Jeśli miałbym wymienić hasło, które często pojawia się na manifestacjach patriotycznych i nacjonalistycznych, a równocześnie jest tym, które sam staram się obierać za mój prywatny azymut sposobu życia oraz wyznawane wartości, to przywołałbym dumny okrzyk - „Bóg, Honor, Ojczyzna”. O ile jesteśmy w stanie bez większego trudu zidentyfikować pierwszy i ostatni z elementów tej nieoficjalnej dewizy narodowej Polaków, to nie zawsze jest podobnie z drugim – z honorem. Pierwszą wartość utożsamiamy z Bogiem w Trójcy Jedynym – Bogiem chrześcijan. Nawet jeśli dana osoba nie wierzy, nie jest katolikiem, to często zdaje sobie sprawę, iż etyka chrześcijańska stanowi fundament naszej cywilizacji oraz moralności. Element trzeci – ojczyznę – chyba każdy patriota identyfikuje z Polską rozumiejąc jednocześnie, że jej wymienienie w tej trójce oznacza przekonanie o konieczności poświęcenia na jej rzecz, w jej sprawie. Z czym więc wiązać mamy honor? Na pierwszy rzut oka jest on spójny z resztą wartości tej dewizy. Między innymi ze względu na swój patetyczny, wzniosły charakter, ale również – a może przede wszystkim – ze względu na to, iż stanowi on pewnego rodzaju pomost między Polską, a Bogiem. W jaki sposób? Jest on bowiem postawą, która łączy sferę moralną, która w tym przypadku jest wyznaczana przez etykę chrześcijańską, z kulturową, do której zaliczyć można przede wszystkim polskie obyczaje. Nie jest to jednak tak czytelne, jak w przypadku pozostałych dwóch elementy. W dalszej części tekstu wyjaśnię, czym polski honor jest, czym się przejawia i czy jest wartością anachroniczną, nieprzystającą do naszych czasów.
Jedną z podstawowych informacji dotyczących honoru powinno być określenie jego relacji z pojęciami, które stosujemy z nim zamiennie – przede wszystkim godnością i czcią. Otóż godność jest niezbywalną cechą ogólnoludzką. Natomiast cześć można zastosować do indywidualności. Czym zatem jest honor i kogo dotyczy? Na potrzeby tego tekstu zdefiniujmy go jako postawę łączącą w sobie poczucie własnej wartości z wiarą w sens własnego dziedzictwa kulturowego (etycznego, religijnego i społecznego), którego jesteśmy w stanie bronić. Wiele można znaleźć interpretacji tej wartości, ale wydaje mi się, że najbardziej trafnym ze względu na swoją dostateczną szerokość przy równoczesnym wyznaczeniu pewnych ram jest właśnie ta wspomniana wyżej. Niezależnie od sposobu definicji honoru, każdy powinien być zgodny co do faktu, iż jest on wartością silnie związaną z tradycją, a nawet tradycjonalistyczną. Warto w tym momencie przywołać pogląd Juliusa Evoli, który miał stwierdzić, że „Tradycjonalizm jest najbardziej rewolucyjną ideologią naszych czasów.” Czasy, w których wypowiadał się autor, różniły się radykalnie od obecnych. Dziś powszechny jest brak kręgosłupa moralnego, apatia, wyścig szczurów, relatywizacja etyki oraz konsumpcjonizm. Dopiero gdy człowiek staje w miejscu i zaczyna się dziwić, że wcale nie dąży do szczęścia, a czasem również wątpić w sens otaczającego go świata, jego reguł, to jest on skłonny do buntu przeciw niemu. Czy takim buntem mogłoby być kierowanie się przedstawionymi już we wstępie wartościami wynikającymi z polskiego hasła-dewizy? Wydaje się, że tak. W obliczu powszechności miernoty człowiek świadomy winien szukać tego, co niezmienne, stałe w naszym świecie. Niewątpliwie tego typu elementami są wartości związane z religią chrześcijańską, honorem i kulturą Polski.
Honor dzisiaj jest jednak czymś więcej niż w okresie międzywojennym. Zdaje się, że wtedy dotyczył on jedynie kasty polskich elit. W dzisiejszej rzeczywistości natomiast identyfikują się z nim nie tylko inteligenci, czy służby porządkowe i wojskowi, ale również kibice, czy właśnie nacjonaliści. Nie są to jedyne grupy, którym można tę postawę przypisać, ale reprezentują one honor w wydaniu najbardziej wyraźnym. Polska inteligencja (a raczej jej część) stara się zachowywać wartości i zasady, które zostały im wpojone przez starsze pokolenia żyjące jeszcze w czasach przed II wojną światową. Kieruje się ona także w pewnej mierze poczuciem misji ukształtowania swoich studentów. Ta formacja jest konieczna. Człowiek honoru powinien być osobą świadomą świata, jego reguł i tego, jak wobec niego się zachować. Służby porządkowe i wojsko natomiast swoją pracą, poczuciem obowiązku i wewnętrznymi (często niepisanymi) kodeksami czynią z siebie osoby wyjątkowo predysponowane do bycia honorowymi. Wiemy jednak doskonale, że znaczna część przedstawicieli tych grup niekoniecznie ma cokolwiek wspólnego z byciem ludźmi honoru. Ciekawym środowiskiem mogą być w tym wypadku kibice. Większość kojarzy ich raczej z awanturnictwem, burdami na stadionach, czy ustawkami. Należy mieć jednak świadomość, że w znacznej mierze są to ludzie z zasadami, od których nie odstępują nawet w sytuacjach granicznych. Wierność klubowi, lojalność wobec grupy, czy zmowa milczenia – to tylko niektóre z pozytywnych postaw, które są reprezentowane przez to środowisko. Wiadomo, że nie wszyscy kibice tacy są, ale owa ideowa grupa nie jest też jakąś niewielką gromadą bez wpływu na resztę. Wydaje się, że nacjonaliści powinni być w sposób szczególny przywiązani do wartości honoru. Natomiast jest jednak trochę inaczej. Coraz częściej widać tendencje do zachowań, które za honorowe nie uchodzą, a nawet uchybiają wagę tej cechy u danych grup, czy jednostek. Należy zaznaczyć, że honor można zyskać i stracić. Niewątpliwie do zachowań powszechnych wśród narodowców można zaliczyć szyderstwa i kpiny bez granic, brak netykiety (zasad wypowiadania się i funkcjonowania w Internecie), obgadywanie za plecami, brak szacunku do starszych, autorytetów, czy nawet kobiet. Nie sposób zapomnieć o patologicznych wynaturzeniach moralnych, które można określić śmiało jako anty-honorowe. Mam tu na myśli przede wszystkim grupowe pobicia. Człowiek honoru, mający swoje zasady nie dopuszcza do uczestnictwa w takich procederach, a niektórzy potrafią się jeszcze szczycić tego typu akcjami.
Zdaję sobie sprawę, że pozostałe grupy, które zostały wymienione powyżej też nie są krystalicznie czyste, ale problem w tym, że akurat nacjonaliści powinni stać na nieco większym poziomie świadomości moralnej niż pospolici dresiarze. Niestety wielu z nas nie myśli takimi kategoriami. Nie chodzi tu o wywyższanie się ponad „przeciętnych” przedstawicieli naszego narodu, a raczej o fakt, iż narodowiec, który wykrzykuje tego typu hasła, powinien nie tylko się z nimi identyfikować w sferze deklaratywnej, ale również stosować je w praktyce – w praktyce życia codziennego. Prawdomówność, szczerość, uczciwość, poczucie obowiązku, odwaga, waga słowa honoru, dotrzymywanie tajemnic, pamięć o hierarchii i wewnętrznej dyscyplinie – bez powrotu do tych (i nie tylko tych) wartości nie można mówić o jakichkolwiek dążeniach do bycia elitą polskiego narodu, a przecież tak bardzo zależy na tym większości nacjonalistów w naszym kraju. Trudność z przywróceniem tego typu postaw polega na tym, że ruch narodowy nie zachował dostatecznej ciągłości ze względu na okres PRL. Myślę jednak, iż ów powrót jest możliwy. Wymaga on jednak wielkich wysiłków młodszego i starszego pokolenia narodowców. Taka renowacja może być możliwa przez formację osobowościową, intelektualną i duchową oraz przez jakieś wspólne doświadczenia.
Na koniec należałoby dać odpowiedź na ostatnie z pytań, które zostało postawione we wstępie. Mowa o aktualności (lub jej braku) honoru. Jestem przekonany, że przywrócenie tej postawy jest niezbędne do odnowy charakterologicznej oraz duchowej polskich nacjonalistów, a nawet innych grup społecznych. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na fakt, że spaja ona wartości religii chrześcijańskiej z kulturą Polski, co pozwala na spójne reprezentowanie całej trójki najważniejszych dla nas, Polaków wartości – Boga, honoru i Polski.
Michał Walkowski