Jesteśmy świeżo po akcji przeprowadzonej przez jeden z popularniejszych serwisów społecznościowych, podczas której przedstawiciele „ideowej prawicy” otrzymali zasłużoną lekcję jak funkcjonuje wolny rynek i niewidzialna ręka korporacji spod znaku pewnej gwiazdy. Dla czytelników, którzy nie śledzą bieżących wydarzeń na scenie dramatów internetowych napiszę tylko, że chodzi o profil jednej partii, który został usunięty z portalu, razem z około 700 tysiącami subskrypcji osób, które śledziły ten profil. Usunięcie profilu nastąpiło najprawdopodobniej wskutek postowania antykowidowych treści. No cóż, kto mógł się spodziewać, że tak się skończy? Pewnie każdy kto ma więcej niż 10 lat i IQ wyższy niż numer buta, ale nie wymagajmy też zbyt wiele od pewnych ludzi.
Uczciwość i solidarność ze środowiskiem wymagałaby współczucia i powagi nad internetową trumną, ale szczerze mówiąc trudną ją zachować znając okoliczności sprawy. Jak można było oczekiwać tragedia szybko zmieniła się w komedię. I nawet nie to jest najśmieszniejsze w tej sytuacji, bowiem schemat ten powtarza się co kilka miesięcy bez żadnej refleksji. Śmieszy najbardziej transformacja jaka się dokonała wśród „ideowo prawych”. W kilka dni przeszli przez wszystkie stadia żałoby według modelu Kublera-Rossa od zaprzeczenia, złości, targowania się, depresji i akceptacji jednocześnie przechodząc od libertynizmu do bolszewickiego etatyzmu. Cały proces zwieńczyli największym fikołkiem znanym w historii profesjonalnej gimnastyki gwarantującym miejsce na najbliższej letniej olimpiadzie. Potrójny backflip zakończony upadkiem na twarz w postaci tezy, że wolny rynek jest be. Tak, wolny rynek musiał ustąpić. Zakończył się wraz z usunięciem profilu społeczniościowego. Parafrazując znacznego nam wszystkim ze szkolnej lektury murzyna: „Janusz robić wolny rynek dobrze. Wolny rynek robić Janusza źle”. Zaproponowano oczywiście ustawowe środki zaradcze, bowiem kto podnosi rękę na ideową partię temu należy tę rękę odrąbać, a nic tak nie przywraca reguł wolnorynkowych jak napisany na kolanie projekt ustawy, która zakłada nakładanie wielomilionowych kar na prywatne firmy przez rządowe agencje. Sprawa wyglądałaby mniej komicznie gdyby dwa miesiące wcześniej ta sama partia nie głosowała z pełną premedytacją w obronie innej antypolskiej korporacji medialnej powołując się na wolny rynek, ale jak wiecie niektóre fakty to tylko szum w tle.
Na naszych oczach dokonał się zmierzch bogów, prawdziwy Gotterdammerung. Milton Friedman przewrócił się w grobie przynajmniej ze dwa razy. Już nigdy polska polityka nie będzie taka sama, a przynajmniej do momentu następnego fikołka, czyli pewnie za jakieś dwa miesiące. Jest to już jednak całkiem inna sprawa, bowiem ten tekst nie ma na celu szydzenia z hipokryzji i infantylizmu „ideowej prawicy”, ale zarysowanie stanu rynku mediów społeczniościowych polskich i zagranicznych w aspekcie wykorzystania ich przez środowiska prawicowe. Chciałbym jednak na wstępnie podkreślić jedną rzecz, mianowicie to, że zawarta w tekście krytyka w żaden sposób nie powinna być odebrana jako brak uznania dla pracy wielu osób, które pomimo przeciwnych wiatrów oraz symbolicznych środków starają się budować polską scenę mediów społecznościowych po prawej stronie. Inną kwestią są oczekiwania, a tych nie powinno być niewiele. Nie oszukujmy się, po tej stronie sceny politycznej żaden serwis nie otrzyma finansowania porównywanego ze sferą lewicowo-liberalną. Truizmem jest napisać, ze pieniądz tworzy jakość, nie oczekujmy wodotrysków, ale raczej względnie stabilnego i funkcjonalnego w podstawowym zakresie miejsca do wymiany poglądów przez prawą stronę. Poza tym należy zdać sobie sprawę, że pewne serwisy nie mogą mieć odpowiedników po prawej stronie ze względów czysto ideologicznych. Trudno sobie wyobrazić jak miałby wyglądać prawicowy TikTok. To kwestia innego targetu, innego smaku i przyzwolenia na degenerację.
Let All Be Clear
Portalem, który narobił chyba najwięcej szumu na polskiej scenie społecznościowej jest Albicla stworzona przez zespół Tomasza Sakiewicza. Albicla wystartowała równo rok temu. Początek serwisu zbiegł się z zamieszaniem w mediach społecznościowych po tym, jak Facebook i Twitter zablokowały profile ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa. Zapewniło to szum medialny i stosunkowo dużą ilość użytkowników, jednak już od początku pojawiły się problemu w postaci niestabilności serwisu i kłopotów z rejestracją. Albicla zaczynała od pokaźnych 300 tysięcy realnych użytkowników, żeby po roku skończyć ze stabilną liczbą około 30 tysięcy użytkowników, co nie jest złym wynikiem na polskiej scenie. Sam serwis jest zbudowany jako miejsce do postowania krótkich wiadomości i interakcji z innymi użytkownikami. Mało tam miejsca na dłuższe wiadomości czy wątki tematyczne. Społeczności jest dość spójna i względnie aktywna.
Formacja duchowa wolnych Słowian
Na polskim rynku funkcjonują również dwa niewielkie serwisy oparte o model Facebooka tj. zorientowanych bardziej na postowanie zdjęć, dłuższych tekstów oraz na małe społeczności. Oba powstały na początku 2021 r. Pierwszy to Agappe.pl, który reklamuje się jako katolicki serwis społecznościowy. Agape ma oznaczać najwyższą formę miłości, zwłaszcza miłość braterska, dobroczynność, miłość Boga do ludzi i ludzi do Boga. Serwis powstał z inicjatywy Fundacji Nowa Pięćdziesiątnica, powołanej w Archidiecezji Lubelskiej w 2018 r. przez abp. Stanisława Budzika. Jak wskazują jej twórcy Agappe ma jednoczyć katolików i ludzi wyznających określone wartości, ponadto ma ułatwić organizowanie się wspólnot religijnych, a dodatkowo zachęcić kolejnych wiernych do wstąpienia w ich szeregi. Pod względem technicznym to prosty serwis z własnym blogiem i artykułami o charakterze chrześcijańskim. Społeczność jest mała, co zatem idzie interakcje są raczej symboliczne.
Drugim serwisem jest wolnislowianie.pl. Tak jak Agappe oparty jest o konstrukcje Facebooka z dłuższymi tekstami i organizowanie się wokół grup. Za nowym portalem stoi stowarzyszenie Królestwo Wolnych Słowian. Społeczność tego serwisu sprawia wrażenie znacznie większej niż Agappe. Choć serwis nie ma motywu przewodniego, to wydaje się, że jest zdominowany przez antyszczepionowców wyrzuconych z Facebooka.
Zagranica
W ślad za zbanowaniem Donalda Trumpa na Twitterze powstało lub rozwinęło się kilka serwisów opartych w większym lub mniejszym stopniu o model Twittera lub Facebooka. Na początku warto wskazać na serwis parler.com. Jest to w istocie uboga wersja Twittera. Społeczności jest głownie prawicowa. Trudno tam jednak znaleźć polskie akcenty, użytkownicy to głównie Amerykanie. Dalej mamy gettr.com również oparty o mechanizmy Twittera gdzie liczą się krótkie posty i interakcje z różnymi użytkownikami. Ten serwis wydaje się mieć sporą społeczność i zasięgi, które uległy gwałtownemu zwiększeniu po oficjalnym przejściu do tego serwisu Joe Rogera i Jacka Posobca. Mamy tu też kilka prawicowych amerykańskich „vipów” jak Mike’a Pompeo, Jordan Petersom czy Gina Carano. Jest to również serwis zorientowany głównie na USA i nie należy spodziewać się tam kont Polaków. Ostatnim serwisem jest gab.com, który wydaje się mieć też spore zasięgi. Jego konstrukcja przypomina najbardziej Facebooka, można znaleźć tutaj podział na grupy. Podobnie jak wcześniej trudno znaleźć polskie akcenty. Grupa „Polska” ma tylko około 2 tysięcy członków.
Czany
Czany z angielskiego chany czy poprawnie fora obrazkowe oparte o mechanizm imageboardów to dość popularne po prawnej stronie medium internetowej społeczności nastawione głównie na anonimową wymianę obrazków, ale również tekstu. Pierwowzorem był japoński 2chan. W świecie zachodnim króluje 4chan uruchomiony w październiku 2003 roku. Obecnie jest największym i najbardziej wpływowym czanem. W czasie pierwszej kampanii prezydenckiej Trumpa 4chan przez pewien czas był największym medium wspierającym go w drodze do prezydentury. Drugim największym czanem jest 8chan, który powstał w 2013 roku w odpowiedzi na ograniczenia wypowiedzi przyjęte na 4chanie. Jest on trochę inaczej zbudowany niż 4chan, bowiem posterzy mogą założyć własną tablicę, na której publikuje się dowolne treści. 8chan zawsze był cieniem dość dobrze moderowanego 4chana. Jednak to właśnie 8chan przebijał się ze swoje bańki do mainstreamu za sprawą zbrodni w Christchurch, Ohio i El Paso, których sprawcy postowali swoje deklaracje na tym właśnie forum. Te wydarzenia zwróciły mediów i sprowadziły na 8chan wiele problemów. W sferze rosyjskiej funkcjonuje dość spory czan o nazwie dwacz (2ch.hk), który zawiera całkiem wartościowe treści jeżeli zna się rosyjski. Istnieją także polskie czany, ale są marginesami w porównaniu ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami. Pierwszy do tablica 8chana o nazwie vichan dostępna pod adresem „https://8kun.top/vichan. Drugi to karachan.org. Obie społeczności są dość specyficzne i niewielkie, licząc po maksymalnie kilkuset posterów, przy czym dostęp do karaczana jest ograniczony specjalnymi filtrami.
BajBaj
BanBye to w zamyśle miała być polska alternatywa dla YouTube'a. Jak sama nazwa wskazuje "polski YouTube" ma być wolny od banów. Twarzą projektu BanBye jest Marcin Rola związany z mediami narodowymi wRealu24. Serwis jest dość dobrze wykonany i zawiera na razie kilkaset, a może kilka tysięcy filmów. Nie jest to per se serwis społecznościowy, ale na jego przykładzie chciałbym pokazać kilka problemów polskiej sceny społecznościowej prawicy. Na pierwszym plan pojawia się głęboko filozoficzne pytanie: „ok, po co?”. No właśnie. Po co komu nowy serwis, w którym można zamieszczać filmy. Wiem, że ideą BanBye miał być brak banów, ale po pierwsze czy istnieje tak duża grupa zbanowanych osób żeby uzasadnić nowy serwis? Wydane się, że nie. Dalej należy zapytać czy ten serwis oferuje coś nowego w zakresie funkcjonalności? Tu także należy odpowiedzieć negatywnie. Czy zatem sama idea braku banów uzasadnia serwis, który nie przyciągnie nawet kilkunastu tysięcy użytkowników? Nie wydaje się. Poza tym nie oszukujmy się z tym brakiem banów. Tak czy inaczej ta strona działa na zasadach państwa polskiego, co za tym idzie podlega pod wszelkie polskie i europejskie przepisy, także dotyczące zakazanych treści. Bany pojawią się z wraz z rozrostem strony. Na końcu należy wskazać chyba najważniejszą kwestię – pieniądze. Na tym etapie BanBye oferuje jedynie hosting, czyli możliwość umieszczania publicznie dostępnych materiałów filmowych. Takie były początki Youtuba, ale obecnie główną jego siłą jest monetyzacja tych treści za pomocą wyświetlanych reklam. Tutaj BanBye jeszcze długo nie będzie mógł oferować czegokolwiek podobnego, jeżeli w ogóle będzie to możliwe.
Zrzut z platformy
Wszystkie przedstawione powyżej serwisy cechuje mały zasięg i znaczenie. Nie stanowią one żadnej realnej konkurencji dla takich potęg jak Facebook, Twitter czy Youtube. Jednak jeżeli lewicowo-liberalna nomenklatura poczuje się zagrożona w jakimkolwiek aspekcie posiada zestaw narzędzi do zniszczenia prawicowych mediów. Nazywa się to deplatformingiem i może przybrać różne formy. Oczywiście popularną formą deplatformingu są wcześniej wspomniane bany. Może to mieć postać usunięcia konkretnych postów, całego konta lub też prawa do konta w ogóle. Może to być także shadowban gdzie konto lub posty zostają, ale ruch nie jest do nich przekierowywany. Jego formą jest usunięcie wpisów z wyszukiwania Google, co spotkało 8chana w 2015 r.
Inną podstawową formą zwalczania prawicowych mediów jest demonetyzacja polegająca na odcięciu od środków finansowych. Może mieć postać wyłączenia reklam jak często zdarza się na Youtubie, odcięcia od systemu płatniczego jak miało miejsce w 2012 r. w przypadku WikiLeaks i zerwania współpracy przez MasterCards i Visa, czy usunięcia zbiórek crowdfundingowych jak miało miejsce w przypadku zbierania środków na obronę Kyle’a Rittenhouse’a. W Polsce mogliśmy się spotkać z takimi akcjami np. w przypadku zrzutki w serwisie zrzutka.pl gdzie zbierano środki na zorganizowanie Staży Narodowej przez Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości. Akcje bojkotu rozpoczęła lewicowa organizacja Akcja Demokracja. Na szczęście serwis nie uległ naciskom.
Deplatforming może też przybrać formy dość bezczelne. Miało to miejsce rok temu gdy usunięto konto Donalda Trumpa z Twittera. Po tym, gdy Trump od razu przeszedł na serwis parler.com Amazon wypowiedział temu serwisowy hosting, a Apple i Google usunęły aplikację mobilne Parlera ze swoich sklepów. Zrobiono to z pełną premedytacją pod fałszywi zarzutami tylko dlatego, aby ograniczyć Trumpa. Atak na hosting miał miejsce także w przypadku 8chana. Po wydarzeniach w El Paso pośrednik między hostingiem a użytkownikami tzw. CDN o nazwie CloudFlare wyłączył swoją usługę, co naraziło serwer 8chana na ataki. Dwa lata wcześniej to samo spotkało Daily Stormer. Z kolei w 2018 gab.com utracił czasowo hosting, a nawet domenę ze strony rejestratora GoDaddy.
Na zakończenie
Przypadek profilu „ideowej prawicy” pokazuje jak niepewna jest sytuacja prawicy w social mediach. Zasłużony lub nie, ban ze strony Facebook, a także wskazane przypadki ataków na prawicę powinien otworzyć oczy wielu środowiskom i osobom stając się przyczynkiem dla budowania szerokich i stabilnych mediów. Jeżeli obniżymy swoje oczekiwania to obecnie istnieją poważne alternatywy dla internetowych gigantów. Na polskim rynku uważam, że obecnie pomimo wielu niedostatków najlepszym wyjściem jest przejście na Albicie, które ma dość stabilną pozycję na rynku. Osobiście jestem zwolennikiem czanów, które uważam za naturalne medium dla prawicy, ze swoją partyzancką konstrukcją i anonimowością.
Grzegorz Majchrzak