Jednym z głównych zaniedbań w naszej działalności jest brak umocowania ideowego na fundamencie przeszłości, którą w spadku zostawiły nam kolejne pokolenia ruchu narodowego. Większość z nowych działaczy odrzuca a priori pisma przedwojennych ideologów widząc w nich jedynie archaiczną przeszkodę na drodze do wielkiej polityki, której utopijny obraz został wykreowany na progu ich działalności. Dostosowując się do współczesności, w wielu przypadkach w oparciu działalność w social mediach, działacze rzucają się w wir pustego aktywizmu, który już na starcie staje się sztuką samą dla siebie. Nowicjusze otaczają się krzykliwymi hasłami, które nie niosąc nic poza kontrowersyjnym hasłem, stają się pustym frazesem, który zapala tłum, lecz tylko na chwilę. Wraz z kolejnymi zdjęciami z organizowanych akcji, często dla samego tylko zdjęcia, przychodzi zniechęcenie i marazm. Zresztą nie ma się czemu dziwić, bo skoro idei brak fundamentu? Roman Dmowski napisał iż gubi nas ona (bierność) nie tylko jako naród, ale i jako jednostki. Jej to przede wszystkim zawdzięczamy, że wśród nas tak częstym jest zjawiskiem pesymizm, beznadziejność, brak wiary w siebie i w możność życia na lepszy sposób. Paradoksalnie owa bierność może przejawiać się w aktywizmie, którego blichtr wystawiony na pokaz staje się mało atrakcyjną ofertą dla innych, którzy zawiedzeni jego powierzchownością odejdą i już do nas nie powrócą. Nikt przecież nie buduje twierdzy bez fundamentu, a tym fundamentem jest dla nas idea. Musimy śmiało patrzeć w przyszłość, działając tu i teraz, lecz koniecznie nasze korzenie muszą mieć umocowanie w przeszłości.
Drugą pokusą, która zbyt często mąci i prowadzi na manowce jest politykierstwo. Coraz więcej osób nie mając żadnych predyspozycji idzie w stronę polityki, gdyż imponuje mu władza oraz parlamentarne gierki. To także nie jest droga, gdyż jak mówił Codreanu oto dlaczego, drodzy towarzysze, tak długo jak długo trwać będzie życie Legionu, powinniście być świadomi, że jeżeli kiedykolwiek poczujecie, czy to w duszy któregoś z bojowników, czy też we własnej duszy, pomruk osobistego interesu, Legion przestanie istnieć. Wówczas Legionista umrze, a swoje kły ukaże polityk.
Idąc na przekór temu wszystkiemu, lub tym którzy nas nie rozumieją bądź wyśmiewają samodoskonalmy się, przywdziewając na siebie zbroję dyscypliny i poświęcenia. Łatwo jest każdego złamać fizycznie, lecz ducha jeśli ten silny nie tak łatwo poskromić. Bądźmy więc heroldami wewnętrznej siły, która karmi się ideą oraz tym co pozostawili nam w spadku nasi ojcowie.
Andrzej Witkowski