiące nacjonalistów z całej Europy. Mimo to mordercy Daniela otrzymali wyroki, które były szyderstwem z wymiaru sprawiedliwości. Rząd przemilczał sprawę. Nowa fala anty imigrancka miała jednak tendencje wzrostowa. SD w 2002 r. pierwszy raz uzyskała najlepszy wynik spośród partii, które nie znalazły się w parlamencie, w 2006 powtórzyła wynik, a od 2010 jest częścią parlamentu szwedzkiego przy ciągle rosnącym poparciu. Szacuje się ze w 2018 roku S wraz z centroprawicową Moderaterna mogą założyć koalicje wyborczą przeciwko szwedzkim Demokratom. SD w ciągu lat złagodziła jednak radykalny przekaz prawie całkowicie z niego rezygnując. Nie posiadają wyraźnych postulatów ekonomicznych, co przy starciu z S mająca związki zawodowe, think-tanki, specjalistów, koła naukowe jak i całe uczelnie wypada mizernie. Mimo tego poparcie rośnie.
Godnym odnotowania faktem jest wzrost uczestników antyimigracyjnych demonstracji organizowanych przez radykalną organizacje Nordycki Ruch Oporu (NMR), która na swoim ostatnim marszu zgromadziła ok 1000 osób. Od ostatniego marszu w Salem w 2012 inicjatywa nacjonalistyczna nie przyciągnęła większej liczby uczestników. Popularne stały się również wiece SD. Powoli wzrasta też popularność odrodzonej Nordyckiej Młodzieży (Nordisk Ungdom), znanej z małych, ale spektakularnych akcji.
Temperowanie opornych
Słusznie oceniając anty imigranckie wystąpienia jako zjawisko wzrostowe rząd wdrożył strategie rozgrywania protestujących organizacji oraz wystąpień. Poza ciężkimi karami więzienia za przestępstwa na tle rasowym stosowano inne metody, głównie ekonomiczne oraz medialne. Osoby zaangażowane w ruch oporu wobec społeczeństwa otwartego otaczano społecznym ostracyzmem. Potępiano w mediach, nagłaśniano, prowadzono kampanie oczerniające. Na pracodawców nalegano by zwalniano takie osoby, usuwano ze związków. W efekcie szwedzki robotnik zostawał często z dużym kredytem na karku, wilczym biletem jako bezrobotny lub splajtowany biznesmen, którego zabiły kontrole oraz bojkoty konsumenckie. Państwo często nie reagowało na akty przemocy wobec działaczy anty imigranckiej opozycji. Sprawcy pozostawali nieznani lub dostawali niskie wyroki.
Oprócz stałej taktyki zastraszania ekonomicznego coraz częściej stosuje się argument siły. Podczas protestu wobec afery tzw. Gotlandgate, gdzie afgańscy azylanci dokonali brutalnego gwałtu na niepełnosprawnej wydano zakaz kursowania promów na wyspę, gdyż obawiano się wsparcia protestujących spontanicznie Szwedów. Wysłano natomiast siły policyjne, w znacznej liczbie w celu pacyfikacji demonstracji. Siły policyjne coraz częściej używają bezkarnie siły wobec nacjonalistów. Podczas demonstracji NMR dotkliwie pobity przez policje został działacz tej organizacji, który znalazł się w stanie krytycznym w szpitalu. Nacjonaliści próbowali dołączyć do demonstrujących, których siły porządkowe rozdzieliły na dwie grupy nie podając wyraźnego powodu. Konsekwencji wobec funkcjonariusza nie wyciągnięto. Innym przykładem jest zachowanie policji wobec milicji obywatelskiej stworzonej w dużej mierze ze środowisk kibicowskich podczas muzułmańskich zamieszek w 2013 r. Obywatelskie patrole były zatrzymywane, podczas gdy za plecami porządkowych kolorowi przybysze urządzali dzikie harce i grillowali szwedzkie auta. Warto zwrócić uwagę na równoczesną omnipotencje sil porządkowych w strefach tzw. no go. Szef szwedzkiej policji, który jest członkiem S wyrażał bezradność wobec narastającej przestępczości, przemocy oraz fali gwałtów. Zwracał uwagę na siły policyjne jako niewystarczające. Gdy jednak chodzi o protesty Szwedów sytuacja wydaje się inna. Większość okolicznych sił policyjnych jest ściągana by powstrzymać niebezpiecznych nazistów. Z kolei zmniejsza się popularność policji wśród białych rekrutów. 8 na 10 policjantów chce odejść ze służby, a polityka socjaldemokratów kieruje się na tory zwiększenia naboru wśród kolorowej części społeczeństwa.
4. Propaganda i pranie mózgów
Multikulturalizm sączy się w mózgi szwedzkie z każdego zakątka przestrzeni publicznej Plakaty propagujące mieszane pary spotykamy na każdym rogu. Kampanie antyrasistowskie, artyści zaangażowani mają darmowe przestrzenie reklamowe od tuneli metra po banki i restauracje. Duże kampanie antyrasistowskie są aktywnie prowadzone również w mediach, których większość należy do koncernu Schibsted. Aftonbladet najbardziej poczytną gazetą opiniotwórczą o profilu lewicowo liberalnym czy Blocket, portal aukcyjno-ogloszeniowy będący praktycznym monopolistą produkującym reklamy z przesłaniem proLGBT lub wspierającym imigracje. Wszystko jest w rękach koncernu, którego głównymi udziałowcami są Goldman Sachs, JP Morgan czy Bank of New York Mellon.
Przykładem uzależnienia finansowego od politycznej poprawności jest kampania antydyskryminacyjna sieci restauracji MAX pod hasłem „Bez różnorodności nie ma zysku”. Akcja miała na celu zmienić wizerunek sieci, którą Szwedzi odbierali jako narodową, pozostająca w szwedzkich rękach i alternatywę dla zagranicznych korporacji jak McDonald’s czy KFC. W przestrzeni medialno-publicznej zdominowanej przez politpoprawne elity odbierano to jako przejaw nacjonalizmu. Jednym z punktów programowych kampanii było przyjmowanie azylantów bądź kolorowych obywateli zamiast Szwedów.
Głośnym przykładem z ostatnich miesięcy była reklama firmy odzieżowej Ĺhleens. Murzyński chłopiec w przebraniu św. Lucii, która tradycyjnie jest portretowana przez blond dziewczynkę wzbudził wiele kontrowersji. Na akcje nacjonalistów, m.in. NU oraz protesty zwykłych Szwedów odpowiadano zarzutami o rasizm oraz debatą pod szyldem antydyskryminacyjnym, nie tyle ze względu na rasę, co i na płeć pt. „Każdy może być Lucią”. Podobna sytuacja miała miejsce po pacyfikacji gotlandzkich protestów. Zamiast debaty nad wzrostem przestępczości (w 2016 roku liczba gwałtów wzrosła o 13 % w stosunku do 2015) zorganizowano antyrasistowski wiec, w mediach na uniwersytetach rozprawiano o odradzającym się nazizmie i zagrożeniu białą supremacją. Niezależne organizacje lewackie są hojnie dotowane przez rządzących, a zarazem gotowe na każde zawołanie by sporządzić kolejną antyrasistowską akcje zaraz po głośnym przestępstwie dokonanym przez kolorowe mniejszości czy demonstracji antyimigracyjnej.
Sfera kultury została zawłaszczona przez lewice kulturową. Jedna z największych kampanii społecznych oprócz przemocy wobec kobiet, oczywiście z ukierunkowaniem wobec białych brutali, jest szereg filmów pro imigracyjnych puszczanych w przerwach reklamowych. Zbiegło się to z wystawą fotograficzną ochoczo pokazywaną w każdym szwedzkim muzeum, której główną tematyką było zwrócenie uwagi na los uchodźców. Dużym zainteresowaniem mediów cieszy się spektakl Lo Kauppi „Biały gwałt”. Autorka zwraca uwagę, iż w szwedzkiej społeczności szansa na gwałt z rąk białego jest większa niż osobnika z ciemniejszym pigmentem. Problemem są jednak zaniżane, jednak nadal nieprzychylne dla kolorowej mniejszości statystyki kryminalne. To tylko kilka przykładów z przeciągu dwóch miesięcy.
Większość Szwedów glosuje portfelem, co za tym idzie są uzależnieni od banków oraz związków zawodowych. Te ostatnie są zwyczajnym skrzydłem S, mimo przeciwnych poglądów w kwestii imigracji sukces wyborczy socjaldemokracji wiąże się z impasem ekonomicznym.
Dwa światy
Elity szwedzkie i klasa wyższa już dawno pożegnała się z rzeczywistością, w której przyszło żyć ich mniej zamożnym rodakom. Politycy, biznesmeni, ważni urzędnicy mieszkają na grodzonych osiedlach często mono etnicznych. Z poziomu swych twierdz nie zauważają brutalnej prawdy, która powoli wkracza do ich wyidealizowanego opływającego komfortem świata. Rozszerzające się strefy no go nie są ich problemem. Szczytem bezczelności są komentarze, iż ten kto ma pieniądze nie musi się przejmować. Równocześnie grupa ta jest głównym zwolennikiem imigracji. Zawsze można wziąć kredyt i zamieszkać na nowym osiedlu. Problemem jest nowy plan rządu, który chce lokować część kolorowej mniejszości do nowych budynków mieszkalnych. W celu szybszej integracji społecznej. Podziały są coraz wyraźniejsze. Biali Szwedzi wybierają białe dzielnice kosztem ogromnego zadłużenia. Istnieje podział na białe i kolorowe dzielnice. Coraz częściej uwidacznia się to również w kwestiach towarzyskich. Usilna socjalizacja rodzi tylko nowe protesty. Ostatnie lata to największy odpływ młodych Szwedów do USA, Australii czy nawet Europy Środkowej.
Wszystkie najważniejsze miasta szwedzkie są w europejskiej czołówce jeżeli chodzi o wskaźniki przestępczości. Malmoe, w którym większość mieszkańców to imigranci, liczące ok 300000 ludności jest jednym z najbardziej znanych w Europie kryminogennych miejsc. Zwanym tu potocznie Bang-Bang City. Ze względu na częste strzelaniny i inne porachunki oraz zabawy ubogacających kulturowo Europe.
Jeszcze większym niezrozumieniem darzy się same mniejszości, które nie chcą zupełnie przejmować szwedzkiej tożsamości, a wręcz nią gardzą. Nowo urodzeni potomkowie dawnych imigrantów nie uznają się za Szwedów. W dużej mierze są synami swych ojców i buntują się przeciwko narzuconej tożsamości. Głównym fundamentem ich autoidentyfikacji jest tożsamość etniczna, nie można ukryć że również rasowa. Przestępczość, zgettoizowanie oraz hermetyczne diaspory tworzą z nich coraz bardziej tajemnicza i trudna do rozpracowania społeczność. Do tego dochodzi silny instynkt samozachowawczy i mentalność przetrwania w konfrontacji ze społeczeństwem szwedzki, które nie prowadziło wojen od 200 lat ludzie sprowadzeni z terytoriów rozgrywających swoje konflikty brutalnie zwyczajnie walczą o swoje miejsce w społeczności za pomocą znanych im metod. Przenoszą swoje zwyczaje, które cywilizowanym szwedom wydają się dzikie, jednak w ich rzeczywistości są normalne. Są zdziwieni gdy wobec ich wybryków nie jest stosowana przemoc. Czują się więc zachęceni do dalszych ekscesów. Mentalność zdobywców, najeźdźców. Mimo, iż są tradycjonalistami, w dużej mierze muzułmanami tworzą żelazny elektorat liberalnej lewicy. Ze względów ekonomicznych, różnice światopoglądowe nie grają roli. Partie lewicowe są nasączone muzułmańskimi reprezentantami, którzy i tak wygrywają walkę o ich postulaty. Najgłośniejszym przypadkiem jest casus Mehmeta Kaplana, członka partii Zielonych oraz eksministra budownictwa mającego bliskie związki z tureckimi Szarymi Wilkami.
W 2014 roku na S glosowało 54, 8 % muzułmanów, na Zielonych 27,7 %, komunistów 8,8%. Razem ok 90 % wyznawców Proroka poparło lewice. Muzułmanie to 17 % społeczeństwa szwedzkiego. Wspomnieć należy , ze nie wszyscy kolorowi są wyznawcami islamu, a większość z nich to wyborcy lewicy. Od 2014 roku nie prowadzono również szacunków wśród nowo przybyłych azylantów. Wiadomo natomiast ze ok 170000 otrzymało azyl w 2016. Jednak przybyłych było o kilkadziesiąt tysięcy więcej, nie ustalono ich statusów.
Wnioski
Szwecja jest przykładem realizacji scenariusza znanego we wszystkich niemal krajach Okcydentu. Nie raz stawał się obiektem rozpraw benoistowskiej Nowej Prawicy czy dzisiejszego środowiska zwanego AltRight. Transformacja multikulturowa w etniczny kocioł przebiega w kilku etapach. Stopniowe sprowadzanie taniej siły roboczej, rodzenie się pierwszych oznak oporu. Neutralizacja odgórnych mechanizmów obronnych w porozumieniu biznesu z polityką.
Uzależnianie społeczeństwa od instytucji socjalnych podpiętych pod partie rządzące wraz z popadaniem w kredytowe sidła finansjery. Stąd już tylko krok od społeczeństwa otwartego i stopniowej pacyfikacji oporu oddolnego. Zazwyczaj słabo zorganizowanego przez zaskoczone społeczeństwo. Ekonomicznie, siłowo i poprzez propagandę wygasza się opornych. Zasadniczo pierwsze, fundamentalne decyzje podejmuje się bez wiedzy i ponad głowami obywateli, którzy pozbawianie oddolnych inicjatyw hamulcowych taki proces mogą za chwile obudzić się w multikulturowym koszmarze.
Polska znajduje się w tym momencie tam gdzie Szwecja w latach 60-70, z ta różnicą, że nasze elity oraz nacjonaliści, którzy mają wahadło odbite w ich stronę znają scenariusz zrealizowany na zachodzie Europy. Nasza gospodarka rozwija się dynamicznie, mimo że nadal nie posiadamy poziomu życia porównywalnego do Szwecji. To słyszy się głosy o potrzebie sprowadzenia taniej siły roboczej. Szczęściem w nieszczęściu znaleziono jej rezerwuar w kraju zbliżonym etnicznie i kulturowo, na Ukrainie. Jednak nie są to planowane tysiące, a miliony. To może rodzić słuszne przerażenie. Upominają się o nich biznesmeni w porozumieniu z politykami, którzy przewidują dogodne warunki życia przybyszom, fundowane podobnie jak w Szwecji z kasy państwa. Czy pierwszy etap mamy już za sobą? Kwestiś czasu będzie multirasowe i kulturowe społeczeństwo otwarte? Ile jeszcze potrwa moda na patriotyzm i jak długo utrzymamy wahadło ideowe po naszej stronie? Czy zdążymy wykształcić system immunologiczny? Czy uda nam się to zrobić bez popadania w kretyński i prymitywny szowinizm? Może to właśnie ostatnia szansa na reakcje, wszak historia się jeszcze nie skończyła.
Miłosz Jezierski