Rozważania na temat imigracji i jej współczesne zagrożenia dla Polski

Wprowadzenie

 

Obecnie zjawisko imigracji budzi wiele kontrowersji. Co we współczesnych czasach w Polsce możemy zaliczyć do miana imigracji? Wymienić można trzy główne odnogi tego zjawiska:

- sprowadzenie represjonowanych chrześcijan z Syrii przez organizację Estera, kościoły wschodnie oraz polski kościół katolicki – na chwilę obecną przyjechali pierwsi chrześcijanie z Syrii w liczbie około 50 rodzin. Inne źródła mówią o 159 osobach (?) - powodem ich imigracji do Polski są brutalne prześladowania dokonywane przez siepaczy Państwa Islamskiego, ponadto „prześladowani” zapewniają 100% asymilację w Polsce, naukę języka polskiego, ze względu na „chrześcijańskie korzenie kulturowe”, nie można także zapominać o tym, że mają zapewnione pieniądze przez pomoc kościołów i darczyńców;

- „ukraińska emigracja pracowniczo-edukacyjna” zauważalna głównie na terenach wschodniej polski, zwłaszcza w województwie lubelskim – widoczne chociażby na uczelniach wyższych i akademikach;

- „problem „uchodźctwa” ludzi z terenów północnej Afryki w ramach dyrektyw UE. Na chwilę obecną Polska ma „za zadanie” przyjąć około 2000 osób – imigrantów z terenów Afryki – „uchodźców”. Wiadome jest na chwilę obecną, że ta liczba się zwiększy. Powodem zgody i aprobaty na to jest pewna „moda rządzących”, aby przypodobać się strukturom UE. Oczywiście nie można zapominać o tym, że „uchodźcy” utrzymani będą z pieniędzy polskiego podatnika…

 

Warto zatrzymać się w tym miejscu. Nie wiem, ale zawsze, gdy mówię lub piszę o „modzie rządzących”, widzę pewną analogię. Za „Polski Ludowej” - od samego początku zauważalna jest służalczość „czerwonej burżuazji” w celu przypodobania się Sowietom. Określić to trzeba mianem „małpienia”. Przykłady?:

- „Towarzysze Sowieci robią przymusową kolektywizacje - to my w Polsce też spróbujemy - zrobimy pegieery”;

- „Towarzysze Sowieci mają NKWD - to u siebie zrobimy UB”;

- „Towarzysze Sowieci mają u siebie barszcz Sosnowskiego – super pasza dla zwierzaków, sprowadzimy ją do siebie, będzie fajnie”;

 

Przykłady z historii można mnożyć i mnożyć. Wróćmy jednak do dzisiejszych czasów - obecne elity rządzące robią powtórkę z historii - podlizują się UE - robią wszystko pod je dyktando… nawet jeśli nie ma przymusu. Warto w tym przypadku spojrzeć na obecną politykę orbanowskich Węgier: walka z imigracją, budowanie murów na granicy z Serbią, gdzie potwierdza, że pomimo iż państwo jest członkiem UE, potrafi dla swojego narodu stworzyć politykę pronarodową.

 

Najgorsze jest to, że w „czerwonych” i „niebieskich” czasach, „zarządcy” państwa wdrażały/wdrażają w czyn sugestie, wynikające z zaślepienia ideologicznego, które nie mają nic wspólnego z dobrem ani narodu, ani państwa… bo narodu się nie słucha, a „państwo to jest tylko na papierze”. Znane od 1945 roku: referenda to iluzja - kiedyś fałszowane - dzisiaj wyrzucane do kosza, pieprzenie w mediach głównego nurtu farmazonów oraz tworzenie problemów zastępczych… znane w Polsce od lat. A co z prawdziwymi problemami? Co najwyżej w niezależnym Internecie sobie poczytasz, albo porozmawiasz z kumplami w knajpie przy piwie. Obecny system, podobnie jak za PRL-u, ma po prostu naród w dupie. Naród staje się tutaj sloganem wykorzystywanym w polityce – a raczej zapchania kieszeni i poszerzania wpływów „interesantów”.

 

Wracając jednak do kwestii imigranckiej i jej wdrożenia na grunt współczesnej „wolnej” Polski – inaczej określić to trzeba jako swoisty napór obecnego gnijącego systemu demoliberalnego w postaci UE na grunt polski. Nasz naród i państwo jest na kolejnym etapie dziejowej „zajebistości postępu” („postęp” już to przerabialiśmy za Sowieta…) , czy kolejnej fazie zniewolenia - jarzma już nie na poziomie ekonomicznym i gospodarczym, ale ideologicznym?

 

Ciśnie mi się tu na usta pewne „niepoprawne politycznie” porównanie – obecna „zgniła UE” ma tyle wspólnego z „integracją europejską”, co Gułag czy Obóz Śmierci z „Obozami Surwiwalowymi”. Wiadomo – w tych pierwszego typu: ginęli zaniedbani ludzie… w wyniku ciężkiej pracy… wykorzystywani w formie taniej siły roboczej… No, ale były wyniki… i cicho sza o tym w ówczesnej opinii publicznej, że „aryjski pan” albo „proletariacki dyktator” siedział na górze i patrzył na „teatrzyk marzeń” szarych biednych wykorzystywanych podludzi czy „burżujów” czy jakichś tam „kułaków”. Natomiast „Obóz Surwiwalowy” kojarzy się z czymś przyjemnym, tradycyjnym, walecznym, godnym - praca z ludźmi wolnymi, w grupie, solidarnie, kolektywnie, chcącymi działać, coś osiągnąć. Same pozytywy. Chore porównanie da nam bardziej krystaliczny obraz, kiedy przy „Obozie Surwiwalowym” damy znak równości do innej idei integracyjnej kontynentu europejskiego - chociażby w postaci projektu „Europa Ojczyzn” propagowanej m.in. przez chadeka i francuza Charles’a De Gaulle’a. W tej idei państwa i rdzenne narody miały zapewnioną suwerenność i najprawdopodobniej współczesne zjawisko imigracji by nie zaistniało, gdyby wprowadzono ją w życie.

 

Obawy wobec zjawiska imigracji

 

Za główny czynnik polskiej postawy „anty-imigranckiej” uznać tutaj trzeba „niewyssane z palca” obawy. Część z nich na pewno wyrosła na bazie obserwacji doświadczeń państw Europy Zachodniej i Północnej. Pamiętać trzeba, że to właśnie tam utopijna wizja polityki „multikulti” zacisnęła swoją największą pętlę absurdu na przedstawicielach rdzennych narodów Europy. Przykładem absurdu niech będzie stolica Szwecji – Sztokholm, określane już współcześnie przez niektórych „stolicą gwałtów”, gwałtów dokonywanych głównie przez ludność napływową z Afryki.

 

Oczywiście nie można zapominać o innych czynnikach wpływających na postawy „antyimigranckie” w Polsce. Kolejnym z nich jest zapewne „naturalna niechęć do obcych”. Występuje ona przeważnie tam, gdzie społeczeństwa są jednolite. Jednolitość czytać tutaj trzeba dwojako: o wspólnym kodzie kulturowym albo genetycznym. Współczesne społeczeństwo polskie pod tym względem jest jednolite kulturowo (jeszcze) i genetycznie – nomen omen zawdzięczamy to komunistom i „Akcji Wisła”.

 

Ostatnim zauważalnym czynnikiem wpływających na postawy antyimigranckie w Polsce będzie swoisty strach przed terrorystami z Państwa Islamskiego. Media płoną od przypadków mordowania w Europie. Przykładem niech będzie Francja, gdzie dzihadyści z kałachami mordują na plaży turystów. Strach ten związany jest z „przymusową” imigracją mieszkańców Afryki do Polski. Pewnym jest, że pośród nich muszą znajdować się ludzie związani z ISIS.

 

 

Rozpad więzi narodowo-kulturowych = podwójne zagrożenie w związku ze współczesną imigracją

 

W obecnych czasach trzeba zwrócić jeszcze na jeden znaczący fakt w kwestii zjawiska „jednolitości” w Polsce: etnicznie jesteśmy jednolici, jednakże kulturowo „oddalamy się od siebie”. Tracimy w sobie „polskość”. Staje się ona archetypem. Widać ją tylko na święta Bożego Narodzenia, czasem Wielkanocy, podczas obchodu Wszystkich Świętych, 11 Listopada, może czasem 3 Maja… Na dobrą sprawę problem jest bardziej złożony: przedstawiciele narodu polskiego w większości nie interesują się swoją kulturą, m.in. nie czytają książek (dobrze, kiedy Polak przeczyta jedną książkę na rok – czy jako nacja stajemy się wtórnymi analfabetami?), dochodzi do absurdalnych rzeczy, np. krowa przez polskie dziecko uosabiana jest z mitycznym zwierzęciem przyrównywanym do baśniowego smoka (!!!) (Historia ta wydarzyła się naprawdę. Byłem świadkiem jej zrelacjonowania). Zanika także solidarność międzyludzka.    

 

Powodem „rozpadu więzi narodowo-kulturalnych” jest źle rozumiana wolność, która zmienia się w formę „samowolki” pod płaszczykiem liberalizmu. Na ten proces składa się: zjawisko atomizacji społeczeństwa, egoizm, egocentryzm, indywidualizm
(nie indywidualność – to dwa zupełnie inne aspekty ludzkiej osobowości), konsumpcjonizm, ludzka znieczulica, brak empatii, pogoń za pieniądzem. Rozpad tych więzi w konsekwencji powoduje, że naród jako „tkanka społeczna” jest bardziej narażony na imigracyjne problemy współczesnego świata.

 

Podsumowanie

 

Jeśli chodzi o zjawiska imigracyjne we współczesnej Polsce wydaje mi się, że na pierwszym miejscu, jako zagrożenie dla narodu, jest kwestia sprowadzenia imigrantów z Afryki Północnej z ramienia UE. Na drugim miejscu stoją Ukraińcy, którzy u nas studiują. Nie chcę tutaj uogólniać, ale część z nich zachowuje się dość kontrowersyjnie – przykładem symbolika banderowska wymalowywana na ścianach na jednym z lubelskich akademików w pokoju, który sam osobiście widziałem. Natomiast, co do emigracji syryjskich chrześcijan - tutaj sam mam głęboki dylemat. Z jednej strony podaje się nam, że są to ludzie, którzy uciekają przed ludobójstwem. Drugi argument, że to chrześcijanie, a więc podobny „trzon kulturowy” do polskiego. Kij jednak ma dwa końce: czy taka osoba pochodząca z Syrii nauczy się języka polskiego? Czy osoba podająca się za chrześcijanina nie jest „kryptodżihadystą” z Państwa Islamskiego? Pytania pozostają na chwilę obecną bez odpowiedzi.

 

Patryk Płokita