Maksymilian Ratajski - Nie dla szantażu emocjonalnego

Liberalna lewica do perfekcji opanowała sztukę szantażu emocjonalnego. Wiedzieliśmy to podczas tak zwanego “strajku kobiet”, od dawna stosują tę taktykę w temacie “społeczności lgbtrtvagdzarazbraknieimliterek”, podczas kolejnych kryzysów imigracyjnych.

 

 

 

Przyjrzyjmy się kilku niedawnym wydarzeniom i dominującej w mediach narracji, zobaczymy wówczas, jak często i bezwstydnie stosowana jest ta taktyka. Używane są zarówno perfidne kłamstwa, jak i słowa pięknie brzmiące słowa, których znaczenie w języku polskim zdecydowanie dalekie jest od tego, które próbują im nadać dziennikarze liberalnych mediów.

 

 

 

Zdaję sobie sprawę, że powracanie do października 2020 roku może wydawać się niektórym nudne, były to jednak wydarzenia niezwykle istotne, które odcisnęły olbrzymie piętno na naszym kraju. Analizowaliśmy je już na łamach Szturmu wielokrotnie, w tym poświęcając im prawie cały  73 numer naszego Pisma. Teraz chciałbym jedynie przypomnieć rolę mediów. Nie miałem wówczas zbyt wiele czasu na siedzenie w internecie czy oglądanie telewizji, podobnie jak większość nacjonalistów w Polsce spędzałem ten czas na pierwszej linii. Chcąc jednak być na bieżąco z wydarzeniami, starałem się przeglądać największe portale internetowe. Co można było w nich wyczytać? Wszyscy doskonale pamiętamy - “bohaterską walkę o prawa kobiet”, “słuszne oburzenie społeczeństwa”, “piekło kobiet”, “protesty kobiet”

 

Na poznańskich Naramowicach jest nawet Aleja Praw Kobiet (ważna ulica, wielka inwestycja i całkiem spora dzielnica, mieszkańcy byli przeciw, ale Jaśkowiak i jego ekipa postawili na swoim), smutne echo tamtych wydarzeń.

 

 

 

Obrzydliwe wykorzystywanie do celów politycznych  śmierci ciężarnej kobiety w wyniku błędu lekarskiego, która nie miała nic wspólnego z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, ale idealnie wpisywała się w narrację mediów. Udało się napisać kilkadziesiąt poczytnych artykułów, a także zorganizować protesty, które jednak zawiodły organizatorów niską frekwencją. Szkoda w tym wszystkim zmarłej i jej rodziny, która naprawdę cierpi. 

 

 

 

Kryzys na granicy z Białorusią i tak zwani “uchodźcy”, którzy z prawdziwymi uchodźcami mają tyle wspólnego co Czesław Michniewicz z oszczędnym korzystaniem z telefonu. Przez całe miesiące polskojęzyczne media pisały o “dramacie uchodźców”, “marznących dzieciach skazanych na śmierć przez bezdusznych funkcjonariuszy państwa polskiego”, “kryzysie humanitarnym” i “bohaterskich wolontariuszach i aktywistach niosących pomoc”. Była to działalność jawnie antypaństwowa, wprost dywersyjna.

 

 

 

Szantaż emocjonalny jest powszechnie wykorzystywany w mediach od dziesięcioleci, pół wieku temu ukazała się genialna książka Jeana Raspaila Obóz świętych. Dzieło francuskiego pisarza to zdecydowanie pozycja obowiązkowa, pozwalająca zrozumieć działanie mediów i ich wpływ na myślenie masowego odbiorcy. Autor na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku opisywał kryzys spowodowany nadciągającą z Indii flotyllą z milionem “nędzarzy”, najbiedniejszych z biednych”, “nieszczęśników”. Dosłownie “flotyllę ostatniej szansy”, na którą z utęsknieniem czekał media i zmanipulowani przez nich mieszkańcy Francji.

 

 

 

Pewnego razu starłem się słownie z jedną osobą, która porównała broniącą nas wszystkich Straż Graniczną do… granatowej policji w Generalnym Gubernatorstwie! Moja rozmówczyni jest znana z ultraliberalnych poglądów, jednak nasza pyskówka zaowocowała dość ciekawą debatą w szerszym gronie około trzydziestoletnich zaangażowanych katolików. Dyskusja była podzielona na 3 części, gdzie każdy miał się wypowiedzieć o tym jakie widzi zagrożenia w sytuacji na granicy, czy jakich rozwiązań należałoby szukać. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, że wbrew marzeniom mojej oponentki, raczej nikt nie chciał otwierać granic. Jednak, nawet w takim gronie, mimo ogólnie słusznej postawy wobec problemu masowej imigracji, zdecydowanie zbyt często padało słowa “uchodźcy”,, zamaist “dość zamożni imigranci ekonomiczni”, i zdecydowanie zbyt dużo uwagi poświęcano najeźdźcom, którzy z własnej woli stanęli u bram Podlasia, niż potrzebie wsparcia dla Straży Granicznej i wojska. Dlaczego? Ponieważ nawet osoby o zdecydowanie konserwatywnych poglądach, korzystając z internetu, radia czy telewizji trafiają na treści, które szantażują ich emocjonalnie. Skoro ktoś jest bombardowany informacjami o “biednych uchodźcach”, a jest po prostu porządnym człowiekiem, to nawet mając świadomość potrzeby obrony granic i zagrożeń płynących z masowej imigracji, czuje pewne ukłucie w sercu, zwłaszcza kiedy słyszy o biednych “dzieciach z Michałowa”, które owszem, zostały dwukrotnie straszliwie skrzywdzone, ale nie przez Straż Graniczną, a najpierw własnych bezmyślnych rodziców, którym zachciało się nielegalnych podróży, do krajów, w których nie ma dla nich miejsca, a następnie przez dziennikarskie hieny, wietrzące sensację i chcące zbić kapitał na łzawych historyjkach. Owe artykuły dość skutecznie urabiały opinię publiczną. Pamiętajmy również o pladze tak zwanego “dobroludzizmu”, która stanowi olbrzymi problem współczesnego Kościoła.

 

 

 

Podobny mechanizm obserwujemy także w przypadku WOŚP, nie mam ochoty wdawać się w kolejną awanturę o Owsiaka i jego inicjatywę, jednak mamy tutaj do czynienia z typowym przykładem szantażu emocjonalnego, który od lat jest głównym powodem, dla którego nie rzucam do puszek z serduszkiem. Staram się wspierać organizacje charytatywne, natomiast nie lubię czuć się do tego zmuszanym, tymczasem w przypadku WOŚP ciągle słyszymy: “życzę ci, aby twojemu dziecku odmówiono sprzętu od Owsiaka”, “nie wspierasz WOŚP, jesteś bez serca! Ale na Rydzyka to dajesz obłudny katolu” i tym podobne. Wrzucając raz w roku 5 złotych do oznaczonej serduszkiem puszki, kupuje się moralną wyższość, certyfikat dobrego człowieka o wielkim  serduszku, jakże innego od tych złych i podłych, którzy pełni katolskiej nienawiści nie dali na Owsiaka! Tylko rzucili otyłemu proboszczowi na tacę! Zawsze wtedy przypomina mi się historia z Ewangelii o modlącym się faryzeuszu, dziękującym Bogu, za to, że jest dobry, a nie taki jak ten celnik. Dzisiejszy faryzeusz na pewno rzuciłby do puszki nawet dychę! To on jest dobry i wielkoduszny, taki jak celebryci w mediach, bo pomógł raz w roku, w przeciwieństwie do ludzi, którzy pomagają regularnie, przeznaczając dużo czasu, pracy i pieniędzy, ale nie wrzucili akurat do tej jednej konkretnej puszki. Puszki, która w cudowny sposób oddziela ludzi dobrych od złych, wielkodusznych, od obojętnych na krzywdę chorych dzieci (gdybym był złośliwy, zastanowiłbym się, po której ze tron zobaczymy uczestników wściekłych marszów z piorunami, ale przecież wiadomo, że nie jestem).

 

 

 

Taktykę szantażu emocjonalnego liberałowie stosują także w temacie tęczowych, z wymiernymi sukcesami - dzisiaj udział w paradzie równości jest czymś modnym, zwłaszcza młodzi ludzie i mieszkańcy wielkich miast deklarują swoją pełną “tolerancję”, mało kto, na określenie wiadomej mniejszości, używa nazwy części napędowej roweru. Jeszcze dziesięć lat temu sytuacja nie do pomyślenia. Z pewnymi zachowaniami oswajają widzów seriale, ale również media piszące o biednych i prześladowanych “ludziach lgbtqwerty”, “społeczności lgbtrtvagd” (doprawdy nie wiem jaki skrót aktualnie obowiązuje), przedstawiając ich jako super, wspaniałych, pozytywnych, nowoczesnych, ale niestety cierpiących z powodu Kościoła, PiS-u, faszystów i zaściankowości Polaków. Czytelnik czy widz przed telewizorem chce bronić tych biednych i pokrzywdzonych, niewinnych. W końcu chce być dobrym i tolerancyjnym człowiekiem. Portal na literkę O. przed drugą turą płakał, że wygrana Andrzeja Dudy spowoduje tragedię “ludzi lgbtabcd” i straszył, że będą musieli masowo emigrować z Polski. 

 

 

 

Dlaczego ta perfidna metoda jest tak chętnie stosowana przez media? Przede wszystkim, dlatego, że jest skuteczna, pozwala na bardzo sprawne manipulowanie masowym odbiorcą. Każdy zdrowy psychicznie człowiek chce być dobry, przyzwoity, stanąć po właściwej stronie. Dziennikarze o tym doskonale wiedzą, stąd też wstrząsające tytuły i zdjęcia, apelowanie do sumienia czytelnika. Obrona wolności, praw kobiet, walka z tyranią i niesprawiedliwością, biedne dzieci “uchodźców”, pokazywanie drugiej strony jako złych, agresywnych i nienawidzących. Każdy chce być dobry i uczestniczyć w postępie i budowie nowego, wspaniałego świata! Nikt nie chce być tym złym, zacofanym, a przede wszystkim BEZ SERCA! Możemy się śmiać z wiadomego portalu, że teksty na nim wyglądają jakby osoby o IQ 70, pisały dla swoich kolegów z ilorazem inteligencji równym 40, ale nie możemy być ślepi i nie dostrzegać, że są w swojej działalności piekielnie skuteczni.

 

 

 

Maksymilian Ratajski