Często słyszymy z ust wyborców Konfederacji słowa o ciągłym wybieraniu tych samych partii, „polskiej ruletce”, czy braku zmian w naszym państwie objawiającym się ciągłym wybieraniem dwóch największych partii, PiSu i PO. Odczuwalna w rozmowie z nimi jest niechęć do takiej kolei rzeczy, w której dwie partie ciągle tylko naprzemiennie wygrywają i przegrywają wybory.
Konfederacja rodzi im się jako trzecia siła w polskiej polityce, która może cokolwiek zmienić. Sama Konfederacja zaś często sama się na taką „antysystemową” opcję kreuje, w co nieraz wierzą wyborcy, a nawet się tym kierują. Czy nią jest? Z pewnością nie i dziś temu dowiodę.
Niskie podatki, brak datków socjalnych i prywatne budownictwo mieszkalne
Sama partia od samego początku swojego istnienia proponuje zniesienie datków socjalnych, co ma być uzasadnione ich rzekomą szkodliwością i nieskutecznością oraz samymi niskimi podatkami jako czymś wystarczającym, znoszącym potrzebę owych datków socjalnych.
Oglądając filmiki Sławomira Mentzena na TikToku czy YouTube Shorts można chociażby usłyszeć, że 800+ oraz 500+ i 300+ nie są skuteczne w poprawie sytuacji demograficznej Polaków. Szkoda, że w tym samym czasie nie wspomina o znikomym w skali wydatków państwa wkładzie w te programy oraz ich pozytywnego wkładu w chociażby poprawę sytuacji materialnej ubogich Polaków czy liczbę dzieci zapisanych na korepetycje.
A takie badania są, zarówno z zagranicy jak i naszego polskiego podwórka. Jak mantra powtarzane jest przez wszelkiej maści liberałów zdanie o okradaniu Polaków z pieniędzy, które przeznaczone są na patologię. Ile to razy słyszeliśmy już o tym, że „patologia robi dzieci a kasę z 500+ przeznacza na alkohol i fajki”.
Jednak według symulacji o programie 500+ Michała Brzezińskiego oraz Mateusza Najsztuba z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz z Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA, „z tytułu świadczenia wychowawczego skrajne ubóstwo wydatkowe w całej populacji powinno zmniejszyć się w przedziale od 35 do 47%, zaś wśród dzieci – w przedziale 75-100%”.
Mając na uwadze słowa o rzekomym patriotyzmie Konfederatów, powinno im raczej zależeć na poprawie jakości życia polskich rodzin, które nastąpiło po wprowadzeniu programu 500+.
Wedle tych samych badaczy „wyniki badania sugerują również, że program „Rodzina 500+” o kilka procent zmniejszył nierówności dochodowe w Polsce mierzone indeksem Giniego”. W kraju, w którym nierówności ekonomiczne są najprawdopodobniej jeszcze większe niż się powszechnie uważa, co oczywiście wpływa na rozwój i tworzenie się osobnych klas społecznych wewnątrz jednego państwa, które to jedne mają większe predyspozycje do osiągnięcia sukcesu w karierze zawodowej czy naukowej, a inne mniej, Konfederaci proponują zniesienie tego, argumentując to rzekomym złodziejstwem i przepuszczaniem na patologię. To również nie jest prawdą, gdyż według sondażu CBOS przeprowadzonego w 2016 roku, większość Polaków pieniądze z 500+ przeznaczyła na ubrania, obuwie, rekreacyjne wyjazdy dla dzieci i edukację.
Również rzekome zaniechanie pracy i w ten sposób „niszczenie gospodarki” to nieprawda. Z badania ”Evaluating Poland’s Family 500+ Child Support Programme” Filipa Premika wynika, że rodziny, które otrzymywały świadczenie, statystycznie po roku pracowały równie często i równie długo, jak rodziny wychowujące tylko jedno dziecko. Czy faktycznie programy socjalne nie zatrzymały niżu demograficznego? Faktycznie, ale do tego nie wystarczy jedynie 500 czy 800 złotych miesięcznie, a wiele innych rzeczy. Jedną z takich rzeczy jest chociażby poprawa sytuacji mieszkaniowej w Polsce, którą dzisiaj można śmiało podsumować słowami: coraz drożej i coraz ciaśniej. Prywatni deweloperzy coraz częściej zmniejszają ogólną jakość swoich mieszkań, z jednoczesnym wzrostem ich cen, co w porównaniu z praktycznie zerową ingerencją państwa w politykę mieszkaniową, co oczywiście Konfederacja popiera, prowadzi do fatalnej sytuacji młodych ludzi chcących kupić mieszkanie i założyć rodzinę. Wedle szacunków, 33% młodych Polaków (25-34 rok życia) nadal mieszka ze swoimi rodzicami żyjąc bezdzietnie. Co piąty Polak w wieku 25-34 lat żyje ze swoimi rodzicami nie zakładając rodziny i nie spładzając potomstwa.
Co mówi na ten temat Sławomir Mentzen?
„Tę statystykę uważam za nieprawdziwą. Wydaje mi się, że tam doszło do jakiejś pomyłki. Ktoś widocznie łączy miejsce zameldowania, myli je z zamieszkaniem, ponieważ w swoim bezpośrednim otoczeniu w zasadzie nie znam osób mieszkających z rodzicami” - powiedział na ten temat Sławomir Mentzen w debacie z Janem Śpiewakiem w Telewizji wPunkt. Cóż, osobiście radziłbym Sławomirowi Mentzenowi wyjść poza swoją bańkę bogatych przedsiębiorców, ale trudno powiedzieć, że dałoby to jakikolwiek skutek. Pewnie powiedziałby wtedy, że wydaje mu się, iż widział jakieś skrajne przypadki podsunięte mu przez socjalistów, a „statystyka jest fałszywa”, jak z resztą powiedział chwilę po przytoczonej powyżej wypowiedzi do Jana Śpiewaka. Mentzenowi nie przeszkadzają również flipperzy, których działania uważa za ciężką pracę, co jasno wszystkim powiedział na transmisji kanału Zero, mimo tego, że zawyżają ceny mieszkań, na czym ponownie nie korzystają zwykli Polacy. Ale przecież ma być wolność a nie socjalizm, więc to wszystko jest okej. A to, że według również innych badań zła sytuacja mieszkaniowa to jedna z głównych przyczyn niskiej dzietności w Polsce to już nieważne. Drugą oczywiście jest kwestia współczesnej „kultury”, ale i tutaj również Sławomir Mentzen, jak i inne twarze Konfederacji nie próżnują. Mentzen, zarówno jak Berkowicz to liberałowie, sami to przyznają.
W liberalizmie liczy się tylko jednostka i jej osobiste „dobro”, pomijając kwestię ogółu. Brak obowiązków, liczy się prosto rozumiana „wolność” na zasadzie „kończącej się tam gdzie zaczyna się nos drugiego człowieka”.
Nie ma w liberalizmie miejsca na obowiązek wobec grupy, gdyż prawa grupy są w pełni zlekceważone na rzecz praw jednostki. Trudno uznać pogoń za karierą na koszt nieposiadania rodziny za odrębny od liberalizmu.
To jest jego naturalny dziejowy skutek.
A w dzisiejszych czasach rodzina jest obrzydzona, jest problemem na drodze do kariery. Nasze państwo nic sobie z tego nie robi, a dla liberałów reakcja państwa na to już nakładałaby na jednostkę jakiś obowiązek wobec grupy, więc jest nieodpowiednia.
Mierzymy się z falą rozwodów oraz naturalnie problemów rodzinnych i strach pomyśleć jak odbije się to na dzieciach z rozbitych małżeństw.
Kobiety i mężczyźni są przez różne ruchy nastawiane przeciwko sobie. A co w przypadku niżu demograficznego, masowego cierpienia dzieci i młodzieży oraz wszystkich tych rzeczy o małżeństwach powie poseł Berkowicz?
„Ja jestem za wolnością. Uważam, że to nie państwo powinno ustalać na czym polega związek partnerski, jakieś schematy. To nie w państwie trzeba ustalać, że jesteśmy razem, czy jesteśmy w dwie osoby, trzy osoby, jakie sobie kompetencje przydzielamy, prawo w szpitalu do decydowania o sobie, jak jesteśmy w śpiączce. Jestem przeciwko takiej biurokracji. Przeciwko totalitaryzmowi, który Lewica proponuje, żeby państwo wchodziło w buty w relacje między ludźmi … w ogóle jestem przeciwko państwowym ślubom. Tradycyjnie robiły to kościoły. Teraz homoseksualiści w kościołach protestanckich wielu mogą brać śluby. Co ma do tego państwo? Państwo powinno tylko wiedzieć, że dana para ma dziecko i wtedy powinno pilnować, żeby za to dziecko byli odpowiedzialni. Państwo chce przejąć rząd dusz i przejmuje od kościołów, różnych wspólnot, prywatnych ludzi i chce koniecznie mieć papierek, że ktoś jest z kimś razem i w określonej formie. Niech każdy zawiera miedzy sobą dowolne umowy i wtedy będzie wolność, a nie taka pseudowolność lewicy.”
Osobiście śmiem dosyć śmiało wątpić, że zniesienie ślubów państwowych i przyzwolenie na dowolne umowy, w tym na wychowywanie w owych dowolnych umowach dzieci, to dobry pomysł. Poseł Berkowicz w ogóle jest ciekawą postacią, gdyż masa jego wypowiedzi przywołuje nas o wrażenie, jakoby państwo miało być według niego czymś przeszkadzającym. Nie oddalając się jednak zbyt daleko, przejdźmy do kwestii niskich podatków, albowiem to właśnie one były na ustach polityków Konfederacji od samego początku. Nie owijając w bawełnę, podatki bez zachowania progresywności nie spowodują, że nagle każdy będzie bogaty, a spowoduje powstanie prywatnych monopoli oraz pogłębienie nierówności ekonomicznych w granicach naszego państwa. Jest to niekorzystne dla rozwoju Polski, pomijając nawet wszelkie kwestie moralne.
Najzwyczajniej w świecie ogranicza to jedną grupę Polaków, kosztem drugiej, bogatszej. Bogatszą osobę będzie stać na zapewnienie lokum sobie lub swoim dzieciom by mieć lepszy dojazd do liceum czy na uniwersytet, i bogatsza osoba będzie mieć większe możliwości do zapewnienia sobie lub swoim dzieciom zajęć pozalekcyjnych. Jeśli dodamy do tego ucięcie datków socjalnych, co proponuje od samego początku Konfederacja, z całą pewnością powrócimy do poprzedniego stanu rodzin biedniejszych, którym datki socjalne pozwoliły na zapewnienie swoim dzieciom korepetycji, a najpewniej może być jeszcze gorzej.
Za to monopole firmowe, co dobrze widać na przykładzie Amazona, zjadają mniejsze firmy, na czym zyskuje jedynie właściciel owego monopolu. Gdy dodamy do tego wszelkie kwestie związane z produkcją, może się okazać, że mniejsze firmy nawet nie będą mogły pozyskiwać swoich produktów bez udziału większej firmy, od której będzie wówczas uzależniona. Jeśli duża firma ma takie samo opodatkowanie jak mała firma, duża firma naturalnie będzie pogłębiać swój zarobek nierównomiernie z mniejszą firmą, która będzie mieć mniejsze szanse. A jeśli pomyślimy o klasie pracowniczej to uzmysłowimy sobie, że szansa na przerzucenie się z pracy na etacie na założenie własnej firmy i odniesienie sukcesu w takim świecie jest niebywale mała, a gdy dodamy do tego, że dana firma odpowiadałaby przykładowo za produkcję czegoś, co już byłoby produkowane przez większą i bardziej rozpoznawalną firmę, szansa na odniesienie sukcesu graniczy z cudem, a na poniesienie finansowej porażki jest niebywale duża.
W ten sposób oddalają się od siebie klasy społeczne i narastają nierówności. Bogaci dostaną jeszcze większe pole do popisu, a już mogą sobie pozwolić na znacznie więcej nie tylko w kwestii rozwijania firm, ale także życia codziennego. Dostać 1000 złotych mandatu zarabiając miliony to jak dostać grosza mandatu zarabiając najniższą krajową. A dostać 1000 złotych mandatu zarabiając najniższą krajową to już spory wydatek i obciążenie. I tutaj naprawdę nie trzeba pozwolić zagranicznym firmom-gigantom na wjechanie do Polski by stworzyć sytuację dla Polaków niekorzystną, gdyż sam fakt nierówności ekonomicznych wewnątrz naszego narodu jest dla narodu uciążliwy, co dobrze widać chociażby na przykładzie tego na ile może sobie pozwolić bogaty, a na ile biedny.
Polscy ekonomiści Paweł Bukowski (Adiunkt na University College London i w Polskiej Akademii Nauk. Współpracuje z London School of Economics.), Jakub Sawulski (Adiunkt w SGH w Warszawie, specjalizujący się w finansach publicznych i doświadczony w pracy zarówno na sektorze państwowym, prywatnym jak i w organizacjach pozarządowych) i Michał Brzeziński (Pracownik Wydziału Nauk Ekonomicznych na UW. Ekspert społeczny EAPN Polska. Współpracował z Instytutem Badań Strukturalnych i Bankiem Światowym.) wskazują, że nierówności ekonomiczne w Polsce są o wiele większe niż nam się aktualnie wydaje. Pogłębienie się w nich nie pomoże Polakom, a stworzy oligarchów, którzy mając monopol, zdominują kraj. A jeszcze w połączeniu z „wolnością dla przedsiębiorców” czyli ograniczeniem praw pracowniczych, bo przecież wcale to nie tak, że przy przyzwoleniu na wyzysk, wyzysk staje się powszechny i nie można sobie od tak zmienić firmy na taką bez wyzysku, stan życia większości Polaków znacznie by się pogorszył.
Podsumowując wszystkie te trzy pomysły Konfederacji opłacałyby się tylko jednej grupie – najbogatszym.
To najbogatsi deweloperzy na spółę z flipperami będą mogli sobie zarabiać na Polakach.
To najbogatsi nie odczują usunięcia datków socjalnych w Polsce i to najbogatsi zyskają na niskich i takich samych podatkach dla każdego.
Ważne pytania
Mając to wszystko na uwadze należy sobie zadać pytanie – czy zmiany planowane przez Konfederację naprawdę pomogą większości Polaków i komu się opłacają?
Naturalnym pytaniem jakie powinno nam następnie przyjść do głowy jest – czy Konfederacja naprawdę jest taka antysystemowa i czym tak właściwie jest ten system?
A czym jest ten system, jak nie kołem ciągłego bogacenia się grupy bogatych, trzymanym rękoma ram prawnych, które przyzwalają na taki stan rzeczy, oraz które mają blokować zmianę aktualnego statusu owej grupy najbogatszych, a także który jest wspierany przez różne stronnictwa i środowiska pomagające mu się utrzymać?
Faktem jest, że gdy w systemie następuje zmiana, może się on naruszyć, jednak musi być to zmiana uderzająca w niego, wymuszona i paraliżująca jego działanie.
Rzecz w tym, że Konfederacja takich zmian nie proponuje, ani nawet nie idzie w kierunku takich zmian. Zmianą wymuszającą w systemie kapitalistycznym nie może być pogłębienie kapitalizmu, gdyż jedynie utwierdzi ona system, pogłębi go, z niekorzystnością dla zwykłych Polaków. Czy wywoła ona napięcie w kraju? Bardzo możliwe, ale nie jesteśmy teraz w stanie stwierdzić w co by się to przerodziło oraz jak by to wyglądało.
Nawet jeśli Konfederacja doszłaby do władzy i przerwała wieloletnie rządy PiSu i PO, swoimi postulatami nie spowodowałaby zmiany systemu a jedynie jego inne, bardziej dla niego korzystne, umiejscowienie do działania.
Systemem nie jest socjalizm czy komunizm, nawet jeśli posłowie Konfederacji powtarzaliby to tysiąckrotnie każdego dnia. W Polsce mamy wolny rynek, prywatne przedsiębiorstwa i ekonomiczne nierówności.
Nie jest to opcja antysystemowa, tylko opcja jeszcze bardziej systemowa, jeszcze bardziej pogłębiająca niekorzystną pozycję większości Polaków.
Postulatów Konfederacji oprócz trzech przeze mnie wymienionych jest oczywiście więcej, między innymi chęć zniszczenia państwowej i bezpłatnej służby zdrowia, jednak te trzy szczególnie dobrze pokazują fałsz rzekomej antysystemowości. Na inne postulaty też przyjdzie czas.
Kończąc już, chciałbym zadać czytelnikom, szczególnie tym, którzy popierają Konfederację, otwarte pytanie – czy mając to wszystko na uwadze naprawdę warto głosować na Konfederację?
Bibliografia:
-
M. Brzeziński, Nowa Polityka Społeczna
-
„Nierówności po polsku. Dlaczego trzeba się nimi zająć, jeśli chcemy dobrej przyszłości nad Wisłą” - Paweł Bukowski, Jakub Sawulski ,Michał Brzeziński
-
https://gnpje.sgh.waw.pl/ pdf-149193-76779?filename=Evaluating%20Poland_s.pdf