Marcin Majewski - Unia Europejska, globalizacja, a obywatele – część 3. Zielony ład

Zarządzający Unią Europejską starają walczyć się z degradacją środowiska do jakiej doprowadza człowiek, w tym celu mają różne pomysły zmiany gospodarek i życia obywateli, w tym artykule postaram się opisać najważniejsze założenia Zielonego Ładu, jakie postanowiono wykonać, ich zasadność i konsekwencję jakie mogą z ich realizacji wynikać, patrząc  z perspektywy jednostki, a także pomysły jak zminimalizować negatywne skutki zmian, zapraszam do lektury. Europejski przemysłowy Zielony ład, posiada perspektywę krótko i długo terminową, finansowany jest w kwocie 1,8 biliona euro z planu odbudowy nextgenerationEU i wspólnego budżetu wszystkich państw członkowskich UE. Według założeń wniosków komisji EU z lipca 2021 do 2030 r.  kraje członkowskie mają ograniczyć emisje gazów cieplarnianych o co najmniej 55 % w porównaniu do roku 1990. Planuje się również stworzyć Platformę (internetową) Europy Neutralnej Emisyjnie by wspierać komisje europejską i państwa członkowskie w koordynacji działań, wymiany informacji i monitorowania postępów realizacji założeń zielonego ładu. Mimo tego, patrząc na dane matematyczne między latami 1962  (gdy w Polsce rozwijany był przemysł ciężki), a 2014 ilość CO2 w powietrzu wzrosła z 350 do 420 pmm.   Od 2026 r. transport lądowy i lotniczy ma zostać objęty systemem handlu uprawnieniami do emisji CO2 co będzie się wiązało z większymi wpłatami w przypadku przekroczenia norm emisji, podobnie jak jest z kopalniami obecnie. Komisja chce również nałożyć opłaty za emisje na poty morskie. Importerzy produktów z krajów poza UE posiadające mniejszy rygor co do emisji CO2 również mają płacić „Klimatyczne”. Czy dodatkowe opłaty doprowadzą do faktycznej globalnej czy głównie do wzrostu cen dla obywateli? Czy CO2 powinno być jedynym wyznacznikiem „trucia” środowiska?

 

Do 2030 roku Unia chce uzyskiwać 40% energii ze źródeł odnawialnych, jest co w mojej ocenie cel nie możliwy do zrealizowania, a już na pewno nie w każdym kraju z osobna, przecież kraje mają różne zasoby i nie każdy kraj może sobie pozwolić na taki czy inny sposób pozyskiwania energii wedle życzenia.(Do wyboru mamy głównie: odnawialny wodór, farmy wiatrowe, pompy ciepła, panele fotowoltaiczne/ energia słoneczna termiczna) Zapotrzebowanie na energie stale rośnie, dodatkowo chęć elektryfikacji motoryzacji z roku na rok będzie napędzała jeszcze bardziej niż obecnie pobór energii. Motoryzacja powinna mieć możliwość zmiany rodzaju paliwa np. na biopaliwa, czy wodór, ale elektryczne silniki nie zdadzą egzaminu w dłuższej perspektywie. Już od 2035 roku wg postanowień nowe samochody mają być tylko elektryczne (wyłączając samochody luksusowe), a do 2030 emisja aut ciężarowych ma spaść o 50% , zastąpienie tradycyjnego paliwa wodorem jest całkiem mądrym pomysłem, tyle że na wymianę taboru transportowego mogą sobie pozwolić najbogatsze przedsiębiorstwa, reszty nie będzie na to stać bez pożyczek i lessingów. Prawodawstwo zaserwowane w taki sposób związane będzie z dodatkowymi kosztami dla przekraczających normy, ograniczeniami komunikacyjnymi w dostępności do aglomeracji miast zwyczajnych obywateli i podziału społeczeństwa.   Wytworzenie podzespołów do tych elektrycznych rozbudowanych wózków golfowych spowoduje większe sumaryczne zanieczyszczenie dla środowiska niż auta spalinowe. Bo przecież wszystkie podzespoły łącznie z wielopojemnościowymi bateriami trzeba gdzieś wytworzyć , później magazynować i pomyśleć co z nimi zrobić gdy wyeksploatowane nie będą możliwe do użycia, jednak w konsekwencji ma to nas doprowadzić do tańszego i bardziej dostępnego transport i konkurencyjnej gospodarki.  Wg wyliczeń naukowców kobaltu wydobywa się w 2021 roku 131 tys. ton – wynika z danych BP Statistical Review. Natomiast na koniec 2022 roku amerykańska służba geologiczna (USGS) oszacowała je na 8300 tys. ton. Wystarczyłoby ich zatem na 52-63 lata. Dla porównania tak samo obliczona dostępność zasobów ropy naftowej wystarczyłaby na 51 lat.

 

W przypadku litu, to 106 tys. ton w 2021 roku. Rezerwy na koniec 2022 oszacowano natomiast na 26  mln ton, co oznacza, że przy takim wydobyciu zasobów wystarczyłoby na około 250 lat. Surowców wystarczy aby zaspokoić potrzeby ludzi jednak czy odbędzie się to bez ingerencji w ekosystem?  Więc gdzie tu ekologia? Chyba, że potrzeby są inne i dążymy do redukcji ilości aut (bo te nie będą tanie w utrzymaniu i eksploatacji) na naszym kontynencie, ale wtedy gdzie tu wolność?  Społeczeństwo przyzwyczajone do otrzymywania grantów socjalnych w zamian za wyzbycie się zdrowego rozsądku planuje się udobruchać Funduszem klimatycznym w wysokości 72,2 mld euro przewidzianych na 7 lat transformacji energetycznej.  W długoterminowej perspektywie (do 2050r.) wg. porozumienia z czerwca 2021 mamy jako UE osiągnąć zeroemisyjnośc, czy słyszeliście czytelnicy o takim prawodawstwie z mediów w naszym kraju? Mnie osobiście taka informacja ominęła.  W perspektywie planowanej Europa ma być ośrodkiem rozwoju czystej technologii i  stać się pierwszym kontynentem neutralnym emisyjnie dla klimatu. Więc nawet słynne słowa posłanki „Sorry taki mamy klimat” okazują się w tym kontekście prorocze.

 

Polemizując z tymi planami pragnę zauważyć iż władze UE faktycznie powinny zacząć zmiany od SIEBIE czyli od swoich własnych instytucji i innych instytucji państwowych, rządowych ewentualnie, a dopiero później przebudowywać rynki krajów członkowskich. Jest fajny pomysł, iż budynki administracji publicznej mają korzystać z energii odnawialnej w 49% - super na ich przykładzie sprawdzić można, co jesteśmy w stanie uczynić w tej materii – jak dostosować prawo, infrastrukturę przesyłową, magazynowanie energii i inne rozwiązania do pozyskiwania czystej energii tak aby nie doprowadzić do ubóstwa energetycznego. Wg. raportu dotyczącego prognoz zużycia energii elektrycznej firmy Tennet jeśli byśmy chcieli zaspokoić prognozowane zapotrzebowanie na energię wszystkich mieszkańców w Niderlandach (królestwie wiatraków) przez złą politykę, zbyt szybkiego wyłączania elektrowni węglowych (zamienianych na atomowe) z mixu energetycznego dla wyśrubowania wymogów UE, po roku 2025 w okresach zimowych w niektórych regionach może brakować energii elektrycznej nawet kilka godzin dziennie, prawdopodobnie nie obejdzie się bez ograniczeń dla obywateli. Póki państwa nie wykonają odpowiednich pomiarów i ekspertyz wydolności i modernizacji systemu energetycznego należy jedynie zachęcać poprzez różnego rodzaju ulgi i promować innowacje technologiczne redukujące emisje zanieczyszczaczy  dla  innych gałęziach gospodarek. Należy postępować bardziej liberalnie i wyznaczać trend dopóki nie zobaczymy jak funkcjonuje  energia odnawialna w energetycznym systemie w odpowiedniej ilości uzyskanych kilowatów rocznie  praktyce przez kilka lat. Najpierw jednak zadbać należy o to, żeby panele elektryczne i inne podzespoły do uzyskania czystej energii były wytwarzane na rodzimym rynku europejskim - skoro ma być aż tak duża skala ich montażu (z tego co się orientuje aktualnie zdecydowana większość pochodzi z państwa środka). Należałoby promować rozwój energii atomowej i innowacyjne podejście do tradycyjnych źródeł pozyskiwania energii np. kopalnie węglowe i elektrownie węglowe, które zmniejszają emisje CO2 i innych trujących gazów do atmosfery, bo to chyba faktyczna emisja toksyn jest problemem, a nie samo wydobycie i spalanie? Również można by pomyśleć na politechnikach nad metodami gazyfikacji złóż węgla, wtedy malałoby ryzyko niebezpiecznych dla ludzi wybuchów metanu lub nad wykorzystaniem stężeń metanu np. poprzez gromadzenie i tworzenie z niego paliwa do podtrzymywania samego wydobycia.  Następnie należy zadać sobie pytanie: Czy w głównej mierze zmiany służą poprawie, czy może łechtaniu ego? Przecież  Europa nie truje środowiska w takim stopniu jak inne kontynenty, więc może zacząć od embarga na gałęzie gospodarki, które wytwarzają produkty w sposób niszczący środowisko bardziej znacząco niż czynią to europejscy producenci np. hutnictwo, przemysł materiałów budowlanych, rafinerie, zakłady chemiczne, przemysł elektromaszynowy, papierczniczy, czy chociażby produkcja i farbowanie ubrań, czy produkcji sztucznych nawozów itd., myślę, że wytworzenie norm zakazanej ilości uwalnianych konkretnych substancji jak kadm, nikiel, arsen czy lotne związki organiczne do atmosfery podczas masowej produkcji dla konkurentów z poza obszaru Europy, jest dużo zdrowszym rozwiązaniem, aby pokazać innym kontynentom jak dla nas jest ważne środowisko, zamiast narzucać sobie wyśrubowane limity, w konsekwencji czego lokalne, rodzime przedsiębiorstwa produkcyjne nie dźwigają konkurencji technologicznej i cenowej, co doprowadza do ich masowych zamknięć lub uciekaniem z produkcją do obszarów w których limity takie nie obowiązują. Tego niestety nie zrekompensuje nawet planowane posadzenie 3 miliardów drzew do 2030r. w ramach europejskiego zielonego ładu.

 

 

 

Marcin Majewski