Grzegorz Ćwik - Dinozaur

Nie wiem ile masz lat i kim jesteś. Dopiero wkraczasz w dorosłość, kończysz studia, a może, jak mnie, bliżej ci czwórki na przedzie niż trójki? Jesteś z wielkiego miasta, wiochy czy przedmieścia? Czytasz „Szturm” od pierwszego numeru, czy może dopiero od niedawna tu zaglądasz? Bez względu na wszystko życzę ci jednego – zrób tak, by w tych nowych czasach móc nazywać się dinozaurem.

 

Świat pędzi, ludzie w nim żyjący jeszcze bardziej. Przyzwyczajają się do płynnej nowoczesności, do tego, że nie ma żadnych stałych zasad i wartości, a jedynie ceny, marże, kontrakty, interesy. Nie zauważają nawet, że to, co jeszcze za czasów ich młodości było normalne, dziś staje się białym przywilejem, patriarchatem, rasizmem i nietolerancją. I akceptują ten stan, bo w świecie plastiku i cyfr to cena za możność posmakowania, choćby i na chwilę, tego wyśnionego hajlaljfu. Nawet jeśli ceną jest sprzedanie własnej dupy. Dinozaur w takim świecie nie znajduje nic dla siebie. Wie dobrze, co przynosi ujmę, a co dumę, i nie musi celebrować żadnych miesięcy różnorodności.

 

Parcie do przodu stało się celem samym w sobie. Zupełnie jak z PKB – rośnie non stop, ale czy zastanawiamy się nad tym, co z tego, tak właściwie? Zarabiać i wydawać więcej, żyć szybciej i mocniej, pić droższe alkohole, ćpać mocniejsze prochy, pokazywać się w modniejszych klubach – oto droga człowieka nowoczesnego, którego świata granice wyznacza praca, Netflix, Instagram i weekendowe imprezowanie. Bądź dinozaurem, ten bowiem wie, że dni na ziemi nie mamy za dużo i trzeba je wykorzystać jak najlepiej.

 

W świecie baranów nie zadaje się pytań, nie wyraża wątpliwości, nie neguje sofizmatów lejących się z ust „ekspertów”, „analityków” i „ekonomistów”. Wielki Brat patrzy, a żaden ssak nie chce się ośmieszyć i narazić na ostracyzm. To może oznaczać problem z dostępem do wszelakich dóbr tego świata, takich jak plastikowe emocje, plastikowa „kultura”, polityka, plastikowi ludzie i plastikowe relacje z nimi. No i straci się szanse na zwycięstwo w wyścigu, bo ten ciągle trwa. Jeśli jesteś dinozaurem, to wiesz, jaki to wyścig i jaka jest w nim „nagroda”. I jeśli jesteś dinozaurem, to właśnie dzięki tej wiedzy od dawna nie bierzesz w nim udziału.

 

Bycie dinozaurem daje jeden ważny pozytyw – nie obudzimy się na starość ze świadomością, że dopiero na sam koniec zrozumieliśmy, jakim ścierwem był nasz żywot i droga, jaką przebyliśmy. Już choćby dlatego warto, prawda?

 

W dzisiejszym wspaniałym świecie zmiana jest wpisana w aksjologię. Nic nie jest stałe, włącznie z płcią, wyznaniem, poglądami, wartościami i wszystkim, co nas definiuje. Politrucy postępu zrelatywizowali wszystko i w każdym aspekcie, stąd nic dziwnego, że coraz częściej człowiek popada w szaleństwo i wybiera wizytę w piwnicy z grubą liną. A jeśli nie, to zazwyczaj zgadza się sprzedać honor i tyłek, pytając tylko: „ile?”. Dziś wszystko ma cenę, nie tylko produkty i usługi, ale także informacje, czas, emocje i ludzie. Dinozaur nie patrzy na świat przez pryzmat cyfr. Łapiesz to?

 

Dinozaur wie też, kiedy powiedzieć „stop”. Ma naturalne hamulce i blokady, które nie pozwolą mu w świecie opcji i możliwości zrobić tego, co niewybaczalne czy obrzydliwe. Dinozaur nie posunie się do zdrady, nie przedłoży nad rodzinę i bliskich pieniędzy czy zabawy, nie pozwoli sobie popaść w nałóg. W tym samym czasie szczury i barany myślą, że butelka drogiej wódki i porcja modnego prochu to szczyt ich możliwości. Niestety, mają rację.

 

Czym w ogóle jest dzisiaj ten słynny postęp i rozwój? Pensje stoją w miejscu, mieszkania są coraz droższe, infrastruktura starzeje się, zyski spływają do jednego procenta najbogatszych. Ów postęp odczuć możemy tylko i wyłącznie jako postępującą relatywizację, zidiocenie i moralny upadek. No chyba, że postęp to coraz większa liczba megapikseli w aparacie Twojego smartfona albo nowy rodzaj postów na Instagramie. Dinozaur nawet nie wie, ile ma pikseli, a Instagrama nie używa. Jesteś dinozaurem?

 

Żyjemy w dobie kultu nowości. Nowe telefony zastępują stare, mimo że niczym nie różnią się od poprzedników, nowe wersje starych filmów odbierają nam przyjemność z ich oglądania przez ohydny wokizm, a nowe książki coraz częściej są wyrazem lewackich fobii autora niż wartościową literaturą. Mimo tego, wszyscy wokół czują potrzebę śledzenia nowości, bycia modnym i trendy, by w towarzystwie tak samo pustych ludzi nie wypaść na niezaznajomionego z nowościami z życia influencerów. A dinozaur? Dinozaur tylko spluwa na to przez lewe ramię.

 

Ponad wszystko liczy się dla dinozaura prawda i to co prawdziwe. Nie interesuje nas żadne kłamstwo, choćby piękne. Prawda, jaka by nie była, trudna i brudna, będzie dla nas zawsze latarnią i wyróżnikiem tego, co wartościowe i tego, który wartościowy.

 

Dinozaur nie jest tu po to, by krzewić wiarę i udawać świętoszka. Mamy świadomość popełnianych błędów i złych wyborów, ale od plastikowych ludzi odróżnia nas umiejętność przyznania się do błędu i wyciągnięcia nauki. A to dlatego, że… patrz punkt wyżej: dla nas liczy się tylko prawda. Prawda dinozaurze?

 

Nasze życie to nie pasmo zabaw, nihilizmu i hedonizmu. Mamy poczucie obowiązku, swoje cele i aspiracje, mamy marzenia wykraczające poza chęć odwiedzenia modnego klubu czy kurortu. Czujemy cholerną dumę, gdy uda nam się zrealizować swoje pragnienia, gdy zakładamy rodzinę, gdy się rozwijamy. Czujemy także niesamowitą frustrację i prawdziwy wkurw, gdy coś staje nam na drodze. Ale dinozaur nie traci wiary ani ochoty do walki. Dlatego właśnie, że jest dinozaurem.

 

Żyjemy wedle zasad, o których świat zapomniał. My jednak pamiętamy, i to nas odróżnia od parszywieńkiego świata opcji i możliwości. Nie interesuje nas, czy obrana przez nas droga jest popularna czy nie, czy podoba się masom. Dla nas liczy się to, że jest słuszna. W świecie pustki i upadku trwamy jako dinozaury starego świata, wiedząc, że to my mamy rację. I w naszym świecie dinozaurów, świecie zapomnianych zasad i radości, czujemy się naprawdę wyśmienicie i elitarnie.

 

 

 

„Jestem dinozaurem 

 

A kim jesteś ty?”

 

 

 

Grzegorz Ćwik

 

 

 

Niniejszy tekst zainspirowany jest utworem śp. Pjusa o tym samym tytule. Pjusowi także go dedykuję. Toujours vif!