Patryk Płokita - Po co komu „historyzmy” w Polsce wobec Ukrainy?

         Co najbardziej ugrzęzło Polakom w świadomości narodowej? Zapewne Powstanie Chmielnickiego na przełomie XVII wieku. Każdy zna „Ogniem i Mieczem” Henryka Sienkiewicza, czy to w formie literackiej, czy adaptacji filmowej. Czasem pamiętamy z odmętów historii o Rabacji Galicyjskiej z 1846 roku, kiedy to „rusiński chłop zarzynał polskiego pana”, ale zapominamy o tym, że „parobek” był „podpuszczony przez Austriaka” do „zemsty”.

 

         W zbiorowej pamięci przetacza się obraz walki o Lwów w 1918 roku, pomiędzy Polakami i Ukraińcami, gdzie wsławiły się w polskim panteonie narodowym chociażby „Orlęta Lwowskie”, ale zapominamy o sojuszu Piłsudskiego i Petlury, aby bić razem bolszewika w 1920 roku.

 

         Na piedestał tej „hańby” trudnych konotacji historycznych, jak „gwóźdź do trumny”, stoi działalność terrorystyczna „Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów” (OUN) wobec II Rzeczypospolitej Polskiej (II RP).

 

         W tym akapicie dygresja: działania UON wpisują się w terroryzm i walkę o niepodległość w pierwszej połowie XX w. Istnieje hipoteza, że UON „inspirował się” w swoich „działaniach” na innej formacji, która mniej więcej w tym samym czasie walczyła o suwerenność i niepodległość dla swojego narodu. Chodzi dokładnie o Irlandzką Armię Republikańską (IRA).

 

         Wzorem dla ukraińskich szowinistów miała być podobno działalność Irlandczyków z lat 1919-1921, oraz w trakcie irlandzkiej wojny domowej z lat 1922-1924. Nie zmienia to faktu, że jeśli nawet „OUN wzorował się na IRA”, czy też nie, to trzeba mieć na uwadze, że obydwie organizacje są „wypadkowymi procesów historycznych”, które można określić jako: „odzyskiwanie niepodległości i suwerenności przez narody, które od czasów średniowiecza nie miały swojej niezależności w Europie”.

 

         Oprócz tego „w polskiej mentalności” pozostaje kwestia dalszych  dziejów polsko-ukraińskich podczas drugiej wojny światowej: postać Stefana Bandery oraz stworzenie zbrojnej formacji ukraińskich szowinistów, jaką stać się miała Ukraińska Powstańcza Armia” (UPA).

 

         Nie dziwi mnie niechęć Polaków do Stefana Bandery. Postać ta w naszej ojczyźnie budzi „obrazę”, co jest zrozumiałe. W końcu nakreślił on jak obchodzić się w szowinistyczny sposób z innymi etnosami, aby zbudować „wolną i niepodległą Ukrainę”. „Oliwą do ognia” okazał się w dziejach lipiec 1943 roku na Wołyniu. Pomimo tego, że Bandera siedział w obozie koncentracyjnym, to jednak zarys jego działań zrealizowanych na Wołyniu w lipcu 1943 roku prosi o „pomstę do nieba”.

 

         Rzeź Wołyńska. Temat, użyje tutaj specjalnie: „wałkowany non toper”, bo: „żyją jeszcze świadkowie”, bo „wydarzyło się to w sumie niedawno”. Argumenty można mnożyć, a tematu „nie można zamiatać pod dywan”… Tak, tylko przecież tego nie robię?

 

         Naprzeciw temu stoi ten tekst. Historia się wydarzyła, i jest nauczycielką życia. Na dobrą sprawę to od nas zależy, to jest współczesnej generacji Polaków i Ukraińców, czy uporamy się z naszą historią, czy też nie. Nie potrzebujemy do tego armii rosyjskich trolli w Internecie. Potrzebujemy historyków, którzy będą analizować naszą historię, bez zbędnych emocji, szowinizmów i historyzmów.

 

         Potrzebujemy badaczy, którzy będą dążyć do idei obiektywizmu w metodologii badań, czy to po stronie polskiej, czy ukraińskiej. Potrzebujemy konkretnych gestów „pojednania” i „współpracy”, bo jak pokazuje nasza sytuacja geopolityczna, czy tego chcemy, czy też nie, Polska nie może funkcjonować bez Ukrainy, a Ukraina bez Polski. Tu nie chodzi o to, czy się z tym zgadzasz, czy też nie. Na dobrą sprawę tu chodzi o to, że dajesz kontrolować się niepotrzebnym emocjom pompowanym przez mass media, czy będziesz „ukrainofilem” czy „ukrainofobem”, to jest mało istotne. Skłóconych ludzi po prostu lepiej kontrolować...

 

         Trywialne rozważania, ale tylko na pierwszy rzut oka? Dlaczego? Czy tego chcemy czy też nie, Polska i Ukraina mają wspólny „rdzeń historyczny”, jakim była I Rzeczypospolita. Czy to pod kątem kulturowym, obyczajowym czy historycznym. O religii specjalnie nie piszę, chociaż utworzenie kościoła unitów pokazuje, że jednak „złoty okres tolerancji religijnej” powinien być dobrze spożytkowany dla potomnych w merytoryczny sposób?

 

         Rzeczypospolita Obojga Narodów (RON) , a potem Trojga Narodów (chociaż okres krótki realizacji tego pomysłu w dziejach, bo w latach 1658-1659) to wspólny „rdzeń historii” większości państw w Europie środkowo-wschodniej. Patrząc od północy, będzie to współczesna: Estonia, Litwa, Białoruś, Ukraina, Polska, w pewnym momencie Czechy i Słowacja, podobnie część Rumuni czy Węgier, a nawet tereny dzisiejszej zachodniej Rosji?

 

         Dobrze, a co „inne narody na to”? Przecież na przykład tacy Litwini traktują projekt, jakim był RON, jako „okupacja”? Patrząc na ich dzieje w historii, więcej wnieśli do rozwoju swojego narodu, etnosu, i dla cywilizacji w tym okresie, niż podczas zaborów. Cieszy mnie to, iż coraz częściej słyszę, że, sparafrazuje to, dla lepszego odbioru:

 

- „Litwini inaczej zaczynają patrzeć na historię, z okresu od bitwy pod Grunwaldem do czasów rozbiorów. Nie traktują tego jako okupacje, a czas pewnej autonomii, czas rozwoju w spokoju, harmonii i porządku, w ramach jednej z dzielnic, jaką była Litwa, w czasie istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów”. Spotkałem się z taką opinią. Czy jest ona zgodna z prawdą? Trudno jednoznacznie stwierdzić.

 

         Trochę prześmiewczo, ale szczerze: to tyle w ramach „polskiego imperializmu na wschód”, który w ogóle nie istniał? Dlaczego? Patrząc na historię w rozmiarze geopolitycznym, odnoszę wrażenie, że w sytuacji, kiedy zbiorowości żyją w zgodzie, a na zachodzie w imię Lutra zabija się innych, a czarownice pali na stosie, to ma to rację bytu. Ideał „wolności” rozumianej w dobrym tego słowa znaczeniu…

 

         Przykłady porównawcze? Inaczej podchodziła do problemu unifikacji Polska wobec Litwy, niż Anglia wobec Szkocji.

 

         Oczywiście jest inne rozwiązanie, ale czy dobre? W moim odczuciu, na pewno gorsze, wręcz haniebne. Alternatywą do spuścizny Jagiellonów, RON, idei Międzymorza jest… „ruski mir w praktyce”? Jeśli ktoś chce powrotu tego dziadostwa w Europie środkowo-wschodniej, a już mieliśmy dwa takie okresy w dziejach, w postaci zaborów czy „czerwonej zarazy”, to naprawdę niech zastanowi się nad tym dwa razy, (tak napisałem to specjalnie), to co jest ważniejsze: życzeniowe i roszczeniowe myślenie o historii n , czy spokój, ład i porządek?

 

         Przejdziemy do zakończenia tego krótkiego felietonu, a koniec chcę rozpocząć tytułowym pytaniem tego tekstu: Po co komu „historyzmy” w Polsce wobec Ukrainy? Zapewne dla tych osób, które nie widzą, że nasz sąsiad odpiera inwazje agresora, który też nie jest, nie był, i nie będzie, przychylny wobec nas, Polaków.

 

         Po co komu historyzmy? Na pewno też pośród takich ludzi, którzy „myślą życzeniowo”, na „tu i teraz”, na „już”. „Nie od razu zbudowano Rzym”, mówi pewne przysłowie. Ma to racje bytu w rozwoju współczesnej sytuacji politycznej, ekonomicznej czy gospodarczej. Nie unikniemy tego. Historia tworzy się na naszych oczach.

 

         Specjalnie nie pisałem o ludziach, o „małym zasobie intelektualnym”. Powyższym zdaniem nie mam zamiaru nikogo obrażać, ani w żadnej pisemnej formie urazić.

 

        Nie można zapominać także o „opłacanych mitycznych trollach internetowych”, na rzecz Federacji Rosyjskiej, jeśli w ogóle one istnieją... Na sam koniec nie można zapominać o osobach, które kierują się niezdrowym egoizmem wobec innych nacji, co już ma formę szowinizmu, a nie  nowoczesnego nacjonalizmu z lat ‘20 XXI wieku, który się tworzy i ewoluuje, aby nie iść ścieżkami z przeszłości, które były „zawiłe i kręte”.

 

         Żyjemy w zupełnie innych czasach, niż 100 lat temu, czy to pod kątem geopolityki, postępu i technologii. Przykładem niech będzie współczesny przesył informacji, w porównaniu sprzed wieku. Przepaść jest nieosiągalna pod tym kątem. Historia się już wydarzyła. Od nas zależy jak ją „spożytkujemy dla potomnych”.

 

 

 

Patryk Paweł Płokita

 

 

 

Bibliografia:
https://hrabiatytus.pl/2020/08/03/rzeczpospolita-obojga-rownych-narodow-czy-litwa-byla-prowincja-rzeczpospolitej/