Zawsze zastanawiałem się jak to jest albo co jest w tym polskim sporcie magicznego, że podczas większych imprez z udziałem naszej reprezentacji, wszyscy, bez wyjątku, nagle stają się Polakami. Bez względu na swoje poglądy polityczne: anarchistyczne, lewackie, prawicowe czy globalistyczne. Wszyscy kibicują naszym polskim sportowcom. Jak wygrają to przedstawiciele wyżej wymienionych grup odczuwają wielką dumę, ale potem oczywiście, a zwłaszcza nasi przeciwnicy, się do owej dumy narodowej nie przyznają. Co jest istną hipokryzją z ich strony.
Ale wracając do fenomenu zjawiska. Szaliki, wuwuzele, czy innej maści gadżety biało-czerwone. Flagi wywieszone w domach, w autach, na czas chociażby tegoroczne EURO. Pomimo, iż owy element jest strikte komercyjny, a nawet bardzo to jednak cieszy oko fakt, że chociaż na te parę tygodni naród jest jeden. Nie ma podziału na zwolenników PO , Pis, Nowoczesna, KUKIZ 15 czy też zupełnych przeciwników partii politycznych. Inną sprawa jest to, że władza ten fakt brutalnie wykorzystuje. Ale mimo to na czas Mistrzostw Europy, Mistrzostw Świata w piłce nożnej, siatkówce i lekkiej atletyce, oraz Olimpiadzie Letniej i Zimowej następuje czas, że Polacy kłócą się najmniej.
Bo tak naprawdę dziś tylko sport jest spoiwem które łączy nasz naród. Ten sportowy patriotyzm jak go w sumie można nazwać. To dzięki niemu tak naprawdę nasza tożsamość narodowa nie przepadła. On zasiał, zwłaszcza wśród młodych tak zwany gimbo-patriotyzm, ale także od niego swą ideową drogę zaczynało wielu, jak nie większość polskich narodowców czy nacjonalistów.
Więc jeśli ktoś teraz wyśmiewa się z obecnego ,,kibicowskiego szaleństwa” względem naszej reprezentacji, a na co dzień jest czynnie działającym narodowcem/nacjonalistą powinien się mocno zastanowić, czy jest godny nazywać siebie tym narodowcem/ nacjonalistą. Bo wyśmiewanie się z tego zjawiska, nie rozważając pozytywnych jego aspektów, jest po prostu głupie.
Kacper Sikora