Grzegorz Ćwik - O właściwą meta-narrację

Naszym celem jest dotarcie z nacjonalistycznym światopoglądem do każdej normalnej rodziny, do każdego Polaka i Polki. To rzecz dość oczywista, bo o metapolityce i władzy kulturowej mówimy od dawna, ale nie zawsze mamy świadomość jakie to rodzi konsekwencje dla naszych działań ideologicznych. Aby idea nacjonalistyczna stała się akceptowalna i skuteczna potrzebuje uniwersalności i swojej narracji oraz meta-opowieści. Nie możemy przedstawiać nacjonalizmu jako światopoglądu subiektywnego, ani bazować wyłącznie na emocjach. Wiemy, że prawica narodowa potrafi oburzać się, cieszyć, wyśmiewać, szydzić, protestować, ale czy potrafi przedstawić swoją opowieść, swoją oś narracyjną, która zastąpi te dominujące?

 

Każda duża myśl polityczna posiada swoją narrację, swoją meta-aksjologię, wokół której wszystko się kręci. Liberalizm kręci się wokół wolności i walki o nią ze złym i zachłannym państwem oraz socjalizmem. Liberalizm spod znaku szkoły frankfurckiej opiera się na walce z opresją i obroną ofiar przed ciemiężycielami – a tym może być każdy, włącznie z rodzicami, nauczycielem czy kimkolwiek, kogo uznać trzeba za wroga. Socjaldemokracja stara się łączyć, zwykle mało udanie, ideały starej lewicy (robotnicze, walkę z wyzyskiem) z nowymi, tęczowymi koncepcjami. Konserwatyści i prawica zwykle skupiają się w teorii na zgodności polityki z Biblią, choć w praktyce kończy się zwykle na intelektualnym onanizmie nad wolnym rynkiem i Rosją.

 

A gdzie w tym wszystkim jest nacjonalizm? Czy mamy swoją oś narracyjną, która jest w stanie chociaż część społeczeństwa przekonać? Nie chodzi mi tu o samo wskazanie Narodu jako wartości, bo to właściwie w polityce cały czas nieźle funkcjonuje, ale o odpowiedź na pytanie czy ten Naród jest w centrum określonej meta-narracji, którą prezentujemy zwykłym ludziom? Otóż uważam, że nie.

 

Na pewno bowiem taką meta-narracją nie będzie już rywalizacja między Narodami. Raz, że po 2 wojnie światowej jest to nieprzyswajalne dla większości ludzi, dwa, że w najmniejszym stopniu nie wyjaśnia dzisiejszego świata. Wrogiem przeciętnego Polaka nie jest Niemiec czy Ukrainiec, a liberalizm, idee nowolewicowe, kapitalistyczny wyzysk i imperializm mocarstw. Także oś religijna przestała, i to dawno temu jak sądzę, być czymś co przeciętnemu obywatelowi jest w stanie wyjaśnić rzeczywistość, a nam umożliwi trwałe pozyskanie osoby podzielającej nasz światopogląd. Odsuwamy n bok także wszelkie teorie spiskowe pokroju reptilian, masonów, chipów, szczepionek i 5g.

 

Nam potrzeba zarówno uniwersalnej, jak i pasującej do każdych czasów historycznych osi narracyjnej, która pozwoli zaprezentować nacjonalizm jako ideę pełną, uniwersalną i kompletną. Skoro powyższe nie pasują już do naszych czasów, to uważam, że taką osią meta-narracyjną może być zaczerpnięta z idei zadrużnej koncepcja walki kultury i wspakultury.

 

Oba te pojęcia opracował przed wojną Jan Stachniuk, który umieścił je w centrum swojej filozofii – kulturalizmu. Kultura to wedle Stachniuka wszystko co rozwija człowieka i jego możliwości, zwiększa jego władztwo nad światem poziom poznania i rozwoju, kultura to wynik pracy i wysiłku oraz walki podejmowanych przez Narody świata. Wspakultura to zaś jawne zaprzeczenie i przeciwieństwo kultury, a więc wszystko co stopuje proces rozwoju i pracy, spowalnia i niweczy progres naszego gatunku i generalnie nas cofa i niszczy to, co udało nam się zdobyć.

 

Tak zobrazowany konflikt kultury i wspakultury możemy śmiało stosować jako oś narracyjną do praktycznie całej historii – w końcu tak czy inaczej rozumiany rozwój towarzyszy nam od zawsze, człowiek jako taki szuka cały czas coraz bardziej doskonałych form funkcjonowania, coraz lepszych struktur organizacji, rozwija technologiem, wiedzę, naukę, swoją świadomość. Oczywiście na naszej drodze zdarzają się, nieraz bardzo traumatyczne, ślepe ścieżki, które okazują się owymi przejawami wspakutury. I nie chodzi tu nawet o epigońskie uznania religii abrahamowych za przejaw wspakultury, bo po upływie 80 lat od stworzenia idei zadrużnej, to co najmniej wątpliwe, ale o stwierdzenie, że tym co stałe i niezmienne w naszej historii i losie to walka o rozwój naszego człowieczeństwa i przestawienie się temu, co to człowieczeństwo niszczy, redukuje i niweluje.

 

Tak jesteśmy w stanie objaśnić zarówno wszelkie wolty filozoficzne i ideologiczne, jak i choćby najnowszą historię – nazizm i komunizm to ostatecznie elementy, które niszczyły nasze człowieczeństwo, w dużej mierze zresztą dosłownie. Wspakultura nie musi być tu zresztą traktowana i definiowana identycznie jak u Stachniuka, bo wtedy faktycznie możemy mieć problem z udowodnieniem, że określony nurt polityczny to wspakultura, ale ograniczmy się do ogólnego stwierdzenia, że  wspakultura to to co nas cofa, niszczy nas jako ludzi i ostatecznie ogranicza nasz rozwój. W ten sposób nie tylko komunizm czy nazizm będą wspakulturą.

 

Przede wszystkim udowodnić możemy, że wspakulturą, elementem czysto antyludzkim jest liberalizm z jego ekonomiczną emanacją – kapitalizmem oraz wszelkie nowolewicowe idee. Pierwszy sprowadza nas wyłącznie do trybików wielkofinansowej machiny i redukuje do cyferek i zer, a drugie z kolei neguje wszelkie normalne poziomy świadomości i tożsamości (płeć, rasa, etnos, naród, etc.) człowieka, sprawiając, że tak naprawdę sami przestajemy wiedzieć kim jesteśmy.

 

W świecie, który cały właściwie kręci się wokół pojęcia postępu i progresu nie powinno być aż takim problemem przedstawienie zagadnienia z naszego punktu widzenia. Używamy tu zrozumiałego i generalnie neutralnego pojęcia jak rozwój, mówimy o kulturze, która nie ma żadnych złych konotacji. Sam sens jednak tego rozwoju, i fakt, że kulturze przeciwstawiamy antynarodową i antyludzką wspakulturę sprawia, że jak najbardziej celowym jest mówienie o takiej właśnie wizji świata i historii.

 

Praktycznie każdy aspekt i element tego co nam wrogie jesteśmy jak sądzę w stanie zdyskredytować określając mianem wspakultury – bo tym właśnie liberalizm i nowa lewica są. Czystym uwstecznieniem, wyparciem się swojej spuścizny, dorobku i tożsamości, niwelowaniem swojego człowieczeństwa i dążenie czy to stania się zwierzęciem, czy posiadania wyłącznie czysto zwierzęcych odruchów i pragnień. Jednocześnie skupienie się na osi narracyjnej kultura-wspakultura może wskazać przeciętnemu człowiekowi nie tylko kierunki właściwego funkcjonowania, ale też narzędzia do tego (nacjonalizm), oraz sensowne postawy (postawa człowieka twórczego, pracującego, chcącego poszerzać swoje horyzonty i możliwości).

 

Aby nacjonalizm był skuteczny musi być uniwersalny, co oznacza, że musimy być w stanie tłumaczyć nim wszelkie fakty i wydarzenia w obecnym świecie. Nie zrobimy tego klasycznymi prawicowymi osiami narracyjnymi, bo te już 70 lat temu się wypaliły, a nowych do dziś nie udało nam się opracować, co już w latach 70-tych słusznie podnosił Alaine de Benosit. Nie wystarczy, że będziemy w stanie wykrzesać z siebie emocje, zwykle zresztą dość płytkie. Brak jednolitej wizji świata i własnej narracji kończy się na ciągłych błędach i wierze w teorie spiskowe i to raczej te rodem z filmów z żółtymi napisami.

 

Walka kultury i wspakultury ujętej w dość ogólny i szeroki, a przez to łatwo stosowalny, sposób jest nie tylko czymś prawdziwym, ale i nam pomocnym. Przy okazji możemy wypromować szerzej sam termin wspakultura, który umożliwi podpięcie zbiorowo pod niego wszystkiego, co antyludzkie i antynarodowe.

 

Idea zadrużna zresztą już z definicji była czymś więcej niż tylko myślą polityczną, bo Stachniuk stworzył z niej cały, odrębny nurt filozoficzny. Oczywiście z perspektywy czasu widać, że niejednokrotnie się mylił i błędnie oceniał różne zjawiska, ale sama koncepcja jest wręcz fundamentalna, i jeśli ją przełożyć na nowe czasy, w sposób zrozumiały nie tylko dla nacjonalistów, ale i przeciętne osoby, to niewątpliwie nasza metapolityka tylko na tym zyska.

 

Tak więc nie czekajmy, tylko od dziś tłumacząc ludziom spoza środowiska świat, historię i wartości pamiętajmy, by wspomnieć o odwiecznym konflikcie kultury i wspakultury. I o tym kim są nasi wrogowie, którzy chcą zniszczyć postęp, ludzkość i Narody.

 

 

 

Grzegorz Ćwik