Kończący się pomału rok nie przyniósł nic nowego dla polskiego nacjonalizmu. Mógłby ktoś powiedzieć, że zamieszanie wokół Ruchu Narodowego i jego startu z list Pawła Kukiza było „tym czymś”, co może ten rok różnić względem poprzednich. Nie jest to jednak tak ważna rzecz jakby niektórym się wydawało. Jedni skreślili RN i znienawidzili go jeszcze bardziej, inni stanęli za tamtejszymi działaczami murem – nic nowego, przeżywamy różne takie sytuacje u nas już nie pierwszy raz i nie wzbudza we mnie większych emocji. Czemuż to stoimy wciąż w miejscu?
Z jasnych przyczyn – wciąż nie odpowiedzieliśmy na wiele pytań co do wyglądu państwa nacjonalistycznego, działalności lokalnych nacjonalistów i niektórych pojęć rzucanych na prawo i lewo w dyskusjach czy manifestacjach. Mijający rok tak naprawdę ponownie przebiegał na wielu marszach czy pikietach – są to wydarzenia na stałe wpisujące się w kalendarze polskich nacjonalistów. Niestety, tak naprawdę kręcimy się cały czas w tym samym miejscu, wmawiając sobie, że jest coraz lepiej. Dopóki jednak nie ustalimy wszystkiego w szczegółach, będziemy podzieleni. O które pojęcia chodzi, wspomnę niżej. Nacjonalizm zawsze stawialiśmy jako przykład parcia naprzód, miażdżenia wszystkiego po drodze, twórczości i dostosowywania myśli do współczesnych czasów. Jednak ostatnimi czasy to nacjonaliści sami miażdżą swoją ideologię. Co musimy w sobie zmienić, czego od siebie wymagać, jakie stawiać sobie cele i jak w końcu podchodzić do wielu spraw, żebyśmy krok po kroku zaczęli ponownie iść do przodu?
Pułapka „działalności społecznej”
Odkąd pamiętam, różne organizacje nacjonalistyczne jak i ich działacze rzucali na prawo i lewo pojęciem działalności społecznej. Bardzo często mówiono „nasza organizacja zajmuje się działalnością społeczną”. Czymże ona jednak jest? Nie usłyszałem nigdy konkretnej odpowiedzi. Czy jest to pojedyncza pomoc np. w udzielaniu korepetycji czy też co innego? A może pomoc bezdomnym czy ofiarowywanie ubrań potrzebującym? Dopóki nie skonkretyzujemy tego pojęcia, które jest ważne, a wręcz bardzo ważne nie powinniśmy nim szastać. Powinno być to jednym z celów na następny rok. Musimy zadać sobie parę ważnych pytań:
a) Czym jest działalność społeczna?
b) Jak chcemy pomagać?
c) Jak wspólnie przeprowadzać akcje na większą skalę?
d) Nacjonalistyczna fundacja?
e) Pomoc na ulicy, dla osób zostających bez dachu nad głową?
f) Zorganizowana działalność w swoich regionach.
I pewnie wiele pytań jeszcze przyjdzie nam do głów, ale musimy na nie odpowiedzieć – jeżeli chcemy działać społecznie najpierw musimy samo pojęcie uszczegółowić, żeby go używać szczerze i realizować w życiu codziennym.
Na politycznej arenie
Wielu w naszych szeregach miało do czynienia w ten czy inny sposób ze światem polityki, wyborami. Wielu się tym doświadczeniem sparzyło. Jednak nie możemy tego tematu omijać, nie możemy latami zasłaniać się mityczną wciąż i niewyjaśnioną „działalnością społeczną” czy też wiecznym formowaniem. Nie możemy się chować i ukrywać, że ten temat nie istnieje. Polityka musi dla nas istnieć nie tylko w formie negacji czy ataków na demoliberalne media i partie. Nie może dla nas tylko istnieć w formie krótkiej „promocji”. Musimy i to na poważnie zacząć ją rozważać, prowadzić własną politykę. Nie możemy przecież odrzucać także jednego z naszych ważnych celów – przejęcia władzy. Nie zmienimy kraju, nie stworzymy silnego państwa, jeżeli polscy nacjonaliści nigdy nie dojdą do władzy. Jeżeli wszystko z góry odrzucamy obrażając się na rzeczywistość to i ludzie postronni odrzucą nas na bok i zostaniemy na zawsze pozamykani pod swoimi organizacyjnymi sztandarami bądź nacjonalistycznymi symbolami. Nie zapominajmy przecież, że nie jesteśmy i nie działamy tylko dla siebie. Tutaj zadanie stoi przed liderami poszczególnych organizacji nacjonalistycznych czy będziemy przywiązani wciąż do swoich szyldów, czy jednak zdołamy rzucić się wspólnie w wir brudnych politycznych gier. To oczywiście musi być wszystko zrobione na spokojnie, jesteśmy po kolejnych demoliberalnych wyborach – mamy czas. Jeżeli go nie wykorzystamy, cóż przepadniemy w historii niczym kamień wrzucony do wody.
Życie i śmierć dla ruchu
To dla kogo działamy, to co robimy, to o czym myślimy, to o czym mówimy przekonując do siebie innych – musi działać „na chwałę” ruchu nacjonalistycznego. Bardzo często można słyszeć, że ktoś tam wybiela, tłumaczy się, przechodzi do defensywy, bądź stara się pokazać w lepszym świetle nasz ruch, że ktoś tam stara się przekonać do Dmowskiego swoich znajomych i tak dalej i tak dalej...Potrzebujemy innego podejścia – jeżeli chcemy kogoś „zwerbować” nie możemy się tłumaczyć za telewizyjne brednie, ale mówić dlaczego warto dołączyć do naszych szeregów. Ostatnie lata pokazują, że duży napływ nowych działaczy nie poszedł w parze z jakością. Jest to zapewne wina samego ruchu, ludzi przekonujących jak i formacji. A potrzebujemy dziś jak nigdy świeżej krwi, nowego spojrzenia – ludzi będących w stanie ruszyć nasz mały grajdołek do przodu. To co powinno być dla nas najważniejsze – owszem, dobro Ojczyzny – ale za tym dobro ruchu nacjonalistycznego. Walczymy także o siebie, dla siebie i dla swojej idei. Możemy sobie mówić, że nie robimy tego dla siebie ble, ble, ble. Musimy tak robić. Nie po to, żeby czerpać z tego korzyści materialne – ale dlatego, żeby nasz ruch miał coraz większy wpływ na rzeczywistość – był rozpoznawalny nie tylko z głośnych manifestacji i wykrzykiwanych haseł. Manifestacje powinniśmy postawić raczej na boku, jako tylko dodatek, a u nas niestety bardzo często stają się one głównym punktem programu, co nas gubi. Ruch, w który wierzymy, który tworzymy i w który wkładamy swoją pracę musimy postawić na pierwszym miejscu, skonkretyzowanie pojęć będących założeniami naszej idei pozwolą nam patrzeć na świat szerzej, tworzyć go i przede wszystkim rozumieć. Pamiętajmy więc – każda działalność musi iść na rzecz ruchu nacjonalistycznego.
Chyba czas zacząć ryzykować? Jesteśmy w tym razem i jedynie wyjście ze schematów powinno nam pomóc. Mit 2010 roku i masowych demonstracji powoli się wypala, a my stanęliśmy w miejscu. Czas skupić się na wyżej wymienionych czynnikach, przemyśleć je i zacząć stawiać rozwiązania na trudne pytania. Jeżeli za jakiś czas nie chcemy sobie pluć w twarz, musimy zacząć od dziś. Uściślijmy tak często przez nas rzucane frazesy, spróbujmy zmieniać koncepcje i wprowadzać je w życie – jeżeli przy tym się potkniemy – trudno, spróbujemy czegoś innego. Najważniejsze jest, żebyśmy powiedzieli sobie głośno – czas na zmiany.
Krzysztof Kubacki