„Zanim stanie się ustrojem, totalizm jest prądem ideowym, dynamicznym, porywającym masy do heroicznych wysiłków, zespalającym je w jedną wielką duszę zbiorową, ukazującym narodowi gigantyczne cele na wewnątrz i fascynującym go wizją wielkiej misji dziejowej nazewnątrz, jest ruchem wszechogarniającym, płonącym, stapiającym w żarze rozpalonej woli zbiorowej wszelkie małe, przyziemne, nikczemne sprzeciwy egoizmów jednostek małych i małych grup, czyniącym to w imię dobra wyższego rzędu, dobra narodu jako najwyższej wartości doczesnej i, co najważniejsza, dysponującym niespotykaną dotąd w dziejach siłą realizacyjną”.
Ks Jerzy Pawski, Pro Christo nr.10 1937 rok
Kwestia przyszłego ustroju Polski w oczach nacjonalistów w przeważającej większości tego środowiska jest usilnie pomijana, lub ogranicza się do kilku pojęć jak: „narodowa demokracja”, „Wielka Polska”, czy po prostu „ustrój narodowo-radykalny”, jednak za tymi pojęciami nie stoją żadne konkretne systemy polityczne. Taka sytuacja jest oczywiście wywołana przez niespójność ideologiczną w środowisku i największych organizacjach obarczonych odpowiedzialnością za wizerunek nacjonalistów w Polsce. Polski historyczny nacjonalizm charakteryzuje się bardzo bogatym dorobkiem ideologicznym. Charakterystyczną rzeczą dla przedwojennej polityki było posiadanie programu ideologicznego, czy wizji przyszłego ustroju przez najbardziej marginalne organizacje i partie, nawet w czasie II wojny światowej mniejsze organizacje podziemne mimo poświęcania się walce z okupantem niemieckim znajdowały czas, by kreślić przewidzianą przez siebie przyszłość Polski. Całkowite zaprzeczenie postawy znanej z Rumunii, gdzie przywódca mesjańskiego Legionu Michała Archanioła Corneliu Zelea Codreanu jako priorytet wyznaczał wykucie silnego duchem Nowego Człowieka, który dopiero będzie zdolny do rządów i kreślenia programu politycznego i ideologicznego, jednakże to był fenomen w tamtym okresie. Ostatecznie droga nacjonalizmów europejskich była podobna: od XIX-wiecznej inteligencji zorientowanej demokratycznie, po coraz to autorytarne systemy co ostatecznie rozwinęło się w stronę otwartych totalizmów i totalitaryzmu.
Według Stachniuka, ideologa neopogańskiej Zadrugi czas totalizmów był wykolejeniem historii, jednak osobiście postawiłbym tutaj inną tezę w przypadku totalizmów narodowych. Był to po prostu kolejny etap ewolucji, w Europie rozdartej między socjalizmem, a demoliberalizmem przeżywających kryzys i charakteryzujących się antywartościami musiała pojawić się trzecia siła i zdominować resztę.Wykolejeniem historii na pewno można nazwać upadek starego ładu po Rewolucji Francuskiej, z którego pojawiły się idee liberalizmu, socjalizmu i nacjonalizmu. Tą siłą były zhierarchizowane, antykomunistyczne i antyliberalne w rozumieniu społecznym i gospodarczym państwa narodowe z systemem wodzowskim. Ten etap rozwoju cywilizacji europejskiej jednak został wstrzymany i w oczach większości skompromitowany. Powodem była ekspansywność i imperializm państw rządzonych przez nacjonalistów, oraz szowinizm dzielący białe narody Europy na lepsze i gorsze. Oczywiście głównym winowajcą był Adolf Hitler, wywołując konflikt światowy, który doprowadził z jednej strony do rządów totalnych w Norwegii, Danii, Belgii, Holandii, itd., z drugiej strony rządy te sprawowano dzięki agresorowi i jego bagnetom ( oczywiście były wyjątki, jak Republika Słowacka), co sprawiało, że nie było tam jedności narodu, co jest bardzo ważnym elementem w takich systemach sprawowania władzy. Nie miałoby to zapewne znaczenia zapewne dzięki aparatowi bezpieczeństwa, gdyby nie przegrana wojna przez te państwa Osi i całkowita dominacja demoliberalizmu i socjalizmu w Europie, za co obarczyć można właśnie III Rzeszę, która się do tego walnie przyczyniła, co de facto cofnęło Europę do wieku XIX. Totalizm został przeklęty i nie miał możliwości się w pełni rozwinąć, stanąć wobec wyzwań nowej epoki i rozwijać się w nowych kierunkach, a ideał Nowego Człowieka w koncepcjach faszystowskich, neopogańskich i chrześcijańskich szybko został zapomniany. Inne formy państw narodowych w formie demokratycznej czy autorytarnej, jak przykładowo w Hiszpanii Franco nie zdały egzaminu i dziś Hiszpanie to jeden z kilku narodów Zachodniej Europy będących w agonii. Czy to oznacza, że współcześni nacjonaliści powinni wrócić do tych radykalnych form rządów, będących w opozycji do demokracji i liberalizmu, ucząc się na błędach i odrzucając imperializm oraz szowinizm? Czy po doświadczeniach II wojny światowej jest to możliwe i czy ma sens?
Żeby odpowiedzieć na te pytania trzeba najpierw ustalić, czym dokładnie jest totalizm. Ostatecznie w literaturze przyjmuje się, że jest to system głoszący konieczność kontroli przez wspólnotę polityczną każdego aspektu egzystencji ludzkiej (od poczęcia do śmierci) w celu stworzenia opartego na naukowych zasadach Nowego Człowieka i homogenicznego, nowoczesnego społeczeństwa kierowanego przez jednostkę lub elitę. Teoretycznie z góry można uznać, że może być tu mowa o ideologiach nacjonalistycznych, socjalistycznych, jednak już przed wojną krytycy demoliberalizmu uznawali także tę ideologię za totalizm. Tu pozwolę sobie na małą dygresję, dzisiejsze systemy demoliberalne na tzw. Zachodzie teoretycznie też można podciągnąć pod ten termin. Demoliberalizm głosi konieczność kontroli egzystencji ludzkiej (aborcja, eutanazja, narzucanie nowej moralności, wychowywanie kolejnych pokoleń w duchu neoliberalnym, marginalizowanie i prześladowanie myślących inaczej).
Rozwinięciem totalizmu jest totalitaryzm. Tutaj najczęściej przyjmowaną wyjaśnieniem tego ustroju jest definicja Carla.J.Friedricha i Zbigniewa Brzezińskiego. By była mowa o ustroju totalitarnym musi on posiadać większość poniższych cech:
a) monopol ideologiczny (jedna ideologia) roszczący pretensje do określenia;
wszystkich aspektow egzystencji obywatela;
b) istnienie masowej, zhierarchizowanej i wodzowskiej monopartii;
c) monopol na stosowanie przemocy;
d) monopol w zakresie informacji;
e) istnieje represyjnego systemu kontroli nad społeczeństwem;
f) centralne sterowanie gospodarką.
Tutaj można złośliwie zwrócić uwagę, że w demoliberalizmie także występują niektóre z powyższych cech. Powszechnie uważa się, że geneza totalitaryzmu wywodzi się z Włoch (totalitario), sam Mussolini stwierdził: „Dla faszysty wszystko mieści się w państwie, i poza państwem nie istnieje nic ludzkiego, ani duchowego ani tym bardziej nie posiada jakiejkolwiek wartości.W takim pojęciu faszyzm jest totalitarny, a państwo faszystowskie jako synteza
i zjednoczenie wszelkich wartości, daje sens właściwy całemu życiu narodu, rozwija je i potęguje”.
Nacjonalistyczne ruchy totalne powstawały dynamicznie od Wielkiej Brytani (Czarne Koszule Mosleya), przez Mandżukuo (Rosyjska Partia Faszystowska), po USA (Srebrny Legion Ameryki), poza wyjątkami zawsze było to wynikiem kryzysu idei demokratycznych i liberalnych. Ich słabość wobec współczesnych wyzwań ostro krytykowano. Jak słusznie zauważył Bolesław Piasecki, system demokratyczny neguje idee absolutne i ustala prawdy na polu negocjacji każdego z każdym. Taka sytuacja powoduje „rozproszkowanie” społeczeństwa, które zostało pozbawione wiążącej je ideologii, a w dalszej mierze prowadziła do anarchii. O powszechnych wyborach uważał, iż legitymację do sprawowania władzy uzyskiwały miernoty, bądź ludzie posiadający pieniądze, kosztem jednostek najbardziej wartościowych dla narodu. Pradziwa narodowa elita, w systemie demokratycznym gnębiona, była zmuszona podporządkować się większości niszczącej wyznawane przez nią wartości jak honor Polaka, czy sumienie katolika. Jeszcze mocniej uderzał w demokrację Corneliu Zelea Codreanu: „Demokracja niszczy naszą jedność narodową, dzieli Rumunów na stronnictwa partyjne, a potem stawia nas rozbitych przeciwko zjednoczonemu blokowi żydostwa w tak ciężkich dla niego czasach. Ten argument sam jeden powinien prowadzić do zamiany demokracji na jakąkolwiek formę rządów, która gwarantuje jedność narodu. Nasza jedność to nasze przetrwanie, a jej brak przyniesie naszą śmierć”. Twierdził on, że ciągłość wysiłku i pracy jest niemożliwa, partie rządzące rok, dwa, trzy uniemożliwiają realizacje dalekosiężnych planów, co zrealizowane było jednego dnia, kolejnego zostanie zniszczone. Demokracja ma uniemożliwać wywiązanie się polityka z obowiązku służby wobec narodu. Polityk z czystymi intencjami i tak staje się niewolnikiem swoich popleczników. Albo zaspokajać będzie ich rządze, albo straci poparcie. Wtedy taki polityk nie kosztem swoim, lecz kosztem narodu stara się usatysfakcjonować mocodawców. „Partia w strachu przed stratą swoich popleczników, nie stosuje sankcji wobec tych, którzy utrzymują się ze skandalicznych interesów sięgających milionom, z defraudacji, malwersacji, z kradzieży, nie stosuje też sankcji wobec przeciwników politycznych w obawie aby nie ujawnić własnych ciemnych interesów, nieprawidłowości”. Zwraca też uwagę na służbę demokracji wielkiemu kapitałowi. Kosztowny system i rywalizacja między stronnictwami potrzebuje więcej pieniędzy. Marian Reutt, bliski współpracownik Piaseckiego, krytykował demokrację za utratę organicznego związku jednostki ze społeczeństwem na rzecz skrajnego indywidualizmu, a także za decydowanie o losach państwa przez przypadkową większość obywateli. Przybliżę krótki przykład tej patologii demokratycznej na gruncie polskim: zaledwie kilka lat po utracie władzy przez partię PZPR, drogą wyborów do władzy dochodzi partia postkomunistyczna, będąca jej kontynunacją, która doprowadzała do oligarchizacji, przekrętów i afer w gospodarce, wprowadziła Polskę w konflikty na Bliskim Wschodzie, rozprawiała się totalitarnymi metodami z nacjonalistami itd.
Odrzucano także wraz z demokracją kapitalizm. Reutt krytykował go za bezgraniczną wiarę liberałów w samoregulujący się mechanizm rynku doprowadzając do zapaści gospodarczej, oraz kult pieniądza i kierowanie się wyłącznie względami materialnymi.Zwracał uwagę na narażanie gospodarki na wpływy obcego kapitału (dobrze ukazuje to dzisiejsza Polska), oraz na sprzyjanie powstawania systemu monopolowego poprzez zawieranie przez przedsiębiorstwa niechcące tracić zysków, zmów kartelowych. Tym samym gospodarka byłaby uzależniona od małej grupy osób będących właścicielami największych przedsiębiorstw.
W Polsce ideologia totalistyczna została stworzona na renesansie katolickim w polskim młodym pokoleniu skupionym w Ruchu Narodowo-Radykalnym Falanga. Było to najbardziej świadomie totalitarne ugrupowanie międzywojna, dziś już legendarne, składające się z młodych katolickich radykałów, którzy stawiali na pierwszym miejscu cele duchowe. Zakładali, że ustrój totalistyczny może być zły lub dobry (Bolesław Piasecki), Marian Reutt pisał: „Totalizm nie jest zły przez sam przez się. Złym może być jego zastosowanie w imię fałszywej prawdy lub wykonanie niewłaściwą metodą rządzenia”.W „Zielonym Programie” przedstawili oni swoją wizje przyszłego ustroju Polski. Różnił się on od totalizmu hitlerowskiego i włoskiego oparciem na wartościach katolickich, sama nazwa „Katolickie Państwo Narodu Polskiego” wskazuje, że chodziło o świeckie ramię Kościoła Katolickiego, która organizowało i mobilizowało naród w taki sposób, by zapewnić duszom obywateli zbawienie w jedynej prawdziwej wierze. Równocześnie zakładało to jednowyznaniowość narodu polskiego. Falanga była ściśle zhierarchizowana, oparta na modelu wodzowskim. Bolesław Piasecki przywódca formacji miał być autorytetem nie tyle intelektualnym, a moralnym, ideałem człowieka, a według niego każdy naród miał swoją misję dziejową, a w przypadku Polski jest tą misją budowa państwa na silnym fundamencie katolickim i obrona tychże wartości. Odrzucano równość i idee posiadania takich samych praw przez obywateli. Osoby będące wyżej w hierarchi posiadały coraz większą odpowiedzialność co równało się z coraz surowszymi karami w przypadku przestępstwa, bądź zaniedbania (a nawet karami za przęstepstwo, które by było w przypadku zwykłego obywatela niekarane). Zasady odpowiedzialności miał sankcjonować Kodeks Polityczny. Również z równości rezygnowano na rzecz podziału wedle przydatności dla narodu.
Zakładano powstanie dobrowolnej, masowej, hierarchicznej Organizacji Politycznej Narodu będącej masową organizacją w duchu narodowo-radykalnym będącą jedyną formacją dającą nie tyle co „przepustkę” do polityki, a co dającą pełnię praw obywatelskich. Miała ona formować ideologicznie, jak również prowadzić działalność polityczną. Obok OPN miała powstać POW, Polska Organizacja Wychowacza, podobna masowa formacja dla dzieci i młodzieży będąca przepustką do pierwszego stopnia w OPN. Wszelkie partie polityczne byłyby nielegalne. Awansem do drugiego stopnia w OPN miała być nienaganna służba przez 10 lat, zaś do trzeciego wykształcenie wyższe lub 10 lat pracy w ramach OPN. Ostatecznie do czwartego stopnia na awans mogli liczyć nacjonaliści z wyższym wykształceniem, wzorową postawą, czy posiadający szczególne osiągnięcia. Z tego stopnia rekrutowała się elita rządząca. Wszelkie partie polityczne i ugrupowania poza OPN byłyby zakazane. System rządów miał być scentralizowany, odrzucono monsteskiuszowski podział władzy. Najwyższym stanowskiem miał być prezydent, którego funkcję pełniłby wódz narodu, siłą charakteru i pracy miał wywyższać się nad innych. Stanowisko to miał objąć Bolesław Piasecki. Prezydent miał powoływać rząd spośród członków Senatu, który liczyłby około 200 osób. W przyszłości Senat miał się składać z członków czwartego stopnia OPN nominowanych przez prezydenta, tak jak i Senat miał wybierać prezydenta, prócz tego pełnić funkcje legislacyjne. W przypadku różnicy stanowisk przekraczającej 2/5 organizowane miało być powszechne referendum. Inną sprawą były samorządy, obywatele mogli się zrzeszać w samorządach zawodowych, pod warunkiem, że decyzyjny głos w nich mieli działacze OPN i cele samorządu miały być zbieżne z celami OPN. W ramach OPN miała także działać Narodowa Organizacja Pracy będąca hierarchiczną i krajową alternatywą dla zwiazków zawodowych. Odrzucano prawa publiczne i prywatne, gdyż tak daleko miała iść ingerencja państwa, że prywatne prawo nie byłoby potrzebne.Wzorem miało być średniowiecze, gdzie przywileje miały decydować o kształtowaniu pozycji jednostki. Władza miała określać zakres swobody i uprawnień obywateli, posiadanie przywileji miało także zwiększać odpowidzialność jednostki. Także sądownictwo, ze względu na odrzucenie trójpodziału władzy, stać się miało realizatorem państwa narodowego, a rekrutować się miało z OPN. Zakładano nacjonalizację przemysłu, pozostawiając tylko część gospodarki w rękach prywatnych, zakładano masową industrializację co wskazuje, że nacjonalizm „Falangi” był ruchem bardzo nowoczesnym na owe czasy. Gospodarka miała być nastawiona nie na zysk, ale na zaspokajanie potrzeb.
W środowisku „Falangi” aktywne były środowiska katolickie, które propagowały taką wizję państwa totalnego zgodnego z wiarą. Kościół Katolicki akceptuje w zasadzie wszystkie formy ustrojowe, pod warunkiem ich zgodności z zasadami etyki chrzescijańskiej. Ksiądz Jerzy Pawski, związany blisko z liderem Falangi pisał, że sam katolicyzm jest religią totalną, żądającą od człowieka, żeby od rana do wieczora służył Bogu, nawet w chwilach prywatnych, nawet w czasie wypoczynku, czy rozrywki. „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bogu czynicie” (św. Paweł, I Kor. 10,31). A przecież taki katolicyzm nie krępował wolności osobistej człowieka. Totalizm katolicki wiódłby członków narodu do zbawienia, umundurowanie dusz uważał za realizację zasady św. Tomasza, skoro prawo miało na celu dobro powszechne, to prawodawca miał obowiązek nakazać pewne działania w celu jego realizacji. O społeczności bez przymusu decyduje sankcja moralna własnego sumienia. Zwracał uwagę, że przymus popierał już św. Augustyn, gdyż wielkich idei nie da sie osiagnąć bez zaciekłej walki. A idea musiała być wielka i spójna, żeby nasycić narody dynamizmem. Inaczej stwierdza o. Innocenty Maria Bocheński, także blisko związany z „Falangą”. Stwierdzał on, że totalizm umiarkowany, nie wkraczający do wszystkich dziedzin życia osobistego i rodzinnego, mógłby być akceptowany przez Kościół nie gwałcąc praw osoby ludzkiej. Bocheński powoływał się na tomizm tłumacząc, że chodziło o taki kształt ustroju w którym państwo nie jest biernym widzem walki światopoglądów, ale sam światopogląd katolicki wyznaje i stara się wszystkimi zgodnymi z etyką środkami ten światopogląd popierać. Dlatego może stosować przymus w sprawach wiary, broniąc jedynej prawdziwej chrześcijańskiej kultury. Rownież odpowiada on ostro przeciwnikom totalizmu katolickiego, że są neoliberałami teolgicznymi, ulegającymi wpływom francuskiej myśli katolickiej. Ci katolicy nie rozumieli jego zdaniem potrzeby stanowczej obrony chrześcijaństwa przed jego wrogami za pomocą państwa. Taka postawa rozbrajała naród moralnie. Jego zdaniem Kościół Katolicki potepia pełne totalizmy, jak neoliberalizm, z tym ostatnim trzeba ostro walczyć w Polsce, bo we Francji dokonał strasznych spustoszeń. Warto w tym miejscu zatrzymać się i zwrócić uwagę na dzisiejszy stan katolicyzmu we Francji.
Totalizm był jednak w Polsce szeroko potępiany, zarówno przez środowiska katolickie i hierarchów kościelnych, którzy intepretowali błędnie, że papieska encyklika „Mit brennender Sorge” potępia wszelkie totalizmy. Również endecy bardzo ostro wypowiadali się na jego temat (co ciekawe, polscy narodowi socjaliści też potępiali takie rozwiązania ustrojowe). Pozwolę sobie wymienić kilka takich zarzutów i je skomentować. Przykładowo, Roman Rybarski piętnował totalizm jako monopartyjny. Nie podobała mu się władza zamkniętej grupy rządzącej, przejęcie przez nią kontroli nad życiem gospodarczym. Uważał, że przymus łamie wartości moralne i prowadzi do zautomatyzowania, bierności narodu. W efekcie następowało pranie mózgów i niszczenie osobowości człowieka, co odbywa sie pod hasłem kreacji jednostki, wyzwolonej z tradycyjnej moralności chrześcijanskiej rodziny, a jest w pełni oddana państwu. Monopol partii ma pozornie wieść do uniformizacji, w praktyce tylko zewnętrznej, bowiem trudno uznać, by wszyscy myśleli tak samo. Lansowanie według niego w totalizmie hasła jedności narodu to fikcja, a rywalizacje partii politycznych zastąpi walka grup i stronnictw w ramach monopartii. Każda władza demoralizuje, szczegolnie bez żadnej kontroli. Wódz eliminuje wszystkich, którzy mu zagrażają i otacza sie miernotami posłusznymi, przeciwnikow niszczy się terrorem. Także Stanisław Grabski i Jędrzej Giertych krytykowali już sam RNR „|Falanga” za ustrój materialistyczny, daleki od katolicyzmu (!).
Odnosząc się kontekście RNR „Falangi” w praktyce na zarzut niemoralności, przymusu, oraz „kreacji jednostki wyzwolonej z tradycyjnej moralności chrześcijanskiej rodziny”, odpowiedział już wcześniej ksiądz Jerzy Pawski, zwłaszcza odnosząc się do ówczesnej przedsoborowej moralności katolickiej. Do zarzutu o ograniczeniu do zewnętrznej uniformizacji, rywalizacji grup w ramach monopartii, oraz demoralizacji władzy, odniosę się w dalszej części tekstu pisząc o czynniku ludzkim. Ostatni zarzut Rybarskiego o paranoi wodzowskiej w przypadku realizacji RNR-owskiej wizji ustrojowej byłby nietrafny, gdyby zakładano z góry stałą wymianę na wysokich stanowiskach z prezydentem na czele, opartą na przykładowo jednorazowych kadencjach i realizowano to w praktyce. Zarzuty Grabskiego i Giertycha to typowy konflikt światopoglądowy, bowiem w kwestii materializmu falangiści wypowiadali się otwarcie wrogo, jednakże zarzucanie oddalenia od katolicyzmu falangistom za błędny, to był właśnie ten romantyczny katolicyzm wojujący, duch średniowiecza, który bronił wiary wszędzie tam, gdzie była zagrożona.
Inny przykład zarzutu wobec totalizmu wysunięty przez profesora UJ i posła na Sejm z ramienia Obozu Zjednoczenia Narodowego, Macieja Starzewskiego, to realizowanie ideologii przez wyraźną mniejszość społeczeństwa. Uważał on, że w państwie totalnym do współdziałania społeczeństwa z władzą potrzebny jest aparat terroru, jednak utrzymanie władzy poprzez to jest niemożliwe, a więc konieczne jest kreowanie sztucznych potrzeb społeczeństwa i ich realizacja. Również jest w jego rozumieniu problem z narzucaną przez monopartię ideologią, którą muszą przyjąć wszyscy bez wyjątku, a osoby inaczej myślące stają się wrogami narodu i piętnowane.
Zarzut w kwestii dyktatu wyraźniej mniejszości społeczeństwa jest o tyle słuszny, że rzeczywiście takie państwa totalne funkcjonowały w czasie II wojny swiatowej, jak przykładowo Norwegia, rządzona przez Zjednoczenie Narodowe, które nie miało nigdy podczas swoich rządów szerokiego poparcia w społeczeństwie, do władzy dotarło dzięki inwazji hitlerowskiej i przy wsparciu hitlerowców się utrzymywało; dowodem słabości tych rządów może ukazać sposób w jaki się skończyły. Po upadku III Rzeszy kontrolę nad Norwegią przejął norweski ruch oporu, nie doszło do wojny domowej czy gwałtownego zażartego oporu ze strony narodowych socjalistów. Trudno jednak zarzucać brak wsparcia społeczeństwa dla systemów totalnych we Włoszech, Niemczech, czy Słowacji, także oddziaływanie ich ideologii na społeczeństwo, zwłaszcza w drugim przypadku było ogromne. Równocześnie warto przypomnieć, na co zwracają uwagę w Polsce dzisiaj głównie demoliberałowie po wyborach parlamentarnych w 2015 roku, wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość. Demokracja także jest dyktatem mniejszości, połowa nie bierze udziału w wyborach, druga połowa dzieli się na cztery, pięć grup zwolenników różnych partii, do tej pory ani razu w III RP nie można było mówić o rządach popieranych w praktyce przez większość Polaków. Co ciekawe, w kontekście II RP, OZN, do którego należał Starzewski, miał szerokie poparcie (spowodowane działaniami hitlerowskich Niemiec w Europie i wojennym zagrożeniem; w wyborach 1935 r. o poparciu większości polskich obywateli dla sanacji nie może być mowy), równocześnie to ugrupowanie kierowało się również w stronę monopartyjnego systemu, w konsekwencji do totalizmu, co przerwała wojna. A sama sanacja w kwesti używania aparatu terroru nie miała wątpliwości, również wobec nacjonalistów. Jednak już sami niemieccy intelektualiści zauważyli, że owszem, samym aparatem terroru utrzymanie władzy w dłuższej perspektywie jest niemożliwe (dziś przykład Majdanu), Niemcy zauważyli, że niekoniecznie potrzebne jest kreowanie fałszywych potrzeb, a ciągła interakcja ze społeczeństwem i stworzenie pewnej więzi oraz reagowanie na wszelkie przemiany. W pierwszym okresie rządów III Rzeszy realizowano to w praktyce, nawet zorganizowano w kilku przypadkach referendum, badano potrzeby Niemców, którzy w większości nie odczuwali żadnego zagrożenia ze strony aparatu terroru. W totalizmie RNR „Falangi” czy rumuńskim legionowym, uważano, że rozwiązanie przymusu fizycznego należy zastąpić nie tyle przymusem, a obowiązkiem moralnym, zaś terror formacją ideową i duchową, budową Nowego Człowieka.
Jeśli mowa o osobach myślących inaczej, które miałyby zostać wykluczone ze społeczeństwa, to warto przybliżyć współczesne przykłady. Osoba uważająca się z nacjonalistę np. w narodowo-radykalnym ujęciu tego słowa, bądź innym; antydemoliberalnym, antysyjonistycznym jest z góry piętnowana przez media, polityków, czy „elity”,związani z liberalnym światopoglądem wykładowcy, filmowcy, aktorzy itd. W III RP za poglądy nacjonalistyczne skazywano na więzienie, prześladowano służbami, wykluczano z uroczystości państwowych, wyrzucano z pracy, ciągano po sądach, napadano fizycznie, chciano za wszelką cenę zamykać usta. Wiele z wymionych represji ma dalej miejsce. W Stanach Zjednoczonych programista Brendan Eich został prezesem firmy Mozilla; gdy wyszła na jaw informacja, że przekazał zgodnie z katolickim sumieniem małą sumę na kampanię przeciwko małżeństwom homoseksualnym, presja publiczna była tak wielka, że zrezygnował ze stanowiska. To tylko jeden przypadek z wielu, gdy niezgoda na propagowanie zboczenia w krajach Zachodu jest tak silnie piętnowana, niektóre państwa odbierają rodzicom dzieci ze względu na wychowywanie w moralności katolickiej, co równa się niezgodzie na pewne narzucane w demoliberalnych systemach fałszywe wartości. Wracając do Polski, szereg partii politycznych, reprezentujących środowiska lewicowe, neoliberalne, poprzez Sojusz Lewicy Demokratycznej, Razem, przez Platformę Obywatelską, aż po Nowoczesną, domagają się, bądź domagały się delegalizacji organizacji nacjonalistycznych w Polsce, radykalizacji represji wobec narodowców, czy wymazania nas z przestrzeni publicznej. Pojawia się pytanie: co ma w takiej sytuacji powstrzymywać nacjonalistów w przyszłości przed delegalizacją tych środowisk i wymazaniem ich z przestrzeni publicznej? Tym bardziej, że w przeciwieństwie do nacjonalistów te środowiska otwarcie zagrażają katolickiej moralności, tradycji, jedności etnicznej, tożsamości, czy po prostu europejskim wartościom, bynajmniej nie w rozumieniu Unii Europejskiej. Odpowiedź pozostawiam czytelnikowi.
Starzewski jednak mimo krytyki i wywyższania demokracji nad totalizmem, dostrzegał także jego zalety. Główną jaką wymieniał było zorganizowanie i zmobilizowanie całego narodu w czasie wojny, dyktaturę totalistyczną uważą za pozytywną w czasie trwania konfliktu zbrojnego, lecz w okresie pokojowym jego zdaniem system ten nie miał racji bytu.
Wracając do krytyki totalizmu, ważny, według mojej osoby, byłby zarzut wprowadzania takiego systemu jaki proponowała RNR Falanga w państwie wieloetnicznym, jakim była II RP. W międzywojniu ten problem różni ideologowie nacjonalistyczni chcieli rozwiązywać poprzez wysiedlenie, wchłonięcie, czy inną działalność, rzucającą trwający do dziś cień na podobne idee. Dziś, gdy nowocześni nacjonaliści odrzucają szowinizm wobec innych narodów Europy, tego typu metody byłyby po prostu nie tyle fundamentalnym błędem, a zaprzeczeniem nauki na błędach z lat 30. i 40.
Pojawiały się wielokrotnie w prasowej publicystyce zarzuty, iż ustrój totalny falangistów byłby w praktyce takim PRL z jedyną różnicą w tym, że zamiast portretów Stalina wisiałby Dmowski. Podobieństwo kreowanego komunistycznego państwa na ziemiach polskich z wizją Piaseckiego mieli dostrzec sowieccy dygnitarze, którzy zaproponowali mu współpracę, gdy był w niewoli. Na propozycję Piasecki przystał, co sprawiło, że wielu rozpatruje dziś to jednoznacznie jako zdradę. Z drugiej strony, dzięki tej współpracy uratował setki istnień ludzkich, księży, narodowców, po prostu patriotów. Trzeba zwrócić tu jednak uwagę, że PRL był systemem stworzonym przez okupanta, wprowadzonym na bagnetach, zaś ustrój RNR „Falang” miał być stworzony w oparciu o szerokie poparcie społeczne, przez nacjonalistów nie będących zależnymi od innych państw, czy grup interesów. Dodatkowo było to państwo, które na potrzeby ludności reagowało terrorem, głodujących robotników mordowano na ulicach, na strajkujących wysyłano czołgi i wojsko. Nie była to droga postępowania nacjonalistów, zaś w krajach bloku wschodniego, czy w historii samego Związku Sowieckiego mordy na klasie robotniczej, podobno tej najbardziej uprzywilejowanej klasie, były częste.
Dobrze jest się przyjrzeć się błędom jakie popełniały państwa totalne na przykładzie Austrii w latach 1934-1938, gdzie panował austrofaszystowski Front Ojczyźniany. W teorii system ten oparty na korporacjonizmie i katolickiej nauce społecznej wydawał się rozsądny, ale popełniono cztery fundamentalne błędy, która doprowadziły Austrię do osłabienia i w konsekwencji wchłonięcia do III Rzeszy:
Nie wytworzono więzi między społeczeństwem, a rządzącymi elitami i ich ideologią państwa.
Nie zrodził się duch wspólnoty między grupami, gdyż nie wygasły konflikty między kapitałem i pracą, a społeczne interesy zwolenników partii rządzącej były sprzeczne.
Chrześcijańskie związki zawodowe nie zdobyły wpływu w kręgu przemysłowców i finansjery.
Restryktywna polityka budżetowa rolna i socjalna (obniżki pensji, emerytur, zasiłków dla bezrobotnych) stała w sprzeczności z postulatami katolickiej nauki społecznej. Profity z niej czerpały: wielki przemysł, wielka finansjera i arystokracja ziemska, co prowadziło do pogłębienia podziałów społecznych.
Sama zaś partia rządząca, która miała jednoczyć środowiska patriotyczne nie spełniła nadziei społecznych pozostając luźnym związkiem kół konserwatywnych.
Obecnie organizacje nacjonalistyczne w Polsce nie posiadają konkretnego poglądu na ustrój przyszłej Polski co wspominałem wcześniej jest skutkiem braku spójności ideologicznej. Jedynym przykładem na jaki można się powołać, jest Narodowe Odrodzenie Polski, kiedyś czołowe ugrupowanie nacjonalistyczne w Polsce, teraz działające na marginesie. NOP stworzyło współczesną koncepcję państwa narodowo-radykalnego jak i posiadało fundament ideologiczny. Zadziwiające, że współcześni narodowi radykałowie, chcący nowoczesnego nacjonalizmu nie inspirują się ideologią tej formacji, a był to jeden z pierwszych nacjonalizmów odrzucający szowinizm wobec innych europejskich nacji, szukający kontaktów z nacjonalistami z innych państw, by dzielić się doświadczeniami, uczyć od siebie, czy po prostu rozwijać przyjaźń między narodami. Narodowy radykalizm NOP opierał się na zasadach Trzeciej Pozycji, z którymi w niemal każdym aspekcie może się zgodzić każdy nacjonalista. Inspiracje tradycjonalizmem integralnym, legionaryzmem rumuńskim, idea politycznego żołnierza, wszystko oparte na fundamencie przedwojennego narodowego radykalizmu i moralności chrześcijańskiej, zaś nacjonalizm jako nie zwykła ideologia, lecz światopogląd wyrażający Prawdę Absolutną. Tak zbudowana mogłą by być współczesna ideologia polskich nacjonalistów dostosowana odpowiednio do dzisiejszych realiów.
Narodowe Odrodzenie Polski na podstawie swojej publicystyki proponuje system rządów powszechnych, decentralizacji życia politycznego i gospodarczego (jeden z punktów deklaracji Trzeciej Pozycji). Odrzucano wszechobecność państwa w życiu społecznym. To społeczeństwo w oparciu na Prawdę Obiektywną i Prawdę Bożą ma decydować o swoich losach, a nie skorumpowani politycy czy inne grupy interesów. Odrzuca totalitaryzm i głównie inspiruje się ONR „ABC”, aniżeli „Falangą”. Państwo miało być zorganizowane hierarchiczne, odrzucać z góry miało komunizm, socjalizm czy liberalizm, władze miała posiadać nacjonalistyczna elita wyznaczająca kierunek woli narodu. Pojawia się tutaj ponownie Organizacja Polityczna Narodu jako formacja hierarchiczna i zbudowana na konkretnej ideologii narodowo-radykalnej, jako stopień wyższy, będący tworem skupiającym elitę polityczną, sprawującą najwyższą władzę oraz stopień niższy, lokalny, elita administracyjna. Upowszechniana miała być idea władzy i własności, ograniczenie zakresu działania państwa do ściśle wyznaczonych kompetencji związanych z bezpieczeństwem wewnętrznym i zewnętrznym oraz wyznaczania polityki zagranicznej, rozwój samorządności terytorialnej i zawodowej. Zakładano wzmocnienie władzy państwa w przynależnych mu kompetencjach,zrównoważenie decentralizacji, ograniczenia zakresu działania organów władzy państwa ich wzmocnieniem w jego właściwych sferach aktywności. NOP-owcy dostrzegali, że samorządy terytorialne w III RP są patologią, zwracali uwagę na kampanie wyborcze jako jeden z tego przejawów (słusznie), samorządy funkcjonują mieszając kompetencje, uprawnienia między organami państwa a nimi. NOP uznaje ten system za centralistyczny, bowiem nie dostrzega się w nim potrzeby zapewnienia koniecznych warunków do samodzielnego organizowania, własnego życia danej społeczności lokalnej np. w sferze własnej odrębności kulturowej, poszanowania lokalnej świadomości. A same samorządy mają kompetencje będące wyłącznie domeną państwa. Ostatni zarzut o którym wspomnę wobec samorządów w III RP to upartyjnienie i wytwarzanie swoistych zepsutych lokalnych „elit”.
Na pewno nie można, myśląc o państwie tworzonym przez nacjonalistów w Polsce, odrzucać wszystkich powyższych cech ustrojowych.. Polsce jest potrzebny system polityczny, który nie pozwoli na zniszczenie tradycyjnych wartości, narzucenia nowej „humanitarną” moralności liberałów, zabezpieczy chrześcijańską wiarę, który nie będzie niszczony przez grupy wpływów trzymające oligarchicznie władzę. System, który będzie niwelował kryzys demograficzny nie poprzez masową imigrację, a poprzez narzędzia socjalne zapewniać będzie polskim rodzinom i narodowi przyszłość. Totalizm w pozytywnym rozumieniu tego słowa jest w pewnością takim systemem, który może postawić opór wobec globalizacji stosunków międzynarodowych, procesów tzw. integracji europejskiej, ideologii społeczeństw otwartych (która przejawia się głównie powstawaniem społeczności wielokulturowych i rasowych).
Kwestia religijna jest kwestią, o której należy dziś dyskutować w środowisku narodowym. Katolicyzm przeżywa straszliwy kryzys, a katolików w Polsce jest coraz mniej. Kopiowanie fanatyzmu, katolickiego fanatyzmu przedwojennego w ideologii nacjonalistycznej byłoby błędem, bowiem wykluczałoby z niego wiele wartościowych jednostek, co za tym idzie chęć wprowadzania Katolickiego Państwa Narodu Polskiego czy innej formy państwa wyznaniowego powinno być odrzucane, bowiem nawet hierarchowie katoliccy tego typu ustrój odrzucają. Kościół Katolicki jeśli nie stał się już, to jest na dobrej drodze do stania się wrogiem europejskich narodów i państw narodowych, dlatego też wszelkie próby szukania na siłę porozumień z nim są skazane na porażkę. Nie należy jednak, budując nowy ustrój państwowy, odrzucać moralności katolickiej czy katolickiej nauki społecznej (chociaż dzisiaj Kościół Katolicki przeciw temu nie protestuje), bowiem nie wyklucza się ona z innymi poglądami religijnymi, czy światopoglądowymi wśród nacjonalistów, a jako jeden z fundamentów Europy jest wręcz jednym pierścieni bezpieczeństwa wokół narodu i jego tożsamości.
Jeśli mówić o dojściu nacjonalistów do władzy, należy zwrócić uwagę, że nawet jeśli to by miało miejsce teraz, dzisiaj przy poparciu większości społeczeństwa skończyłoby się w różnych przypadkach sankcjami ekonomicznymi, które sprawiłyby, że Polska albo musiałaby popaść w zależność od innych państw, albo by doszło do przewrotu, bowiem nacjonaliści nie mogliby zapewnić rodakom odpowiedniego poziomu życia, a opór liberałów byłby ogromny i wspierany zagranicznymi środkami. Dlatego należy opracować na taki scenariusz ustrój przejściowy, w którym nacjonaliści będą wprowadzać zmiany powoli czekając na podobne kryzysy demokracji liberalnej w innych krajach, gdy na Zachodzie, ufając tendencjom, dojdą do władzy ruchy narodowe, bądź konserwatywne to nie będzie takiego zagrożenia jak jest dzisiaj, gdzie umiarkowana prawica w Polsce jest celem ataków europjeskich elit demoliberalnych. Ewentualnie pozostawać poza polityką, wybrać drogę formacji, by uderzyć w system w odpowiednim momencie, jednak z każdym rokiem system demoliberalny w Polsce coraz mocniej degeneruje i dewastuje wspólnotę narodową.
Rząd nacjonalistyczny, nie muszący się obawiać destabilizacji przez strony trzecie, przy szerokim poparciu społeczeństwa, rozpocząłby budowę państwa narodowego, całkowicie odcinając się od dorobku PRL i III RP, jako systemów antynarodowych, zmieniając prawo i konstytucję. Nawet jeśli zakładać budowę na dłuższą metę rządów zdecentralizowanych, inspurując się poglądami NOP-u, należy wcześniej przeprowadzić wszelkie konieczne reformy i realizacji ustroju narodowo-radykalnego. Należy z góry uznać, że system wodzowski i autorytarny w rozumieniu władzy, grupy stałych person jest szkodliwy, a na wysokich stanowiskach powinien być ciągły ruch. Ideologia i ustrój muszą zrehabilitować pojęcie polityki i przywrócić idealizm w pełnym tego słowa znaczeniu. Politycy mają służyć narodowi, dziś w III RP parlamentarzysta otrzymuje jako pensję pięciokrotność minimalnej krajowej oraz różne immunitety, co jest ciosem w policzek każdego członka narodu. W ustroju nacjonalistycznym, czerpiąc wprost z myśli falangistów, powinna być rosnąca odpowiedzialność w hierachii. Tutaj sprawdzała by się koncepcja Organizacji Politycznej Narodu mogąca rozwijać się w kierunku elitarnym, bądź masowym. Odrzucić należałoby idee liberalne, demokratyczne w rozumieniu „europejskich elit” i kapitalistyczne.
Kwestia sądownictwa jest ważnym aspektem ustrojowym, niezawisłe sądy w systemie demokracji liberalnej mają wiele wad. Dobrym przykładem może być tu ostatnia głośna sprawa obyczajowa. Uznając, że mają w Polsce miejsce rządy większościowe partii, udającej pronarodową, to równocześnie w niezawisłym sądownictwie wydaje się wyrok uderzający w tradycję, moralność katolicką, cofający do lat ateizacji w Polsce Ludowej. Otóż jedna nauczycielka zdjęła krzyż w szkole, za co spotkał ją słuszny ostracyzm ze strony innych nauczycieli i krzyż wrócił na miejsce, znów jednak go zdejmowała. Ostatecznie sąd uznał, że była dyskryminowana za względu na bezwyznaniowość, drugą stronę całkowicie zignorowano. Oczywiście jest też sprawa kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego, ciągnąca się od miesięcy między rządem a liberalnymi elitami, przy czym obie strony ignorują niewygodne dla siebie aspekty prawne i są zainteresowane przedłużaniem owego kryzysu, by zwalczać siebie nawzajem kosztem obywateli. Na marginesie warto przypomnieć słowa legendy Solidarności Walczącej, Kornela Morawieckiego: „Nad prawem jest dobro narodu. Jeżeli prawo to dobro zaburza, to nie wolno nam uważać tego za coś, czego nie możemy naruszyć”. Słowa te spotkały się z ostrą reakcją liberałów, którzy zresztą w praktyce je popierali innych przypadkach. Rzekoma niezawisłość i apolityczność sądów jest w demokracji liberalnej często mrzonką, biorąc pod uwagę, że sądownictwo i tak skupia się wokół pewnych elit politycznych. W Polsce ma miejsce sytuacja, gdy rządzi prawicowy rząd, a sędziowie są związani poglądowo z poprzednim rządem, Platformy Obywatelskiej i skazują osoby za udział w protestach antyrządowych za czasów PO na bezwględne więzienie, mimo oczywistych dowodów i świadków potwierdzających niewinność. Oczywiście to tylko pojedyncze przykłady sądowej patologii, można wymienić ich setki. Biorąc pod uwagę ogólnie system sądownictwa i podejście do niego, stan społeczeństwa wygląda bardzo źle, zaś jego rzetelność w oczach większości Polaków jest kpiną. Dodatkowo sędziowie chronieni są immunitetem, który gwarantuje im w praktyce bezkarność. Nawiązując do idei Piaseckiego, to jest to totalna odwrotność; obywatel wraz z awansem społecznym w ramach skorumpowanego systemu staje się coraz bardziej bezkarny w III RP. Środowisko sądownicze w Polsce jest oderwane od rzeczywistości społecznej i od jego norm oraz tożsamości. W praktyce budowy systemu narodowego w Polsce konieczna będzie oczywista wymiana skorumpowanych, czy skompromitowanych elit w środowisku prawniczym i przez wdrożenie władzy sądowniczej w budowę państwa narodowego. Jest też ogrom innych rzeczy na których się trzeba skupić jak konkretne postulaty gospodarcze, kwestie kulturowe (pielęgnacja polskiej kultury i doprowadzenie do renesansu sztuki ludowej, podobnie jak w innych państwach Europy), edukacyjne, administracyjne, skarbowe, polityka zagraniczna, służby itd. jednak nie chciałbym poświęcać na ich poszczególne opisy w tym tekście, ze względu na obszerność tekstu, jak i cel, którym jest przede wszystkim wywołanie dyskusji na ten temat w środowisku.
Kończąc tekst należy jednak powiedzieć o czynniku ludzkim. Jest on decydujący w każdy ustroju politycznym, od niego zależy czy idea będzie wypaczona, czy wręcz odwrotnie. Formacja elit nacjonalistycznych jest więc fundamentalną koniecznością, której nie można ignorować. Ruch nacjonalistyczny powinien być swoistym zakonem duchowym z etosem rycerskim, wykuwać właśnie tego Nowego Człowieka, który byłby przykładem dla przyszłych, formujących się w ramach partii, organizacji, czy państwa, którego fanatyzm i wzór przywracałby siłę członkom narodu, którzy dzisiaj nie widzą żadnych wzorców. Formacja taka jest bardzo trudna i stawia nowe wyzwania, jednak nie jest niemożliwa, o czym świadczył kiedyś rumuński Legion Michała Archanioła. Jednak nawet tam w Legionie, mimo tej drogi legionisty, która sprawiała, że karierowicze, egoiści, ludzie słabi i niedostatecznie poświęcający się dla narodu byli odrzucani, pojawiały się rozczarowania. Po dostaniu się do parlamentu, legioniści wierni idei legionu, żyli według surowych zasad, nie dając się wmanewrować w polityczne gierki, pokazując radykalną bezkompromisowość, nie utrzymując nawet prywatnych kontaktów z innymi posłami, jednak jeden z nich szybko zdradził i popadł w politykierstwo (długo potem zdrada jego urosła do dużej rangi, za co zapłacił życiem). Tak więc nawet w legionie Codreanu pojawiały się czarne owce, ale od tego będą rządy powszechne i stała wymiana na stanowiskach, jeśli poprzez okres formacji jednostka egoistyczna przetrwała. Może się pojawić zarzut, że idea Nowego Człowieka, przestrzegającego praw moralnych, etycznych oraz służącego narodowi jest niemożliwa, bowiem jest ona wbrew ludzkiej naturze i dlatego czynnik ludzki zawsze będzie dążył do władzy, egoizmu, zysku. Ciekawym przykładem, jaki można tu wspomnieć, jest naród japoński, w którym poczucie obowiązku, kolektywna świadomość i znalezienie roli w spoleczeństwie wcale nie wymarło, mimo upadku Cesarstwa Japonii, a w czasie jego trwania była przykładem dla nacjonalistów z całego świata. Idąc dalej, jeśli przyznać zarzutowi rację, to jednak także parcie jednostki do doskonałości jest w ludzkiej naturze, co za tym idzie, jest to windowanie narodu na wyższy poziom cywilizacyjny, zaś rozwijanie się w narodowej i duchowej formie zawsze będzie przeważało nad koncepcjami neoliberalnymi.
Ostatecznie jednak, żeby nacjonaliści mogli tworzyć z powodzeniem system polityczny w Polsce, muszą się formować, ciągle pracować i rozwijać się. A spośród siebie odsiewać te negatywne jednostki, zaś wszelkie brudne powiązania całkowicie odrzucić. To nie jest mowa o traktowaniu nacjonalizmu jak hobby i czynem poprzez niesienie flagi na jakimś upamiętniajacym kolejną rocznicę marszu, ani posiadaniu znajomych o podobnych poglądach, to musi być idea politycznego żołnierza, bezkompromisowego i nie tłumaczącego się nikomu ze swoich poglądów, wzorów i życia duchowego oraz aktywnego, dającego przykład każdego dnia. Rewolucja czy przełom narodowy to nie jest obalenie rządu i systemu, to jest rewolucja ducha i mentalności nas jako nacjonalistów, rewolucja czynu, karności, ascetyzmu i umysłu. Doprowadzenie do dominacji transcendencji nad materią.
Ze względu na rozwinięty globalizm czy konsumpcjonizm, trudno dziś mówić o systemie totalnym, który kontrolowałby każdy aspekt życia obywatela. Taki system byłby szkodliwy, pozostałby w strefie marzeń marginesu, człowiek który doznał swobód demoliberalizmu niełatwo z nich zrezygnuje, i jeśli trudno rezygnować z tego nacjonalistom, to co dopiero zwykłym Polakom. Jednak jeśli mówić o umiarkowanym totalizmie, rządach powszechnych, spełniają one obowiązek obrony narodu, kultury i etniczności, demoliberalizm ma tylko jedną drogę, państwa narodowe znikną i zastąpi nas mieszanina kultur i powstanie Nowa Europa, w najgorszym rozumieniu tego słowa. Tekst powyższy ma za zadanie wzmocnić dyskusję w środowisku nacjonalistycznym na temat ideologii i ustroju państwowego. Również zwracam uwagę, że nie ma żadnego sensu marsz po władzę, dopóki sami nacjonaliści nie staną się zdyscyplinowaną, duchową elitą i nie zerwą z kompromisami. Nie bez powodu Codreanu dał przykład lat formacji legionowej przed wkroczeniem w świat polityki. Inne drogi będą dla nacjonalizmu wyłącznie kompromitacją.
Witold Jan Dobrowolski