Od jakiś dwóch lat odnoszę wrażenie, że i w Polsce zaczynamy żyć w czasach post-prawdy. Sytuacja nie napawa optymizmem, kiedy przeczytamy nawet ciocię wiki na ten temat. Post-prawda to „(…) sytuacja, w której fakty są mniej istotne w kształtowaniu opinii publicznej niż odwołania do emocji i osobistych przekonań”.
Dzisiejsza cyber-sfera to bomba informacyjna. Prawda miesza się z fałszem. Nie liczy się informacja sama w sobie. Na dobrą sprawę, czy jest ona prawdziwa, zgodna z faktami, rzeczywistością, czy też nie, to jest mało istotne. Liczy się to, aby bardziej pobudzić do działania, wzbudzić emocje i zakodować w mózgu odbiorcy. Teraz już rozumiesz, czemu fonofilia zbiera żniwo, jako uzależnienie sprzężone z social-mediami? Albo inaczej, rozumiesz współczesny wysyp fake newsów na jakiś temat?
Światem rządzi dzisiaj nie tylko pieniądz, czy to w postaci gotówki, czy cyferek na koncie. Narzędziem władzy dzisiaj stała się informacja. Za postępem idą ludzie. Chcą się pokazać w Internecie. Głównie jest to ściek w postaci głupich zachowań uwiecznionym na ruchomym obrazie. Z drugiej strony ma to też dobre strony. Przykładem niech będzie ukazywanie ciekawych przepisów kulinarnych w postaci rolek wideo. Nie zmienia to faktu, że nastały czasy, w których nasza wolność została sprzedana w imię postępu. Naprawdę, szary obywatel sprzedał swoją prywatność dla jakiegoś bliżej nieokreślonego, ale masowego, „social-reality-show"?
Post-prawda dotknęła świat zachodni już wcześniej. Na teren Europy środkowo-wschodniej dochodzi na dobrą sprawę dopiero teraz. W ramach demoliberalnego systemu i integracji europejskiej pojawiła się na naszych oczach rzeczywistość oparta na założeniach definicji post-prawdy. Media skłócają naród. Tworzą już nie „obozy polityczne”, a „obozy myślowe”. Wzbudzają niepotrzebne emocje. Post-prawda programuje obywateli do tego, aby nas skłócać i tworzyć coraz większą polaryzację światopoglądową w zbiorowości. Tylko po co? W jakim celu? Ktoś się nad tym zastanawia? Czy tak ma wyglądać postęp ludzkości, która wchodzi powoli w zarys fikcji naukowej jaką jest podgatunek w postaci „cyber-punk”?
A może to jest też tak, że „Arystokracja Tej Planety” szykuje nam świat, w którym coraz bardziej będzie trzeba kontrolować masy i spróbować „wyciąć gen wolności” w inny sposób? Pozbywać się oponentów, nie za pomocą rozstrzeliwań, obozów koncentracyjnych, czy strzałem w tył głowy?
Sposobem kontroli pozostaje dzisiaj na pewno uprzedmiotowienie jednostki, która ma stać się konsumentem, czyli jednocześnie produktem? Seksualizacja, na bazie której popędy płciowe będą i są już kontrolowane? Za tym po cichu niezauważenie idzie zminimalizowanie posiadanego potomstwa. Wystarczy dla przykładu tylko promować „aborcję na życzenie”, jako coś „dobrego dla świata”. Nie wiem, zapewne już ktoś by mógł stwierdzić, że wierzę i tworzę „teorie spiskowe”, jednak to wyprostuje na koniec tego akapitu. Na dobrą sprawę to filozoficzne pytania, bez odpowiedzi, typu „co przyniesie jutro”. Oprócz tego, powyższe pytania to wynik wnikliwej obserwacji, jak szybko poszedł postęp przez ostatnie dwa lata w czasie pandemii, którą wyłączył Putin inwazją na Ukrainę. Obecna rzeczywistość z jednej strony mnie zadziwia . Z drugiej strony mnie przeraża.
Innymi elementami życia w rzeczywistości, gdzie rządzi post-prawda jest reklama i marketing oraz rozwój tych wspomnianych dwóch rzeczy. Jeśli tak ma wyglądać „postęp”, to tylko ułudnie człowiek się jemu podporządkowuje. Człowiek zawsze kontrolował narzędzia, maszyny, a teraz nagle ma być na odwrót? Ludzie stają się konsumentami w wielkiej machinie korporacyjnej. Wykorzystuje się podprogowe działania z pogranicza socjologii i psychologii w osiągnięciu tego celu. Każdy produkt we współczesnej reklamie jest przedstawiony tak, aby był potrzebny dla Ciebie i żebyś go jak najszybciej posiadał. Kupuj tu i teraz, nie jutro. Masz to mieć. Marketing to forma „społeczno-psychologicznej broni”? W celu naszego wtórnego zniewolenia i uzależnienia? Za pomocą niewidocznej manipulacji wpływania na konsumenta? Naprawdę, czy nasz współczesny świat musi tak wyglądać według zasady: „jeśli ci się zepsuło to nie naprawiaj tego, najlepiej wyrzuć i kup nowe?” Nomen omen, nie tyczy się to tylko kupna produktów. Powoli ten model przechodzi na relacje międzyludzkie?
Kiedyś w Europie środkowo-wschodniej próbowano zbudować „idealnego obywatela” w postaci „homo-sovieticus”. Plan nie wypalił, żelazna kurtyna padła. Historia lubi się powtarzać i dzisiaj znowu próbuje się przemycić pewne paradygmaty na grunt zbiorowości ludzkiej aby uformować „idealnego obywatela”. Użyje tu neologizmu w celu jego określenia: „homo-consumptor”.
To tyle w kwestii naszej rzeczywistości i samego zjawiska post-prawdy, bo za post-prawdą idzie inne, nowe. Wizja fikcji naukowej, jakim jest podgatunek o wspólnej nazwie „cyber-punk”. Aktualnie tworzy się na naszych oczach, a post-prawda jest jego elementem? Trudno się z tym nie zgodzić.
Żyjemy w czasach postępu. Komputeryzacja, cyfryzacja, automatyzacja, robotyzacja, cyborgizacja. Ostatnie jeszcze raczkuje, ale istnieją już formy nowoczesnych protez podpiętych do układu nerwowego. Nastają czasy, kiedy rozwija się przydatne stare technologie i dostosowuje się je do ludzkich możliwości. Nastają czasy, w których człowiek dostosowuje się do postępu i maszyny? Czyżby spełnienie futurystów, działających w początkach XX wieku, miało „nareszcie nadejść”?
Na dobrą sprawę po naszej planecie chodzą już cyborgi, czyli połączenie człowieka i maszyny, a są nimi chociażby osoby... z rozrusznikiem serca? A to dopiero początek wizji futurystycznych, które się spełniły, spełniają i będą spełniać, w najbliższym czasie. Najlepszym przykładem pozostaje rodzime podwórko. Chodzi mi dokładnie o Stanisława Lema. Przewidział on w swojej literaturze... powstanie tabletu i smartfona?
Z cyber-punka wychowałem się na seriach typu: „Obcy”, „Predator”, „Terminator”, „Uniwersalny Żołnierz”, „Robo-cop”, „Ghost In the Shell”, „Cyborg”, „Omega Doom”, „Tajemnice Syriusza”, czy „Matrix”. Gdy tak pomyślę o kinie z tamtych lat, to odnoszę wrażenie, iż coraz bardziej zbliżamy się do pewnych wizji ukazanych w tych filmach. Część z nich zapewne się spełni, a część „odpadnie w selekcji postępu”, w naszej rzeczywistości.
Nafaszerowani wizjami niedalekiej przyszłości sami żyjemy w przyszłości, gdzie przesył informacji jest natychmiastowy. Ciekawym zjawiskiem pozostaje rozwój dronów, czy to w służbie prawa, czy w czasie działań wojennych. Dzisiaj drony policyjne latają nad osiedlem i szukają „pijących browarki po krzokach”. Obecnie drony niszczą rosyjskie kolumny pancerne na Ukrainie. Idąc dalej, nawet czasopismo Szturm jest elementem cyberpunkowej wizji z przyszłości, jako czasopismo cyfrowe nowoczesnego nacjonalizmu.
Cyber-sfera dzisiaj miesza się ze światem realnym i na odwrót. Ciekawe czasy, kiedy wizję przeszłości stają się powoli teraźniejszością. Nie oznacza to, że wierzę w „ponurą utopijną przyszłość”, która nas czeka w przyszłości. Mam nadzieje na lepsze czasy. Po burzy zawsze jest ład i porządek i świat niepodobny do poprzedniego...
Skończmy z tym czarnowidztwem. Trzeba wykorzystywać potencjał, który drzemie w nowych technologiach. Przykładem niech będzie chociażby rozwój sztucznej inteligencji w malowaniu grafik cyfrowych. Sztuczna inteligencja za pomocą słowa mówionego może nam namalować obraz. Jeśli damy jej komendę „namaluj białego psa na zielonej trawie”, to zacznie „myśleć” i stworzy nam grafikę o takiej treści.
Dokładnie chodzi o projekt sztucznej inteligencji pod nazwą „Dall-e”. Co lepsze, technologia ta stoi na wyższym poziomie, niż w drugiej części Blade Runnera, kiedy to projektantka „musi majstrować przy urządzeniu”, aby stworzyć wspomnienia dla sztucznego człowieka. My już dzisiaj nie potrzebujemy „trybików do tworzenia sztucznych obrazów”. My już mamy takie narzędzia, że wpisujemy komendę a sztuczna inteligencja to rysuje. Przewiduję dla „promptowania”, czyli rysowanie grafik przez SI, świetlaną przyszłość na kolejne dekady.
Podsumowując, idźmy za słowami pisarza, który za życia potrafił krytycznie i literacko wyrazić swoje zdanie wobec Pani Tokarczuk, jej pisania i poglądów. Świat, który nam szykuje postęp może okazać się nam bliski, z niedawnych wizji przyszłości, z poprzednich dekad. Czasem odnoszę wrażenie, że te „uniwersa z niedalekiej przyszłości” przygotowywały pokolenia na ten nadchodzący czas. Źle rozumiany postęp, jak „walka o aborcje na życzenie”, czy walka z wyimaginowanym patriarchatem, to ta „zła strona postępu”. Podobnie jak głupie filmiki na TikToku. Medal jednak ma dwie strony, a dobrą stroną pozostają tutaj chociażby instrukcje w formie rolki wideo, za przykład niech będzie przyrządzanie posiłków. Drugim przykładem, który udało mi się znaleźć, pozostaje kwestia SI i jej rozwoju w „sztucznym malowaniu obrazów”. Zapewne niedługo wejdzie coś nowego na rynek, a to od człowieka zależy jakie będzie miał intencje. Nowe technologie to tylko narzędzia w osiąganiu celu. Od użytkownika zależy, z jaką intencją będzie patrzył na „postęp”. Ostatnie oczywiście chodzi w dobrym tego słowa znaczeniu.
Patryk Płokita