Krzysztof Kubacki - „Poczucie obowiązku wobec nacjonalizmu”



My nacjonaliści jesteśmy takimi ludźmi i takim środowiskiem, które lubi używać wielkich słów. Mamy o sobie duże mniemanie, tylko w naszej rzeczywistości Polska byłaby krainą miodem i mlekiem płynąca. Używamy wielkich słów oraz wielkich cytatów. Jesteśmy na ogół przemądrzali i gardzimy wszystkimi, którzy z nami nie idą ramię w ramię. No cóż, dobrze – ale czy jednak mamy co do tego podstawy? Nie brakuje nam nigdy czasu na jechanie po swoich przeciwnikach politycznych czy innych,z którymi się w sprawie nacjonalizmu nie zgadzamy, brak nam czasu jednak na nacjonalizm. Brak nam poczucia obowiązku względem swojej idei. Ten tekst nie ma być jakimkolwiek atakiem, bardziej czynnikiem mobilizującym i odezwą do tych, którzy szukają wymówek. Zapomnieliśmy o tym o czym pisaliśmy i gadaliśmy przez lata, o tym, że nacjonalista musi dawać przykład, być aktywny, brać odpowiedzialność na swoje barki i wypełniać swoje obowiązki z należytą starannością. Nasz ruch nie oferuje nam nic, żadnych wielkich pieniędzy i sławy. Jeszcze parę lat temu oferował nam jedynie bycie gdzieś na peryferiach z przyklejoną łatką bandyty. Wyszliśmy z tego wspólnym wysiłkiem. Bardzo dobrze napisał niegdyś Julius Evola:

Wobec grząskiego błota w którym rządzi zasada : „Rób to co inni” lub „Najpierw żołądek i własna skóra, a później moralność”, albo „To nie są czasy, w których można pozwolić sobie na luksus posiadania charakteru” lub też w końcu: „Mam rodzinę”, należy przeciwstawić jasną i twardą zasadę: „My nie możemy postępować w inny sposób, taka jest nasza droga, tacy jesteśmy!”

Zawsze odpychałem od siebie myśl bycia w jakiejkolwiek organizacji, będąc gdzieś na uboczu widziałem poirytowanych kolegów, narzekających tamto i owamto, że tamten miał coś zrobić, a nie zrobił, że się zobowiązał, a nie miał czasu… Teraz mając na swoich barkach „Szturm” - wszystko zrozumiałem. I też irytuję się tym samym. „Nie mam czasu”, „teraz nie mogę”, „teraz nie dam rady”…

Nacjonalizm jest obowiązkiem. Kiedy mówisz i twierdzisz, że jesteś nacjonalistą – wszedłeś w tym momencie na daną ścieżkę. I albo z niej wychodzisz i dajesz sobie spokój, albo jednak coś robić musisz. Jeśli jesteś w organizacji i z pełną świadomością się do niej zapisałeś – nie miej złudzeń, że gdzieś tam przeczłapiesz się niezauważony przy ścianie, a inni za Ciebie wszystko zrobią. Jeżeli chcesz tworzyć pismo, nie licz na to, że inni za Ciebie zapełnią numer i wszystko będzie cacy. Nie szukaj przed sobą wymówek, że teraz to naprawdę nie mogłeś. Idea jest naszym obowiązkiem. W nasze pełne problemów i spraw życie musimy mieć zawsze czas na to do czego się zadeklarowaliśmy. Wiem, wiem, są dni kiedy po przyjściu do domu nie ma na nic sił, a człowiek jedynie marzy o własnej pościeli i głębokim śnie. To wtedy dochodzi do prawdziwego sprawdzianu naszego charakteru, to w takich sytuacjach i małych wojnach z samym sobą hartuje się charakter. Nie można swojej działalności zawężać do narzekania na działalność innych narodowców, bądź tych, których się po prostu nie lubi, że coś tam robią. Jeżeli oddałeś im całkowicie pole do działania, po prostu przegrałeś, a to oni są silni, nie Ty.

Jeżeli gardzimy tym konsumpcyjnym światem, pozbawionym jakichkolwiek wartości, stawiającym na czele jedynie pieniądz, to potrzebujemy zmian. Potrzebujemy pewnych ludzi, na których można liczyć. Do, których nie trzeba odzywać się jedynie z pytaniem retorycznym z nadzieją, że się coś może zmieniło i jednak pomimo wszystkich wcześniejszych niepowodzeń, dana osoba pomoże Ci w którejś z nacjonalistycznych spraw. Jeżeli na coś się decydujemy to musimy spełniać obowiązki. Bycie nacjonalistą nie jest zajęciem raz na kiedyś, ale jest to nasza codzienna droga. Jeżeli przypominamy sobie o idei jedynie wtedy kiedy możemy sobie gdzieniegdzie „pośmieszkować”, „potrollować” innych – to jest to pusta idea, a tacy ludzie nie są nam zupełnie potrzebni. Jeżeli wchodzisz w dorosłe życie kończąc studia, zaczynając utrzymywać rodzinę, bądź łączysz jedno z drugim i zaczynasz znajdować sobie wymówki, to znaczy, że czas na analizę. Musisz usiąść, przeanalizować swój czas i znaleźć go na ideę, to Twój obowiązek.

Nie ma co się obrażać na rzeczywistość i zamykać na środowisko, jeżeli się twierdzi, że tylko wąskie grono ludzi to ci kumaci, z którymi warto trzymać sztamę i wspominać te czasy kiedy na manifestacjach była nas dosłownie garstka. Nie ma co się obrażać na rzeczywistość i zamykać się w klubie hejterstwa, obrażając wszystkich dookoła od zdrajców idei. Nie ma co się obrażać na rzeczywistość kiedy trzeba stanąć i spojrzeć w swoje odbicie w lustrze stwierdzając, że ostatnie miesiące/lata zmarnowało się na błędne decyzje, bądź olewanie swoich obowiązków wobec nacjonalizmu. Wszystko można zmienić, bo kto jak nie nacjonalista musi wytyczać przed sobą coraz trudniejsze cele? A poczucie, wielkie poczucie obowiązku wobec nacjonalizmu musi być naszym motorem napędowym w codziennej szarej rzeczywistości. Nie ma czasu na wymówki.

Krzysztof Kubacki