Jeśli uznać obecny system za niewolniczy, to przyznać trzeba, że niewolnictwo to wdrożono równie skutecznie, co niezauważalnie. O ile w wiekach przeszłych każdy przejaw zniewolenia był łatwy do zauważenia, o tyle obecnie niewolnictwo, choć funkcjonujące na wielu płaszczyznach, przez ogół ludności jest niezauważane lub ewentualnie zauważane, lecz bagatelizowane. „Takie czasy” powiedziałby niejeden. Co gorsza, funkcjonujący obecnie system niewoli człowieka na innych płaszczyznach niż choćby w starożytności czy średniowieczu. Oczywiście, elementy niewoli ekonomicznej znajdziemy w naszym życiu i dziś (choćby wszechobecne kredyty mieszkaniowe, niskie zarobki), jednak władza obecnych rządów i partii skupia się przede wszystkim na swoistym niewolnictwie umysłu. Czym jest to zjawisko i jak można je zaklasyfikować z punktu widzenia nacjonalizmu? Rzecz przede wszystkim w konsekwentnie i systematycznie narzucanym zbiorze elementów i zachowań myślowych, psychologicznych czy społecznych, które są wrogie naszemu pojmowaniu świata idei i polityki w kategoriach interesu Narodu:
System wartości
Sposoby myślenia
Kategorie poznawcze
Określone modele zachowań społecznych (często sprowadzające się do określenia tego „co wypada a co nie wypada”)
To wszystko składa się na swoistą niewolę umysłu. W gruncie rzeczy zjawisko to dotyka ogromnej liczby ludzi, wydaje się, że zdecydowanej już większości społeczeństw zachodnich, jak również i polskiego.
System wartości, jako element niewoli, to merytoryczne jądro tego zjawiska i treść zniewolenia człowieka i Narodu. Nacjonalizm opiera się o postawienie na pierwszym miejscu wspólnoty narodowej, jej interesów, celów i perspektyw rozwoju. Przeciwstawiany jest temu świat wartości liberalnych, opartych na skrajnym indywidualizmie, zawsze występujących w ostrej opozycji do postaw nacjonalistycznych. To zaś objawia się przede wszystkim w drugim ważnym elemencie tego wrogiego nam systemu wartości, czyli na internacjonalizmie i niezwykle źle pojmowanym humanitaryzmie. Walka o aborcję, tzw. „prawa osób homoseksualnych”, poparcie dla zalewu kolorowymi imigrantami – to najczęstsze objawy jak i postulaty tego systemu.
Sposoby myślenia jakie są narzucane ludziom w obecnych czasach, sprowadzają się do wyparcia logiki i schematów rozumowania w kategoriach narodowych i zastąpienia ich tymi opartymi na wspomnianych wartościach liberalnych i internacjonalistycznych. Przykładowo – człowiek zarażony takim wirusem będzie myślał o strasznym losie uchodźców, nie zważając na interes Narodu w wypadku bezrozumnego przyjmowania milionów tych osobników do krajów Europy. Innym wypadkiem będzie osoba popierająca „małżeństwa” dewiantów, bez refleksji nad konsekwencjami dla życia Narodu, rodzin i wychowania młodego pokolenia.
Kategorie poznawcze to swoista optyka, przez którą systemowi zależy abyśmy patrzyli na zachodzące zmiany, wszelkie kwestie polityczne, ideologiczne czy społeczne. To samo bowiem wydarzenie obserwowane przez „okulary” nacjonalistyczne i liberalne będzie jawiło się zupełnie inaczej. System robi wszystko co tylko w jego mocy, aby przeciętnym obywatelom narzucić liberalny katalog wartości poznawczych, co w połączeniu z odpowiednim systemem prezentowanych wartości tworzy mieszankę dla nas iście morderczą.
Te 3 elementy znajdują swoje odbicie w modelu zachowań społecznych, związanych z tak pojmowanym zniewoleniem, jakie pojawiają się w naszym codziennym życiu:
Coraz mocniej zaznaczająca się tolerancja i przyzwolenie na coraz to bardziej zdegenerowane zachowania i postawy
Wpajana niechęć do przeciwstawienia się ideom promowanym przed media czy polityków
Coraz powszechniejsza apatia, brak reakcji
Strach przed swoistym wyjściem przed szereg, w sytuacji gdy nie zgadzamy się na zastany porządek. Wynika to z wpajanego nam przeświadczenia, że ogół myśli tak jak chce system (niestety często jest to prawda)
Wynikające z tego mechanizmy ostracyzmu społecznego wobec ludzi myślących w „niepożądany” sposób
Całość tych zjawisk, traktowana komplementarnie, objawia się w swoistej wizji „nowoczesnego, cywilizowanego świata”. Wizja ta jasno przebija z mediów, wypowiedzi polityków, dziennikarzy, publicystów jak i wszelakich przekazów kulturowych (film, muzyka, literatura etc.). Jesteśmy nią atakowani i karmieni dosłownie codziennie.
Ten cywilizowany świat, pełen tolerancji, równości oraz braterstwa Narodów i Ras nie tylko kreowany jest jako idealny model funkcjonowania ludzkości, ale jako opozycja wobec świata, który śmiało nazwać możemy „barbarzyńskim”. Barbarzyńcy to w takiej optyce wszyscy ci, którzy nie chcą uznać narzuconej im niewoli nowoczesności i tolerancji, a cały czas tkwią w świecie swoich idei i wartości, opartych w naszym nacjonalistycznym wypadku o Naród.
Tu nie chodzi już o zwykłą różnicę zdań, a o sposób funkcjonowania liberalnego, zachodniego świata, w którym za jak najbardziej adekwatny uznałem właśnie podział na obóz „cywilizowany” i „barbarzyńców”. Różnice we wspomnianych wartościach, sposobach myślenia czy kategoriach poznawczych są tak fundamentalne, że mówić musimy o dwóch całkowicie różnych światach.
Nacjonalista – barbarzyńca 21 wieku
Barbarzyńca w świecie starożytnym dla Greków czy Rzymian był przede wszystkim człowiekiem mówiącym w innym, niezrozumiałym zupełnie języku. Co ważniejsze jednak, był to człowiek funkcjonujący w zupełnie innej kulturze, jawiącej się dla choćby Tacyta jako coś fascynującego, jednak kompletnie niezrozumiałego, głównie z tego powodu, iż opierał się o zupełnie inne wartości i sposób myślenia. Z perspektywy Aten czy Rzymu wizja germańskich, słowiańskich czy celtyckich barbarzyńców była jednoznaczna: uważano ich za mniej cywilizowanych, niejako zezwierzęconych, stojących zdecydowanie niżej na drabinie ewolucji cywilizacyjnej. W wielu dziełach literackich i historycznych starożytności przebija taki właśnie obraz, który niejako dzieli świat „cywilizacji” i „barbarzyństwa” na 2 różne gatunki. Dziś już jednak wiemy, że ta rzeczywistość to przede wszystkim optyka źródeł historycznych, a te przekazane nam zostały tylko przez jedną stronę – Greków, Rzymian, Bizancjum. Twórcy kronik i traktatów, tak pisanych w starożytności jak i średniowieczu, posługiwali się de facto tym samym kodem kulturowym i w ten sam sposób analizowali i rozumieli świat barbarzyńców, choć trafniejsze wydaje się stwierdzenie, że tak naprawdę tego świata zupełnie nie rozumieli. W tym miejscu zainteresowanych odesłać mogę do niezwykle ciekawej i analitycznej książki prof. Modzelewskiego „Barbarzyńska Europa”. Dla dalszych naszych rozważań, zanim przejdziemy do tego czy nacjonalista jest i powinien być barbarzyńcą, ważne jest stwierdzenie iż:
Świat cywilizowany i barbarzyński stanowią całkowicie odmienne uniwersa, opierające się o zupełnie inne systemy wartości
Oba światy są sobie obce
Nie jest możliwe współżycie obu tych światów w jednym miejscu i czasie
Z powyższego wynika nieuchronny konflikt obu tych światów
Warto zauważyć, że mimo to oba te światy mogą osiągnąć wzajemne zrozumienie, traktowane jako świadomość wartości i systemu hierarchii drugiej strony. Oczywiście nie oznacza to w żadnym stopniu możliwej pokojowej koegzystencji.
W tym momencie przejść możemy do głównej myśli, na której opiera się niniejszy tekst. Otóż przykładając taki dwubiegunowy system do obecnych czasów, dochodzimy do zadziwiających wniosków. W 21 wieku owym barbarzyńcą dla nowoczesnego świata jest nacjonalista. Oczywiście mowa o nacjonalizmie w znaczeniu wyłącznie narodowo-radykalnym, nigdy narodowo-liberalnym czy narodowo- kapitalistycznym (te bowiem prądy zawsze znajdą sobie swoją niszę w nowoczesności).
Nacjonalizm, rozumiany jako idea świadoma, konsekwentna i komplementarna będzie nam się jawił właśnie jako swoiste barbarzyństwo. Oczywiście, termin ten wziąć musimy w duży cudzysłów. Nie chodzi też, co chyba jasne, o pejoratywne znaczenie tego słowa – a nawet wręcz przeciwnie.
W dobie powszechnego relatywizmu, tolerancji, dewiacji i upadku zasad moralnych, twardy narodowy radykalizm faktycznie wygląda jak element z innego świata. Dla ludzi będących elementem liberalnej układanki, nacjonalista stanowi właśnie owego barbarzyńcę. Opierając swoje życie, wyznawane poglądy i idee, w które się wierzy na całkowicie innym systemie, nacjonalista stawia się całkowicie poza nawiasem nowoczesnego człowieczeństwa. To tworzy z niego klasycznego outisder’a. Lecz czy jest to jakikolwiek powód do wstydu? Oczywiście nie!
Przede wszystkim pamiętać musimy, że w zamierzchłych czasach barbarzyńcy mieli do przedstawicieli cywilizowanych państw niezwykle dumny i wyniosły stosunek. Wynikał on w prostej linii z poczucia własnej wartości, tradycji ale i świadomości odrębności od Greków czy Rzymian. Nawet gdy nowoczesny, cywilizowany świat coraz mocniej zaczął napierać na barbaricum, przedstawiciele tego ostatniego bardzo często potrafili wytrwać „mentalne oblężenie”, a nawet przejść do przeciwuderzenia. Przykładem może być wspaniałe powstanie Słowian Połabskich z 983 roku, które nie tylko zniosło znienawidzoną niewolę Cesarstwa Niemieckiego, ale na ponad 150 lat zapewniło szeroką niezawisłość od niemieckiej ekspansji. Tak samo wyglądać powinna postawa nacjonalisty-barbarzyńcy: dumna, świadoma swej odmienności kulturowej i ideowej. Skoro bowiem jesteśmy traktowani przez „oświeconych” jako barbarzyńcy – bądźmy nimi! Bądźmy barbarzyńcami dumnymi, pewnymi i silnymi swą postawą ideową, nie cofajmy się nawet na metr gdy nowoczesność próbuje zagarniać naszą rzeczywistość.
Przede wszystkim zaś bądźmy barbarzyńcami świadomymi i celowymi, pamiętajmy że Rzym zdobyli ongiś właśnie barbarzyńcy, ci sami którymi tak długo gardzono, wyśmiewano i traktowano jako gorszy rodzaj człowieka. Oczywiście „zniszczenie Rzymu” czyli systemu to prawdziwy hymn dalekiej przyszłości. Na obecną chwilę to co jest naszym nakazem i zadaniem to trwać, walczyć i nie pozwolić się zniewolić.
Duma i pewność swych racji musi być naszą bronią, a narzucone nam normy „barbarzyństwa” muszą się właśnie w ten sposób objawiać. Mówiąc wprost – skoro nowoczesny, cywilizowany świat chce w nas widzieć barbarzyńców, to bądźmy nimi. Ale barbarzyństwo to potraktujemy elitarnie i jako swoistą formę nobilitacji. Idąc dalej – niech nacjonaliści, czyli barbarzyńcy 21 wieku będą prawdziwą „arystokracją ducha”, a nasze barbaricum niech każdego dnia umacnia się i ulepsza. Rozwój intelektualny, duchowy i fizyczny niech wyróżniają nas pośród rzesz ludzi, którzy narzucony im relatywizm, upadek wszelkich zasad i wartości traktują coraz bardziej jako coś oczywistego. Nie bójmy się wprost nawiązać do mussolińskiej koncepcji ellites i stawiania jakości (barbarzyństwa) nad ilość (zniewolone masy). Wierność idei narodowej i sprzeciw na wszelkie trucizny jakie sączy się w tkankę Narodu (liberalizm, relatywizm, multikulturalizm, homoseksualizm) w tym kontekście traktowane są jako swoista „dzikość” ludzi z innego świata, czyli barbarzyńców. A więc dobrze! Barbarzyńska „dzikość” niech będzie widoczna w naszej nienawiści do tzw. nowoczesności i w braku zgody na liberalne i antynarodowe działania i idee wszelkich cywilizowanych sił. Niech nasze zachowanie i postawa od początku do końca odróżnia nas od tych, którzy świadomie przyjęli zniewolenie w imię „świętego spokoju”. Pamiętajmy postać Spartakusa – który pomimo, iż został zniewolony przez Rzymian, nigdy nie wyrzekł się swej wolności. Co więcej, wyzyskał to, że szkolono go na gladiatora i gdy przyszła odpowiednia chwila, wykorzystał swe umiejętności bojowe, aby rozpętać ogromne powstanie przeciw Rzymowi. Powstanie wprawdzie upadło, najważniejszą jednak dla nas lekcją jest postawa Spartakusa – postawa dumnego barbarzyńcy, spokojnego, stojącego „obok” całego systemu rzymskiego, wreszcie pewnego tego, iż przyjdzie odpowiedni czas. Nawet jego śmierć jawi się jako zwycięstwo, nie można bowiem mieć wątpliwości że Spartakus zginął w walce jako człowiek wolny.
Ciekawe w koncepcji nacjonalizmu jako barbarzyństwa 21 wieku jest fakt, iż w odróżnieniu od dawnych wieków, nacjonaliści nie są ludźmi pochodzącymi z dalekich, egzotycznych krajów. Wręcz przeciwnie – jesteśmy synami tej Ziemi i potomkami naszej polskiej oraz Krwi. Pomimo to przez innych ludzi, urodzonych przecież w tym samym miejscu i w ramach tego samego Narodu, postrzegani jesteśmy jako zupełnie odmienny typ człowieka. Cóż, nie pozostaje nam chyba nic innego jak przyznać temu rację i odwzajemnić to odczucie. My nie jesteśmy tacy jak reszta, wy nie jesteście nami.
Podsumowując zadać trzeba fundamentalne pytanie, choć odpowiedź na nie jest oczywista, została zresztą przez mnie uwypuklona powyżej. Tak więc: czy nacjonaliści 21 wieku mają być barbarzyńcami? Przy czym traktujemy „barbarzyństwo” dwojako. Zarówno jako termin, którym cywilizowany, zachodni świat nas tytułuje, jak i jako formacja, którą sami chcemy przyjąć, aby tym skuteczniej przeciwstawić się liberalizmowi i kapitalizmowi. Nie mamy wątpliwości: bądźmy barbarzyńcami 21 wieku i nie bójmy się spalić Rzymu, aby na jego gruzach zbudować nowy świat. Świat oparty na nacjonalistycznych zasadach i wartościach, świat gdzie Naród uzyska pełną świadomość i upodmiotowienie.
Grzegorz Ćwik