Bartosz Tomczak - Szef Akcji Specjalnej z Gminy Rogoźno cz. 2

           Według zeznań Cybulskiego, pierwsze rozmowy w sprawie wstąpienia w szeregi NOW Cybulski przeprowadził w Kiełczewicach, pośrednikiem w tej rozmowie był członek NOW Pidek ps. „Gruby”, który sprawę Cybulskiego przekazał do komendanta powiatu N.N (według zeznań Cybulskiego był nim niejaki „Placek”, lecz jest to postać niezweryfikowana, nie wiadomo czy kiedykolwiek ktoś o takim pseudonimie istniał). Do spotkania doszło niedaleko Bystrzycy w gminie Zakrzówek. Komendant powiatu w rozmowie z Cybulskim przedstawił mu program NOW, oraz plany na dalsze działanie, w których głównym priorytetem było zorganizowanie placówek w terenie. Propozycja wstąpienia w szeregi NOW została przez Leona Cybulskiego zaakceptowana . Na temat działalności „Znicza” w organizacji NOW wiemy niewiele. Nie zachowały się do dziś żadne relacje na temat tego okresu, z wyjątkiem zeznań złożonych podczas śledztwa w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego. Na podstawie protokołów przesłuchań możemy wywnioskować, że początkowo Cybulski zajmował się głównie kolportażem oraz organizacją wydawnictwa prasy, a w szczególności tytułów „Wielka Polska”, oraz „Szaniec”.

 

            W momencie powstania Narodowych Sił Zbrojnych, Cybulski znajdował się na terenie gminy Zakrzówek, gdzie wraz z resztą oddziału prowadził drobne akcje zbrojne przeciwko Niemcom. Na mocy rozkazu wydanego przez nowego komendanta NSZ- Stanisława Kucharskiego ps. „Krzemień” Cybulski wraz z pozostałymi żołnierzami oddziału został przesunięty w lasy Gościeradowskie, aby wzmocnić stacjonujący tam oddział pod dowództwem „Jawora”.  Po kilku dniach por. „Jawora” zastąpił wybrany na dowódcę przez żołnierzy podporucznik/kapitan NSZ Henryk Figuro Podhorski ps. „Step”. Oddział nad którym „Step” przejął komendę liczył około dwudziestu osób. Od początku swojego funkcjonowania działał w terenie na którym działały nie tylko niemieckie oddziały, ale i bandy komunistyczne. 

 

Na początku czerwca 1943 r. (wtedy jeszcze) kapralowi Leonowi Cybulskiemu udało się zwerbować do oddziału siedmiu ochotników, lecz w drodze do oddziału grupa „Znicza” została zatrzymana przez grupę komunistyczną, która dopuściła się na niej okrutnego mordu. W ten sposób całe zdarzenie relacjonował Edward Bryczek ps. „Ostoja”, żołnierz Batalionów Chłopskich (BCh): „Była to niedziela przed Zielonemi Świątkami 1934 r. Do wsi Dąbrowy wpada zmęczony rowerzysta w polskim mundurze i pelerynie. Prosi o doprowadzenie do d-cy placówki NOW. Ludzie doprowadzają go do mojego kuzyna agronoma wiejskiego. Przedstawia się: „Znicz” z NSZ. Prowadził pod Borów 7 ochotników do oddziału „Stepa”- 4 studentów z Warszawy, których Komenda Główna NSZ skierowała na przeszkolenie, oraz 3 junaków zbiegłych z obozu pracy w Budzyniu, pochodzących z okolic Zakrzówka. W Rzeczycy Księżej zatrzymali ich chłopi, wśród których był oficer sowiecki w stopniu majora. Gdy grupę chłopców odprowadzono poza wieś-las Gizówka, major pozwolił „Zniczowi” odjechać. Być może dlatego, że był w mundurze, lub że mogła to być już przedtem zaplanowana prowokacja. Chłopców zaczęto zabijać rąbiąc siekierami, najpierw zdzierając z nich okrycie i obuwie. Niektórzy rzucili się do ucieczki, lecz wnet zostali schwytani (…) Po upływie [pewnego] czasu dowiedzieliśmy się, że 5 zostało pochowanych w jednym dole, po zwłoki przyjechały matki. Mężczyźni obawiali się, że zostaną zamordowani. Kobietom nie dano łopat, rękami odgrzebywały ziemię, poznawały synów po ubraniach, bo głowy mieli zmasakrowane, a ciała w rozkładzie”. To wydarzenie było punktem zwrotnym w jego życiorysie. Od tego momentu swoją broń Leon Cybulski zwrócił także przeciwko wrogiej sowieckiej agenturze. W tym dniu "Znicz" na własnej skórze przekonał się co niesie ze sobą zbliżająca się nawała sowiecka. 

 

            5 lipca 1943 r.  zwierzchnictwo nad „stepowcami” przejął rotmistrz/major Leonard Zub-Zdanowicz pseudonim „Ząb”, cichociemny. Przed „Zębem” jako kierownikiem Akcji Specjalnej (AS) na Lubelszczyznę stanęło zadanie dalszej walki z Niemcami, ale w taki sposób, aby ludność cywilna nie ucierpiała z powodu akcji partyzanckich, za które Niemcy pacyfikowali okoliczne tereny na których taka akcja miała miejsce. Dowództwo zaznaczyło także konieczność walki i obrony ludności przed bandami rabunkowymi i coraz śmielej poczynającą sobie komunistyczną partyzantką. Od początku działalności Zub-Zdanowicza, jako kierownika Akcji Specjalnej, oddziały przez niego dowodzone były bardzo aktywne, dając się we znaki zarówno Niemcom, jak i komunistom. Jedna z pierwszych akcji odbyła się 19 lipca, kiedy to „stepowcy” zorganizowali zasadzkę na wóz niemiecki pod Gorzkowem. W wyniku tej akcji zdobyto broń, a samochód spalono.

 

             9 sierpnia 1943 roku ppor. „Znicz” prawdopodobnie wziął udział w głośnej akcji likwidacyjnej komunistycznej grupy Gwardii Ludowej im. Jana Kilińskiego pod dowództwem Stefana Skrzypka ps. „Słowik”. Oddział „Słowika” liczył od 25 do 30 gwardzistów, część z nich działała poprzednio w grupie rabunkowej Józefa Liska, dopuszczając się min. gwałtów, rabunków i mordów na miejscowej ludności. Na początku sierpnia 1943 roku, oddział „Słowika” przemieścił się w okolice Borowa, gdzie jak sami później twierdzili mieli odebrać zrzuty broni z samolotów sowieckich. Jak dotąd nie odnaleziono żadnych dokumentów, rozkazów, czy też meldunków świadczących o prawdziwości tejże tezy (ponadto według relacji brata „Słowika”- Władysława Skrzypka ps. „Orzeł”, zrzut broni odbył się w tych samym czasie w, oddalonych 25 km od lasów borowskich, lasach lipskich). Poza tym, czy komuniści ryzykowaliby zrzut broni w terenie im nieprzychylnym, który był terenem NSZ? Prawdopodobnie „zrzut broni” był pretekstem do likwidacji  oddziału mjr. „Zęba”. Do akcji likwidacyjnej została przeznaczona właśnie grupa Stefana Skrzypka. Oba oddziały, komunistyczny i NSZtowski miały podobne stany liczbowe, tak więc groźba rozbicia była realna. Podczas jednego z pierwszych kontaktów doszło do spotkania „Zęba” ze Skrzypkiem. W rozmowie między oboma dowódcami, „Ząb” proponował wstąpienie grupy GL w szeregi NSZ, jednocześnie domagał się od Skrzypka wydania i postawienia przed sądem wojennym winnych napaści i morderstw, których na tym terenie dopuścili się członkowie jego grupy. Jak można było przewidzieć odpowiedź „Słowika” była odmowna, a jego postawa butna. W rozmowie z „Zębem” stwierdził, że niedługo tereny Polski zostaną podporządkowane ZSRR, oraz zostanie zaprowadzony ustrój socjalistyczny. Mimo swojej wrogiej postawy Skrzypek dostał kilka dni na zmianę swojej decyzji. Wobec kolejnej odmowy podporządkowania się, złożenia broni, oraz wydania winnych przestępstw, mjr. „Ząb” postanowił znienacka zaatakować obozowisko komunistów, które zdobył bez jednego wystrzału. GLowcom odebrano broń, oraz przeprowadzono nad nimi sąd, który za zdradę Polski, oraz liczne gwałty, morderstwa i rabunku przewidywał jedyny wymiar kary - śmierć. Mjr. Zub-Zdanowicz uniewinnił dwóch członków oddziału im. Kilińskiego- Rosjanina, którego nie można było skazać za zdradę Polski, oraz młodego chłopaka, który nie mógł odpowiadać za mordy, ponieważ dopiero co dołączył do oddziału komunistów. Oddział Gwardii Ludowej, który został zlikwidowany pod Borowem składał się z członków grupy rabunkowej Liska i Pacyny, którzy od dłuższego czasu rabowali polską ludność uważając ją za burżuazję, którą trzeba wytępić aby wprowadzić w Polsce równość klasową. W powojennych relacjach mjr. „Ząb” pisał, że najchętniej wsadziłby komunistów do obozu dla jeńców, lecz takowe w warunkach leśnych nie mogły powstać. Wyrok, który został zasądzony wobec gwardzistów miał poparcie w polskim prawie, które w takich sytuacjach mówiło - „Kto usiłuje pozbawić Państwo Polskie niepodległego bytu, lub oderwać część jego obszaru podlega karze więzienia na okres nie krótszy od 10 lat, lub dożywotnio, lub karze śmierci”, oraz „Kto usiłuje przemocą zmienić ustrój Państwa Polskiego podlega karze więzienia na czas nie krótszy od 10 lat, lub dożywotnio”. Wszelkie kary w okresie wojny ulegają zaostrzeniu, więc biorąc pod uwagę przewinienia których dopuścili się komuniści kara była adekwatna do ich przestępstw. Z relacji żołnierzy NSZ wiemy także, że oddział GL im. Kilińskiego szerzył w okolicy komunistyczną propagandę, głosząc szybkie zajęcie tych terenów przez wojska sowieckie, oraz zaprowadzenie w Polsce ustroju socjalistycznego na wzór ZSRR. Propagandę tą szerzyli nawet podczas jednego z pobytów w obozie NSZ. Wracając jednak do udziału ppor. „Znicza” w tym wydarzeniu, musimy zapoznać się z kilkoma relacjami. Z zeznań złożonych przez Cybulskiego podczas przesłuchania przed śledczym Mieczysławem Bakalarczykiem w dniu 27 sierpnia 1952 roku dowiadujemy się, że w momencie rozstrzeliwania gwardzistów znajdował się on na ubezpieczeniu miejsca, w którym zgromadzeni byli pojmani gwardziści., ubezpieczenie zorganizował na rozkaz mjr. „Zęba”. Według dalszych zeznań wraz z ubezpieczeniem znajdował się w odległości około 40 metrów od  komunistów, w rozstrzeliwaniu nie brał udziału. Inną wersję udziału „Znicza” w tym wydarzeniu przytacza w swojej pracy „Wydarzenia pod Borowem z 9 sierpnia 1943 roku” dr. Rafał Drabik, który na  podstawie książki  Tadeusza Stolarza pt. „Zbrodnie GL i AL popełnione w latach 1942 – 1944 w obwodzie Janów Lubelski” (Kraśnik, Wesoła 1992, maszynopis, s. 14 – 17.), napisał, że „Znicz” także mógł strzelać, mszcząc się w ten sposób za chłopców zamordowanych (przez komunistów) w Gizówce. W powojennej rozmowie między Kazimierzem Poray-Wybranowski ps. „Kret”, a Leonardem Zub-Zdanowiczem ps. „Ząb”,  „Kret” także potwierdza udział „Znicza” w akcji na Borów. Według Wybranowskiego on sam dowodził prawym skrzydłem, a Cybulski szedł na lewym skrzydle. W czasie konfrontacji podczas śledztwa, Kret zeznał, że nie widział „Znicza” w momencie rozbrajania oddziału GL. Rola jaką mógł odegrać w wydarzeniach borowskich jest na tą chwilę trudna do ustalenia. Domniemana obecność Leona Cybulskiego pod Borowem, stała się przyczyną późniejszego sformułowania aktu oskarżenia, który w punkcie nr. I podpunkt nr. 1 oskarżał go o „udział w podstępnym i bestialskim zabójstwie 30 członków oddziału Gwardii Ludowej im. Kilińskiego”, zaznaczając jednocześnie- „przy czym Cybulski i Ławruszczuk osobiście zamordowali kilku członków tegoż oddziału”.

 

            Po wydarzeniach borowskich mjr. Zub Zdanowicz „Ząb” postanowił przeprowadzić swoje oddziały na tereny południowej Lubelszczyzny, zostawiając na miejscu „Znicza”, który według jego rozkazu miał zająć się rekrutacją nowych członków do oddziału. Jednocześnie „Znicz” dostał rozkaz zwalczania dywersji, którą szerzyły miejscowe oddziały komunistyczne, które w sierpniu 1943 roku uprowadziły zakładników związanych z podziemiem niepodległościowym. W zamian w ręce oddziałów NSZ trafia kilku najbardziej aktywnych działaczy PPR. Pod koniec sierpnia oddział „Znicza” zlikwidował w Bystrzycy miejscowego sekretarza PPR- Szwaja Stanisława. W książce Marka Chodakiewicza pt. „Narodowe Siły Zbrojne, Ząb, przeciw dwu wrogom” znajdujemy informację o tym, że według relacji Bolesława Kowalskiego zginąć razem ze Szwajem mieli Kazimierz Kozak ps. „Kazik”, oraz Tadeusz Wilk ps. „Tadzik”. W tej samej książce Chodakiewicz wspomina o nieudanym zamachu, który mieli przeprowadzić „zniczowcy” 12 września na miejscowym nauczycielu, który był współpracownikiem PPR (nazwisko nauczyciela nie jest znane). Według źródła pochodzącego z Batalionów Chłopskich (które można znaleźć w książce Chodakiewicza jako przypis) w zamachu tym zamiast nauczyciela- PPRowca zginął jego współlokator. Ten sam dokument BCh wspomina także o innych akcjach na lokalnych PPRowcach, lecz nie zostały podane w nim żadne konkretne informacje dotyczące tych zdarzeń.

 

 Bartosz Tomczak