Skupiając się na tematyce zagadnienia budowania wizerunku poszczególnych regionów, czy też konkretnych miejsc zamieszkania, na samym wstępie, jako obywatel i społecznik, na bieżąco śledzący niemal wszelkie lokalne wydarzania, które mają miejsce w mym miejscu zamieszkania, jak również zwracający baczną uwagę na działania urzędników miejskich, jak również radnych, muszę stwierdzić, że miasto w którym mieszkam wydaje się mieć dość poważne problemy związane z budowaniem swojego wizerunku. Oceniając ten stan zauważam jednak, że budowa kojarzy się mi z tworzeniem czegoś nowego od podstaw. Czegoś, czego tak naprawdę jeszcze nie ma, jednak będzie w niedalekiej, planowanej przyszłości.
Trudno nie odnieść wrażenia, że tak stare, historycznie zasłużone przecież miasto nie musi już kreować wizerunku. Przez lata bowiem miasto promowało się samo przez się. Zawarte chociażby w średniowieczu dwa znaczące dla Polski wydarzenia historyczne, ugruntowały znaczenie miasta w którym zamieszkuję i jego znajomość nie tylko na obszarze najbliższym terytorialnie ówczesnym, ale również na arenie międzynarodowej. Późniejsze losy miasta, przeplatane różnymi wydarzeniami w Europie zdają się tylko potwierdzać ten fakt. Dlatego też w jego przypadku trudno chyba mówić o budowaniu wizerunku i problemach z tym związanych. Skłaniałbym się raczej do tezy działań promocyjnych, ugruntowujących dotychczas zbudowany wizerunek grodu i o ewentualnych jego retuszach, adekwatnych zarówno do czasów w których żyjemy, jak i okoliczności.
W analizach z zakresu funkcjonowania poszczególnych regionów/miejscowości zwraca się uwagę nie tylko na aspekty materialno-przestrzenne, ale również na zasoby o charakterze niematerialnym. Takim zasobem jest również subiektywny wizerunek istniejący w świadomości odbiorców, do których są kierowane działania regionów lub/ i określonych miejscowości. To jak będzie postrzegany region/miasto/miasteczko/wieś etc. w dużej mierze zależy od ich tożsamości, czyli samoświadomości również tej lokalnej, a z kolei wizerunek jest jej konsekwencją. Wizerunek jest tu jednak ostatecznym produktem dla danych miejscowości i lokalnych społeczeństw. Takie spojrzenie wymaga jednak potraktowania działań związanych z kształtowaniem wizerunku w sposób całościowy.
W dobie ostrej walki konkurencyjnej chociażby na rynku turystycznym, wiele regionów i miejscowości dostrzega potrzebę strategicznego podejścia do kreowania swojego wizerunku. Zauważyć bowiem należy, że właściwie każdy region, każde miasto, czy mała miejscowość, a nawet wieś (w szczególności mająca charakter turystyczny) w Polsce, od dłuższego już czasu dbają o swój wizerunek, by móc rywalizować z innymi. Co może zatem zrobić miasto niemal z 250 tys. obywateli, by na tle innych, podobnych miejscowości być atrakcyjnym zarówno dla turystów, jaki inwestorów? Patrząc przez pryzmat ostatnich lat wydaje się, iż zrobiliśmy już bardzo wiele, od tworzenia nowej infrastruktury: w tym sportowej, noclegowej (powstające nowe hotele) i ofertowej, poprzez promocyjną w mediach, za przykład której posłużyć może niedawno emitowane kilka seriali, których akcja rozgrywa się właśnie w miejscu mojego zamieszkania. Takie działania prowadzą faktycznie do tego, że więcej ludzi zaczyna interesować się daną miejscowością. Szczególnie jeżeli obraz i przekaz jest tak skonstruowany, że zachęca do odwiedzenia, czy też zainwestowania. Problemem w tym zakresie według mojej oceny jest jednak chyba to, że w zdecydowanej większości działania te leżą obecnie w gestii urzędników miejskich i władz samorządowych. Tutaj zdaje się być główny ośrodek budowania wizerunku miast czy też innych miejscowości. Oczywistym jest, że władze samorządowe muszą być tzw. „spiritus movens” wszelkich przedsięwzięć i działań, gdyż dzierżą w swoich rękach zarówno środki (w tym finansowe), jak również prawne narzędzia uprawniające do podejmowania różnych czynności, ale czy tylko urzędnicy i rajcy mają takie prerogatywy i czy tylko oni mogą być tym swoistym motorem napędowym? Dla mnie jest to jeden z problemów w umacnianiu i dalszym kreowaniu wizerunku nie tylko miasta w którym żyję i pracuję, ale również wszystkich miejscowości w Polsce. Przeciętny mieszkaniec zauważa z pewnością zaangażowanie w ten proceder właściwie tylko podmiotu – miejskiego/ wiejskiego, czy szerzej samorządowego, zaś w mojej ocenie, w proces kształtowania wizerunku każdej miejscowości/ regionu, jako swoistego rodzaju marki powinno zostać włączone szersze gremium osób, czy też środowisk. Być może się mylę, ale nie zauważyłem, aby poza pewnymi epizodami, w promocję zaangażowani (oprócz oczywiście władz samorządowych) byli przykładowo rodzimi przedsiębiorcy, na czele z poszczególnymi biurami podróży, przedstawicielami instytucji kulturalnych, jak i pobliskich ośrodków turystycznych, lokalnych organizacji społecznych tzw. trzeciego sektora, czy też reprezentantów środowisk naukowych, licznych przecież uczelni wyższych, etc. W mojej ocenie brak jest do tej pory, takich regularnych lokalnych spotkań ww. środowisk. Otwarte rozmowy dotyczące przeszkód w dalszym rozwoju regionów/miejscowości i propozycje rozwiązań, płynące z różnych stron byłyby niewątpliwie pewnego rodzaju motorem napędowym kształtowania wizerunku i propozycji oferowanych przez władze samorządowe. Nie mówię tu, że w ogóle takie spotkania nie mają miejsca, ale zauważam potrzebę powołania wspólnego „ciała”, które poprzez regularne spotkania i pracę na rzecz konkretnych ośrodków, byłoby w stanie wykrzesać jeszcze jakiś nowy, niepowtarzalny nigdzie indziej patent promocyjny dla regionu lub/ i konkretnej miejscowości. Myślę, że moja opinia jest nieodosobniona. Taki stan uważam właśnie za problem w budowaniu jednolitej i rozpoznawalnej marki nie tylko poszczególnych miejscowości, ale także całych regionów. Wskazać należy wprawdzie, że gdziekolwiek w Polsce zapytalibyśmy, z czym kojarzy się dana miasto/ miejscowość/region, bez wahania zdecydowana większość odpowiedziałby, wskazując na oczywiste i bezpośrednio związane z ww. obszarami marki. Śmiem jednak twierdzić, że niezbyt z tymi „produktami” od dłuższego czasu wychodzą poszczególne miejscowości do odbiorcy, czy inwestora. Gdzie można spotkać jakikolwiek symbol kojarzący się z konkretną miejscowością/miastem/regionem? Wyłącznie w sklepach lub na np. okazjonalnie stawianych np. na starówkach kramikach drobnych wytwórców ludowych, lub miejskich przedsiębiorców. Czy ktoś w Polsce zna historię turystycznych miejscowości/ miast/ regionów, tak samo dobrze jak legendę o Warsie i Sawie, związaną z Warszawą? Proponuję zjednoczyć siły wszystkich, którym leży na sercu dobro lokalnych społeczności i ich dalszy rozwój, kierując promocję w stronę regionalnych, kultowych, niepowtarzalnych i jedynego w swoim rodzaju marek/ wyrobów etc. Nikt zdaje się dotychczas nie pomyślał o cyklicznych festiwalach regionalnych marek własnych. Mamy w Polsce wiele festiwali. W głównej mierze są to wydarzenia kulturalne, ale takie festiwale, kojarzące się bezpośrednio z określoną miejscowością/miastem/regionem i ich historią mogłyby okazać się hitem w pierwszej kolejności turystycznym, a następnie inwestycyjnym. Mogłyby przyczynić się bowiem do rozwoju przedsiębiorczości, a co za tym idzie również do woli inwestowania w miejscu uznanej i wypromowanej na świecie marki. Jak obecnie się przecież mawia „świat powoli staje się globalną wioską”. W dobie rozwiniętej informatyzacji można z wszystkim dotrzeć właściwie wszędzie, w każdy zakamarek świata. Tak samo może być z marką konkretnych regionów i miejscowości. Tutaj jednak też widzę kolejny problem. Regiony i lokalne społeczności by móc konkurować z innymi powinny postawić na rozwój nowych technologii i w tym zakresie szukać przedsiębiorców, chętnych do zainwestowania. Przykładowo kilka lat temu stworzono nieopodal miasta w którym mieszkam specjalną strefę inwestycyjną, jednak jej budowa z różnych przyczyn nie przyniosła oczekiwanych efektów. Może na tej bazie należałoby ponownie wrócić do pomysłów przyciągnięcia kapitału, zwłaszcza tego rodzimego – polskiego? Jednak i na tym polu zauważam kolejny problem, który związany jest z tym, że po niepowodzeniach, albo wycofujemy się z wcześniej przeanalizowanych i okrzykniętych jako fantastyczne, pomysłów, albo zwyczajnie poddajemy się i rezygnujemy, gdy na drodze pojawią się jakieś przeszkody. Nie(!), właśnie każde z takich miejscowości powinny mimo przeszkód nie poddawać się próbować dalej, aż do skutku.
Reasumując, obserwując od kilku dobrych lat próby budowania lokalnego wizerunku całych regionów oraz poszczególnych miejscowości, zauważam, że gdzieś pomiędzy wszelaką ilością różnych festiwali kulturalnych, wydarzeń sportowych, itp. zgubiliśmy to co najważniejsze. To co niejedni producenci promują latami i z czego tak naprawdę żyją – rozpoznawalnego produktu. My akurat nie musimy go już produkować, czy też na nowo wymyślać, my już go mamy, należy jednak wrócić do korzeni i zacząć go we właściwy sposób w zależności od regionu/miejscowości promować. Tylko tyle i aż tyle.
Norbert Wasik – urodzony w 1976 r. w Zakopanem. Absolwent Kolegium Jagiellońskiego - Toruńskiej Szkoły Wyższej. Manager związany z sektorem FMCG. Dumny mąż i ojciec. Publicysta, działacz społeczny i narodowo-radykalny. Autor książki „Rozważania nad współczesnym narodowym radykalizmem”. Biegacz amator, fan długich dystansów, maratonów i biegów ultra. Pasjonat historii, gór i góralszczyzny. Idealista, romantyk i pragmatyk w jednej osobie, entuzjasta innowacji i nowych technologii.