Międzymorze szansą i nadzieją dla wschodu

O idei Międzymorza mówiło się już od dawna, były to raczej zwykłe przebąkiwania niż nadzieja na realizację tego planu. Minęło trochę czasu, zmiany na arenie międzynarodowej stworzyły okazję, żeby to, o czym wcześniej mówiło paru śmiałków, zainteresowało szersze grono odbiorców. Problemy państw zachodnich, kryzys Unii Europejskiej, tworzenie się sojuszu rosyjsko-tureckiego, kryzys imigracyjny, terroryzm - to wszystko spowodowało, że kraje Europy Wschodniej też muszą zacząć działać w którąś stronę, a zamiast wpadać w objęcia wielkich imperiów, lepiej stworzyć coś na bazie współpracy ze swoimi sąsiadami i krajami pobliskimi. W tym tekście przedstawię dlaczego idea Międzymorza powinna być dla nas ważna w tym ciężkim dla naszego kontynentu czasie.


Unia Europejska zaczyna drażnić coraz więcej narodów Europy, na przekór im rządzącym - najlepszym przykładem jest tutaj Wielka Brytania. UE od początku swego istnienia jest dla tych największych państw idealnym narzędziem do wymuszania i stawiania pod ścianą swoich mniejszych „kolegów”. Trudno przeciwstawić się Zachodowi w pojedynkę, stworzenie Międzymorza daje szansę na większą pewność siebie i większe pole działania przeciwko szkodliwej dla naszego regionu polityce. Tworzenie wspólnych stanowisk postawi nas wszystkich w silniejszej sytuacji, dzięki czemu Zachód zacznie w końcu traktować nasz region poważniej niż jako chłopców na posyłki. Waląca się w przyszłości Unia Europejska wcale nie musi oznaczać jakichś wielkich politycznych zmian, jeżeli na ten upadek Europa Wschodnia będzie przygotowana wspólnie. Konsolidacja Europy Wschodniej jest koniecznością - od Zachodu zaczynamy różnić się coraz bardziej. To jest już zupełnie inny świat. Ateizm, konsumpcjonizm, obojętność, bierność – to wszystko zabija Zachód, to wszystko też w pewien sposób chce przeniknąć do naszych krajów. Nie jest to jednak bajka państw wschodnich, prawda?



Wiele też w przeszłości pisałem tekstów o dawnej Europie, chęci jej odzyskania, tęsknocie. Jednak teraz, z biegiem czasu, kiedy widzę co na tym Zachodzie się dzieje, kiedy księża i wierni są siłą wyprowadzani z kościołów, a na ich miejsce buduje się nieruchomości, kiedy same zachodnie społeczeństwa nie dążą do zmiany, nie chcą jej, nie potrafiąc zacząć wierzyć w coś więcej niż bożka pieniądza i przeżycia z dnia na dzień, kiedy widzę ten cały zachodni świat i syf jaki się tam narobił zadaje sobie szczere pytanie: czy warto za nich nadstawiać głowy? Czy to jednak po prostu tak ma być i tak zachodni świat właśnie ma wyglądać? Nie jestem w stanie zobaczyć na horyzoncie jakiejkolwiek możliwości rewolucji ducha. Tym co teraz musimy zrobić, to skupić się na sobie - a w szczególności razem opierać się zachodnim, brukselskim wymuszeniom (przykładem są "groźby" do państw niechcących przyjmować uchodźców). Ten kompleks Zachodu, to mówienie o Europie i myślenie od razu o państwach zachodnich – to wszystko musi się tak naprawdę zmienić. Zacznijmy myśleć o Europie nie jako o Rzymie, Paryżu czy Berlinie – ale o Warszawie, Wilnie, Mińsku, Kijowie, Zagrzebiu, Budapeszcie, Pradze, Bratysławie, Rydze itd. Musimy zacząć się martwić o siebie, szczególnie, że młode pokolenia dalej wychowywane są w zachwycie Zachodem, niosącym dla nich jedynie duchową pustkę. Wszyscy z nas muszą pamiętać, że dla Zachodu istnienie naszych państw jest nic nie znaczącym zjawiskiem. Jesteśmy tylko pionkami na ich szachownicy. Wiadomą sprawą, że Zachód od idei Międzymorza będzie nas odganiał, chcąc nas skłócić dla lepszej realizacji ich interesów. Już dawno Europa Wschodnia nie miała takiej szansy na zbudowanie własnej siły.



Idea Międzymorza może stworzyć nowego człowieka Wschodu, nie tego wiecznie smutnego i zmęczonego, patrzącego z zazdrością na Zachód, ale dumnego ze swej tożsamości, bezpiecznego we własnym kraju, wierzącego w swoją religię, dumnego z pochodzenia, gotowego do poświęcenia, szczęśliwego ze swojego życia nie tylko ze względów materialnych. Tak – to my teraz musimy kulturowo zacząć oddziaływać na Zachód, jeżeli jakikolwiek ma do nich przyjść ratunek, to tylko ze Wschodu. To nie my mamy z nich brać przykład, ale oni z nas. Jeżeli mamy jakiekolwiek jeszcze kompleksy wobec nich, to porzućmy je. Naszym zadaniem jest właśnie patrzeć na dzisiejszą Europe pod tym kątem. Teraz ruch należy do Wschodu. Zachód ma swoje problemy, my swoją postawą możemy pomóc zacząć im z nich wychodzić – jeżeli tylko będą chcieli się od nas uczyć, zamiast unosić się dumą swojej „postępowości”. Jeżeli tenże Zachód pomimo swoich ogromnych problemów i martwych ludzi na ulicach swoich miast oleje wschód, hmm… nie płaczmy za nimi. Każdy ma to, na co zasłużył. Czasem wydaje mi się, że my bardziej się nimi martwimy, niż oni kiedykolwiek nami.


Jest też pewne grono osób wątpiących w Międzymorze ze względu na historię i na to, że między narodami Europy Wschodniej przelało się dużo krwi. Jasne, każdy z nas zna historię – jednak ta krew, te walki, te błędy były podejmowane przez naszych przodków. My nimi nie jesteśmy, piszemy własną historię. Nie musimy iść drogą jaką obrali oni. Warto usiąść razem do jednego stołu i zacząć ze sobą po prostu rozmawiać. Jesteśmy już nowym pokoleniem, z czystą kartą, nie popełniajmy błędów przeszłości. Nie budujmy z góry stosunków między nami obcych, zbudowanych na fałszu i pomówieniach – zamiast tego poznajmy się, rozmawiajmy, przedstawiajmy swoje stanowiska na dane tematy, dzięki temu możemy też odnaleźć różne ciekawostki i obalić pewne stereotypy. Jasne, historia może być przeszkodą, ale o historii też trzeba wspólnie rozmawiać, zamiast nią w siebie ładować i nakręcać spiralę nienawiści – bo to jednak historia, a my rzeczywistość chcemy tworzyć po swojemu, żeby nas kiedyś oceniono inaczej niż naszych poprzedników. Każda nasza decyzja to lekcja dla przyszłych pokoleń, a lepiej żeby ona była pozytywna, zamiast kolejnej rzeki krwi.



Podsumowując, Międzymorze jest ogromną szansą dla państw wschodnich na odcięcie się wreszcie od Zachodu i prowadzenia silniejszej polityki niż dotychczas. Międzymorze to szansa na załatanie historycznych waśni pomiędzy narodami. Międzymorze to w końcu szansa na kulturową ofensywę, na promocję prawdziwych europejskich wartości, które wciąż budują tożsamość Wschodu. Lekiem dla Zachodu jest Wschód. W Europie Wschodniej jest nadzieja i zwycięstwo!



Krzysztof Kubacki