Przez bardzo długi czas przez Internet, a nawet telewizję (którą i tak oglądam już niezwykle rzadko), przewinął się temat, który przez demoliberalizm przy pomocy potrzebnego aparatu zmiecie pod dywan i przejdzie nad tym do porządku dziennego. Przewinął się wątek, który kolejny raz udowodnił bezmiar bandytyzmu polskiej policji. We Wrocławiu na komisariacie policji został zakatowany na śmierć młody 25-latek o imieniu Igor. Funkcjonariusze zatrzymali go na wrocławskim rynku, podejrzewając o posiadanie dopalaczy. Zdjęcia z sekcji zwłok, które pokazały obrażenia (krwiaki, ślady po duszeniu, złamany nos, uszkodzone lewe oko oraz ślady pobicia) Igora, nijak się mają do kłamliwych tez policji, jakoby miał on umrzeć na skutek uboczny po użyciu paralizatora. Jak zawsze, wymiar sprawiedliwości przejdzie nad tym do porządku dziennego i nie dopuści do ujawnienia prawdy o okolicznościach śmierci młodego człowieka. Młodego człowieka, przed którym było jeszcze całe życie, ale zostało ono przerwane przez bandytów w policyjnych mundurach.
Dowiadując się o śmierci Igora, natychmiast przypominają mi się inne ofiary – nie tylko śmiertelne - policyjnego bandytyzmu. Śp. Przemek Czaja, Dawid Dziedzic, Paweł i teraz Igor. Przetrzymywania za kratami Starucha, Maćka Dobrowolskiego i innych wybitnych osobowości polskiego ruchu kibicowskiego, represje wobec kibiców i nacjonalistów z różnych organizacji, cenzura prewencyjna w mediach, liczne aresztowania, bezprawne zatrzymania, pobicia na komendach policji oraz szereg innych działań mających uderzać w obywateli. Nie trzeba być mędrcem ani wybitnym filozofem, by wysnuć prosty wniosek, iż III RP to w rzeczywistości państwo policyjne. I nie zmienią tego krzyki i transparenty tłuszczy idącej pod rękę z Kijowskim, Petru, Schetyną, Nowacką i innymi hipokrytami, broniącymi tzw. demokracji i gotowymi w jej imię zagrozić bezpieczeństwu państwa polskiego. Skoro oni są takimi obrońcami demokracji, to ja się pytam. Gdzie oni byli jak Platforma Obywatelska przez ostatnie lata tylko utrwalała policyjny reżim, naginała prawo, by walczyć z wszystkimi nieprawomyślnymi środowiskami, udowadniała milion razy w taśmach prawdy, że polskie państwo istnieje tylko w teorii? Gdzie byli, jak dobre imię Polski było i jest szkalowane na świecie, a Unia Europejska wtrąca się w wewnętrzne sprawy państwa polskiego? No właśnie, „obrońcy demokracji” nigdy zapewne nie udzielą odpowiedzi na te trudne pytania, albo wzorem Kijowskiego stwierdzą, że nie mieli w ogóle pomysłu na cokolwiek.
Obecna partia rządząca stara się o przeforsowanie „ustawy antyterrorystycznej”, zakładającej zwiększenie kompetencji służb policyjnych, ułatwienie dostępu do baz danych, zapewnienie swobody służbom w zakresie przeszukań i zatrzymań oraz zakazanie manifestacji publicznych danego dnia po podaniu oficjalnych przyczyn. Ustawa ma wejść w życie z początkiem czerwca, natomiast MSW planuje wprowadzić zakaz – nawet spontanicznych – zgromadzeń na czas od 7 do 10 lipca br., zbiegający się ze szczytem NATO w Warszawie. W celu zapewnienia bezpieczeństwa ponadto mają zostać rozszerzone uprawnienia BOR, loty w niektórych miejscach ograniczone lub zakazane oraz wydzielenie przez Kwaterę Główną NATO samolotów rozpoznania i wczesnego ostrzegania AWACS. Przykładem były protesty w Lizbonie sprzed 6 laty, przy okazji szczytu terrorystycznego paktu, kiedy służby policyjne aresztowały kilkadziesiąt osób, zakazano demonstracji oraz Lizbona zawiesiła postanowienia układu z Schengen i przywróciła kontrole graniczne.
Co rusz dzięki mediom internetowym można się w Polsce dowiedzieć o wielu przypadkach bezkarności policji. Niestety jednak ta sprawa, jak większość innych, zostanie zamieciona pod dywan przez wymiar sprawiedliwości, a policjanci prawdopodobnie dostaną medale za wzorową walkę z przestępczością. Trzeba zaznaczyć jasno, że nawet gdyby ktoś był rzeczywiście winny popełnionego czynu, to powinien zgodnie ze standardami prawa zostać przesłuchany i potem uczciwie osądzony, a nie przetrzymywany, katowany i traktowany jak „wróg klasy”, którego można odstrzelić, pogrzebać w lesie, a sprawę zatuszować. Niestety Polska jest krajem absurdu. Od końca 2015 roku naród jest bombardowany w telewizji kłótniami polityków, ciągle nierozwiązanym sporem o Trybunał Konstytucyjny, rzekomo zagrożonymi prawami mniejszości, happeningami feministek czy kawiorowej, starbaksowej lewicy spod znaku partii „Razem” oraz skandalami z udziałem celebrytów. Ich wybryki nie są już tak interesujące dla służb mundurowych jak kibice, nacjonaliści czy jakikolwiek ruch o charakterze antysystemowym. Dlaczego? Ponieważ celebryci promują bardzo prosty tryb życia, oparty na czterech słowach: „work, buy, consume, die!” („pracuj, kupuj, konsumuj, zdychaj!”) i dają tym samym podprogowy przekaz pt. masz wszystko, co chcesz, możesz robić kariery i spełniać własne ambicje, ale jak tylko się wychylisz ponad przeciętną albo zaprotestujesz, to klaśniemy i nic nie będziesz miał. Konsumpcjonizm, egoizm, niszczenie uczuć i stopniowe zaszczepianie antyludzkich postaw w narodzie skutkowało pogłębianiem się patologii społecznych, których także w Polsce nie ma końca.
Nawet gdybyśmy poruszyli niebo i ziemię, nie uda się już wskrzesić z martwych tych, którzy stracili życie w wyniku bandytyzmu ze strony policjantów. Dlatego naszym zadaniem jest systematyczne informowanie za pośrednictwem Internetu o wszelkich przejawach tej samowolki. Udostępnianie, rozsyłanie informacji znajomym, umieszczanie ich w celach informacyjnych oraz rozmawianie o tym znacznie lepiej zadziała dla szerzenia świadomości społecznej niż działania prokuratury, która umorzy śledztwo bądź przyjmie argumentację policji. Polacy pokazali wielokrotnie, że nie było społecznego przyzwolenia na ACTA, legalizację sodomii czy przyjmowanie imigrantów, teraz ta kampania informacyjna jest ważnym elementem działania – nie wolno milczeć, ponieważ milczenie jest tylko pośrednim przyzwoleniem na bezkarność Systemu.
Adam Busse