Przyczynek do Zadrugi XXI w.
Zadruga była przedwojenną polską organizacją narodową, antyklerykalną, odwołującą się do rodzimej, słowiańskiej kultury i wierzeń1. Była najbardziej prężnym ruchem neopogańskim w międzywojennej Polsce. Zadruga nie była organizacją rodzimowierczą w ścisłym sensie tego słowa. Odwoływała się do tradycji Słowian, natomiast do kwestii ewentualnego powrotu do dawnych wierzeń podchodziła z daleko idącym dystansem. Postulowała za to powrót do dawnego słowiańskiego-pogańskiego ducha i wartości, jak również zdecydowaną modernizację kraju.
Organizacja w latach 1937-1939, wydawała periodyk o nazwie „Zadruga”. Założycielem, i głównym ideologiem, Zadrugi był Jan „Stoigniew” Stachniuk, urodzony 13 stycznia 1905 r. w Kowlu na Wołyniu. Był autorem licznych książek m.in. „Dzieje bez dziejów”, „Chrześcijaństwo a ludzkość”, „Człowieczeństwo i kultura”, „Droga rewolucji kulturowej w Polsce”, „Zagadnienie totalizmu”, jak i również twórcą systemu filozoficznego zwanego kulturalizmem2.
W czasach II wojny Jan Stachniuk wziął udział w Powstaniu Warszawskim, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po wojnie podjął nieudaną próbę współpracy z reżimem komunistycznym, która zakończyła się jego uwięzieniem. Sama organizacja została oskarżona przez władze komunistyczne o faszyzm i zdelegalizowana. Podczas internowania Stachniuk był bity, torturowany i prawdopodobnie również truty. Po wyjściu z więzienia nie był już zdolny do żadnej pracy. Wkrótce po tym zmarł, 15 sierpnia 1964 roku. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. Środowisko zadrużne zostało przejęte przez Antoniego Wacyka, drugiego po Stachniuku. Funkcjonowało ono w PRL-u jako nieformalne środowisko intelektualne. Po 1989 r., do idei zadrużnej odwoływały się m.in. Wydawnictwo Toporzeł, ZW Rodzima Wiara, czy Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury ‘Niklot’.
Od czasu Jana Stachniuka idea zadrużna stanęła w miejscu. Nikt po nim nie podjął się jej rozwijania. Dziś, na początku XXI w. konstelacja warunków zastanych uległa znacznej przemianie. Z tego względu konieczna jest rewizja doktryny zadrużnej, jej adekwatne przeformułowanie i dostosowanie do obecnych czasów.
Żeby trafnie przeformułować nurt Zadrugi, najpierw trzeba zdać sobie sprawę z różnic, jakie były w sytuacji społecznej i politycznej w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym i na początku XXI wieku. Głównymi siłami politycznymi w międzywojniu byli (z grubsza rzecz biorąc) socjaliści, ludowcy i endecy. Trzeba mieć na uwadze to, że „lewica” spod znaku PPS w niczym nie przypominała dzisiejszej, kawiorowej lewicy spod tęczowego sztandaru. Warto zacytować nestora polskiego socjalizmu, Bolesława Limanowskiego:
Patriotyzm więc i socjalizm nie tylko nie są przeciwnymi sobie, ale wzajemnie się potęgują. Prawdziwy patriotyzm zwraca się przede wszystkim ku temu, co stanowi podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi być socjalistyczny; szczery zaś socjalizm, wypływając z miłości narodu, musi być patriotyczny.3
Z prawej strony zaś, byli narodowi demokraci, którzy (mimo modernizacyjnych, postępowych korzeni) w końcu oparli się na kręgach konserwatywno-katolickich. Późniejsze postacie tegoż ruchu (narodowy radykalizm) szły głębiej nie tyle w nacjonalizm, ile w katolicki fundamentalizm. Ponadto warto mieć na uwadze fakt, że były to czasy katolicyzmu „przedsoborowego”4.
Były to czasy, w których patriotyzm (czy wręcz nacjonalizm), czy tradycyjny model rodziny funkcjonowały niemal na prawach oczywistości, antysemityzm był w modzie (tak jak dziś „tolerancja” i „polityczna poprawność”), a zjawiska masowej nieeuropejskiej imigracji, czy tęczowej propagandy nie istniały. W takiej sytuacji, głównym politycznym oponentem był, z oczywistych powodów, Kościół Katolicki.
Obecnie, na początku XXI w., sytuacja społeczna, kulturalna i polityczna jest diametralnie inna. Świat dziś jest zglobalizowany i nie można mówić o sytuacji Polski w oderwaniu od sytuacji Europy. Ogólnie rzecz biorąc, w europejskiej polityce dominuje socjaldemokracja i chadecja – przy czym punkt ciężkości politycznej zdecydowanie przesunął się „na lewo”5 – nikogo już nie dziwi to np., że zachodnie partie konserwatywne akceptują fakt „małżeństw jednopłciowych” itp.
W związku z tymi przemianami, nonsensem jest traktowanie Zadrugi w sposób doktrynerski po to, by bezrefleksyjnie przenosić doktryny stworzonej przed II wojną światową na dzisiejsze realia. Pewne rzeczy pozostają aktualne, inne się zdezaktualizowały. Ciągle aktualne są m.in. kult sprawności fizycznej, apoteoza heroicznego życia i czynu, stawianie wspólnotowości wyżej niż indywidualizmu, entuzjazm wobec nauki i nowoczesnych technologii. Jeśli idzie zaś o aktualność, dajmy na to, gospodarki centralnie planowanej (wybór również podyktowany specyficznymi realiami) pisać chyba nie trzeba. Jak skończył się flirt Stachniuka z „lewą stroną” wspominać już chyba nie muszę.
Podstawowym zadaniem Zadrugi, na poziomie filozoficznym, jest potęgowanie procesu kultury6 i walka z wspakulturą7 (które może przejawiać różne formy, niekoniecznie religijne). Na poziomie socjologicznym – zachowanie, promowanie i rozwój słowiańskiej tożsamości Polaków (i wspieranie w tym innych narodów słowiańskich). Na poziomie politycznym – naród moralnie zdrowy, kulturowo silny, gospodarczo rozwinięty, technologicznie zaawansowany i świadomy swojej historycznej roli. Na poziomie geopolitycznym – Polska jako lider Europy Wschodniej.
Nie ulega wątpliwości, iż w Europie Zachodniej dominuje w tym momencie wspakultura laicka – która oprócz opustoszałych kościołów, spowodowała próżnię duchową na Zachodzie (i co za tym idzie – jego znaczne moralne osłabienie), z której skwapliwie i skutecznie korzystają fundamentaliści islamscy (znajdując coraz więcej konwertytów wśród rdzennych Europejczyków). III Rzeczpospolita – czarna porzeczka8 – jest państwem neokolonialnym9, którego plutokratyczne elity widzą siebie jako pas transmisyjny między „cywilizacją” (lub „metropolią”) a „dzikim krajem” i są de facto tubą propagandową dominującej na Zachodzie wspakultury laickiej. Świetnie obrazuje to cytat Leszka Millera: Coraz wyraźniej widać, że spór toczy się między Polską postępową i Polską zaściankową. Polska postępowa jest szansą, a Polska zaściankowa zagrożeniem10. Jakże łatwo niegdysiejsi komuniści przefarbowali się na postępowych, lewicowych liberałów…
I Główny wróg polityczny: (neo)liberalny/globalny kapitalizm i kulturowy marksizm
W tej sytuacji głównym wrogiem politycznym staje się właśnie wspakultura laicka, której czołowym reprezentantem jest nieformalny sojusz neoliberalizmu (wielkiego biznesu) i kulturowego marksizmu (tęczowej lewicy – pożytecznych idiotów globalnego kapitału). Świetnie ukazuje to francuski filozof Alain de Benoist w artykule Imigracja – armia rezerwowa kapitału:
Wielki biznes i Lewica: Święty Sojusz
Na początku imigracja była fenomenem powiązanym z wielkim biznesem. Ten stan rzeczy nadal trwa. Ci, którzy gardłują za wciąż większą imigracją, to wielkie firmy. Ta imigracja jest zgodna z samym duchem kapitalizmu, który zmierza do wymazania granic («laissez faire, laissez passer»). „Podczas przestrzegania dumpingu socjalnego, wykreowany zostaje zatem „nisko-kosztowy” rynek pracy pełen „pozbawionych dokumentów” i „nisko wykwalifikowanych”, funkcjonujących jako prowizorka „gniazda wszystkich branż”. Tak więc wielki biznes wyciągnął rękę ku skrajnej lewicy, najpierw celując w demontaż państwa socjalnego, uznanego za zbyt kosztowne, a później zabijając państwo narodowe, uznane za zbyt archaiczne.” Oto jest powód, dla którego Francuska Partia Komunistyczna (PCF) i Francuski Związek Handlowy (CGT) (który zmienił się od tamtego czasu radykalnie), aż do 1981r. walczyły przeciwko liberalnej regule otwartych granic, w imię obrony interesów klasy robotniczej. (…)
Ktokolwiek krytykuje kapitalizm, jednocześnie aprobując imigrację, której pierwszą ofiarą jest jego własna klasa robotnicza, powinien się lepiej zamknąć. Ktokolwiek krytykuje imigrację, jednocześnie milcząc na temat kapitalizmu, powinien zrobić to samo.11
Linie politycznego frontu tworzą się na nowo. Z jednej strony mamy tęczowych multikulturalistów, liberalnych kosmopolitów, globalistycznych uniwersalistów i finansjerskich internacjonalistów, z drugiej strony – nacjonalistów, tradycjonalistów jak również lewicę socjalną12, alterglobalistów itp. Podział na lewicę i prawicę to totalny anachronizm. Realną osią podziału politycznego staje się internacjonalizm/nacjonalizm lub globalna centralizacja/ globalna decentralizacja albo jeszcze inaczej – jedna, globalna cywilizacja materialistyczno-liberalno-kapitalistyczno-konsumpcyjna (czym z grubsza rzecz biorąc stała się „cywilizacja zachodnia”, bazująca na rzekomo uniwersalnych „prawach człowieka”) kontra wielość suwerennych lokalnych/narodowych kultur i tożsamości; finansowo-kapitałowy imperializm kontra narodowo-wyzwoleńczy antyimperializm. Totalitarny liberalizm kontra pluralizm tradycji. Uniwersum kontra pluriwersum. Globalizm kontra lokalizm.
II Stosunek do katolicyzmu: koegzystencja w miejsce antyklerykalizmu
Biorąc pod uwagę postępującą islamizację w Europie i dominacja zdegenerowanych moralnie liberalnych elit w biznesie, rządach i uniwersytetach, szyki muszą zewrzeć wszyscy, którzy opowiadają się za prawami narodu do jego istnienia i samostanowienia. W sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Europa, w tym również Polska, walka Zadrugi z Kościołem (który stanowi pewną, choć ułomną, tamę przed wojującym wahhabickim/salafickim islamem i kulturową dekadencją „genderu”13 itp.) jest kompletnym nieporozumieniem.
Warto mieć na uwadze fakt, iż chrześcijaństwo (podobnie zresztą jak islam) nie jest monolitem. W jego ramach są naprawdę spore różnice. Niejednemu narodowemu katolikowi jest de facto bliżej do rodzimowierstwa14 niż do protestantyzmu (mocno przeżartego kulturowym marksizmem), tak jak niejednemu liberalnemu chrześcijaninowi będzie bliżej do niewierzącego ateisty niż do tradycjonalisty katolickiego. Konserwatywnemu rodzimowiercy bliżej też będzie do konserwatywnego katolika niż do New Age’owskiego „pogańskiego” neohipisa.
Należy zwrócić uwagę na pewien osobliwy fakt minionych lat. W czasie średniowiecza, pierwotne chrześcijaństwo przeszło, swego rodzaju, memetyczną mutację. Doskonale opisał to włoski filozof Julius Evola. Rozróżniał on pierwotne „chrześcijaństwo” (oceniane przez niego negatywnie) i średniowieczny „katolicyzm”15 (oceniany pozytywnie), przy czym:
Evola traktuje owe dwa typy nie jako okresy w historii tej samej religii, ale jako formy fundamentalnie odmienne i wzajemnie przeciwstawne. Pierwotne chrześcijaństwo jawi się Włochowi jako wyraz duchowej degeneracji ludzi Orientu, przywleczony z czasem do Europy. W jego oczach wynosi ono wszystkie ludzkie słabości do rangi cnoty i w ten sposób je usprawiedliwia, zamiast zwalczać. Potępiając przemoc i odwracając się od władzy (a więc i hierarchii), pochwala ono tchórzostwo, a życiowy ideał robi z mięczaka, co nadstawia drugi policzek. Ucząc ludzi traktowania się nawzajem jak równych, chrześcijaństwo antycypuje (i inspiruje) wszelkie szkodliwe egalitarne ideologie przyszłości, łącznie z prawami człowieka i nowoczesnym ludowładztwem. Na przeciwnym biegunie sytuuje się średniowieczny katolicyzm: wojowniczy, zdobywczy, nietolerancyjny, krucjatowy, przepojony ascezą i etyką heroiczną, mieczem wznoszący gmach sakralnego, kunsztownie hierarchicznego porządku politycznego. Jeżeli w ciągu kilku wieków chrześcijaństwo przeszło tak dogłębne przeistoczenie, to niewątpliwie musiało inkorporować treści, które pierwotnie pozostawały mu obce. Zdaniem włoskiego filozofa chrześcijaństwo wchłonęło po prostu kluczowe elementy antycznego pogaństwa, tworzącego rdzenną tożsamość człowieka Zachodu i właściwą duchowość Europy (…). Początkowo chrześcijaństwo radykalnie przeczyło duchowi pogańskiemu, lecz po daremnej walce wprowadziło go tylnymi drzwiami do własnych nauk – i tylko to nadaje mu wartość. Chrześcijaństwo jako takie nie należy do europejskiego dziedzictwa duchowego, ale z czasem dostosowało się do niego, co pozwoliło mu przetrwać i odnosić zwycięstwa na całym globie.16
Pogański pierwiastek rzymsko-germański odcisnął wyraźnie piętno na średniowiecznym katolicyzmie (właściwie konstytuując go). Wychodzi na to, że katolicyzm przechował w sobie pewne cechy europejskiego pogaństwa. Na tym polega jego wartość. Pierwotne chrześcijaństwo natomiast bliższe jest marksizmowi17. Można dopatrzeć się naprawdę sporo podobieństw między marksizmem a wczesnym chrześcijaństwem18. Jakie są to podobieństwa? Linearne i jednokierunkowe pojmowanie historii, pragnienie zbawienia świata i narzucania innym swojej doktryny, wiara w nieomylność i jedyną słuszność swojej doktryny, wiara w jedną możliwą prawdę, wiara w równość wszystkich ludzi itp.
Dla wielu ludzi Oświecenie jest synonimem odchodzenia Europy od chrześcijaństwa. To tylko pozory. W istocie projekt Oświecenia nie był bynajmniej zaprzeczeniem chrześcijaństwa, ale jego świeckim przedłużeniem. Doskonałym tego przykładem jest świecki dogmat równości, mający swoją genezę w chrześcijańskiej „równości dusz przed Bogiem” albo ideologia postępu19, będąca wznowieniem chrześcijańskiej, liniowej koncepcji czasu i historii „ludzkości” pojmowanej globalnie. Tak naprawdę spór między oświeceniowcami a chrześcijanami to „kłótnia w rodzinie”. To nie jest spór na poziomie aksjologicznym. To spór jednych egalitarystycznych uniwersalistów z drugimi egalitarystycznymi uniwersalistami.
Fakt, iż środowisko ateistyczno-laicko-wolnomyślicielskie zostały w dużej mierze zaanektowane przez kulturowy marksizm oznacza, że ruchowi zadrużnemu nie będzie po drodze z wojującymi „nowymi ateistami”, zwłaszcza że dla tych ostatnich nie ma wielkiej różnicy między katolickim czy słowiańskim „zabobonem”.
Stosunek do tradycji: Tradycjonalizm zamiast ideologii postępu
Współczesny liberalny establishment europejski uważa, że to, co nazywają oni „postępem” społecznym jest jedynym możliwym modelem progresu społecznego, i że (implicite) o żadnym innym modelu nie może być mowy. Do złudzenia przypomina to determinizm historyczny ortodoksyjnych marksistów-komunistów. Kompradorskie elity liberalne w Polsce, rzecz jasna, bezrefleksyjnie przyjmują te wzorce. Rozumują oni ten sposób: Bruksela – metropolia, Polska – zaścianek. Wszystko to, co pochodzi z Brukseli czy Waszyngtonu (czy po prostu „Zachodu”) jest dobre. Polskość zaś „to nienormalność”, jak łaskaw był to ująć Donald Tusk (teraz już awansowany z „zaścianka” do „metropolii”). Skoro tak, no to trzeba uczyć tych ciemnych tubylców cywilizacji. Rzadko jednak przytacza się dalsze słowa Donalda Tuska, w których mówi tak:
Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi.20
Cóż, mam jednak wrażenie, że pan Tusk nie czytał dość uważnie ani Brzozowskiego:
Powtarzając nieustannie frazesy o przynależności naszej do Zachodu, uwalniamy się od zastanowienia nad zagadnieniem, co się dzieje w nas z siłami psychicznemi, których wynikiem jest ta kultura. Pod powłoką pietyzmu dla „europejskości”, „kultury łacińskiej”, itp., pod powłoką pocieszającego przekonania, że jesteśmy zachodniem, konstrukcyjnem społeczeństwem – wylęga się w nas swoisty, sielankowy, sentymentalny, obłudny nihilizm – dojrzewa psychologia życiowej niedojrzałości, zanika samo pojmowanie mężnej, odpowiedzialnej woli, i rzecz najdziwniejsza, ta rozkładowa psyche, ta tafla zastoju – ukazuje się nam jako jakiś szczyt. Gdy się zanalizuje różne formy, jakie przybiera tak zwana postępowa myśl polska, odnajdziemy w niej zawsze tajną łączność z tą psychiką niemocy i niewoli. (…) żyjemy na tle kultury Zachodu – ale nie zdajemy sobie sprawy z tego twardego trudu zbiorowego, z jakiego ta kultura wyrasta. (…) Społeczeństwo nasze jest samoistną indywidualnością kulturalną: stworzyć musimy sobie to, co nam jest niezbędne. Wszystko, co wie i co ma człowiek, jest dziełem męstwa i wytrwałości. Każdy twór dziejowy był czymś niebywałym, zanim powstał. Nie na to mamy się oglądać, co istnieje, co istniało: lecz tworzyć niebywałe: wolną, niepodległą Polskę, kraj bohaterskiej tragicznej pracy, najgłębszej samo-wiedzy; musimy rozpłomienić taki ogień duchowy, aby wychodziły zeń dusze jedynego hartu, musimy wytworzyć świadomość, rozwiązującą zagadnienia, które świat rozdzierają, musimy uczynić przynależność do naszego narodu – przywilejem i godnością.21
… ani tym bardziej Gombrowicza:
Jeden z wielkich problemów naszej kultury – to przeciwstawienie się Europie. Nie będziemy narodem prawdziwie europejskim, póki nie wyodrębnimy się z Europy, gdyż europejskość nie polega na zlaniu się z Europą, lecz na tym, aby być jej częścią składową – specyficzną i nie dającą się niczym zastąpić.22
Żaden naród nie będzie nas Polaków szanował, jeżeli będziemy jedynie biernymi konsumentami kultury a nie twórcami kultury. Kto siebie nie szanuje, tego nikt nie szanuje. Zamiast bezmyślnie naśladować Anglików, Francuzów, Niemców czy Amerykanów (co z lubością robią „Młodzi, wykształceni z wielkich miast”), może warto by wyjść poza intelektualną lemingozę i przestać być „papugą cudzoziemszczyzny”. Rihanna czy Trebunie Tutki? Odpowiedźcie sobie sami.
Polacy muszą zacząć widzieć we własnym kraju wartość, centrum cywilizacyjne i źródło wzorców. A jeśli nie ma jeszcze odpowiednich – to je stworzyć i aktywnie promować. Mamy własną kulturę i tradycję, z której możemy być dumni. Jeśli coś się zdezaktualizowało – to przeformułować. Nie musimy zachowywać się jak kulturowa kserokopiarka. Polacy nie gęsi…
Zadrużanin Antoni Wacyk powiedział, że: „Międzynarodowe staje się tylko to, co jest narodowe”23. I miał rację. To, co staje się międzynarodowe zawsze jest tworzone w jakimś konkretnym miejscu i czasie, przez ludzi konkretnych narodowości. To, co nazywane jest „nowoczesnością” zostało stworzone na Zachodzie, bez specjalnego udziału Polaków.
Obecnie nowoczesność jest przez niektórych sztucznie podtrzymywana przy życiu (o jej aktualności roją już tylko dinozaury typu Habermas), a na jego miejsce de facto już wkroczyła ponowoczesność, postmodernizm, baumanowska „płynna nowoczesność”, która – niczego nie budując – oferuje tylko chaos, skrajny relatywizm i rozmycie wszelkich granic: kulturowych, narodowych, etnicznych a nawet płciowych.
Ortodoksyjna, XX-wieczna Zadruga była mocna osadzona w świecie modernistycznym. W momencie gdy postmodernizm przejął pałeczkę, recepty modernistyczne są niczym innym jak anachronizmem – straciły datę ważności. Modernizm nie jest odpowiedzią na postmodernizm. W świecie „płynnej nowoczesności”, to Tradycja24 jest buntem25.
Za czym opowiada się w takim razie Zadruga tradycjonalistyczna? Za zahamowaniem zmian społecznych i powrót do społeczeństwa tradycyjnego, czy też „Nowego Średniowiecza”? Bynajmniej.
Człowiek stoi obecnie w obliczu ruin konstruktu nowoczesności, totalnego relatywizmu i szerzącego się nihilizmu. Celem Zadrugi tradycjonalistycznej w takim układzie jest stworzenie nowej obiektywności – nowych form i instytucji, nowy porządek normatywny, który zapełniłby pustkę postmodernizmu. Na poziomie filozoficznym, jest to świat Tradycji przeciwko światu (po)nowoczesności. Na poziomie socjologicznym, ZT opowiada się za społeczeństwem archeofuturystycznym26, które łączy entuzjazm dla nauki i nowoczesnej technologii z oparciem się na antycznych wartościach pogańskich (symbolem mógłby być Achilles w egzoszkielecie27). Na poziomie estetycznym, doskonałe wzorce daje nam twórczość Stanisława Szukalskiego i Szczepu Rogate Serce28. Na poziomie religijnym:
Zasadniczy kontrast panuje (…) nie pomiędzy chrześcijańskim Zachodem, a ufundowanymi na innych religiach cywilizacjami Wschodu, lecz pomiędzy światem tradycjonalistycznym w różnych religiach, a światem modernistycznym, który jest historyczną anomalią, objawem wykolejenia się Zachodu. Nowoczesnej cywilizacji europejskiej brakuje już „świętego cementu” religii, mistycznej symboliki i metafizyki, który spaja każde społeczeństwo tradycyjne. Poprzez nowożytne odseparowanie religii od polityki i lansowanie zasady równości zniszczona została w społeczeństwach zachodnich hierarchia duchowa, moralna i społeczna.29
Stosunek do rodzimowierstwa: „Bóg umarł. Niech żyją Bogowie!”
Wszelacy przeciwnicy Stachniuka (zwłaszcza wśród samych rodzimowierców) chętnie wypominają mu jego „bałwany zostawmy bałwanom”. Trzeba mieć świadomość iż ten właśnie, modernistyczny sposób myślenia, jest przejawem świata nowoczesności – Zadruga XX-wieczna, jak już wspominałem, była jego dzieckiem (nie można też zapominać o protestanckich naleciałościach w myśli samego Stachniuka). Zadruga tradycjonalistyczna jest przejawem tradycjonalistyczno-pogańskiego sposobu myślenia. Wyrasta ze świata Tradycji.
Nie każdy zadrużanin musi być rodzimowiercą, ale każdy zadrużanin musi odnosić się do rodzimowierstwa słowiańskiego z należytym szacunkiem i być mu przychylny, gdyż każda kultura, jaką wytworzył rodzaj ludzki miała swój początek w religii. Religia jest początkiem (i warunkiem koniecznym dla powstania) kultury. Jeśli ruch zadrużny chce promować słowiańską kulturę i tożsamość Polaków, potrzebuje rodzimowierstwa słowiańskiego.
Fryderyk Nietzsche, w swoich słynnych słowach, stwierdził iż: „Bóg umarł”. Był to koniec pewnej epoki. Ale koniec zawsze jest początkiem czegoś nowego. Historia zatacza pełne koło. Europejczycy coraz liczniej wracają do religii swych przodków. Przyszedł czas na drugi renesans – Renesans Pogaństwa.
Paweł Bielawski
1 Zadruga - Polski Ruch Narodowy – wykład Stanisława Potrzebowskiego: https://www.youtube.com/watch?v=ehZ7IxQOMWs
2 Paweł Bielawski, Kim jest człowiek i jaki jest człowiek? Kulturalizm Jana Stachniuka:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9696/q,Kim.jest.czlowiek.i.jaki.jest.czlowiek.Kulturalizm.Jana.Stachniuka
3 Bolesław Limanowski, Patriotyzm i socjalizm: http://lewicowo.pl/patriotyzm-i-socjalizm
4 Chodzi o II Sobór Watykański (1962-1965), który dość istotnie zmienił oblicze Kościoła Katolickiego.
5 Maj ’68 – rewolucja obyczajowa spod znaku „Marks, Marcuse, Mao”, inspirowana przez Szkołę Frankfurcką.
6 w terminologii zadrużnej termin „kultura” to „proces potęgowania władztwa człowieka nad przyrodą i nad żywiołami własnej jego natury”. Słowa kluczowe to: aktywność, twórczość, walka, rozwój
7 w terminologii zadrużnej termin „wspakultura” to „ustanie procesu kultury; bierne poddanie się prawom nagiej biologii i urokom czystej wegetacji”. Słowa kluczowe to: bierność, bezczynność, kwietyzm, inercja
8 Na zewnątrz czarna, w środku czerwona
9 Dla zainteresowanych kwestią neokolonialnego charakteru III Rzeczpospolitej, polecam wykład prof. Witolda Kieżuna – Patologia Transformacji: https://www.youtube.com/watch?v=GYKh8OJKrOc
10 http://polskiepiekielko.pl/2013/06/komunista-postepowiec-kolejny-raz-gani-zascianek.html
11 Alain de Benoist, Imigracja – armia rezerwowa kapitału:
http://www.nacjonalista.pl/2011/08/25/alain-de-benoist-imigracja-armia-rezerwowa-kapitalu/
12 Warto obejrzeć dyskusję między Marianem Kowalskim a Piotrem Ikonowiczem w programie „Tak czy Nie”. Ich punkty widzenia i ocena polskiej rzeczywistości tak bardzo się od siebie nie różniły.
https://www.youtube.com/watch?v=J6VTnU5h_dc
13 Pomada 5 - Narodziny Qurwy: https://www.youtube.com/watch?v=aZvWBFj8gVQ#t=208
14 Warto przytoczyć przykład łotewskiej partii politycznej „Wszystko dla Łotwy!”. Zaczynała jako grupa pogan. Stopniowo otworzyła się na katolików, przekształcając się w bardziej masową partię. Dziś jest w parlamencie łotewskim.
15 Dechrystianizacja średniowiecza wg Juliusa Evoli – wykład Adama Wielomskiego: https://www.youtube.com/watch?v=XTo6AEzUv-Y
16 Adam Danek, Pogańska nadinterpretacja chrześcijaństwa: http://www.legitymizm.org/mlodziez_imperium/MI0014/zasoby/37.html
17 Tomislav Sunić, Marx, Moses and the Pagans in the Secular City: http://home.alphalink.com.au/~radnat/tomsunic/sunic2.html
18 Zadeklarowany marksista-komunista Slavoj Zizek przyznaje się do ideowego pokrewieństwa z chrześcijaństwem i stwierdza wprost: „Jezus był Leninistą”
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,6684176,Slavoj_Zizek__Jezus_byl_leninista.html
19 Alain de Benoist, A Brief History of the Idea of Progress:
http://www.counter-currents.com/2012/05/a-brief-history-of-the-idea-of-progress/
20 http://pl.wikiquote.org/wiki/Donald_Tusk
21 S. Brzozowski, Rozbrojenie duszy [w:] S. Brzozowski, Legenda Młodej Polski, Księgarnia Polska Bernarda Połonieckiego, Lwów 1910, s. 264-266
22 Witold Gombrowicz, Dzienniki: http://pl.wikiquote.org/wiki/Europa
23 Antoni Wacyk, Mit polski – Zadruga, Toporzeł, Wrocław 1991, s. 95
24 Aleksandr Dugin, O prawdziwej tradycji: https://www.youtube.com/watch?v=xsb39oTaOIE#t=216
25 Manifest Generation Identitaire: https://www.youtube.com/watch?v=ZdAoF6NEbzo
26 Archeofuturyzm to termin ukuty przez francuskiego filozofa Guillaume’a Faye’a i ksiażki pod tym samym tytułem. Przetłumaczona została na angielski pt. Archeofuturism: European Visions of the Post-Catastrophic Age
27 Mocowana na zewnątrz ciała powłoka, której celem jest wzmocnienie siły mięśni użytkownika
28 Stach z Warty Szukalski i Szczep Rogate Serce – wykład Lechosława Lameńskiego: https://www.youtube.com/watch?v=b5e41f5CDio
29 Jacek Bartyzel, Na skrzyżowaniu cywilizacji: http://www.legitymizm.org/na-skrzyzowaniu-cywilizacji