Wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę.
Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć
i upokorzenie, które spada na naród za to co jest w nim marne.
– Roman Dmowski, „Myśli nowoczesnego Polaka”
Autor niniejszego tekstu podjął próbę odpowiedzi na pytanie, kim jest i dokąd zmierza polskie społeczeństwo. Może nieco zbyt krytycznie i subiektywnie ujęte zostały niektóre zjawiska, ale przecież każdy obserwator może dokonać analizy z innego wybranego przez siebie punktu widzenia.
Na potrzeby części niniejszego opracowania, uwzględniając kryterium wiekowe, autor dokonał podziału polskiego społeczeństwa na dwie grupy. Pierwsza grupa to osoby w wieku do trzydziestu pięciu lat, natomiast drugą grupę stanowią osoby powyżej trzydziestego piątego roku życia. Została również dokonana ocena społeczeństwa pod kątem uczestnictwa w wyborach, aktywności lokalnej, roli i wpływu mediów oraz stopnia konsumpcjonizmu.
W kwestii uczestnictwa w wyborach zdaje się rządzić zasada, że im bliższe nam organy władzy, tym chętniej uczestniczymy w wyborach. Jako przykład można tu podać chociażby ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku, gdzie frekwencja przy sporej polaryzacji sceny politycznej wyniosła jedynie 45,68%. Panuje przekonanie, że jeśli organ decyzyjny jest daleko, to nie ma on bezpośredniego, większego wpływu na nasze życie. Chętniej natomiast skłonni jesteśmy brać udział w wyborach samorządowych, gdzie widzimy wymierne efekty rządów ludzi przez nas wybranych, czy to na prezydenta miasta, burmistrza, wójta czy też radnych. Frekwencja w wyborach samorządowych w 2018 roku wyniosła odpowiednio 54,90% w I turze oraz 48,38% w II turze.
Na wybory chodzą w przeważającej większości osoby po 35 roku życiu, można wręcz powiedzieć, że największą aktywność wykazują osoby powyżej 50 roku życia, u których poczucie obowiązku w wyborach jest bardzo wysokie. Być może jest to dalej ciągnący się syndrom poprzedniego ustroju.
Młode osoby w większości nie wykazują zainteresowania wyborami, w dużej mierze nie znając także ani komitetów wyborczych, ani ich kandydatów. Pomimo możliwości realnego wpływu na kształt sceny politycznej w kraju, jaki daje uczestnictwo w wyborach, niezbyt chętnie korzystają z praw wyborczych.
Znamiennym jest fakt, że zauważalna jest rosnąca tendencja do zawiązywania stowarzyszeń o różnym profilu działania. Polacy wykazują coraz większą aktywność w obszarze lokalnych społeczności. Zapewne ma wpływ na to fakt, iż poprzez działalność w takich stowarzyszeniach mamy poczucie realnego wpływu na to, (co się bezpośrednio wokół nas dzieje), co się dzieje w naszym najbliższym otoczeniu np. na osiedlu. Organizujemy się również w stowarzyszeniach, by bronić naszych praw naszej rodziny. Jako przykład można tu podać chociażby rodziców umownych 6-latków, którzy w poczuciu „krzywdy” swoich dzieci zorganizowali się, by protestować przeciwko obniżeniu przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wieku obowiązku szkolnego do 6 lat.
Społeczeństwo polskie można w określić mianem „społeczeństwa zrywów”. Jesteśmy skłonni organizować się w grupy i zawierać przymierza z politycznymi wrogami jedynie w sytuacjach, kiedy nam się coś odbiera. W przeciwnym wypadku nie interesujemy się tym, co się wokół nas dzieje, w najbliższej nam przestrzeni, ani działaniami politycznymi.
Polacy chętnie włączają się w duże akcje, najlepiej te reklamowane przez media. Tu, jako koronny przykład może posłużyć chociażby Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, czy też Szlachetna Paczka. Jednakże nasza aktywność ogranicza się przeważnie do szybkiego dorzucenia „kawałka grosza”, by mieć z głowy i uciszyć swoje sumienie, natomiast z włączeniem się w pomoc przy organizacji jest już decydowanie gorzej, co zazwyczaj tłumaczymy tzw. brakiem czasu.
Skoro został już poruszony temat mediów warto odnieść się do faktu, jak media wpływają na nasze współczesne społeczeństwo. Czasem można odnieść wrażenie, że Polacy wręcz bezgranicznie ufają środkom masowej informacji, które poprzez formułowanie opinii mają realny wpływ na nasze życie. Można by odnieść wrażenie, że Polacy niejako z lenistwa nie dociekają do sedna problemów poruszanych przez media, tylko w bezgranicznej ufności przyjmują opinie przedstawiane przez nie, jako własne. Poruszają się powierzchownie i posługują ogólnikami, nie interesuje ich często podłoże konfliktu, czy też problemu.
Wszechobecny kult piękna tłoczony przez główne media sprawia, że współcześni Polacy chcą się koniecznie wpasować w kreowane nurty i fasony. Dotyczy to zarówno sfery ulicznej mody, wystroju mieszkania, jak i niemal całokształtu życia dnia codziennego.
Z kolei Polacy chętnie prezentują swoje opinie w Internecie, gdzie czują się anonimowi, a przez to bezkarni. Za pośrednictwem Internetu również podtrzymują kontakty z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Niestety przekłada się to na zanik więzi międzyludzkich w realnym świecie. Przykładem może tu być chociażby zastąpienie wysyłania kartek świątecznych sms-ami, czy też „wirtualne odwiedziny” na portalach społecznościowych, które w dużej mierze zastąpiły spotkania rodzinne i towarzyskie. Wszystko staramy się bezrefleksyjnie tłumaczyć tzw. brakiem czasu. Z drugiej jednak strony wielogodzinne przesiadywanie przed ekranem monitora nie jest postrzegane jako strata czasu.
Polaków zaczyna cechować wysoki stopień konsumpcjonizmu. Wręcz zakochaliśmy się w zakupach, wszechobecnych (rzekomych, czy też prawdziwych) promocjach. Gremialnie narzekamy na młode pokolenie twierdząc, że cechuje je konsumpcjonizm, jednakże niestety sami jako rodzice często nie dajemy dobrego przykładu. Nie potrafimy lub też nie chcemy pokazać młodym ludziom, w jaki sposób można spędzać aktywnie i ciekawie czas wolny. Sporo wolnego czasu spędzamy z rodziną na ... zakupach w galeriach handlowych. Niestety jest to zjawisko coraz bardziej pogłębiające się.
Wysoki stopień konsumpcjonizmu Polaków przejawia się zawłaszcza w okresach przedświątecznych, czy też wakacyjnych. Pod wpływem reklam zaciągamy pożyczki, by dokonać zakupów na święta, czy też na opłacenie tzw. wymarzonych wakacji. Wychodzimy z założenia, że jeśli nie posiadamy na nie środków finansowych, to pod ręką są obecnie szybkie pożyczki, z których wręcz grzech jest nie skorzystać. Niestety niewiele osób myśli o konsekwencjach nakręcającej się spirali zadłużenia, która w wielu wypadkach ma przykre skutki. Tu widać, że chęć tzw. pokazania się przed rodziną i znajomymi bierze górę nad zdrowym rozsądkiem.
Być może autor zbyt krytycznym okiem patrzy na polskie społeczeństwo, jednakże jest zdania, że jako naród zmierzamy w kierunku destrukcji społecznej. Polacy wydają się być ludźmi bardzo zajętymi. Jedno z najczęściej powtarzanych przez wszystkich słowa to „brak czasu na…” – w miejsce kropek zapewne każdy z nas wstawiłby wiele okoliczności z życia wziętych. Brak empatii, spłycanie problemów, a przede wszystkim zanik prawdziwych więzi międzyludzkich, nie podtrzymywanie tradycji i bezkrytyczne przejmowanie wzorców obcych nam kulturowo może w krótkim czasie spowodować, że staniemy się ludźmi bez charakteru, którymi jest bardzo łatwo manipulować.
Pewna żydowska maksyma mówi: „jeśli jest źle to może być jeszcze gorzej, a jeśli jest już bardzo źle, to może być już tylko lepiej” jednakże czy musimy czekać, aż osiągniemy dno, by się od niego odbić? Oby tylko dno się nie oberwało!
Norbert Wasik – urodzony w 1976 r. w Zakopanem. Absolwent Kolegium Jagiellońskiego - Toruńskiej Szkoły Wyższej. Manager związany z sektorem FMCG. Dumny mąż i ojciec. Publicysta, działacz społeczny i narodowo-radykalny. Zwolennik idei zero waste. Autor książki „Rozważania nad współczesnym narodowym radykalizmem”. Biegacz amator, fan długich dystansów, maratonów i biegów ultra. Pasjonat historii, gór i góralszczyzny. Idealista, romantyk i pragmatyk w jednej osobie, entuzjasta innowacji i nowych technologii.