Łucja Dzidek - Czym jest, a czym nie jest nauka?

Nauka jest rodzajem aktywności intelektualnej, a wiedza naukowa to jeden z wielu przykładów ludzkiej wiedzy. Wiedzę, najogólniej, podzielić możemy na racjonalną i irracjonalną. Według innej nomenklatury, na racjonalne i nieracjonalne podzielić możemy przekonania o charakterze deskryptywnym, spośród których mianem wiedzy określane są wyłącznie te pierwsze  - według tego słownika określenie „wiedza racjonalna” to pleonazm, a „wiedza irracjonalna” - oksymoron. Nie jest moim celem rozwiązywanie w tym miejscu sporów nomenklaturowych, a wyłącznie umiejscowienie w tej systematyce pojęcia nauki. Przykładem przekonań irracjonalnych, którym nie będę poświęcać tutaj czasu, jest wszelakiego rodzaju wiedza („wiedza”?) tajemna i ezoteryczna. Przekonania racjonalne dzielimy zaś na wiele kategorii, których katalog jest otwarty, a do których zaliczamy m.in. wiedzę potoczną, kształtującą się na skutek doświadczenia i intuicji. Wiedza naukowa jest jedną z kategorii przekonań racjonalnych, czy po jednym z rodzajów wiedzy, któremu stawiamy szczególne wymagania. Wiedza, którą określamy mianem naukowej, z definicji spełniać ma pięć podstawowych cech.

 

Wiedza naukowa to wiedza operująca na faktach i wolna od ocen. W przeciwieństwie do konkretnego i praktycznego wymiaru wiedzy potocznej, dąży do formułowania ogólnych, abstrakcyjnych praw rządzących światem  - cechuje ją wysoka moc eksplanacyjna i prognostyczna. Jest intersubiektywna – usystematyzowana, zmierzająca do obiektywizacji. Systematyzacja wiedzy naukowej polega na świadomym dążeniu do rugowania pojawiających się w jej obrębie sprzeczności. Najważniejszą zaś cechą wiedzy naukowej jest jej podatność na sprawdzenie.

 

Problem demarkacji, polegający na sformułowaniu jasnego i jednoznacznego kryterium, które pozwoliłoby odróżnić tak zdefiniowaną naukę od innych form ludzkiej aktywności intelektualnej, w szczególności od metafizyki, wierzeń religijnych czy pseudonauki podjęty został po raz pierwszy w XVII wieku, a zajmowali się nim m.in. Kartezjusz, Galileusz i Izaak Newton. Samo jednak zagadnienie rozdziału wiedzy pewnej i niepodważalnej od mniemań i złudzeń znane jest już od starożytności. I choć mogłoby się wydawać prototypem obowiązującego dzisiaj kryterium naukowości, w istocie jest czymś zupełnie przeciwnym.

 

Na koncepcji wiedzy naukowej jako możliwej do jednoznacznego i bezsprzecznego potwierdzenia w faktach bazował pozytywizm logiczny, nurt w filozofii, który wyodrębnił się na początku XX wieku. Jako kryterium rozróżnienia między nauką i nie-nauką pozytywiści logiczni przyjęli weryfikacjonizm, czyli postawę uznającą za naukowe wyłącznie teorie podatne na bezpośrednie sprawdzenie, czyli weryfikację. Weryfikacja teorii, obok konfirmacji, jest rodzajem sprawdzenia pozytywnego, polegającym na jednoznacznym stwierdzeniu bądź wykluczeniu występowania wszystkich przewidywań teorii w rzeczywistości. Przykładem tezy weryfikowalnej może być twierdzenie „wszystkie koty w Polsce są czarne”. Sprawdzenie takiej tezy polega na sprawdzeniu ubarwienia sierści każdego polskiego kota, a jego wykonanie daje nam pewną odpowiedź na pytanie o jej prawdziwość. Z kolei konfirmacja, z powodu konotacji z angielskim słowem confirmation często błędnie uznawana za synonim potwierdzenia, jest sprawdzeniem polegającym na znalezieniu w rzeczywistości dowolnego przewidywania teorii, czyli zdarzenia, które, choć samo w sobie nie przesądza o jej prawdziwości, jest czymś, co spodziewalibyśmy się zastać, gdyby teoria była prawdziwa. Zdarzeniem konfirmującym wspomniane twierdzenie na temat kotów byłoby znalezienie w Polsce przynajmniej jednego czarnego kota.

 

Po omówieniu tych podstawowych pojęć przyszedł czas na rozprawienie się z neopozytywistyczną koncepcją nauki. Jak dostrzegł Karl Popper, koncepcja ta mogłaby się ostać wyłącznie w przypadku tez, których przewidywań jest skończenie wiele. Bardzo łatwo zweryfikować teorię, której jedynym przewidywaniem jest ubarwienie sierści kotów w Polsce, jednak już weryfikacja twierdzenia, że w każdym punkcie na kuli ziemskiej nieprzerwanie istnieje pole grawitacyjne, jest niemożliwa. Wymagałoby to od nas przetworzenia nieskończenie wielkiej ilości danych. Podobnie rzecz się ma w zasadzie z każdą tezą aspirującą do miana teorii, czyli całościowej koncepcji zawierającej opis i wyjaśnienie określonych zjawisk. Moglibyśmy, oczywiście, zadowolić się uznaniem, że jedynymi wartymi zainteresowania poznawczego kwestiami są te o czarnych kotach, a fizykę wrzucić do jednego worka z wróżeniem z fusów, niemniej jednak już na pierwszy rzut oka przeprowadzenie linii demarkacji w ten sposób nie wydaje się ani sprawiedliwe, ani sensowne. 

Rozwiązanie tego problemu, wciąż obowiązujące jako kryterium naukowości i najlepsze, jakie kiedykolwiek powstało, zaproponował Karl Popper (1902-1994), zainspirowany wykładem Einsteina, podczas którego genialny fizyk dokładnie opisał doświadczenie, jakie należałoby przeprowadzić i wyniki, jakie należałoby otrzymać, aby uznać jego teorię za błędną. Einstein nie przekonywał swoich słuchaczy, że posiadł wiedzę pewną i niepodważalną, ale zachęcał do prób jej kwestionowania. Popper skonstatował wówczas, że choć zweryfikowanie teorii, a więc jednoznaczne stwierdzenie o teorii prawdziwej, że jest prawdziwa, wykracza poza nasze możliwości poznawcze, stosunkowo łatwo stwierdzić fałszywość teorii fałszywej – wystarczy do tego zaledwie jedna sprzeczna z przewidywaniami obserwacja. Zamiast więc opierać linię demarkacji między nauką a nie-nauką o podatność na weryfikację, Popper zaproponował inne kryterium naukowości – kryterium falsyfikacji.

 

Teoria falsyfikowalna, a tym samym naukowa, to taka, dla której możliwy jest do zaprojektowania eksperyment, którego wynik jest w stanie potencjalnie w sposób jednoznaczny tę teorię obalić. Eksperyment ten nie musi być technicznie wykonalny w danym momencie – ważne jest, że teoria w swojej strukturze dopuszcza możliwość bycia obaloną przez jakiekolwiek dające się pomyśleć doświadczenie. W związku z tym, ważniejszym od pytania, co spodziewalibyśmy się zastać, gdyby teoria była prawdziwa, jest pytanie, czego zastanie musielibyśmy wówczas na pewno wykluczyć. Według samego Poppera „teoria naukowa jest jak słup wbity w ruchomy piasek, na którym buduje się całą konstrukcję – gdy słup zgnije albo się zawali pod naporem faktów, trzeba go zastąpić nowym”. Współczesne podejście do nauki zakłada, że żadna wiedza nie jest dana raz na zawsze. Teoria naukowa jest uznawana za obowiązującą dopóty, dopóki wytrzymuje konfrontacje z rzeczywistością, a aby być naukową – musi na takie konfrontacje być podatna.

 

Teorią niekonfrontowalną z rzeczywistością, a tym samym niefalsyfikowalną, której przykład podał Popper, była m.in. psychoanaliza Freuda. Często przytaczanym przykładem, obrazującym niefalsyfikowalność psychoanalizy, jest przypadek palacza cygara. Psychoanaliza twierdzi, że palacz w ten sposób zaspokaja swoje potrzeby oralne. Jeżeli sam zainteresowany, słysząc to, powie „no, coś w tym jest”, będzie to stanowiło „dowód” na prawdziwość psychoanalizy. Jeśli zaś zaprzeczy – przyczyn tego zaprzeczenia psychoanaliza doszukiwać się będzie w wyparciu i nieświadomości. Nie istnieje żadna potencjalna sytuacja,  której wystąpienie byłoby przez tę teorię wykluczane -  każde możliwe zdarzenie będzie zawsze ją konfirmować.

 

W tym miejscu docieramy do pytań o naukowość takich dyscyplin jak psychologia i psychiatria, które, choć bardzo by się chciało uznawać za dziedziny nauki, napotykają szereg podobnych problemów. Jest to jednak temat na zupełnie odrębny esej.