Reprezentacja Polski spadła z dywizji A Ligi Narodów. Polscy zawodnicy zdobyli dziesięć medali na Igrzyskach Olimpijskich, w tym zaledwie jeden złoty (właściwie to osiem krążków zdobyły zawodniczki, panowie jedynie dwa). Skoczkowie narciarscy znaczą na świecie znacznie mniej niż kilka lat temu, a kadra wciąż opiera się na tych samych weteranach. Jest źle. A będzie jeszcze gorzej.
Oczywiście to, że mamy kiepską reprezentację piłkarską nie jest samo w sobie dramatem. Forma piłkarzy nie ma wpływu na problemy z imigracją, bezrobocie, inflację czy dramatycznie niską dzietność. Ale wyniki sportowców świadczą o ogólnej kondycji fizycznej społeczeństwa. Dlaczego czterdziestomilionowy naród nie umie wychować jedenastu facetów potrafiących kopać piłkę? Dlaczego mimo zwiększenia liczby konkurencji olimpijskich zdobywamy znacznie mniej medali niż w czasach PRL-u, czy w latach 90-tych? Z tych samych powodów, dla których coraz więcej Polaków ma nadwagę i wady postawy!
Sportowcy biorą się ze społeczeństwa, z masowego uprawiania sportu. Jeżeli tysiąc dzieciaków będzie trenować skoki narciarskie, to o wiele łatwiej będzie znaleźć wśród nich trzech wybitnych i dziesięciu solidnych seniorów, niż kiedy ćwiczyć zacznie jedynie setka dzieci. I tak jest w każdej dyscyplinie. A co dziećmi, które nie zrobią kariery? Też wygrają bardzo dużo! Nauczą się zdrowego trybu życia, zyskają koordynację ruchową, prawidłową postawę… Będą zdrowymi dorosłymi! Później przekażą dobre nawyki swoim dzieciom. Zapisując dziecko do szkółki piłkarskiej, klubu bokserskiego, lekkoatletycznego czy na lekcje tenisa, nie możemy marzyć o tym, że zrobi wielką karierę, i nakładać presji – inwestujemy w jego zdrowie i sprawność, a nie leczymy kompleksy, bo sami nigdy nie zagraliśmy w Realu czy innej Barcelonie.
Masowe uprawianie sportu! Dzisiaj mamy orliki, siłownie zewnętrzne, drogi rowerowe… Same piękne rzeczy. Tylko co z tego, skoro ludzie prowadzą coraz bardziej siedzący tryb życia? Coraz mniej drużyn gra w piłkarskiej A i B-klasie, bo brakuje chętnych, w wielu wsiach można to wytłumaczyć emigracją młodych ludzi do miast, ale w Poznaniu czy Wrocławiu sytuacja wcale nie jest lepsza. Ludzie, którzy dzieciństwo spędzili na boisku utracili nawyk aktywności fizycznej. Brakuje kultury powszechnej aktywności, przekazywania zamiłowania do ruchu dzieciom.
Kilka lat temu skończyłem trzydziestkę, jestem jednym z ostatnich roczników, który dzieciństwo spędzał na dworze – cały czas biegaliśmy za piłką, sporo jeździliśmy na rowerach, co prawda mieliśmy już komputery, ale jeszcze bez Internetu, poza tym rodzice pilnowali, żebyśmy nie psuli wzroku gapiąc się w monitor. Na pewno nie mieliśmy zbyt wielu alternatyw, więc piłka nożna była oczywistym sposobem spędzania wolnego czasu, ale to było naprawdę piękne, szczęśliwe i przede wszystkim zdrowe dzieciństwo. Dlaczego pokolenie, które wychowywało się na boisku, daje swoim dzieciom smartfony zamiast piłki? Wiem, że wiele dzieci chodzi na zajęcia do szkółek piłkarskich, na basen, czy na tenisa, często spełniając tym marzenia tatusia, który nie został piłkarzem, natomiast dwa treningi w tygodniu, nie wystarczą, dzieci potrzebują znacznie większej ilości ruchu zwłaszcza przy spędzaniu całej reszty wolnego czasu w Internecie. Oprócz zajęć z trenerem wypadałoby co drugi dzień pograć z kolegami na Orliku.
SZKOŁA. Zabrzmię teraz jak „boomer”, ale za moich czasów na lekcjach WF-u ćwiczyli wszyscy, zwolnienie było tragedią, teraz jest to plaga. Przedmiot, na który się nie tak dawno temu czekało, dzisiaj jest unikany. Polskie dzieci są coraz mniej sprawne, za to ważą coraz więcej. Co poszło nie tak? Warto zwiększyć ilość godzin wychowania fizycznego, walczyć z lewymi zwolnieniami, ale budując świadomość wagi tych zajęć wśród uczniów i rodziców, którzy muszą zrozumieć jak istotna jest aktywność fizyczna, dla zdrowia ich dzieci w przyszłości. Pokolenie się zmieniło i teraz rzucenie piłki ze słowami „macie i grajcie” nie jest już szczytem marzeń uczniów. Tymczasem dla wielu z tych dzieci WF w szkole to jedyny kontakt ze sportem. Tym bardziej trzeba zadbać, żeby chciały się ruszać, a nie siedziały na ławce bo „zwolnienie”, „żeby się nie spociły”, „a poza tym to nie lubią piłki”. W ten sposób wychowujemy pokolenie kalek!
Sukcesem nauczyciela WF-u nie powinno być to, że jeden z jego wychowanków zagrał w tak zwanej „ekstraklasie”, ale to, że 15 lat po maturze z jednej klasy dwóch biega półmaratony, jeden maraton, dwóch było na Orlej Perci, trzech gra rekreacyjnie w piłkę, sześciu chodzi na siłownię, dwóch biega na nartach… Wiadomo, że tu będą się te osoby powtarzać, ale widać to o najważniejsze – zaszczepienie w uczniach zamiłowania do aktywności fizycznej. Jeżeli nauczyciel jest pasjonatem jakiegoś sportu i po wielu latach jego uczniowie dalej poświęcają czas dyscyplinie, którą ich zaraził, to znaczy, że jest naprawdę świetnym nauczycielem! Nie chodzi o wychowywanie przyszłych zawodowców, żeby nauczyciel mógł udzielić kiedyś wywiadu dla jakiegoś portalu.
Następnym razem, kiedy piłkarze poniosą kompromitującą porażkę, a na Igrzyskach Olimpijskich zdobędziemy mniej medali niż znacznie mniejsze kraje, spójrzmy na ilość zwolnień z lekcji wychowania fizycznego i puste boiska, na których nie widać kopiących piłkę dzieciaków. Spójrzmy na spożycie chipsów, energetyków i alkoholu wśród młodzieży, na ilość godzin poświęcanych przez nią na gry komputerowe. To są przyczyny słabości polskiego sportu, a nie decyzje taktyczne Michała Probierza! Obojętnie czy selekcjoner zostanie zwolniony czy nie – to naprawdę niewiele zmieni. Natomiast kluczowe jest przywrócenie masowości uprawiania sportu – tak, żeby dla dwunastolatka oczywistą odpowiedzą na pytanie co lubi robić, była gra w piłkę. Żeby pasja do sportu zaszczepiona w dzieciństwie nie umierała wraz z pójściem na studia/do pracy/założeniem rodziny, tylko trzydziesto- czterdziestolatek czuł potrzebę pójścia po pracy na siłownię/piłkę/boks/ściankę/tenisa, albo po prostu pobiegać. Na urlop wyjechać w Tatry, czy na kilkudniową wyprawę rowerem, zimą zjeżdżać na nartach lub na nich biegać, albo chodzić po górach – ważne jest aktywne spędzania czasu. Sukcesy reprezentantów w różnych dyscyplinach są jedynie miłym skutkiem ubocznym ogólnego zdrowia Narodu.
Maksymilian Ratajski