Tomasz Gontarz - Układ Warszawski Piłsudskiego?

Niejaki ex-redaktor tak zwanych "mediów narodowych", na swoim kanale o ironicznej nazwie "historia bez mitów" przyrównał koncepcje federacyjną Piłsudskiego do układu warszawskiego. Jest to tak skrajnie głupia i współcześnie szkodliwa dla Polski brednia, że postanowiłem ją wyjaśnić.

 

Porównanie koncepcji federacyjnej Piłsudskiego, czyli koncepcji międzymorza do układu warszawskiego jest moim zdaniem albo gigaszuryzmem, albo gigamanipulacją. Skoro hegemonia USA w NATO nie podważa prawa do samostanowienia innych państw członkowskich, tak w jaki sposób hegemonia I Rzeczpospolitej miała by to czynić w międzymorzu? To pytanie jest oczywiście retoryczne dla osób znających podejście Piłsudskiego między innymi do sprawy Ukraińskiej, ale nie retorycznym z kolei jest pytanie, dlaczego takiemu "patriocie" nie odpowiadała by Polska dominacja w Europie środkowej, oraz części Europy wschodniej. Oczywiście układ warszawski w przeciwieństwie do NATO źle się kojarzy, więc przecież to takiego głupiego porównania trzeba użyć, byle dołożyć Piłsudskiemu. Wyjątkowo ironicznym jest też to, że Brunon używa tego kuriozalnego stwierdzenia w rozmowie właśnie z Lechem Wyszczelskim - wychowankiem Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, oraz autorem pracy gloryfikującej komunistycznego pachołka Świerczewskiego. Ciekawy autorytet w dziedzinie historii, oraz do deprecjonowania koncepcji Marszałka dobrał sobie ten "patriota"/"prawicowiec"/"monarchista". Z resztą Brunon współpracował również z takimi proputinowskimi personami jak Sebastian Pitoń, oraz Kamil Klimczak. Historia i teraźniejszość jasną pokazują, że sytuacja jest i była w Europie środkowo-wschodniej bardzo zerojedynkowa - albo międzymorze, albo sowiecki/ruski mir w praktyce. Można by żartobliwie powiedzieć, że Brunon układ warszawski ma po prostu między uszami, ale biorąc pod uwagę te wszystkie fakty, to trzeba postawić pytanie, po jakiej stronie "gra" Różycki i jakie przyświecają mu intencje? Czy chodzi tylko o obsesyjne oczernianie Marszałka, czy może o coś więcej? Pytanie na razie bez jednoznacznej odpowiedzi, lecz jasnym jest, że obrzydzanie Polakom międzymorza jest w oczywisty sposób na korzyść państwa, które można uznać za spadkobiercę tatarskiej Złotej Ordy.

Dodam na koniec, że w kwestii niepowodzenia koncepcji federacyjnej, główną rolę ponoszą endeccy politycy, ze Stanisławem Grabskim na czele. To albowiem oni zapatrzeni w antyfederacyjną koncepcje Dmowskiego poszli w Rydze ogromnie na rękę bolszewii, nie tylko dopuszczając się zdrady naszych sojuszników, ale również dopuszczając się zdrady interesów Polski.

 

Tomasz Gontarz