Nestor Iskrzyński - Lewacka walka o klimat

Tylko jaki sens ma wiązanie opinii o zmianach klimatu z przekonaniami politycznymi? Może to być wręcz szkodliwe. Kreując taki a nie inny obraz innych ludzi tworzy się w ten sposób odrębny od tego „prawdziwego” świat. Świat oparty na bzdurnej nienawiści w sprawach, które żadnego gniewu nie powinny powodować. Zamiast skupiać się na domniemanych powiązaniach  i inwektywach politycznych, jakimi są obecnie słowa prawica i lewica, zmieniające znaczenie zależnie od widzimisię użytkowników (synonim absolutnego dobra i mądrości płynnie przechodzi w niewybredna obelgę świadczącą o ułomności człowieka która z prawicą/lewicą się identyfikuje) skupmy się na tym co naprawdę ma znaczenie – o prawdziwych argumentach odwołujących się do ustaleń nauki oraz filozofii. Wybaczcie ten przydługi wstęp ale patrząc na ilość jadu która zatruwa nie tylko polską ale i światową dyskusję na wszelakie tematy uznałem, że należy wspomnieć o tym aby sobie ani nikomu/niczemu innemu nie przyprawiać gęby a patrzeć na świat takim jakim on jest.

 

 

 

Tematem który zamierzam poruszyć jest natomiast monopolizacja idei „dbania o środowisko” przez „Lewicę” czyli takie ugrupowania, które się tak określają i są tak określane przez ich zwolenników oraz przeciwników. Powoduje to, że druga strona, ta która utożsamia się i jest utożsamiana z „Prawicą” ma spory problem. Przyznanie racji drugiej stronie, w tym, że coś jednak trzeba zrobić staje się bowiem w takim wypadku aktem zaprzeczenia własnej tożsamości. Aktem bardzo bolesnym, uświadamiającym o konieczności zmian oraz własnej słabości. I teraz pytanie – czy nie utożsamiamy się aby zbyt mocno z tym co mówimy? Czy idee które uznajemy za słuszne nie mają nad nami władzy? Człowiek silny wie co jest dla niego dobre ponieważ dąży i walczy aby oddzielić ziarno od plew, pomnożyć swoją moc i swoje szczęście. Człowiek który boi się walki, pracy nigdy nie stanie się silny, bądź nigdy nie uzyska chociaż podstaw do tego aby aspirować do potęgi.

 

 

 

Oczywiście sama bezrefleksyjna walka dla walki, walka tylko aby przeforsować to w co wcześniej wierzyliśmy jest podszyta strachem i pragnieniem zatarcia świadomości własnej słabości. Nie prowadzi ona do niczego innego niż okrucieństwa i rządów cynizmu. Wybaczcie to przydługie rozwinięcie wstępu ale czułem się zmuszony opisać to co widzę codziennie kiedy tylko otwieram oczy - Ludzi którzy są niewolnikami nie tylko cudzych ale i własnych słów, cuchnących od strachu przed spojrzeniem w lustro i ujrzeniem wszystkich niedoskonałości skrzętnie ukrywanych przez całe życie. Zakutych w kajdany plemiennej walki tożsamości rozciągniętej na to, co nigdy tożsamości nie powinno podlegać – dążenie do prawdy i nią samą. Nie ma bowiem czegoś takiego jak prawda „lewacka”, „prawacka”, „polska”, „rosyjska” czy „zachodnia”. Prawda jest tym poprzez co my wszyscy dążymy do mocy. Nikt z nas nie ma na nią monopolu. I nigdy mieć nie będzie. Kwestionowaniu polega wszystko (w tym ten felieton). Nie pozwólmy aby bzdurne podziały tożsamościowo - kulturowe zamieniały nas w zombie które nie są zdolne aby usłyszeć słowo drugiego człowieka, których horyzonty myślowe kończą się na pożarciu innych istot. Na ich prawdziwym zmasakrowaniu.

 

 

 

Wybaczcie to zakończenie nie na temat. I cały felieton. I clickbait na początku. Ale teraz już przynajmniej wiadomo jak wstępnie zabrać się do dyskusji nad tym, że…. [wstaw wartość x].

 

 

 

Nestor Iskrzyński