Janusz Korwin-Mikke, Grzegorz Braun, Piotr Liroy-Marzec, Robert Winnicki, Kaja Godek, Marek Jakubiak. Co łączy te osoby? To liderzy powstającej w styczniu 2019 roku Konfederacji Korwin Braun Liroy Narodowcy (Godek się nie zmieściła). Dzisiaj wszyscy są już poza tym tworem, który tworzą jedynie Nowa Nadzieja Sławomira Mentzena i Ruch Narodowy Krzysztofa Bosaka. Żadnego z ex-liderów Konfederacji nie żałuję. Natomiast ewolucja „ideowej prawicy” w kierunku centrum jest smutna, zwłaszcza jej tempo. Robert Winnicki marzył o polskim Jobbiku, no i stworzona przez niego partia skończyła jak Jobbik, tyle tylko, że już bez RW na pokładzie.
Grzegorz Braun ogłosił swój start w wyborach prezydenckich, czym postawił się poza Konfederacją. Naczelny Strażak Polski zgromadził wokół siebie wspaniałe szurowisko, w którym brakuje tylko Chojeckiego, Kowalskiego i Olszańskiego, mam nadzieję, że oni również wkrótce dołączą. Nie o nim jednak będzie ten tekst.
Wraz z Braunem ugrupowanie pozbyło się większości szuryzmu, oczywiście poza programem gospodarczym korwinistów, utraciło też jednak resztki ideowej wyrazistości. Konfederacja Mentzena staje się partią centroprawicową, programowo drugą Platformą Obywatelską z 2005 roku (wtedy prezydent miasta z tego ugrupowania zakazywał parady równości, chociaż dzisiaj takiej odwagi bym się po konfederatach nie spodziewał, czasy się zmieniły). Konfederacja z Braunem, Korwinem, Sochą czy odgrywającymi większą rolę Berkowiczem i rozważającym likwidację kolei Sośnierzem, promująca pewnego rosyjskiego artystę jednej piosenki – była ugrupowaniem anarchistycznym, co pokazała podczas pandemii (jakkolwiek negatywnie by nie oceniać poszczególnych posunięć ówczesnego rządu), ze stężeniem szurii większym niż w ekipach Sendeckiego i Chojeckiego. Podczas pandemii promowano nieodpowiedzialność, teorie spiskowe, retoryka Konfederacji była wprost anarchistyczna, podobnie zresztą jak poglądy Janusza Korwin-Mikkego i Dobromira Sośnierza którzy są bardziej anarchistyczni od przeciętnego mieszkańca skłotu. Dodajmy do tego prorosyjskość dużej części tej egzotycznej koalicji i będziemy mieli pełny obraz zebranej tam patologii. Przynajmniej akcja z gaśnicą była śmieszna.
Sławomirowi Mentzenowi muszę przyznać kilka rzeczy, kiedy w październiku 2020 roku reszta korwinistów domagała się „nowego kompromisu aborcyjnego”, on stanął po stronie Życia. Tak zwany „strajk kobiet” pokazał miałkość Konfederacji, która nie umiała stanąć zdecydowanie w obronie wyroku Trybunału Konstytucyjnego – czyli realizacji jej programu.
Mentzen jest bardzo zdolnym politykiem, przejął władzę najpierw nad partią KORWiN (przekształcając ją w Nową Nadzieję), a następnie całą Konfederacją – nikt przecież nie wierzy, że Ruch Narodowy jest w tej koalicji równorzędnym partnerem, a Krzysztof Bosak równorzędnym liderem, zresztą nigdy nie miał aspiracji wodzowskich. Widać, to także po narracji Konfederacji, która jest koliberalna, jedynie z patriotycznymi akcentami. Mentzen ucywilizował korwinizm, nadając mu cywilizowaną twarz, bez dziwactw pana w muszce. Kierowane przez niego ugrupowanie staje się opcją dla liberalnego wyborcy zawiedzionego Hołownią i zmęczonego konfliktem PO-PiS, brak osób o wyrazistych poglądach sprawia, że Konfederacja będzie dla niego strawna. Już pięć lat temu połowa wyborców Bosaka poparła w II turze Rafała Trzaskowskiego. Konfederacja unika kontrowersyjnych tematów, stara się oczywiście krytykować rząd Donalda Tuska, ale w taki sposób, żeby pokazać, że z prawicy „skrajnej” stała się umiarkowaną i merytoryczną, oswojoną przez system.
Pięć lat temu nie głosowałem na Bosaka – pracuję i stać mnie na buty (także dzięki temu, że w Polsce nie mamy korwinizmu – jestem pracownikiem etatowym). Teraz również nie zagłosuję na Mentzena, tak samo jak nie poprę Brauna. Ani ucywilizowany korwinista, ani otaczający się proepidemikami szur nie jest człowiekiem, którego chciałbym widzieć w roli prezydenta, obaj oczywiście nie mają na to szans.
Bardzo chciałbym móc kiedyś z czystym sumieniem popierać jakiś realny projekt polityczny. Konfederacja jednak nigdy nie stanowiła propozycji dla nacjonalisty, najpierw będąc ugrupowaniem anarchistyczno-szurowskim, a później idąc w stronę centroprawicy, w dalszym ciągu opierając się głównie na szkodliwych antywspólnotowych teoriach Korwina. Jeżeli ktokolwiek wierzył, że Konfederacja będzie ugrupowaniem ideowym, broniącym konserwatywnych wartości, narodowym, no to przykro mi bardzo, ale przekroczył wszelkie granice naiwności. Jeżeli jednak liczył, że będzie to ugrupowanie wolnorynkowe, zdolne do osiągania dobrych wyników wyborczych, cywilizujące przekaz Korwina – no to może się cieszyć. Współczuję natomiast wszystkim narodowcom, którzy w dalszym ciągu wierzą i angażują się w ten szkodliwy projekt, owszem Sławomir Mentzen jest skutecznym liderem, który poprowadzi swoje ugrupowanie do bardzo dobrych wyników wyborczych.
Maksymilian Ratajski