Marcin Majewski - Światowe finanse, globalizacja, a obywatele.

W artykule tym pochylę się nad historią światowej finansjery i skutkami wynikającymi z powstania jej dla obywateli wolnych krajów.  Istnienie organizacji ponadpaństwowych (formalnych czy nieformalnych) w mojej ocenie są jednymi z najgroźniejszych dla wolności i swobód obywatelskich – olbrzymia większość procedur i decyzji w takich organizacjach podejmowana jest bez przejrzystego informowania obywali co do samych celów jak i intencji.  Na początek jednak trochę historii.

 

Istotny zwrot dla przejęcia władzy nad portfelami większości ludzi na ziemi zdarzył się nie tak dawno, około 110 lat temu w 1913r. – jest to data powstania Systemu Rezerwy Federalnej w USA. Powołanie do życia instytucji sformalizował prezydent Woodrow Wilson Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż podwaliny pod ten twór przygotowywano podczas kadencji wcześniejszego prezydenta - przed rozpoczęciem pełnienia przez niego tej funkcji. Stworzyło to możliwości do budowania ponadnarodowych koncernów amerykańskich, które są obecne w większości zakątków na świecie imają znaczący wpływ na otaczający nas świat – jego postrzeganie, zasady w nim panujące (pojęcie korporacjonizmu, czy kultury korporacyjnej), tego jaka muzyka/sztuka filmowa jest w trendzie, tego w co się odziewamy, a nawet tego co spożywamy i na co przeznaczmy nasz czas i nasze wypłaty. Od 1933 w USA zaprzestano również wymiany dolara bezpośrednio na złoto dla poszczególnych obywateli tego kraju.

 

Następnie w 1944r (u schyłku II wojny światowej, gdy kraje Europejskie potrzebowały pieniędzy na odbudowanie strat) zebrano przedstawicieli 44 państw na konferencji w Bretton Woods w stanie New Hampshire w USA. Na konferencji ustalono, iż dolar jako jedyna waluta może być wymieniana przez zagraniczne banki na złoto i powołano do życia Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Bank Światowy.  Skutkowało to tym, że zasoby państw mogły być wyrażane w zasobach złota lub w (skupowanym) dolarze, a także powiązaniem dolara z walutami innych państw i ustalenie kursu państwowej waluty do dolara, ten z kolei wyrażał wartość złota – dzięki temu USA praktycznie mogły zmieniać cenę złota. Wynikało to z tego iż parytet dolara do złota zmieniał się w 1900 roku ustalony został na 20,67 dolarów za uncję natomiast w 1934 parytet dolar/uncja złota został zmieniony na 35 dolarów za uncje. Fundusz walutowy udzielał poszczególnym krajom pożyczek przeliczanym na dodrukowanego dolara lub na złoto, przez co kraje zaprzestały bilansowania stosunku import/export wyrażanego w złocie (stały przelicznik waluty na złoto, wewnątrz systemów krajowych) co do tej pory było stosowaną praktyką. Doprowadziło to do niespotykanej dotąd nadpodaży pieniądza i międzynarodowej inflacji, często przekształcanej w różnego rodzaju świadczenia socjalne – przez co poszczególni obywatele, zaczęli tracić inicjatywę, zaprzestali „zaciskania pasa” stopniowo przechodząc na garnuszek państwa.

 

Po niecałych 30 latach - 15 sierpnia 1971 roku prezydent Nixon zakomunikował (po wcześniejszej nardzie z grupą finansistów w Mantoloking ) za naradą Volckera i Extera, że USA wycofuje się z ustaleń traktatu z Bretton Woods, zaprzestając tym samym wymiany dolara na złoto. Pozwoliło to na powstanie pieniądza wykreowanego z niczego  pozwalający na dowolny i nieograniczony dodruk pieniędzy powodujący inflacje, którą musieli utrzymać obywatele wszystkich 44 państw, mimo tego, iż pieniądz wytwarzany był tylko w USA. Już w 1972 roku wartość uncji złota osiągnęła 42 dolary za uncje, by w następnych latach pominąć ten przelicznik zupełnie. Właśnie dlatego wszystkie „najlepiej rozwinięte kraje” są największymi dłużnikami. Taki pieniądz ma tylko wartość na zasadzie umowy (równie dobrze sprawdzał by się namalowany przez kilkulatka banknot z napisem – 5 dolarów) – w takim systemie które są gorzej rozwinięte praktycznie nie mają szans dogonić krajów rozwiniętych – chociaż gdyby tak np. zbilansować długi? J Mogłyby pojawić się przypadki gdzie kraje „biedniejsze” miałyby mniejszy dług per capita – jednak dalej mało kto wystawałby w tej nadmuchanej bańce ponad 0. Wniosek nasuwa się sam -bez gruntownych zmian taki system po prostu musi upaść…

 

Co w takim wypadku powinien zrobić trzeźwo myślący obywatel? Przeanalizować przeciwdziałanie i zagrożenia wynikające z takiego stanu rzeczy:

 

Przeciwdziałanie – pojedynczo za dużo nie możemy ale możemy przynajmniej możliwe niwelować negatywne skutki:

 

-Kupowanie rodzimych/lokalnych produktów/fabrykantów (w obrocie zamkniętym na rynku krajowym) omijając globalne kanały dystrybucyjne i korporacje , made In China itd. – taki pieniądz ma „bliżej” żeby do nas wrócić, i żebyśmy mogli nim znów za coś zapłacić.

 

-Inwestowanie głownie w rozwój swój i swoich najbliższych – wartościowej wiedzy nikt nam nie będzie w stanie z portfela wyciągnąć.

 

– Srebro, złoto – od 80 lat wartość złota utrzymuje się na poziomie równoważnym z wzrostem kosztów życia – inwestycja żadna, ale w plecy przez inflację nie będziesz.

 

-Trzymanie oszczędności – jeśli już musimy w narodowych bankach. (jednak w niedużych ilościach – niby gwarancje są do 100 tyś złotych (jak pokazał prezydent Nixon umowy umowami, a życie życiem..). Warto ustalić sobie przelewy stałe na stałe opłaty, a resztą swobodnie dysponować.

 

-Obrót gotówką -nic niewartą w skali świata, jednak przy dużym współczynniku w obrocie rządzący muszą utrzymywać jej większy poziom – przez co wprowadzanie nadmiernego wirtualnego (cyfrowego) kredytu jest utrudnione i nikomu nie przyjdzie do głowy żeby starać się obrót gotówkowy wycofać.

 

-Unikanie dokładania cegiełek pod podwaliny tego diabelskiego systemu – w pracy, życiu codziennym i sieci, a przynajmniej się starać i używać wyobraźni, że nie każdy postęp idzie w dobrym kierunku.

 

Wiadomo pojedynczy człowiek znaczy niewiele ale grupa kilkumilionowa… to tak jak z głosowaniem i sondażami. Świadomości w codziennym pędzie!

 

Przykładowe zagrożenia:

 

-Bitcoiny, niby to ciekawe rozwiązanie – dla różnego rodzaju patronów (anonimowość w Internecie) ale wprowadzone jako waluta narodowa może prowadzić to jakiejś sterowanej formy abonamentu na życie. Poza tym staje się to trochę takim „gonieniem impulsów” potrzebującym wysokiej mocy obliczeniowej urządzeń mogącej być wykorzystanej w celach zarówno pozytywnych jak i negatywnych dla obywateli, a prawie zawsze bez ich wpływu na to do czego jest wykorzystywana.

 

- Płatność elektroniczna – wygodna, jednak za cenę wygody udostępniamy informacje na temat tego co gdzie i kiedy kupujemy, które mogą być wykorzystane do różnych algorytmów i profilowania społeczeństwa w postępującej globalizacji.

 

Marcin Majewski.