W naszej polityce zagranicznej chorujemy na potrzebę posiadania obsesji na punkcie jednego z sąsiednich państw. Widać było to w II RP i widać to w III RP. Nasza polityka zagraniczna opiera się na fobiach i nakręcaniu spirali strachu oraz obaw przed którymś z sąsiadów. Jako państwo nie umiemy prowadzić po prostu polityki zimnej, skupionej jedynie na danych celach i ich realizacji, zostawiając emocje w swoich domach. Jesteśmy bardzo łatwym celem dla większych graczy na arenie międzynarodowej. Zakompleksionemu państwu do rzucenia się w przepaść za swoich zagranicznych „przyjaciół wystarczą tylko wielkie słowa i frazesy. Jesteśmy przewidywalni, bo o swoich obawach mówimy głośno, chcąc otrzymać jakąś pomoc – odkrywamy swoje słabe karty. Tak w skrócie wygląda polityka III RP od 26 lat, na prezentowaniu kompleksów i chęci ich naprawy w służbie obcych stolic, które to wmówiły „elitom” nad Wisłą, że to także ku chwale Polski. Nasi „sojusznicy” bardzo dobrze wiedzą jak nakręcić spirale obaw w Polsce i jakiego kraju można do tego użyć. Mowa tu oczywiście o Rosji. Rosja jest u nas wykorzystywana do wszystkiego: do tłumaczenia się wobec ustępstw wobec Zachodu „bo przecież Rosja...”, do nakręcania spirali strachu „bo przecież mogą nas w każdej chwili...” i tak dalej i tak dalej – mantra powtarzana po prostu latami, nastawiająca nas przeciwko naszemu sąsiadowi. Wszystkie odpowiedzi i ruchy w III RP można znaleźć w tylko jednej nazwie – Rosja.
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie okładka prawicowego pisma „Do rzeczy”, gdzie na okładce widnieje gen. Polko i jego obawy, że Rosja może na nas uderzyć w ciągu kilku miesięcy. Oczywiście i to też już słyszeliśmy. Co jakiś czas prawicowe ruchy powtarzają, że Rosja jest tuż tuż, czy przejrzy się dzisiejsze gazety czy te z przeszłości teza jest już tylko jedna, wojna już niedługo! Prawicowa obsesja na punkcie Rosji jest dla naszego kraju niebezpieczna. Głównie dlatego, że blokujemy jakiekolwiek ruchy na Wschodzie, rzucamy się całkowicie w Zachód, do państw, którym nasze istnienie jest całkowicie niepotrzebne. Polska dla Zachodu jest zwykłym pionkiem, bardzo łatwym do sterowania, bo, jak wykazałem wyżej, nasze karty są całkowicie odkryte. Można wręcz stwierdzić, że nasza polityka zagraniczna nie istnieje. A na pewno nie jest ona suwerenna. Ta spirala strachu i pośpiech „przed nadejściem Rosji” powoduje ośmieszanie się na arenie międzynarodowej. Błaganie wręcz USA o swoich żołnierzy, błaganie NATO, robienie z siebie pośmiewiska nawet wśród tych mniejszych sąsiadów. Bardzo byśmy chcieli, aby postrzegano nas jako lidera Europy Środkowo-Wschodniej, jako tego silnego partnera, jako to potężne państwo Wschodu. Jednak silny się tak nie zachowuje. Zamiast błagać o obcych żołnierzy, budujmy siłę własnej armii, zamiast biegać gdzieś daleko, szukać sojuszy, umacniajmy je tutaj, zamiast odwracać się od Rosji plecami, stańmy twarzą w twarz i odnówmy kontakty, które dzisiaj leżą i kwiczą.
Prawicowa szuria zawsze obiera sobie najgorsze sprawy, w których chce przodować w Europie. U nas w polityce zagranicznej wybór padł na Rosję. Prawicowi politycy prześcigają się wręcz, kto jest bardziej antyrosyjski i kto głośniej na różnych spotkaniach krzyknie o zagrożeniu rosyjskim, zmierzającym do naszych granic. Zawsze muszą domagać się większych sankcji, zawsze muszą stawać się większymi obrońcami danych krajów w ich interesach z Rosją niż sami zainteresowani. Dlatego zawsze w ostatecznym rozrachunku pozostajemy sami. Jako frajerzy, których posunięcia można przewidzieć już przed rozpoczęciem gry. Na razie zakompleksiona III RP zachowuje się jak wierny pies, a nie jak lider. Najgorsze co jest jednak w tym wszystkim, to posiadanie przez prawicę nie tylko władzy, ale dużych środków propagandowych do nakręcania spirali strachu przeciw Rosji, a także oświadczaniu ludziom, że tak zachowywać się po prostu musimy, że nie majmy wyjścia. Prawica po prostu niedorosła do prowadzenia polityki zagranicznej, a III RP jest państwem tylko do kopania przez innych. Nasza polityka zagraniczna wymaga równowagi, czas zacząć prowadzić politykę i w tej polityce coś osiągać. Czas przestać zacząć stawiać się za innych, stanąć na uboczu i skupić się na sobie.
Jak postępować w stosunku do Rosji? Przede wszystkim należy pamiętać, że jest to jedno z najsilniejszych państw na świecie, więc będzie chciało rozgrywać nas i naszą politykę jak to robią mocarstwa zachodnie. Trzeba być tutaj uważnym na słowa, gesty. Jednak przede wszystkim skupić się na realizacji i nawiązywaniu nowych strategii współpracy gospodarczej, a także rozmawiać o sytuacji w naszym regionie. Przede wszystkim powinniśmy nie stać w pierwszym szeregu tych, którzy nakładają na Rosję sankcje i nagadują na nią wszędzie gdzie się tylko da. Zamiast drzeć koty na odległość i w ten sposób prowadzić politykę, trzeba odnowić spotkania na najwyższych szczeblach władzy. Zmiana postępowania wobec Rosji, to także zmiana wobec Zachodu, któremu sianie spirali strachu w naszym kraju jest jak najbardziej na rękę. I to oczywiście nie ustanie; im bardziej byśmy odcinali tę zachodnią rękę, tym więcej takich pokrzykiwań byśmy słyszeli. Niechęć i obawa przed imperialną polityką Rosji to jedno, a polityka zagraniczna to drugie. Musimy ją prowadzić, a obsesje czy obawy odłożyć na bok. Polityka państwa polskiego, machnę teraz banałem, ma być przede wszystkim propolska. Nie proeuropejska czy pro jakaś tam inna. Wielu tego dziś nie rozumie, szczególnie ludzi na prawicy (o lewicy nie piszę, bo ta kawiorowa lewica to wiadomo, już w ogóle syf totalny).
Jesteśmy wielkim narodem, dlatego wymagajmy też od siebie więcej. Mierzmy siły na zamiary. Nie ukrywajmy; nie jesteśmy żadną potęgą gospodarczą i militarną. Nie jesteśmy też jednak słabi. Wyznaczajmy sobie małe cele, realizujmy je i powoli zwiększajmy swoje wymagania. Najważniejszym punktem naszej polityki musi być prowadzenie jej samodzielne. W tym sensie, że politykę prowadzimy my, nie obce stolice, bądź ich rady kierujące nas prosto w same tarapaty. Taka też musi być polityka wobec Rosji – samodzielna. Kalkulować, myśleć, a przede wszystkim od Rosji się nie odwracać, a rozmawiać i realizować własne zadania. Twarzą w twarz, nie przez media czy inne państwa. Pamiętać należy, że Rosja nie jest krajem leżącym gdzieś tam daleko, za oceanem, tylko, że jest naszym sąsiadem. Tak czy owak, jesteśmy na siebie skazani. Nie wychodzić przed szereg w jakiejś „antyrosyjskości”, nie dawać się wpychać w przepychanki przeciwko Rosji. Zacznijmy myśleć, zamiast słuchać prawicowej papki o zbliżającej się wojnie. Zacznijmy prowadzić wreszcie swoją politykę, swoją grę. Czas delikatnie zmienić front i dać pstryczka w nos Zachodowi. Odnowienie normalnych kontaktów z Rosją powinno być naszym celem.
Krzysztof Kubacki